Z żałobnej karty   "karta"

Odeszła do Pana

 

28 kwietnia br. w domu św. Rafała w Zakładzie dla Niewidomych w Laskach zmarła przeżywszy 86 lat siostra Amata - Anna, Genowefa Jakubowska. Do ostatnich chwil swego pracowitego życia była chodząca. Przed południem w dniu śmierci wyszła do łazienki. Po powrocie zaledwie siostry zdołały ją ułożyć na łóżku, a już za chwilę nie żyła.

Od pewnego czasu s. Amata wykazywała głęboką apatię. Nie opuszczał jej twarzy tylko łagodny uśmiech. Poddawała się bez oporu wszelakim zabiegom. Jej charakterystyczną cechą była łagodność i cierpliwość. Uczyła niewidomych dziewiarstwa i była w tej dziedzinie prawdziwą mistrzynią.

Anna Genowefa Jakubowska urodziła się 9 marca 1912 r.., we wsi Hnilice Wielkie 20 km na wschód od Zbaraża. Ojciec jej Jan rzymskokatolik, był podoficerem wojskowej żandarmerii austriackiej, a matka Marcela z Traczów, pochodziła z miejscowej rodziny grekokatolickiej. Hnilice Wielkie, położone o 5 km od Nowego Siła, w większości należały do hrabiów Ostrorogów. Z przeszło dwóch tysięcy mieszkańców aż ponad 1700 stanowili grekokatolicy (unici) i około 300 - rzymskokatolicy. Niewielką wspólnotę stanowili Żydzi.

Po odzyskaniu przez Polską niepodległości Jan Jakubowski uczestniczył w organizowaniu policji polskiej w Zabarżu, a po przejściu na emeryturę objął posadę kasjera Banku Kresowego w tymże Zbarażu. Anna była najstarszą z trzech sióstr. Niewiele od niej młodsza Aniela ukończyła medycynę i przez wiele lat służyła posługą lekarską; najmłodsza, Emilia, ukończyła historię na Uniwersytecie Jagiellońskim.

Anna szkołę powszechną, a następnie gimnazjum ukończyła w Zbarażu, uzyskując maturę 27 maja 1931 r. Jednak nie chciała podjąć wyższych studiów, gdyż zamierzała wstąpić do jednego z zakonów żeńskich. Dlatego postanowiła wybrać zawód, który będzie w przyszłości użyteczny w życiu zakonnym. W r. szkolnym 1932-33 ukończyła kurs trykotarstwa maszynowego w Milanówku, następnie kurs jedwabniczy oraz kurs kroju i szycia w Warszawie. Rodzice wyposażyli ją w odpowiednie maszyny, które w latach wojennych stanowiły źródło utrzymania całej rodziny, a następnie wniosła je jako swój posag do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnik Krzyża w Laskach. Tuż przed wojną w r. 1939 ukończyła kurs podinstruktorski dziewiarstwa maszynowego w Katowicach. Wojna zastała ją razem z pozostałą rodziną w Zbarażu. W r. 1941 rodzice zostali aresztowani przez NKWD i wywiezieni na Sybir; od tej pory wszelki słuch o nich zaginął. Przypuszczalnie zostali zamordowani, jak wielu Polaków z terenów kresowych.

W r. 1943 Anna wraz z siostrami opuściła Zbaraż, zabierając ze sobą tak przydatne w owym czasie maszyny dziewiarskie, i osiedliła się w Bożęcinie koło Brzeska. W r. 1946 przeniosła się do Krynicy Górskiej. W Krynicy spotkała siostrę Joannę z Lasek i z jej poparciem (miała już 35 lat) w dniu 30 października 1947 r. została przyjęta do Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Pierwsze śluby zakonne złożyła 15 sierpnia 1949 r., a śluby wieczyste - 15 sierpnia 1955 r.

W r. 1949 została skierowana do warsztatów szkolnych, aby podjąć pracę w swoim zawodzie, jako dziewiarz. Została też pierwszą nauczycielką dziewiarstwa niewidomej młodzieży w Laskach. W r. 1951 złożyła w Warszawie egzamin mistrzowski z zakresu dziewiarstwa, co dało jej formalne podstawy do szkolenia niewidomych dziewiarzy.

W swoich wspomnieniach siostra Amata napisała: "Ponieważ nie było do dziewiarstwa podręczników, musiałam sama pisać. Napisałam trzy podręczniki..." Trzecia wersja, bardzo obszerna, wydana brajlem przez PZN, była specjalnie dostosowana dla niewidomych. Obejmowała zarówno technologię, jak i materiałoznawstwo.

W warsztatach dziewiarskich siostra Amata pracowała ponad trzydzieści lat. Jej uczniami byli między innymi: Adolf Szyszko, który po ukończeniu wyższych studiów przez wiele lat pełnił odpowiedzialną funkcję w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Niewidomych; Kazimierz Lemańczyk - prezes pierwszej cepeliowskiej spółdzielni niewidomych, Andrzej Adamczyk - późniejszy doktor fizyki jądrowej i dyrektor Ośrodka Szkolno-Wychowawczego w Laskach, i setki innych niewidomych, którzy pracą przy maszynie dziewiarskiej zarabiali na swoje utrzymanie, zakładali dzięki temu rodziny i wychowywali dzieci.

Wiele razy rozmawiałem z siostrą Amatą. Zapoznałem się z jej podręcznikami, pisanym językiem prostym i komunikatywnym. Potrafiła w nim przekazać niezbędną wiedzę z zakresu tyfloergonomii. Z podziwem słuchałem, z jaką cierpliwością przekazywała swoją wiedzę nawet tym niewidomym, dla których każda najdrobniejsza trudność stwarzała, barierę nie do przebycia. Kochała swych uczniów i oni wiedzieli o tym.

W r. 1970 za zgodą Księdza Prymasa, wraz ze swoimi siostrami Anielą i Emilią wyjechała na zaproszenie rodziny do Tarnopola i Zbaraża. Chciała jeszcze raz zobaczyć swoje ukochane rodzinne strony. "Teraz Zbaraż jest unowocześniony - pisała. - Ma wyasfaltowane ulice, szpital, jakąś fabrykę, kino itp. Za naszych czasów Zbaraż był małym, ale miłym miasteczkiem. Wszyscy się w nim znali i po swojemu kochali..."

Pogrzeb siostry Amaty odbył się bardzo szybko, bo już 30 kwietnia. Długi weekend nie pozwolił na jego odkładanie. Mimo to kaplica była pełna sióstr, wychowanków i przyjaciół. Mszę pogrzebową odprawił ks. Kazimierz Olszewski, a kondukt na cmentarz poprowadził ks. Stanisław Pałka, któremu towarzyszyli ks. Tadeusz Fedorowicz i ks. Olszewski. Nad grobem nikt nie przemawiał, ale piękna słoneczna pogoda zdawała się podkreślać ten szczególny radosny klimat, jaki towarzyszy laskowskim pogrzebom. Tu przecież nic się nie kończy, a śmierć jest tylko "narodzeniem dla nieba", czyli po prostu odejściem do Pana.

Władysław Gołąb

p6-98