Pięknym przykładem może być redaktor Józef Szczurek. Całe życie zawodowe, nie licząc kilkuletniej przygody z masażem leczniczym, redagował "Pochodnię" - czasopismo wydawane dla niewidomych i słabowidzących przez Polski Związek Niewidomych. W okresie aktywności zawodowej opracował kilka pozycji książkowych, tj.:

Obecnie od kilku lat jest emerytem. Oprócz całkowitej utraty wzroku ma uszkodzony narząd ruchu. Uszkodzenie to poważnie utrudnia chodzenie i powoduje bóle. Musi również korzystać z aparatów słuchowych. Wychował i wykształcił córkę i dwóch synów. Wszystkie jego dzieci są już samodzielne, Żona jest czynna zawodowo - prowadzi własną kancelarię doradztwa podatkowego. Redaktor Szczurek przez większą część dnia przebywa sam w mieszkaniu i bardzo trudno mu wychodzić z domu, nawet z przewodnikiem.

Piszę o tych ograniczeniach ponieważ nie zniweczyły one aktywności redaktora Szczurka. Potrafi znaleźć sobie pożyteczne zajęcie. Zajmuje się tym, co robił całe życie i co umie doskonale, czyli środowiskową publicystyką. Współpracuje m.in. z "Wiedzą i Myślą". Podejmuje się również większych opracowań, np. Ośrodek wypoczynkowo-rehabilitacyjny w Sobieszewie

67 lat działalności

Na szczególne wyróżnienie zasługuje bezinteresowne opracowywanie sylwetek prasowych osób, które w jakiś sposób wyróżniły się w naszym środowisku. Zebrał wszystkie dostępne publikacje na ich temat, uporządkował, napisał wstępy i zgromadził ponad 300 kompletów informacji dotyczących tych osób. Stara się o ich wydanie w druku oraz w wersji dźwiękowej.

Jest to bardzo pożyteczna działalność. Z jego pracy będą mogli korzystać wszyscy, których interesuje historia ruchu niewidomych w Polsce oraz dokonania osób z uszkodzonym wzrokiem. Ja już korzystam z tych opracowań w swojej publicystyce.

Praca emeryta Józefa Szczurka świadczy o wielkich możliwościach człowieka niemal we wszystkich okresach życia. Wystarczą zdolności, wola walki z przeciwnościami, wytrwałość i stawianie przed sobą osiągalnych celów. Gdyby redaktor Szczurek zgorzkniał, zajmował się wyłącznie narzekaniem na własne niepełnosprawności, choroby, bóle i na ludzi, jego życie byłoby bardzo ubogie, środowisko nie miałoby interesujących publikacji i zbiorów sylwetek prasowych, a ja nie pisałbym o nim.