Biografia prasowa  

 

  Dr Etienne Decaux

Profesor, wykładowca języka polskiego w paryskich uczelniach

  Wybitny  znawca pisma Braillea

 Przyjaciel polskich niewidomych, Przez długie lata współpracował w polskimi wydawnictwami  brajlowskimi   

 

o polskich niewidomych   

   Jadwiga Stańczak  

   

Na zaproszenie Uniwersytetu Warszawskiego oraz Uniwersytetu Jagiellońskiego przybył niedawno do Polski i bawił w naszym kraju kilka tygodni dr Etienne Decaux - profesor języka polskiego w Instytucie Słowiańskim w Paryżu. Dr Decaux, który ukończył polonistykę w Krakowie, jest serdecznym przyjacielem naszego narodu, a szczególnie bliscy są mu polscy niewidomi. Czytelnicy "Pochodni" przypominają sobie zapewne artykuł dr. Włodzimierza Dolańskiego pod tytułem: "Brajl w językach słowiańskich" -  

 "Pochodnia", styczeń 1957 - na temat działalności profesora Decaux, a także zamieszczony na łamach naszego czasopisma, napisany przez dr. Decaux w języku polskim artykuł pod tytułem: "W sprawie podręcznika do nauki języków obcych" - "Pochodnia", kwiecień 1957.    

Nasuwa się pytanie, jak to się stało, że dr Decaux zainteresował się szczególnie systemem Braillea. Ciekawy zbieg okoliczności skierował uwagę francuskiego uczonego na pismo punktowe. Przypadkowo przeczytał on kiedyś w prasie artykuł prof. Henryego na temat niewidomych. Zainteresowany nieznanym środowiskiem udał się do organizacji niewidomych w Paryżu. Pracownicy tej organizacji debatowali właśnie, jak pomóc jednemu ze swych członków sprawa trudna - niewidomemu studentowi potrzebna jest gramatyka grecka. Kto ją przepisze w brajlu?   

- Mógłbym to uczynić, ale jak, skoro nie znam brajla? - zapytał dr Decaux.    

- To nic trudnego, pan się z łatwością nauczy - padła odpowiedź.    

I ... uczony przepisuje gramatykę grecką skrótami brajlowskimi, nie znając jeszcze integrału brajla francuskiego.    

Od tego czasu pismo brajlowskie pasjonuje go tak, że wiele trudu poświęca jego badaniu i staje się ono przedmiotem rozprawy naukowej pod tytułem: "Brajl w językach słowiańskich". Profesor Decaux po przestudiowaniu systemu Braillea dla języków słowiańskich opracowuje system ujednolicenia go, który przyczyniłby się do zbliżenia niewidomych tych krajów. W czasie wizyty w Warszawie profesor odwiedził Centralny Ośrodek Niewidomych. Spotkanie z niewidomymi warszawskimi miało niezwykle serdeczny przebieg. Francuski uczony opowiedział o swych studiach nad pismem punktowym po polsku, niemal bezbłędnie i z nienagannym akcentem. Niewidomi zadawali gościowi liczne pytania i żywo dyskutowali jego projekt.    

Warto również wspomnieć, że profesor Decaux czytuje polskie czasopisma brajlowskie i współpracuje z nimi. Posiada on w domu sporą bibliotekę brajlowską, gromadzi w niej z pietyzmem dzieła naszych klasyków i czasopisma.    

- Żona nie jest zachwycona - mówi z ujmującym uśmiechem młody uczony - ale... a nuż przydadzą się jakiemuś studentowi. -    

W towarzystwie dr. Włodzimierza Dolańskiego dr Decaux odwiedził również Laski i przeprowadził z niewidomymi tego zakładu dyskusję nad projektem ujednolicenia pisma Braillea w językach słowiańskich.    

Dr Etienne Decaux sympatią dla naszego kraju, umiłowaniem naszej kultury, gorącym zapałem uczonego i głębokim humanitaryzmem podbił bez reszty serca polskich niewidomych.  

Pochodnia październik 1957   

   

 W sprawie podręczników do nauki języków obcych  dla niewidomych  

Etienne Decaux  

Od Redakcji:  

W styczniowym numerze "Pochodni" wydrukowaliśmy artykuł kolegi Dolańskiego na temat pracy pana Etienne Decaux pt. "Brajl w językach słowiańskich". Nawiązując do drugiej z kolei informacji, zamieszczonej w następnym numerze naszego miesięcznika - "Pochodnia", nr 2/102 z lutego bieżącego roku - przypominamy naszym czytelnikom, że Etienne Decaux studiował polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim, jest wielkim przyjacielem naszego narodu i przyjacielem niewidomych. Ostatnio nadesłał nam artykuł, przeznaczony dla polskich niewidomych, który zamieszczamy poniżej. Korzystamy, że pan Decaux jest pilnym czytelnikiem "Pochodni" i przesyłamy tą drogą jak najserdeczniejsze pozdrowienia i podziękowania za cenny, dobrą polszczyzną napisany artykuł.   

 

Etienne Decaux  

Niewidomy czytelnik, który chce się uczyć jakiegoś języka obcego, rzadko znajduje w bibliotece swojej organizacji krajowej książki, umożliwiające mu te studia. Oczywiście takich niewidomych jest mało, ale przeważnie dlatego, że właśnie nie ma dla nich podręczników i tekstów do nauki języków obcych gdyby mieli odpowiednie pomoce naukowe, nie ulega wątpliwości, że wzrosłoby wśród nich zainteresowanie językami obcymi.   

We Francji oprócz czasopism, drukuje się mało dla niewidomych, przeważnie tylko podręczniki szkolne, bo nasi niewidomi zwykle nie mają gdzie przechowywać prywatnej biblioteczki i wolą wypożyczać książki z bezpłatnej Biblioteki Narodowej im. Braillea w Paryżu. Nie opłaca się drukować książek w wielu egzemplarzach z powodu braku zapotrzebowania na nie, a przepisuje się je ręcznie w jednym egzemplarzu. Mamy kilkuset kopistów widzących, którzy bezpłatnie dostarczają Bibliotece przeszło cztery tysiące różnych tomów rocznie. Tymi kopistami są przeważnie emeryci różnych zawodów, a także ludzie pracujący, studenci itp., przepisujący książki po całodziennej pracy. Niestety, mało jest takich, którzy mogliby przepisywać bez błędów i wielkiego trudu książki w obcym języku. Zresztą kopistów jest w ogóle jeszcze za mało, by im zlecać przepisywanie książek, które w tej chwili nie mają czytelników. Powstaje błędne koło: ponieważ nie ma podręczników - nie ma studentów, a że studentów nie ma, to nie są potrzebne podręczniki. Jedynym wyjściem z tego koła jest pomoc tych krajów, których języki chcemy poznać.   

Na ogół każdy naród ma drukarnię brajlowską i drukuje. Polska, jak się zdaje, stoi pod tym względem na czele i to nam ułatwiło zaopatrzenie działu polskiego naszej Biblioteki im. Braillea dzięki dr. Dolańskiemu dostaliśmy podręczniki języka polskiego oraz przeszło sto tomów literatury polskiej, które będą bardzo użyteczne, zarówno dla niewidomych Polaków we Francji - jest ich kilkoro, jak i dla ewentualnych już zaawansowanych polonistów Francuzów. Staraliśmy się o teksty, których przekłady już mamy, i odwrotnie: o przepisywanie francuskich przekładów innych otrzymanych dzieł literackich, na przykład "Pana Tadeusza". Porównanie tekstu oryginału z przekładem jest dla studentów bardzo korzystne, zwłaszcza, jeśli nie mają innych pomocy naukowych.   

Jeżeli chodzi jednak o początkujących, kwestia pozostaje nadal otwarta. W Polsce bowiem nie istnieje drukowany brajlowski słownik francusko - polski i polsko - francuski, nie ma również podręcznika języka polskiego we francuskim brajlu. W niektórych przypadkach możny by osiągnięć cel za pośrednictwem drugiego języka, ale sposób ten nie jest praktyczny. Przypuśćmy na przykład, że istnieje gramatyka turecka, napisana dla Greków: czyż będziemy uczyć się greckiego [a jakim sposobem?], ażeby dotrzeć do języka tureckiego? Zresztą z powodu istnienia skrótów takie pośrednictwo byłoby dla niewidomych o wiele mniej wygodne niż dla widzących. W Anglii, we Francji, w Niemczech prawie nic się nie pisze i nie drukuje integralnym brajlem, chyba tylko dla małych dzieci.   

Zdaje się jednak, że na tej drodze trzeba szukać rozwiązania problemu. Ale pośrednikiem musi być język bardzo łatwy i pisany bez skrótów brajlowskich. Z takich języków znam tylko jeden: esperanto. Nie jestem fanatycznym zwolennikiem tego sztucznego języka, ale uznaję jego zalety, z których najważniejsza jest - łatwość. W ciągu kilku godzin asymiluje się teorię, po kilku dniach znajomość praktyczna przy pomocy słownika jest wystarczająca. Wziąwszy pod uwagę, że nie możemy przepisywać w danym kraju jednego podręcznika i dwóch słowników każdego języka obcego, widzę jedyne wyjście, aby każdy naród drukował podręcznik swego własnego języka, napisany w języku esperanto i tylko dwa słowniki.   

Przykład dali przed osiemnastoma laty Francuzi i jeszcze dziś można kupić brajlowską gramatykę esperancką języka francuskiego P. Boulet, E. Robert i A. Massellier . Niestety, w konkretnym wypadku tylko zasada jest słuszna, bo gramatyka ta jest mało wartościowa, a niekiedy nawet całkiem błędna. Tymczasem przy wyborze takiego podręcznika, który musi stać na wysokim poziomie, konieczna jest współpraca specjalistów.   

Taki podręcznik niekoniecznie musi być kompletny, ponieważ po pewnym czasie student będzie mógł korzystać z już istniejących podręczników, drukowanych w języku, w którym się uczy. Zresztą jest rzeczą możliwą, że metoda nauczania przy pomocy płyt gramofonowych z dołączonym podręcznikiem w języku esperanckim przyniesie lepsze rezultaty, niż tylko drukowany podręcznik.  

Brajlowskie podręczniki esperanckie zasługują też na gruntowną przeróbkę, gdyż w większości są tylko "radikaroj" -   czyli zbiorami pni esperanckich, a wiadomo przecież, że żaden język naturalny nie posiada takiej prawidłowości w słowotwórstwie, jak esperanto, w którym jest stosunkowo mało pni różnych. Na przykład w obecnych słownikach jest słowo "wielki" - "granda", ale nie ma słowa "mały", bo w języku esperanckim jest to wyraz złożony - "malgranda".   

Narodowe związki niewidomych wymieniałyby następnie podręczniki i słowniki, co jest najlepszym rozwiązaniem problemów dewizowych. Znajomość choćby jednego języka obcego udostępnia człowiekowi w wyższym stopniu życie kulturalne. Niewidomym, którzy nie mają tak licznych, jak widzący, środków informacji, znajomość ta przynosi jeszcze większe korzyści. Mam nadzieję, że propozycje, zawarte w tym artykule, pomogą w propagowaniu nauki języków obcych wśród   

niewidomych.   

 Pochodnia kwiecień 1957