Biografia prasowa  

 

Marek Wysocki

Pracownik naukowy   w  Politechnice Gdańskiej na Wydziale Architektury  

 

   Człowiek o uniwersalnym podejściu - Katarzyna Heba

Dr hab. inż. arch. Marka Wysockiego znam od dawna. Każda rozmowa z nim jest dla mnie bardzo pouczająca, dlatego uznałam, że większe grono osób powinno poznać tego niezwykłego człowieka.  

 K.H.: Pozwól, że zaczniemy prozaicznie. Jakie masz wykształcenie?

 M.W.: Skończyłem architekturę na Politechnice Gdańskiej. Od ponad dwudziestu lat pracuję na tej uczelni jako nauczyciel akademicki w Katedrze Technicznych Podstaw Projektowania Architektonicznego na Wydziale Architektury.

 K.H.: A od kiedy zajmujesz się kwestiami osób niepełnosprawnych, w tym osób niewidomych?

 M.W.: W 1995 r. zorganizowałem na Politechnice Gdańskiej pierwszą w Polsce konferencję poświęconą projektowaniu przestrzeni wspólnej. Odbyła się ona tuż po uchwaleniu w Polsce nowej ustawy o prawie budowlanym. świeżo wprowadzone przepisy wyraźnie stanowiły, iż obiekty muszą być dostępne dla osób niepełnosprawnych. Konferencja była połączona z wystawą projektów, które mówiły o dostępności obiektów użyteczności publicznej. Wówczas bardzo mało mówiono o potrzebach osób niewidomych. Teraz wygląda to nieco inaczej. Niemniej jednak ta konferencja zgromadziła sporą grupę osób niepełnosprawnych i architektów. Wtedy to właśnie poznałem ówczesną pełnomocnik ds. osób niepełnosprawnych miasta Gdyni, panią Beatę Wachowiak-Zwarę i Piotra Pawłowskiego, prezesa Stowarzyszenia Przyjaciół Integracji. Wspólnie podjęliśmy działania, których celem było zaszczepienie potrzeby projektowania uniwersalnego w umysłach urzędników odpowiedzialnych za stanowienie i realizację prawa.

 K.H.: Co to jest projektowanie uniwersalne?

 M.W.: To projektowanie, które tworzy przestrzeń, produkty i usługi dostępne dla wszystkich, bez konieczności tworzenia dodatkowych udogodnień i wykorzystywania specjalistycznego oprzyrządowania. Z takiej przestrzeni, produktów oraz usług osoby niepełnosprawne powinny mieć możliwość korzystania w sposób samodzielny, bez pomocy osób trzecich i bez korzystania ze specjalistycznego sprzętu.  

 K.H.: Co robisz, by uczulać studentów na kwestię projektowania uniwersalnego?

 M.W.: Podczas wspomnianej konferencji po raz pierwszy zorganizowałem warsztaty dla studentów. Chodzili oni w goglach lub jeździli na wózkach inwalidzkich po budynkach Politechniki Gdańskiej. Chciałem, aby przekonali się, że budynki nie są dostosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Od 2004 r. organizuję takie warsztaty każdego roku, tylko teraz odbywają się one w różnych miastach województwa pomorskiego. Jest to okazja, aby z problemem zapoznały się również władze miast. Studenci na wózkach, bądź z białą laską, muszą poradzić sobie w różnych miejscach i sytuacjach dnia codziennego, np. zrobić zakupy w centrach handlowych, aptece, czy skorzystać z usług w budynkach użyteczności publicznej, takich jak poczta, przychodnia, teatr itd. Zachęcam ich również do korzystania z komunikacji miejskiej. Pierwszym miastem, które zgodziło się, aby ocenić jego dostosowanie do potrzeb osób niepełnosprawnych, była Gdynia.  

 K.H.: Jakie są więc uwagi studentów uczestniczących w takich warsztatach?

 M.W.: Warsztaty są organizowane dla studentów pierwszego roku architektury. Celem tych spotkań jest pobudzenie w młodych ludziach myślenia, że przestrzeń publiczna powinna być dostępna dla wszystkich użytkowników, w tym także dla osób niepełnosprawnych czy starszych. Chcę, aby wyrosło w nich przekonanie, iż należy tworzyć według zasad projektowania uniwersalnego.

 K.H.: A czy inspiracją do podjęcia tematyki dostosowania przestrzeni do potrzeb osób niewidomych w pracy habilitacyjnej stały się właśnie warsztaty dla studentów pierwszego roku architektury?

 M.W.: Nie do końca tak było. Zajmując się od 2004 r. problemami związanymi z przestrzenią publiczną zauważyłem tendencję, że gdy mówi się o dostosowaniu przestrzeni publicznej do potrzeb osób niepełnosprawnych, rozumie się przez to dostosowanie do osób poruszających się na wózkach. Posłużę się przykładem. Obniżając krawężnik przy przejściu dla pieszych, zapomina się o tym, że osoba niewidoma traci przez to punkt orientacji, a więc nie wie, że za chwilę wejdzie na jezdnię. Pomyślałem sobie wówczas, że należy zająć się zagadnieniem dostosowania przestrzeni publicznej dla osób, które mają dysfunkcję wzroku. Stąd pojawił się pomysł na zbadanie, w jaki sposób poprawić przestrzeń publiczną, aby była ona przyjazna osobom niewidomym i słabowidzącym.  

 K.H.: Jakie narzędzie badawcze wykorzystałeś w swojej pracy habilitacyjnej?

 M.W.: Przygotowałem ankietę, którą rozesłałem po okręgach Polskiego Związku Niewidomych. Umieściłem ją także na forach internetowych dla osób niewidomych. Oczywiście ankieta była przekazywana także za pośrednictwem tzw. poczty pantoflowej. Wykorzystałem w tym celu wszystkie swoje kontakty z osobami niewidomymi i słabowidzącymi, prosząc, by przesyłały ankietę innym znajomym. Ankietę wypełniło 118 osób. Dzięki niej poznałem możliwości i potrzeby osób niewidomych związane z samodzielnym poruszaniem się w przestrzeni publicznej. Przy tej okazji poznałem wielu ciekawych ludzi, m.in. Rafała Charłampowicza, z którym niejednokrotnie dyskutowałem na interesujące mnie tematy, czy prezes Okręgu Pomorskiego Polskiego Związku Niewidomych, panią Ewę Redzimską. Niezwykle cenię sobie kontakt z panem Waldemarem Pożarowczykiem z Koła Polskiego Związku Niewidomych w Gdyni, Henrykiem Lubawym z Poznania, czy Sylwią Skuzą z Fundacji Keja. Wiele ciekawych spostrzeżeń przekazał mi również dr inż. Ryszard Kowalik - pracownik Politechniki Gdańskiej. Musiałbym tutaj wymienić jeszcze więcej osób, zarówno niewidomych i słabowidzących, ale także wielu tyflopedagogów, których wysłuchałem podczas moich wizyt w ośrodkach kształcących osoby niewidome.

 K.H.: Jakie były wnioski po przeprowadzeniu ankiety?

 M.W.: środowisko osób niewidomych i słabowidzących ma bardzo różne potrzeby. Indywidualne doświadczenia spowodowały, że wyniki przeprowadzonej ankiety nie do końca pokazały ogólny zarys potrzeb, a co za tym idzie trudno wprowadzić zmiany, dzięki którym da się zaspokoić oczekiwania środowiska osób niewidomych i słabowidzących.  

 K.H.: Praca habilitacyjna została szczęśliwie zakończona i tytuł uzyskany. Czym obecnie się zajmujesz?

 M.W.: W pracy habilitacyjnej nie sposób w pełni omówić i rozwiązać problem dostosowania przestrzeni publicznej do potrzeb osób niepełnosprawnych, w tym niewidomych, dlatego nadal zajmuję się tym tematem. Obecnie współpracuję z Rzecznikiem Praw Obywatelskich, którego zadaniem jest monitorowanie wdrażania przez Polskę Konwencji ONZ o prawach osób niepełnosprawnych. Zapisy Konwencji nakładają na Polskę obowiązek projektowania uniwersalnego, stąd mój udział w pracach zespołu Rzecznika Praw Obywatelskich. Ponadto, zależy mi, aby propagować idee projektowania uniwersalnego, dlatego pojawił się pomysł stworzenia Centrum Projektowania Uniwersalnego. Realizuję go na macierzystej uczelni, czyli Politechnice Gdańskiej. Chciałbym, aby w centrum były prowadzone badania różnych rozwiązań pod kątem potrzeb osób z ograniczonymi możliwościami mobilności i percepcji. Zależy mi na tym, aby poznać różne potrzeby osób niepełnosprawnych, co niejednokrotnie stanowi ogromny problem, ponieważ potrzeby osób z różnymi niepełnosprawnościami nawzajem się wykluczają. Chciałbym poszukiwać idealnych rozwiązań, uniwersalnych dla wszystkich grup społecznych. Wydaje mi się, że potrzeby osób niewidomych, czy poruszających się na wózkach, zostały już ukazane, teraz chciałbym poświęcić więcej czasu udogodnieniom dla osób niesłyszących. Ta grupa nie ma takich barier w dostępie do przestrzeni publicznej, ale bez wątpienia jest potężny problem z dostępem do informacji. Społeczność, która także została pominięta, to osoby z tzw. problemami mentalnymi, np. z autyzmem.  

 K.H.: Czy twoja działalność na rzecz środowiska osób niepełnosprawnych została w jakiś sposób doceniona?

 M.W.: Jestem niezwykle dumny z wyróżnienia, jakie w tym roku otrzymałem w konkursie „Gdynia bez barier”. Konkurs organizowany jest przez prezydenta Gdyni, pana Wojciecha Szczurka. Nagroda jest za bezkompromisowe wdrażanie standardów projektowania uniwersalnego. Moim małym sukcesem jest to, że takie standardy zostały opracowane dla Gdańska i Gdyni, choć jednak na pewne drobne kompromisy musiałem pójść. Ważne jest, że urzędnicy tych miast zauważyli problem i chcą, aby ich przestrzenie były dostępne także dla osób niepełnosprawnych czy starszych.  

 K.H.: Jakie państwo, czy też miasto, jest przykładem godnym naśladowania w kwestii projektowania uniwersalnego?

 M.W.: Mogę powiedzieć o dwóch sprawach. Znam sporo miejsc na świecie, dostępnych dla osób niepełnosprawnych, co wynika z przeczytanych przeze mnie licznych źródeł na ten temat, ale też miałem okazję odwiedzić kilka z nich. Byłem przekonany, że jest tam zdecydowanie lepiej niż u nas. Jednakże gościłem w 2008 r. w Sztokholmie - w mieście, które ubiegało się w 2010 r. o miano najlepiej dostosowanej do potrzeb niepełnosprawnych stolicy w Europie i mogę stwierdzić, że Szwedzi mają jeszcze sporo do zrobienia. Nie ma jednolitych standardów, które by obowiązywały w całej Europie, czy chociażby w naszym kraju, i dlatego raport Najwyższej Izby Kontroli z tego roku jest bardzo niepokojący. NIK badał dostępność obiektów w woj. podlaskim i stwierdził, że 91owo wybudowanych obiektów nie jest dostępnych dla osób niepełnosprawnych. Podobne dane uzyskałem podczas badań prowadzonych wspólnie z moimi studentami.

 K.H.: Dlaczego jest tak źle?

 M.W.: Brakuje świadomości potrzeb osób niepełnosprawnych i jednolitych standardów. świadomość się zmienia, ale może zbyt wolno, natomiast prawo dalej jest nieprecyzyjne. W Rozporządzeniu Ministra Infrastruktury mówi się, że krawędzie schodów mają być oznaczone kontrastowo do posadzki pięter. Oznacza to, że schody są wykonane w jednym kolorze. Tymczasem środowisko osób słabowidzących twierdzi, że ten kontrast powinien być na pierwszym i ostatnim stopniu, co jest zupełnie zrozumiałe. Przepisy prawa to jedno, a życie to coś zupełnie innego.

 K.H.: Od 1994 r. współpracujesz z osobami niepełnosprawnymi. Czy obcowanie z nimi zmieniło w jakiś sposób twoje do nich podejście?

 M.W.: Ja staram się traktować wszystkich ludzi jednakowo. Mam świadomość, że osoby niepełnosprawne mają większe potrzeby i należy je wspierać w ich działaniach, ale traktuję je na równi z innymi. Podziwiam i niezwykle cenię te osoby, które funkcjonują tak samo jak osoby zdrowe.  

 K.H.: A co sądzisz o bardzo modnym obecnie dążeniu do integracji między osobami pełnosprawnymi i niepełnosprawnymi?

 M.W.: W moim mniemaniu integracja polega na tym, że tworzymy coś wspólnie. Bardzo cenię wszystkie organizacje pozarządowe, które działają na rzecz dobra wspólnego, a nie na rzecz jednej grupy, chociażby osób niepełnosprawnych. Osoby niepełnosprawne nie powinny skupiać się w stowarzyszeniach czy fundacjach działających wyłącznie na ich rzecz, nie powinno być tak, że działają, bo łączy ich wspólny mianownik niepełnosprawności.  

 Być może Polska jest dopiero na początku drogi zmian w postrzeganiu i realizacji potrzeb osób niepełnosprawnych. Musimy to razem przejść, by potem działać w grupach lub organizacjach, które będą np. pracować na rzecz społeczności lokalnej. Tak naprawdę marzy mi się stowarzyszenie, które będzie skupiać zarówno osoby zdrowe, jak i niesłyszące, niewidome, czy na wózkach. Ważny jest wspólny problem, na rzecz którego będą podjęte działania.  

 K.H.: Czy na Politechnice Gdańskiej studiują osoby niepełnosprawne?

 M.W.: Tak, lecz z uwagi na swoje ograniczenia nie mogą studiować na wszystkich kierunkach uczelni technicznej. Nie wyobrażam sobie np. aby osoba niewidoma studiowała architekturę czy chemię. Może natomiast być na takich kierunkach, jak fizyka techniczna, czy zarządzanie i marketing. Na architekturze studiuje osoba niskiego wzrostu, ale jest w pełni sprawna, natomiast wiem, że na innych kierunkach znajdują się osoby poruszające się na wózkach. Obecnie razem ze studentami przygotowujemy raport, który ma określić dostępność kampusu naszej uczelni pod kątem potrzeb osób niepełnosprawnych. Mam nadzieję, że uda się na jego podstawie wypracować zmiany i Politechnika Gdańska będzie w niedalekiej przyszłości w pełni dostępna dla wszystkich, w tym dla osób niepełnosprawnych.  

     KH: Czego Tobie i sobie życzę. Dziękuję za rozmowę.