Robimy co możemy  

       Józef Szczurek

        

Kartuzy to niewielkie, choć powiatowe miasteczko. Od Gdańska dzieli je odległość trzydziestu kilometrów. W lecie  jest tu pięknie, zielono nie darmo Kartuzy nazwano Kaszubską Szwajcarią. Przyjeżdżają tu setki wczasowiczów i turystów, aby podziwiać urok Kartuz i ich górzystych okolic.  

Ale mnie w Kartuzach interesowało zupełnie coś innego. W Gdańskim Okręgu dowiedziałem się, że w tym miasteczku istnieje bardzo dobrze pracujące Koło PZN. Zapytałem jeszcze o adres i nazwisko przewodniczącego Koła - Władysław Staszałek - brzmiała odpowiedź, i już autobus unosił mnie zaśnieżoną drogą w kierunku Kartuz.   

Kolegę Staszałka zastałem w domu. Jeszcze kilka  lat temu był pracownikiem Stoczni Gdańskiej. Tam też wypadek przy pracy pozbawił go wzroku. Przed dwoma laty uciekła mu żona z jakimś Cyganem, zostawiając jego i ośmioletniego synka.  

Od kolegi Staszałka dowiaduję się, iż Koło PZN w Kartuzach liczy dziewiętnastu członków. Jest też siedmiu niewidomych zarejestrowanych, nienależących do Związku, ale Koło roztacza swą opiekę również nad nimi.   

Niewidomi rozrzuceni są po wioskach całego powiatu i niełatwo jest do nich dotrzeć, ale kolega Staszałek zna ich wszystkich, wie, jakie są potrzeby każdego. W roku ubiegłym samochodem, wypożyczonym z Prezydium PRN, wraz z kierownikiem Wydziału Zatrudnienia i Spraw Socjalnych tejże Rady, jeździł po całym powiecie i przeprowadzał rozpoznawcze wywiady z niewidomymi. Dzięki tej akcji poznał ich warunki bytowe oraz trudności, z jakimi borykają się na co dzień, a jednocześnie wynalazł kilku niewidomych, których natychmiast wciągnął do rejestrów PZN. „Sądzę, że na terenie naszego powiatu- mówi przewodniczący Koła - znajdują się jeszcze dotąd nieujawnieni niewidomi, toteż gdy tylko się nieco ociepli, znów wyjadę na ich poszukiwanie. Samochód w PRN już załatwiłem”.  

W Kole PZN w Kartuzach znajdują się przeważnie starsi niewidomi, niepracujący. Część z nich ma renty, większość jednak żyje w bardzo ciężkich warunkach materialnych. Kolega Staszałek dla dziewięciu niewidomych wystarał się o stałe zapomogi miesięczne z Rady Narodowej. Teraz walczy o podniesienie wysokości tych zapomóg. „Są szanse - mówi - Rady Narodowe otrzymały w tym roku większe fundusze na pomoc społeczną”.

Oprócz pomocy finansowej najbiedniejsi niewidomi w powiecie otrzymują paczki żywnościowe oraz paczki z odzieżą. Ich rozdziałem zajmuje się zarząd Koła, jako, że najlepiej zna potrzeby i trudności niewidomych. W styczniu bieżącego roku pomocy udzielono dziesięciu osobom. Były tam męskie ubrania, płaszcze, suknie, itp.

Zadaję pytanie: jak wyglądają  u Was sprawy kulturalne? Kolega Staszałek po chwili zastanowienia wyjaśnia nieco zmartwiony:  

 - Z tym nie jest najlepiej. W naszym Kole brajla już się nie nauczą. Nie czytają więc książek ani czasopism brajlowskich. Ja sam bardzo chciałbym nauczyć się brajla, ale tu nikt w pobliżu nie umie. Może w przyszłości da się jakoś zrobić, abym zapoznał się ze sztuką czytania i pisania „po niewidomemu”.  

             Robię jednak, co mogę, aby poszerzyć  kontakt niewidomych ze światem. W ubiegłym roku udało się założyć w mieszkaniach naszych członków dwa głośniki radiowe, a w tym roku mam także obiecane w Okręgu PZN dwa głośniki. Chciałbym zaznaczy, że na naszym terenie już większość niewidomych korzysta z głośników radiowych. Tu w ogóle ten system radiofonii jest bardzo rozpowszechniony. W najbliższym czasie postaram się, aby przez radiowęzeł ogłoszono krótką audycję o niewidomych. Będę się starał, aby w przyszłości informacje o niewidomych były podawane przez radiowęzeł systematycznie, co pewien czas. W ten sposób przybliżymy ludzi widzących z terenu Kartuz do naszych spraw. -

       Koło w Kartuzach jest w stałym kontakcie z Radą Narodową, z PCK i Powiatowym Komitetem PZPR. Kolega Staszałek ma  już w tych instytucjach swoich starych znajomych, a nawet przyjaciół. Wspólnie uzgadniają wszystkie sprawy, dotyczące pomocy niewidomym.

- Jakie macie, jako przewodniczący Koła PZN, trudności ?

- Najwięcej trudności - wyjaśnia kolega Staszałek - mam z powodu braku telefonu. Muszę więc za każdym razem korzystać z telefonu na poczcie, która w naszym miasteczku nie jest otwarta przez cały dzień, lub z drobną  sprawą chodzić do odpowiednich instytucji. Trudniej też porozumiewać się ze mną niewidomym z innych miejscowości, bo przyjechać nie mogą, a zatelefonować nie mają gdzie. Toteż, gdybym mógł mieć ten telefon, byłbym bardziej operatywny. Mógłbym znacznie więcej spraw załatwić w krótszym czasie i nie przy takim wysiłku, jak dotychczas. -  

Sądzimy, że kierownictwo Okręgu PZN w Gdańsku, widząc poważne osiągnięcia Koła w Kartuzach (a trzeba tu zaznaczyć, że osiągnięcia te Koło zawdzięcza przede wszystkim koledze Staszałkowi, gdyż inni członkowie nie przejawiają żywszej aktywności) ułatwi pracę koledze Staszałkowi i doprowadzi do tego, iż wszyscy niewidomi z całego powiatu będą mogli porozumiewać się z nim bez przeszkód o każdej porze.  

Może ktoś z Czytelników zapyta - dlaczego tak wiele miejsca poświęcamy omówieniu działalności jednego koła PZN. Nie jest to jednak przypadkowe. PZN przywiązuje niezmiernie dużą wagę do działalności najniższych swych komórek  - kół. Ze szczebla Zarządu Głównego czy Okręgu trudno jest poznać, otoczyć należytą opieką wszystkich niewidomych, natomiast jest to całkowicie możliwe na szczeblu koła. Najważniejsze jest tylko, aby był w nim choć jeden niewidomy, który sprawami swych towarzyszy zająłby się tak szczerze i tak ofiarnie, jak właśnie kolega Staszałek w Kartuzach. W niewielkiej grupie łatwiej jest dotrzeć do każdego niewidomego i w porozumieniu z miejscowymi władzami  wystarać się o taką pomoc, jaka mu najbardziej jest potrzebna.  

Zarządy Okręgów PZN powinny znacznie więcej uwagi poświęcić zagadnieniu wyszukiwania odpowiednich ludzi w terenie i powierzać im pracę w kołach, przychodzić im z systematyczną pomocą instruktażową. To jest jedna z dróg dotarcia do wszystkich niewidomych w kraju, otoczenia ich właściwą troską PZN i naszego państwa. Działalność Koła PZN w Kartuzach i postawa jego przewodniczącego - Władysława Staszałka powinny stać się wzorem dla tych kół, które nie bardzo wiedzą, co mają robić i jak rozwiązywać trudne problemy życia.  

        

Pochodnia  

       Czerwiec 1960