Donald A. Stauffer

 

Opowiadanie ze starego Londynu (*wolny przekład z angielskiego: H.W., "Biuletyn ze Świata Niewidomych"

(maszynopis), Laski 1964.)

 

Było to niemal przed trzystu laty. Sześćdziesięcioletni starzec z białą czupryną spacerował ulicami Londynu,  prowadzony przez córkę. W pewnej chwili usłyszał płacz dziecka, zatrzymał się prosząc córkę, aby sprowadziła dziecko do niego. Położył rękę na głowie ośmioletniego chłopca i spytał:

- Czemu płaczesz w to słoneczne, niedzielne popołudnie? Słońce świeci i powietrze jest takie przyjemne. Chłopiec odrzekł:

- Jestem niewidomy i nie mogę zobaczyć słońca.

- Co robisz poza tym że płaczesz? - rzucił pytanie starzec.

- Jestem kominiarzem - odrzekł mały chłopiec. - Codziennie mój majster spuszcza mnie do komina i nauczyłem się wymiatać sadze. Ale w niedzielę nie pracuję, jestem sam, smutno mi i płaczę.

Stary człowiek uśmiechnął się i ujął rękę córki.

- Jeśli nie masz nic lepszego do roboty - powiedział - to chodź z nami. Pogawędzimy, zjesz coś, obiecujemy cię odprowadzić.

I poszli we trójkę, prowadząc się za ręce i ciesząc pogodą i słońcem.

- Czy myślałeś o tym - spytał starzec, że czyszcząc kominy spełniasz tak pożyteczną pracę.

Za chwilę twarz dziecka rozjaśniła się uśmiechem i odrzekł: Czasami jestem z tego dumny. Mój majster, mówi, że jestem najlepszym jego pomocnikiem i na nic się nie uskarżam. Inni chłopcy uskarżają się. Ja nauczyłem się porządnie pracować.

- Tak - łagodnie powiedział starzec - myślę, że często niewidomi są dzielniejsi niż inni ludzie. Wiedziesz pożyteczne życie i nie masz co narzekać - ciągnął dalej - i pogładził rozczochrane włosy dziecka.

Troje spacerowiczów weszło do małego schludnego domku. Chłopiec poznał dwie pozostałe córki. Wkrótce potem  zasiedli do świetnego posiłku. Kiedy skończyli starzec zaprowadził chłopca do saloniku i grał dla niego pięknie na  organach.

- Te utwory organowe są dziełem mego ojca, powiedział. Niewidomym muzyka sprawia większą radość niż  widzącym. Oni słuchają jej z większą uwagą i zrozumieniem. Muzyka, sądzę, to najwyższa sztuka.

- Lubię równie poezję - powiedział mały kominiarz.

- Zadeklamuję ci parę wierszy. I ciągnął dalej pełnym, pięknym głosem:

- Im bardziej niebiańskie światło świeci w Twoim wnętrzu i umysł promieniuje całą mocą, istnieją oczy, mgła usuwa  się i znika, i mogą widzieć rzeczy niewidzialne dla "śmiertelnego wzroku" i mówić o nich.

- To piękne - powiedziało dziecko - ale niektóre słowa są trudne, nie wiem co znaczą.

- Znaczą, że w oczach Boga wszyscy ludzie, a nie tylko ty, są niewidomi. To znaczy, że właśnie ci, którzy nie widzą  oczami, widzą jaśniej najważniejsze rzeczy: prawdę i miłość Bożą. Żaden człowiek, tak widzący, jak i niewidzący, nie może odkryć przyszłości. Nikt nie może sobie wyobrazić jak wygląda niebo. Ale i ty i ja wiemy, że Bóg jest  dobry i sprawiedliwy i będzie miał dla ciebie miejsce w niebie, gdzie nie ma ślepoty.

Kiedy nadszedł czas, aby dziecko odprowadzić do domu, starzec spytał:

- Jak się nazywasz? Czy będziesz nas odwiedzał w niedzielę? Wszyscy ludzie są braćmi i powinni miłować się  nawzajem. Polubiłem cię i chcę abyś przychodził pogawędzić, pośmiać się, posłuchać muzyki i rozweselić mnie.

- Nie, panie - zawołał kominiarz. To mnie jest z panem wesoło. Przyjdę, jeśli pan tego chce i jeśli pan czasami  zapomni, że jestem niewidomy, a pan widzi. Nazywam się Tim. A jak pan się nazywa, i czy pan też czyści kominy?

- Nazywam się John Milton. Byłem w rządzie, a teraz piszę wiersze.

Tim odszedł uszczęśliwiony, obiecując wrócić. Polubił starego człowieka, ale nie wiedział, że spędził popołudnie z  jednym z największych poetów, jaki żył kiedykolwiek. Nie wiedział także, że John Milton był niewidomy. (John  Milton (1608-1674), najznakomitszy poeta angielski. Napisał dwie sławne epopeje: "Raj utracony" i "Raj  odzyskany". Był również historykiem. Podczas rewolucji 1640-1660 zwolennik obozu republikańskiego; żądał wolności pracy i zniesienia władzy absolutnej.)