„Zielony pegaz” Zofia Soroka

Artykuł ten nie będzie biografią Józefa Śmietanki, lecz wspomnieniem z wieloletniej z nim współpracy. Część biograficzna oparta jest na wypowiedziach żony zmarłego, Marii, oraz opiniach jego przyjaciół i współpracowników.  

Życie Józefa Śmietanki dzieli na etapy krwawa linia przeżyć wojennych. Dzieciństwo spędził w małym majątku Jackowo koło Nasielska, należącym do jego ciotki. Geografii i przyrody uczyły go okoliczne pola i las, gdzie poszukiwał tropów dzikiego ptactwa i gdzie od dzieciństwa stykał się z   końmi, które uwielbiał do końca życia. Nieco rozhukanemu chłopakowi później trudno było utrzymać się w ryzach warszawskiego gimnazjum, więc jego wykształcenie - zgodnie z tradycjami rodzinnymi - uzupełniło Państwowe Technikum Kolejowe przy ulicy Chmielnej. Z zawodu kolejarz, wstąpił do wojska, gdzie służbę skończył w kampanii wrześniowej jako żołnierz Armii Polesie. Przeżył różnie koleje wojennego losu żołnierza - zawiodły go one aż do niemieckiego karnego obozu w Libbenau, za udział w sabotażu kolejowym. Straszliwie pobitego, na wpół oślepionego, przeniesiono go w 1941 roku do więziennego szpitala w Hannoverze, który mieścił się w opuszczonej szkole. Młodego więźnia ulokowano tuż pod tablicą szkolną. Na tejże tablicy, w jakimś momencie przypływu sił, naszkicował konia biorącego przeszkody. Rysunek ten - nawet sfotografowany przez lekarza więziennego - być może ocalił mu życie. Po pewnym bowiem czasie lekarz wyekspediował go do Polski jako zakaźnie chorego. Wysiłki warszawskich lekarzy, by ocalić resztki wzroku, nie przyniosły rezultatów. Józef Śmietanko rozpoczął następny trudny etap życia, w którym wszystkiego trzeba było uczyć się od nowa.  

Prawie dziesięć powojennych lat spędził pod troskliwą opieką żony. Uczył się brajla, a na kursach rehabilitacyjnych  - zawodu telefonisty. Z trudem przychodziła mu adaptacja do nowej sytuacji życiowej. Po przyjeździe w 1945 roku do Warszawy zajmował kolejno odpowiedzialne stanowiska w administracji PZN. Dłuższy czas był kierownikiem biura, a jednocześnie prezesem warszawskiego okręgu PZN, z oddaniem pracując w tym trudnym okresie tworzenia struktur terenowych związku niewidomych. W 1960 roku przeszedł do spółdzielni „Metal”, gdzie poza pracą zarobkową pełnił znaczące funkcje społeczne. O jego osiągnięciach zawodowych mogą świadczyć przyznane mu wysokie odznaczenia państwowe: Złoty Krzyż Zasługi, Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Honorowa Odznaka PZN, odznaka „Zasłużony działacz kultury”, złota odznaka „Za zasługi dla Warszawy”.

Właśnie w roli działacza społecznego poznałam Józefa Śmietankę, gdy w roku 1966 sama wszedłszy w środowisko niewidomych, rozpoczęłam pracę społeczną w tym samym kole dzielnicowym. Józef Śmietanko był pasjonatem - hobbystą. Wierzył, że esperanto ma właściwości nobilitujące człowieka, pobudzając go do stałego rozwoju, dowartościowuje, co w wypadku niewidomych ma ogromne znaczenie. Przez cale lata nie mogłam, nie chciałam dać się wciągnąć w to oddziaływanie zielonego pegaza (zielony to kolor nadziei, „esperanto” - to „mający nadzieję”), jakbym przeczuwała, że zbyt mnie to zaabsorbuje. W sposobie bycia, a nawet w tonacji głosu Józefa Śmietanki było coś, co sprawiało wrażenie, że jest szorstki, apodyktyczny i oschły. Jakże było to mylące! Dzięki żonie zmarłego, która kilkanaście lat temu dała mi przepiękne wiersze, pisane w okresie przystosowywania się Józefa Śmietanki do trudów życia w mroku, poznałam nieoczekiwanie jego postawę życiową: romantyzm. Wiersz „Bory poleskie” , pełen tęsknoty za lasami, które przemierzał jako myśliwy, świadczył, że Józef Śmietanko żył wciąż wspomnieniami. Ale już dwa następne wiersze o tematyce religijnej: „Samotny Chrystus” i „Krzyż” świadczyły, iż próbował pogodzić się z nową rzeczywistością. (Obydwa wiersze dopiero po śmierci ich autora zostały publicznie przeczytane: jeden podczas wieczoru wspomnień w klubie Polskiego Związku Esperantystów, drugi był tematem medytacji w jednej z comiesięcznych mszy w języku esperanto).  

Bardzo szybko i trafnie ocenił Józefa Śmietankę znany wszystkim niewidomym działacz  - kpt. Jan Silhan. Prowadził on w „Pochodni” kącik dla esperantystów, który w 1959 roku przekształcił się w kwartalnik „Pola Stelo”. Jan Silhan wcześnie zetknął się z artykułami, nowelami i pracami konkursowymi przysyłanymi z prowincji przez nieznanego jeszcze wówczas niewidomego Józefa Śmietankę. W 1953 roku Silhan namówił go do samodzielnej nauki esperanta, a w końcu skłonił do przyjazdu do Warszawy, zapewniając mu pracę w drukarni PZN. Jemu też, samoukowi esperanta, zlecił wydrukowanie klisz podręcznika Profesora Sygnarskiego, będącego do dnia dzisiejszego podstawą uczenia się i nauczania niewidomych języka esperanta.  

Kpt. Silhan, włączając Józefa Śmietankę  do ruchu esperanckiego, zapoczątkował nowy etap jego życia. Przygotowywał go na swojego następcę, któremu miał powierzyć „Pola Stelo” i zadanie rozszerzania idei esperanta wśród niewidomych. Przez lata ścisłej współpracy przy redagowaniu „Pola Stelo” oraz przygotowywaniu Międzynarodowego Kongresu Niewidomych Esperantystów (1959 rok),  a zwłaszcza przy organizowaniu kursów esperanta, Jan Silhan umocnił w Józefie Śmietance przekonanie o wyjątkowym znaczeniu esperanta dla niewidomych.  

W roku 1969 Józef Śmietanko przejmuje redakcję „Pola Stelo”, rezygnując z innej pracy zarobkowej, chociaż z honoraria z pracy redaktorskiej nie rekompensowały utraconych dochodów. Przejąwszy redakcję, Józef Śmietanko czuł się odpowiedzialny również za popularyzację esperanta wśród niewidomych i za podniesienie prestiżu esperantystów. Aby tego dokonać, musiał sam pokonać wiele barier. Najtrudniejszą z nich było zdobycie  uznania dla swego programu , zainteresowania i przychylności szeregowych niewidomych, a także aprobaty ze strony kierownictwa PZN. Józef Śmietanko wiedział, iż może to osiągnąć poprzez zaimponowanie perfekcjonizmem w pracy. Postanowił zatem zacząć od podniesienia kwartalnika „Pola Stelo” na taki poziom, by stał się swego rodzaju pismem wzorcowym. Rozpoczął więc od takiego opanowania języka esperanto, by redagowane pismo było łatwo zrozumiałe przez początkujących, ale aby i dobrzy esperantyści mogli także wzbogacić swoje wiadomości językowe.  

O tym, jak bardzo wysoko oceniane jest „Pola Stelo” świadczą nadsyłane listy. Józef Śmietanko traktował redagowanie „Pola Stelo” z charakterystyczną dla niego skrupulatnością, pedanterią, ale i z wielkim polotem. Miał i swoje marzenia, z których znaczną część zrealizował. Pierwszym z nich było zjednoczenie organizacyjne rozsypanych po Polsce niewidomych esperantystów. Ile trzeba było lat, ile starań, aby wreszcie w roku 1976 został zatwierdzony statut Krajowej Sekcji Niewidomych Esperantystów. Uprawomocnienie przez Zarząd Główny PZN organizacji esperanckiej dało jej pewne przywileje, wszystkie jednak uzyskiwane drogą mozolnych starań. Pierwszym z nich była zgoda na organizowanie w ośrodku w Muszynie turnusów lingwistycznych z językiem esperanto. Wyjątkowa dyscyplina pracy, ład i atmosfera przyjaźni spowodowały, iż mimo przestrzegania 60 - godzinnego planu lekcji „wczasokursy” esperanckie cieszą się ogromnym powodzeniem.  

Józef Śmietanko przywiązywał ogromne znaczenie do lokalnej integracji niewidomych esperantystów. Był założycielem klubu „Verda Rondetto” przy warszawskim okręgu PZN i do końca życia troszczył się o jego prawidłowe funkcjonowanie. Jak bardzo cenił działalność klubową świadczy fakt, iż w maju 1984 roku, już przecież śmiertelnie chory, uczestniczył w spotkaniu klubów łódzkiego i warszawskiego.  

Za bardzo ważną uważał integrację niewidomych z widzącymi. Wielokrotnie brał aktywny udział we wspólnych imprezach organizowanych przez  Polski Związek Esperantystów.   Całokształt jego działalności popularyzującej esperanto wśród  niewidomych oraz jego działalność integracyjną Polski Związek Esperantystów ocenił bardzo wysoko, przyznając  mu odznaczenia: „Zasłużony Esperantysta” i „Honorowy członek PZE”. Został także przyjęty do Klubu Seniorów PZE.  

Józef Śmietanko, jako redaktor „Pola Stelo” i przewodniczący KSNE, uczestniczył w siedmiu międzynarodowych kongresach niewidomych esperantystów, wygłaszając referaty o osiągnięciach socjalnych i kulturalnych niewidomych w Polsce. Zauważył już dawno, że w międzynarodowej organizacji niewidomych esperantystów - LIBE - znacznie większym prestiżem cieszą się  przedstawiciele międzynarodowych organizacji esperanckich, niż najbardziej nawet aktywni, indywidualni esperantyści. Aby zostać członkiem tej organizacji, należy wpłacać coroczną składkę w walucie wymienialnej. Józef Śmietanko podjął starania o wprowadzenie KSNE do LIBE jako pełnoprawnego członka. Wielostronne pertraktacje doprowadziły do przedstawienia wniosku Polski do dyskusji na kongresach. Wreszcie w 1983 roku nadszedł historyczny dla nas kongres w Budapeszcie. Wszyscy jego uczestnicy pamiętają schorowanego, lecz stale gotowego do działania Józefa Śmietankę, który raz jeszcze zaproponował wprowadzenie do LIBE całej grupy polskich esperantystów, przy uznaniu, iż 25 - letnie i dalsze w przyszłości bezpłatne dostarczanie „Pola Stelo” esperantystom z 42 krajów świata jest wystarczającym wkładem Polski na pokrycie zobowiązań finansowych wobec LIBE. Po 10 latach negocjacji, Polska jako pierwszy i dotychczas jedyny socjalistyczny kraj wprowadziła do międzynarodowej organizacji swoją grupę.  

To było ostatnie zwycięstwo Józefa Śmietanki dążącego do podniesienia prestiżu polskich niewidomych esperantystów i do wykazania, iż niewidomi są pełnoprawnymi, aktywnymi członkami światowego ruchu esperanckiego.  

Zasługi Józefa Śmietanki były podnoszone na specjalnie jego pamięci poświęconych spotkaniach wśród esperantystów widzących, w nadsyłanych z zagranicy dziesiątkach wzruszających kondolencji prywatnych i oficjalnych, a także na specjalnie poświęconej jego pamięci wystawie w Domu Kultury w Leningradzie.  

W pogrzebie Józefa Śmietanki brało udział bardzo wiele osób, które zasypały mogiłę kwiatami i wieńcami, lecz nie było człowieka - oprócz księdza - który by nie wspomniał o zasługach zmarłego. Tutaj więc chcę przypomnieć, iż opuścił nas niepospolity człowiek, który swym zielonym pegazem wszedł do historii ruchu esperanckiego Polski i świata.  

       Pochodnia Marzec 1985

 

*   *   *

 

 Józef Śmietanko urodził się w 1910 roku. Wzrok stracił w   czasie okupacji  podczas prac przymusowych w Niemczech.   W 1953 r. rozpoczął pracę  w drukarni PZN. W 1957   został urzędującym prezesem Warszawskiego Oddziału PZN i funkcję tę pełnił  przez dwa lata. W 1969 r. został  redaktorem Pola Stelo - brajlowskiego  kwartalnika esperanckiego. Zmarł w listopadzie  1984 roku.