Krystyna Krzemkowska

  Zaraz po ukończeniu studiów,  rozpoczęłam pracę w spółdzielni niewidomych "Gryf" w Bydgoszczy i byłam z nią związana przez 28 lat. Główną moją domeną była działalność rehabilitacyjna i w niej czułam się najlepiej. Tu mój kontakt z człowiekiem stawał się najbardziej bezpośredni i najbliższy i  efekty pracy najbardziej widoczne.  

   Nawiązując do gospodarki finansowej spółdzielczości, trzeba oddać sprawiedliwość, że znaczna ilość środków była przekazywana na cele inwestycyjne. W efekcie,  prawie każda ze spółdzielni dorobiła się własnej siedziby, znacznie poprawiając warunki pracy. Losy tych obiektów, które dawniej były naszą dumą i radością, w tej chwili są różne i być może obecnie można na to zagadnienie spojrzeć nieco inaczej, gdyż  niektóre, zwłaszcza po radykalnym zmniejszeniu załóg pracowniczych, są za duże. Trzeba jednak doceniać fakt, że  spółdzielnie przywiązywały tak wielką wagę do  zapewnienia  pracownikom jak najlepszych warunków.   W moim przekonaniu, wielką wartością spółdzielczości niewidomych był fakt, że przez okres kilkudziesięciu lat jej  istnienia zatrudniano dziesiątki tysięcy niewidomych, nawet tych z głębokiego terenu na zasadzie pracy chałupniczej. Większość głoszonych teraz poglądów nie uznaje tej formy zatrudnienia, a jednocześnie nie proponuje się  niczego co mogłoby ją zastąpić.

 We wcześniejszych  wystąpieniach przewijał się wątek nieporozumień i konfliktów pomiędzy działaczami PZN i ZSN. Pewnie tak było w Warszawie,  ale zjawisko to odnosiło się głównie do działaczy centralnych, reprezentujących zarządy obydwu organizacji. W terenie współpraca układała się bardzo dobrze. Niejednokrotnie przewodniczący okręgu PZN był prezesem  spółdzielni. Wiem z własnego doświadczenia, że, poza zatrudnianiem niewidomych, istniały różne formy pomocy na rzecz tych, którzy pracować nie mogli. Padło tu kilka ostrych stwierdzeń pod adresem Mariana Golwali. Była to na pewno silna indywidualność i nie brakowało mu wad, jak każdemu z nas, ale nie możemy zapominać o jego osiągnięciach, a szczególnie  o tym, że potencjałem gospodarczym potrafił dobrze sterować, doprowadzając do usamodzielnienia się Związku Spółdzielni Niewidomych i  przekształcenia go w centralny związek.

Kilka lat temu , PZN opracował wydawnictwo, na razie tylko w maszynopisie, zawierające kilkanaście sylwetek działaczy. Wielka szkoda, że dotychczas książka nie ukazała się w druku ani na kasetach magnetofonowych. 50 -Lecie  zjednoczenia ruchu niewidomych w Polsce jest  świetną okazją, aby  to zaniedbanie naprawić. Do w wspomnianego wydawnictwa należy włączyć sylwetki  kolejnych działaczy - red. Jerzego Szczygła, który przez ponad dwadzieścia lat redagował "Niewidomego Spółdzielcę" - organ prasowy CZSN, Zbigniewa Żuromskiego - działacza  obydwu naszych organizacji, prezesów: Kazimierza Latoszewskiego, i Aleksandra Króla z Poznania. Działacze ci już od nas odeszli i jak najbardziej celowe jest włączenie ich do wspomnianej publikacji, a następnie udostępnienie jej szerszemu ogółowi. Byłabym bardzo zadowolona, gdyby ten wniosek doczekał się wreszcie realizacji.