„zawsze redaktor”
Kapitan Antoni Niewiada nie żyje Władysław Gołąb W poniedziałek, 26 listopada 1990 r., w szpitalu wojskowym w Poznaniu zmarł kpt. Antoni Niewiada, prezes Zarządu Oddziału w Poznaniu, a zarazem wiceprezes Zarządu Głównego Związku Ociemniałych Żołnierzy Rzeczypospolitej Polskiej. Pogrzeb z udziałem wielu przyjaciół oraz przedstawicieli władz i wojska odbył się 1 grudnia na Cmentarzu Górczyńskim. Zarząd Główny ZOŻż reprezentowali: prezes kmdr Czesław Krzyczkowski i sekretarz generalny Władysław Gołąb. Uroczystości pogrzebowe uświetniła orkiestra wojskowa z Piły oraz kompania honorowa wojsk lotniczych. Pogrzeb poprowadzili: ks. kapelan ppłk. Sternik i ks. proboszcz parafii, do której należał Zmarły. Żegnając Zmarłego w imieniu Zarządu Głównego Z$o$ż między innymi powiedziałem: "Drogi prezesie, kapitanie Niewiada, drogi Antoni, przybyliśmy tu tak licznie z Poznania, Warszawy i wielu miast Polski, aby złożyć Ci hołd, aby odbyć z Tobą tę ostatnią drogę życia, aby Cię pożegnać, aby powierzyć Twą duszę Bogu, a ciało tej przyjaznej Wielkopolskiej Ziemi..." Antoni Niewiada urodził się 3 stycznia 1914 roku we wsi Antonin (gmina Żerków), położonej w Ziemi Kaliskiej. Jego ojciec, Walenty, był małorolnym chłopem, a matka, Agnieszka z domu Kondella, wzorową żoną, matką i gospodynią. Antoni miał ośmioro rodzeństwa, trudno zatem dziwić się, że do domu często zaglądała bieda. Ale chleba wystarczało dla wszystkich, mimo ciężkich lat pierwszej wojny światowej, a następnie dźwigania się ojczyzny ze zniszczeń wojennych. W roku 1928 Antoni ukończył siedmioklasową szkołę powszechną. Przez następne cztery lata pracował w gospodarstwie rodzinnym, a w roku 1932 podjął praktykę zawodową w kuźni. Był chłopcem sprytnym, który nie bał się ani ciężkiego młota, ani pracy. W roku 1936 zdał egzamin czeladniczy z kowalstwa i od tego momentu Jego sytuacja materialna znacznie się poprawiła. W 1937 r. podjął czynną służbę wojskową w 68 pułku piechoty we Wrześni. Po roku opuścił wojsko w stopniu kaprala. Jeszcze przez rok pracował w kuźni. 26 sierpnia 1939 r. Niewiada został zmobilizowany i wcielony do 2 batalionu 68 pułku piechoty w Jarocinie. Z pułkiem tym przeszedł cały szlak bojowy, który prowadził przez Rychwał, Koło, Sochaczew, Puszczę Kampinoską i Modlin. O tym, jakim żołnierzem był Antoni Niewiada, najlepiej świadczy fakt, że za kilka brawurowych akcji bojowych w starciach z nieprzyjacielem obrońca twierdzy modlińskiej gen. bryg. Wiktor Thomm~ee odznaczył go Krzyżem Orderu Virtuti Militari V klasy. W dniu 28 września 1939 r., w przeddzień kapitulacji twierdzy Modlin, podczas nalotów niemieckich, Niewiada został ranny w głowę. Pobyt w szpitalach w Modlinie, Jabłonnie koło Warszawy i Łodzi trwał aż do maja 1940 r. Do domu powrócił jako ociemniały żołnierz inwalida wojenny, wymagający opieki innej osoby. Czym były następne lata pobytu Niewiady w rodzinnej wsi, możemy jedynie domyślać się: ile zniósł upokorzeń, ile razy usłyszał pogardliwe słowa "ten ślepy". Mimo, że w domu otaczano Go serdeczną opieką, to nie zrekompensowało pragnienia aktywności, która zawsze rozsadzała pełnego temperamentu Antoniego Niewiadę. Pierwszą zmianę młodemu inwalidzie przyniosło wstąpienie w dniu 15 grudnia 1945 r. do Związku Ociemniałych Żołnierzy. Później poznał Józefę Szymańską. Młodzi zakochali się i 28 stycznia 1950 r. zawarli związek małżeński. Było to drugie niezwykle ważne wydarzenie w życiu Niewiady. Następnie przenieśli się do Poznania. Tu Antoni brał udział w organizowaniu Spółdzielni Inwalidów Niewidomych, z której w r. 1951 wydzieliła się spółdzielnia szczotkarska. W niej to podjął pracę i po przebytym kursie zdał egzamin czeladniczy. W 1953 r. przeszedł kurs we Wrocławiu i zdał egzamin mistrzowski w zawodzie szczotkarskim. W rok później na kursie w ośrodku bydgoskim, uzyskał dyplom instruktora z zakresu galanterii metalowej. Praca w spółdzielni nie dawała jednak Antoniemu Niewiadzie pełnej satysfakcji. Marzył o służbie na rzecz innych, interesował go drugi człowiek. Warunki dla takiego działania powstały w r. 1960, kiedy to wybrano Go do Zarządu Oddziału ZOŻ w Poznaniu i powierzono funkcję prezesa oraz kierownika biura zarządu. Na tym stanowisku pozostawał aż do śmierci. Dzięki Jego zaangażowaniu oddział ten zdobył niezwykle wysoką ocenę i to zarówno w oczach Zarządu Głównego ZOŻ, jak i władz administracji państwowej i stowarzyszeń inwalidów i kombatantów. W roku 1974 Niewiada został wybrany do Zarządu Głównego i powołany na stanowisko jego wiceprezesa. Zajmował je do chwili śmierci. We wrześniu 1990 r. został na nie wybrany po raz czwarty. Czym szczególnym odznaczał się Antoni Niewiada, że tak Go eksponowano, że nieprzerwanie należał do najściślejszego kierownictwa Związku Ociemniałych Żołnierzy RP? Jakie szczególne cechy spowodowały, że w Jego pogrzebie wzięły udział setki ludzi? Co stało się powodem, że ten przedwojenny kapral był chowany z najwyższymi honorami i w stopniu kapitana? Tym szczególnym wyróżnikiem Antoniego Niewiady był jego talent zjednywania sobie przyjaciół i wciągania ich w orbitę aktywności społecznej. Sam bezpartyjny, cieszył się w przeszłości szacunkiem władz partyjnych i administracyjnych. Dzięki Jego talentowi ociemniali żołnierze, skupieni w oddziale poznańskim, otrzymywali w skali kraju największą pomoc. Przejmował się problemami życiowymi każdego spotkanego człowieka. Doskonale znał sytuację rodzinną i materialną wszystkich członków oddziału. Umiał pochylić się nad każdą biedą i przyjść ze skuteczną pomocą. Z Jego inicjatywy w oddziale poznańskim wprowadzono zasadę, że corocznie przedstawiciele ZOŻ, wojska i władz administracyjnych, odwiedzają w domach wszystkich ociemniałych żołnierzy. Ileż to razy te wizyty pozwoliły załatwić niejeden, wydawać by się mogło, nierozwiązywalny problem. Dla terenowego biurokraty fakt, że jakiegoś tam ociemniałego żołnierza odwiedzają przedstawiciele władz wojewódzkich i wojska, stanowił wystarczający doping, aby spojrzeć na jego sprawę w sposób ludzki. Za swoje zasługi Antoni Niewiada był odznaczany wielokrotnie. Otrzymał odznaczenia państwowe, bojowe, regionalne i organizacyjne. Przed paru laty mówił, że ma ich już ponad czterdzieści. Wśród odznaczeń warto wymienić: Krzyż Orderu Virtuti Militari, krzyże: Kawalerski, Oficerski i Komandorski Orderu Odrodzenia Polski i Krzyże Zasługi. Odznaczenia te cieszyły Niewiadę. Chętnie pokazywał je swoim gościom. Ale umiał też zabiegać o odznaczenia dla innych. Lubił, gdy Go chwalono, ale i sam chętnie chwalił każdego, kto na to zasługiwał. Był czasem apodyktyczny, ale nie gniewał się, gdy Go przegłosowano. W ostatnich latach był zmęczony i bardziej drażliwy, ale zawsze angażował się całym sercem w ludzkie sprawy. Jaki był Antoni Niewiada w życiu osobistym? W co wierzył i czemu służył? Niech odpowiedzią będą słowa ks. kapelana ppłk. Sternika: "Wydaje się rzeczą bardzo pożyteczną (...), jeżeli będziemy się od Niego uczyli postawy życiowej, tak bardzo potrzebnej na dni dzisiejszej w naszej ojczyźnie. Był człowiekiem głęboko wierzącym w Boga, Boga miłującym (...) i umiał godzić służbę najbliższym, rodzinie, ze służbą ojczyźnie (...). Tego powinniśmy się od Niego uczyć, abyśmy mieli serca nasze otwarte na potrzeby drugiego człowieka, na potrzeby najbliższych, abyśmy pracowali, żyli i cierpieli dla ojczyzny i w ten sposób najlepiej służyli Bogu". P3-1991 |