„zawsze redaktor”
Biografia prasowa
Władysław Szymański Fizjoterapeuta Członek Miejskiej Rady w Ciechocinku
Trzy pasje, jedno życie Władysława Szymańskiego po raz drugi wybrano w samorządowych wyborach do Rady Miejskiej w Ciechocinku. Oto jak przedstawia go AWS, partia z ramienia której startował. - 53 lata, żona Ewa, syn Marcin (student). Technik masażysta, specjalizujący się w leczeniu schorzeń kręgosłupa, znany i ceniony w kraju i zagranicą. Od 26 lat mieszka i pracuje w Ciechocinku. Obecnie prowadzi własny gabinet masażu leczniczego i terapii manualnej. Od wielu lat zaangażowany jest w sprawy społeczne, a szczególnie w dalszy rozwój samorządności w gminie, powiecie i przyszłym województwie. Całe swoje dorosłe życie pomaga innym; zawodowo - jako masażysta pomaga ludziom cierpiącym, a społecznie - pracując w wielu organizacjach i stowarzyszeniach. Inicjator i pierwszy redaktor naczelny wznowionego "Zdroju Ciechocińskiego". W roku 1990 z woli mieszkańców Osiedla Królów został radnym Rady Miejskiej. Był przewodniczącym Komisji Zdrowia i Opieki Społecznej oraz do Spraw Rodziny i Osób Niepełnosprawnych. Aktywnie uczestniczył w pracach Rady Miejskiej. Zawsze bardzo dobrze przygotowany, nie opuścił żadnej sesji podczas całej kadencji. Od lipca 1997 jest członkiem Zarządu Miasta, a pierwszą inwestycją, jaką ten Zarząd zrealizował, była budowa kanalizacji i nawierzchni ulicy na Osiedlu Królów. Czy 53 lata to dobry wiek dla działalności społecznej? - pytam pana Szymańskiego. - Dobry, ale myślę, że coraz więcej młodych powinno znaleźć się w radach samorządowych. Wiek 25-35 lat to dynamika, ostrość spojrzenia, śmiałość w podejmowaniu decyzji. Oczywiście doświadczenie przychodzi wraz z latami pracy. Pierwsza kadencja Rady Miejskiej Ciechocinka była bardzo burzliwa. Podczas poprzedniej zmieniono dwóch burmistrzów. Myślę, że ta będzie spokojniejsza, bardziej twórcza. Pan Władysław jest inwalidą wzroku I grupy. Widzi na tyle, że może czytać duże litery na swoim monitorze komputerowym. Jako 4-letnie dziecko utracił wzrok, a odzyskał po udanej operacji wykonanej przez profesora Sobańskiego w Łodzi. Uczył się w Bydgoszczy, następnie pracował w Tucholi, studiował masaż w Krakowie, by w 1972 roku wylądować w Ciechocinku. Nie zakończył jednak nauki. Przez cztery lata uczęszczał do wieczorowego liceum w Toruniu i ukończył go z wynikiem bardzo dobrym. Po dwóch latach starań jako pierwsza osoba niedowidząca w kraju zostaje przyjęty do wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego. - Lubiłem sport, a nauczono mnie tego w Bydgoszczy. Brałem udział w wielu zawodach lekkoatletycznych, spartakiadach, m.in. ze znanym niewidomym zawodnikiem lat 70. Kazikiem Kisielem. Nie miałem najlepszych wyników, ale startowałem dla zdrowia - w Bydgoszczy, Spale, Poznaniu... We Wrocławiu studia idą mu dobrze, ale na trzecim roku zaczynają się problemy. Nowe władze uczelni wybrane na początku stanu wojennego informują go, że musi zaliczyć wszystkie przedmioty, z których był poprzednio zwolniony z racji słabego wzroku. Chcą się go po prostu pozbyć, bo inwalida wzroku obniża rangę uczelni na świecie! Władysław Szymański z olbrzymią goryczą rezygnuje z nauki. Dziś, 15 lat później, wrocławska uczelnia prowadzi specjalny kierunek studiów dla niedowidzących. Ćwierć wieku pracy w zawodzie masażysty to spory kapitał doświadczeń. - Ludzie zawsze byli i są schorowani - mówi pan Władysław. - Niestety, dzisiaj na zabiegi przychodzi coraz więcej młodych. To przypadłość cywilizacyjna. Kilka miesięcy temu pan Szymański otworzył prywatny gabinet masażu schorzeń kręgosłupa. Zrezygnował z pracy w sanatorium - zraziły go niskie pensje - 700 zł. Za pefronowski kredyt kupił stół belgijskiej firmy GIMNA, komputer, urządził gabinet. Stół kosztował 7 tys. zł i jest specjalnie skonstruowany do masażu kręgosłupa. Ruchomy, podzielony na 5 segmentów, daje duże możliwości terapii. Jak na razie stałych pacjentów ma tylko 20, ale jeśli się uda przenieść gabinet do centrum Ciechocinka, ruch zwiększy się znacznie. W mieście pracuje 30 niewidomych i niedowidzących masażystów, mają własną sekcję. W 1990 r. ukazuje się pierwszy numer "Zdroju Ciechocińskiego". Pan Szymański prowadzi to czasopismo przez dwa lata. Tematyka głównie uzdrowiskowa, a finansowanie szło z Urzędu Miasta. Niebawem znaczenie tego lokalnego pisemka wzrośnie, ponieważ stanie się on publikatorem powiatowym o szerszej tematyce i być może pan Władysław znów zdecyduje się zostać naczelnym. Na tym terenie nie brakuje młodych, zdolnych ludzi, którzy chcieliby się włączyć w redagowanie czasopisma. Dziś "Zdrój Ciechociński" wychodzi w nakładzie 1 tysiąca egzemplarzy. - Lubię każdą swą pracę: masażysty, radnego, redaktora - mówi Władysław Szymański. - Dziś, aby wydajnie i skutecznie pracować w radzie, należy być do tego przygotowanym. Trzeba znać prawo samorządowe i umieć się nim posługiwać, aby samemu nie popełniać błędów i nie pozwolić dać się zapędzić "w maliny". Muszę więc czytać dużo literatury fachowej. Robię to często dzięki Internetowi na ekranie mojego komputera. Pomocą w pracy samorządowej był dla niego kurs kandydatów na radnych zorganizowany w 1994 roku przez ZG PZN. Zjechało 20 inwalidów wzroku i codziennie spotykali się z ludźmi kompetentnymi, autentycznymi doświadczonymi samorządowcami. - Ilu z nich wybrano na radnych, nie wiem, ale przekazana nam wiedza była naprawdę gruntowna - mówi radny z Ciechocinka. W tym nadwiślańskim kurorcie największym orzechem do zgryzienia dla władz jest budowa oczyszczalni ścieków i przebudowa kanalizacji. Chodzi o to, by oddzielić od ścieków solankę, bo zasolone ścieki nie mogą być oczyszczone. Na to przedsięwzięcie trzeba 60 mln złotych, a tyle wynosi 5-letni budżet miasta. Za bardziej realne uważa natomiast zdobycie kilkudziesięciu tysięcy złotych, aby uratować kwartalnik "Terapia Fizykalna". - Jego zlikwidowanie byłoby niepowetowaną stratą dla środowiska niewidomych masażystów liczącego ponad tysiąc osób. Koszty wydawania tego czasopisma są niewielkie, a prezentowany w nim materiał bardzo profesjonalny." Pochodnia grudzień 1998 |