List do red. Józefa Szczurka  napisany przez prof. Kazimierza  Szczepańskiego  3 lutego 1997 roku .

 Panie Kolego, Wydaje mi się, że nie  podałem Panu kilku istotnych informacji. Postanowiłem je przesłać Panu pocztą, oto one.

 

 Pochodzę ze wsi położonej  w północnej części Mazowsza. W moim domu były bardzo ciężkie warunki Materialne. Po ukończeniu szkoły powszechnej, rodzice wysłali mnie do szkoły średniej. Ojciec sprzedał część ziemi, aby opłacić mój pobyt w szkole, gdyż wówczas nie było średnich szkół bezpłatnych. Opłata była bardzo wysoka, a do tego jeszcze dochodziła opłata za stancję. I dlatego rodzice tylko jedno ze swych dzieci mogli wysłać do szkoły. jestem im za to bardzo wdzięczny, że obdarzyli mnie zaufaniem. Poziom szkoły na wsi był niższy niż w miastach, to odbijało się przez długi czas mojej nauki w gimnazjum, zwłaszcza naleciałości  

 mazowieckiej gwary.

 Miałem liczne rodzeństwo. trzy siostry i trzech braci. Wszyscy byliśmy zdolni i prymusami w szkole. Ze starszego rodzeństwa rodzice tylko mnie posłali do gimnazjum. Dwie młodsze siostry ukończyły medycynę już po wojnie. Przez ponad 60 lat byłem nauczycielem. Uczyłem w szkole podstawowej , i szkole średniej, na SGGW na wydziałach rolnych i ogrodniczych oraz w Instytucie Sadownictwa. Dzięki korepetycjom, mogłem ukończyć gimnazjum a następnie dostać się na Politechnikę i otrzymać stypendium państwowe. Zawsze uczyłem najwięcej nauk ścisłych, moimi zaś ulubionymi przedmiotami  i są nadal historia, socjologia i geografia. Wysiedlenie rodziców zmusiło mnie do  zrezygnowania ze studiów na Politechnice, musiałem pracować na utrzymanie rodziny - rodziców i troje rodzeństwa, w wieku osiem - dwanaście lat. Brałem ponadto bardzo czynny udział w tajnym nauczaniu i działalności  AK i Batalionów Chłopskich. Za działalność w ruchu zbrojnym  otrzymałem Krzyż Virtuti Militari V Klasy. Ponad 50 moich  uczniów na tajnych kompletach ukończyło po wojnie studia wyższe. Bardzo ciężkim okresem były dla mnie lata 47-49, chciałem kończyć studia, a nie mogłem dostać pracy w Warszawie. To niewątpliwie było główną przyczyną gruźlicy siatkówek moich oczu Zapalenie spojówek ujawniło się wiosną 51 roku. i doprowadziło do całkowitej traty  wzroku jesienią 57 roku. Nie będę opisywał okoliczności i przebiegu choroby. Powiedziałem o tym w czasie wywiadu. powiem tylko, że to było dla mnie najcięższe uderzenie losu. Najcięższe było rozmyślanie o  przeżyciach mojej żony i trzyletniego synka Adama. Odczuwałem to tak boleśnie, że dziś dziwię się, że zdołałem je przeżyć.  

Podam w liczbach mój dorobek naukowy. Byłem konsultantem bardzo dużej liczby prac magisterskich,   kilkuset prac doktorskich i habilitacyjnych. Byłem recenzentem pięciu prac doktorskich,  i trzech prac habilitacyjnych.  Jestem autorem lub współautorem 60 publikacji naukowych, głównym współautorem podręcznika  o metodyce badań sadowniczych. Pracując na uczelni, podjąłem temat pracy doktorskiej, ale wkrótce musiałem z niego zrezygnować z powodu choroby oczu. Nie zrezygnowałem jednak z pracy nad sobą, po utracie wzroku i  w siedem lat później, w 64 roku obroniłem pracę doktorską, w następnych siedmiu latach uzyskałem tytuł docenta, a w siedem lat później uzyskałem tytuł profesora nadzwyczajnego, w 85 roku - tytuł profesora zwyczajnego. Już, jako niewidomemu nadano mi wiele odznaczeń,  najcenniejsze to Medal Edukacji Narodowej i Srebrny Krzyż Zasługi.  Pierwszy z nich zawiązuje mojej działalności oświatowej, a drugi do działalności społecznej.  Bardzo dużą rolę w moim życiu po utracie wzroku  odegrała moja żona. Los chciał, że nie miała ze mną normalnego życia, ale nigdy nie załamała się, w chwilach najtrudniejszych była dla mnie prawdziwą podporą. Jej też zawdzięczam w dużym stopniu wszystkie moje osiągnięcia  po utracie wzroku.  Była mi silnym, wiernym przyjacielem.

Łączę najlepsze pozdrowienia dla Pana i rodziny.  

Kazimierz Szczepański