Władysław Szałwiński  

       działacz  społeczny  

kierownik  straży  pożarnej  

 

       Dla dobra całej wsi

Józef Szczurek

 

Jednostka straży pożarnej ze wsi Gójsk zasługuje na miano wzorowej i należy do najlepszych, najbardziej sprawnych w województwie warszawskim” - stwierdza komendant powiatowej służby przeciwpożarowej w Sierpcu. Fakt ten nie wzbudziłby naszego zainteresowania, gdyby nie to, że jednostką  straży pożarnej w Gójsku od czterdziestu lat kieruje niewidomy działacz społeczny - Władysław Szałwiński. Przypatrzmy się zatem bliżej jego życiu i rozległej pracy społecznej w służbie wszystkich mieszkańców wsi.  

Od najmłodszych lat odczuwał nieodpartą potrzebę działania dla dobra ogółu. Najpierw wyżywa się w wiejskich organizacjach młodzieżowych, potem wciągnęła go całkowicie Ochotnicza Straż Przeciwpożarowa. Na początku lat trzydziestych przeniósł się do Gójska. Tu szybko oceniono jego zdolności organizacyjne i zapał do pracy. Powierzono mu kierownictwo jednostką OSP i tak jest do dziś.  

W wyniku ran odniesionych w czasie obrony Warszawy w 1939 roku (między innymi brał udział w gaszeniu pożaru w Teatrze Wielkim), w rok później Władysław Szałwiński stracił wzrok, ale nie wpłynęło to ujemnie na jego aktywną postawę społeczną. Wieś nadal darzyła go wielkim zaufaniem i nie zawiodła się, gdyż dzięki pomysłowości, talentom organizacyjnym i ogromnej energii Władysława Szałwińskiego, należy dziś do najbardziej znanych nie tylko w powiecie sierpeckim.  

Gójsk szczyci się pięknym obiektem nowoczesnej remizy. Niewidomy działacz czuje się tu jak u siebie w domu. Jest to dla wszystkich zrozumiałe. To z jego inicjatywy i pod jego kierunkiem powstał przed dziewięciu laty budynek. Zna tu każdy kąt, każdy zakamarek. Remiza służy całej wsi. Mieszczą się w niej  sale do zebrań i zabaw, ośrodek zdrowia z kilkoma gabinetami specjalistycznymi, łaźnia publiczna. Są też pomieszczenia na sprzęt strażacki. Obok budynku mnóstwo zieleni - drzewa, krzewy, kwiaty i duży basen, który służy nie tylko w czasie niebezpieczeństwa pożaru, lecz jest również ważnym obiektem rekreacji dla mieszkańców. Drugi podobny basen znajduje się w innej części wsi.  

Budynek remizy wzniesiony został przeważnie siłami społecznymi mieszkańców Gójska. Projekt dostosowany był do miejscowych potrzeb według pomysłu Władysława Szałwińskiego. Od wielu lat remiza jest centralnym punktem życia społecznego i kulturalnego nie tylko Gójska, ale i innych okolicznych wsi. Tu odbywają się, przeważnie co dwa tygodnie, zabawy taneczne i imprezy, mające wpływ na rozwój życia kulturalnego mieszkańców, na aktywizację i wychowanie młodzieży, tu spotykają się na zebraniach kobiety zorganizowane w Kole Gospodyń Wiejskich. Tu wreszcie przyjmują lekarze - internista, stomatolog, pediatra. Na imprezy kulturalne i wieczorki taneczne do Gójska przyjeżdżają młodzi z okolicznych wsi, a nawet z odległego o dwanaście kilometrów Sierpca. Sala, obliczona na dwieście osób, okazuje się już za mała. Trzeba więc myśleć o nowych inwestycjach i pan Władysław Szałwiński ma już konkretne plany.  

Jednostka OSP z Gójska za swą aktywność otrzymała w nagrodę piękny, nowoczesny wóz strażacki z pełnym, równie nowoczesnym wyposażeniem. Oczkiem w głowie pana Szałwińskiego, jak sam mówi, jest drużyna młodzieżowa, złożona z kilkudziesięciu dziewcząt i chłopców. Młodzi zapoznają się nie tylko z problematyką pożarnictwa, ale rozwijają ożywioną działalność kulturalną, są wyróżniani w rozmaitych imprezach w skali województwa.  

Niewidomy społecznik - Władysław Szałwiński, jest duszą mieszkańców wsi. Organizacje młodzieżowe, kobiece i miejscowe potrzebują go, słuchają jego rad, liczą się z jego zdaniem, cenią go i darzą wielkim szacunkiem, uznaniem i zaufaniem. A on jest wszędzie tam, gdzie dzieje się coś ważnego. Mimo braku wzroku i przekroczonej siedemdziesiątki, porusza się wszędzie samodzielnie i całą wieś zna, jak swoje podwórze. Władysław Szałwiński jest również wzorowym gospodarzem. Uznanie otoczenia nakłada przecież obowiązek i w tej dziedzinie działalności. Osiąga bardzo dobre wyniki, zwłaszcza w produkcji pasz zielonych, które następnie sprzedaje państwu lub innym gospodarzom. Wiadomości o nowoczesnych metodach gospodarowania czerpie z audycji radiowych. Nie zachowuje ich dla siebie. Sąsiedzi radzą się go w różnych sprawach, związanych z hodowlą i uprawą, a pan Szałwiński cieszy się, gdy jego wskazówki, zaczerpnięte z naukowych audycji rolniczych, okazują się skuteczne.  

We własnym gospodarstwie stosuje dużo nawozów sztucznych i nowoczesne metody płodozmianu. Maszyny zapewnia mu miejscowe Kółko Rolnicze. Władysław Szałwiński z dumą mówi o jego osiągnięciach:

-  W naszej wsi Kółko Rolnicze istnieje już ponad dwadzieścia lat. Ma dwadzieścia ciągników, siedem młocarni i wiele innego sprzętu mechanicznego. Dziś już nikt we wsi nie wyobraża sobie pracy bez tych maszyn. Kółko ma także własną dużą hodowlę świń i z każdym rokiem zwiększa areał ziemi uprawnej.-   

Warto tu podkreślić, iż pan Szałwiński był jednym z głównych inicjatorów Kółka Rolniczego w Gójsku i do dziś należy do jego zarządu. Stale też powiększa się baza materialna Kółka.  

- Nie wyobrażam sobie życia bez pracy społecznej - mówi pan Szałwiński. - Praca ta sprawia, że czuję się potrzebnym i mimo sporej ilości lat - młodym. Najwięcej pomaga mi żona. Jest również we wsi zespół ludzi, tak młodych, jak i starszych, aktywnych społecznie i ofiarnych dzięki temu udaje się bardzo wiele… -  

Władze miejscowej gminy, a także nawet powiatu, wskazują Władysława Szałwińskiego jako wzór do naśladowania dla innych działaczy. O jego osiągnięciach i postawie społecznej napisano już wiele reportaży w prasie lokalnej i centralnej. A pan Szałwiński, ciesząc się dowodami uznania, myśli jak zużyć je dla pożytku swojej wsi i planuje jej dalszy rozwój, a także wzrost zamożności i kultury mieszkańców. Dotychczasowe osiągnięcia pozwalają wierzyć, że jego plany będą zrealizowane.  

Pochodnia kwiecień 1975