Wspieramy przebojowość  

 

Rozmowa z Jerzym Myszakiem - prezesem zarządu i dyrektorem Fundacji "Praca dla Niewidomych"  

 

Fundatorem Fundacji "Praca dla Niewidomych", założonej w 1991 roku, jest Polonia amerykańska, a ściślej działający od ponad 50-ciu lat Komitet Pomocy Niewidomym w Polsce z siedzibą w Nowym Yorku.  

- Czy niewidomy, który znalazł się, powiedzmy, w ciężkich tarapatach życiowych, może uzyskać od Fundacji jakąś pomoc?  

-  Nie, a w każdym razie nie bezpośrednio. Nie udzielamy pomocy osobom fizycznym, nasz statut tego nie przewiduje. Wspieramy instytucje i organizacje niewidomych lub działające na ich rzecz i tylko ich aplikacje rozpatrujemy. W pewnych przypadkach może to dotyczyć konkretnej osoby, na przykład wysłania jej na stypendium do Stanów wówczas fundujemy zazwyczaj ubezpieczenie i kieszonkowe - 1600 dolarów na osobę. Ale wniosek musi złożyć organizacja.  

- Czy tą organizacją najczęściej jest Polski Związek Niewidomych?  

-  PZN jest jednym z naszych największych donacjobiorców. Wspomagamy Zarząd Główny, okręgi: warszawski i olsztyński, wspieramy również i przywiązujemy do tego dużą wagę, Ośrodek Informacji i Promocji Postępu Naukowo-Technicznego PZN. Ufundowaliśmy nagrodę "Złotego Sześciopunktu". Oczywiście pomagamy nie tylko PZN-owi. Wspieramy Towarzystwo Pomocy Głuchoniewidomym.   

Historycznie jednym z głównych adresatów naszej pomocy było Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi z siedzibą w Laskach. Finansujemy i administrujemy należącym do Towarzystwa  Domem Dziecka Niewidomego na warszawskiej Saskiej Kępie, wspomagamy Dom dla Samotnyh Kobiet w Żułowie, Ośrodek Szkolny dla Dzieci Niewidomych w Rabce, Ośrodek Kolonijno-Rehabilitacyjny w Sobieszewie i kolonie tam organizowane. Wspieramy również środowiskową Spółdzielnię Mieszkaniową Niewidomych. Wspólnie ze spółdzielnią "Praca Niewidomych" zbudowaliśmy dom dla sióstr franciszkanek - misjonarek w Charkowie na Ukrainie, pomagamy duszpasterstwu niewidomych w organizowaniu kolonii i dofinansowujemy nagrania książek religijnych, kupujemy żywność, zabawki dla dzieci, organizujemy Gwiazdki. Wspomagamy również organizacje, takie jak "Cross", Stowarzyszenie Rodziców Dzieci Niewidomych i Słabowidzących "Tęcza", Stowarzyszenie Niewidomych Cywilnych Ofiar Wojny.  

- Niemało donacjobiorców. A o co najczęściej się zwracają?  

- To zależy jaka organizacja.  

- Na przykład PZN?  

- O różne rzeczy. O dofinansowanie kosztów utrzymania, o dotacje na zakup nieruchomości - co preferujemy, bo nieruchomość to podstawa samodzielności. Ośrodkowi Informacji i Postępu pomagamy w realizacji programów ułatwiających posługiwanie się niewidomego z komputerem.  

- A na rozruch działalności gospodarczej mogą być przyznane środki?  

-  Nie. Raz podjeliśmy taką decyzję, lecz szybko się z tego wycofaliśmy.  

- Jak wygląda procedura składania i rozpatrywania wniosków?  

-  Kilka lat działalności spowodowało, że powstał już pewien rytuał. Może to niemodne określenie, ale każda organizacja musi swoją działalność planować. Przyjęliśmy zasadę, że instytucja czy organizacja pragnąca otrzymać od nas fundusze, składa aplikację na początku roku, gdyż wtedy wiemy już, jakim dysponujemy budżetem. Oczywiście może się zdarzyć, że ktoś nie złoży wniosku na czas, albo wyniknie inna nagła, pilna potrzeba. Wtedy składa aplikację w połowie roku - mamy na ten cel rezerwy, ale niewielkie.  

- A jaki jest stosunek zgłaszanych potrzeb do możliwości Fundacji? Jaki procent wniosków - tych, które uważacie za zasadne - możecie załatwić pozytywnie?  

- Mniej niż połowę, a w ciągu roku wpływa ich ponad sto. Również nie wszystko, co jest zawarte we wniosku, może być uwzględnione. Wnioskodawca chce kilkadziesiąt tysięcy,  a dostaje kilka lub kilkanaście. Na początku naszej działalności było inaczej. Komitet działał bezpośrednio a dolar był przewartościowany. Obecnie, mimo że nasz budżet nie jest mały - ponad 1mln nowych złotych - jest to mało w stosunku do potrzeb.  

- Jakie potrzeby preferujecie? Czy za ważniejszy uważacie cel, na który mają być przeznaczone pieniądze, czy wiarygodność wnioskodawcy?  

-  I jedno, i drugie. Co preferujemy? Przede wszystkim to, co wzmacnia siłę organizacji, jej samodzielność. A więc zakup nieruchomości, o czym już wspomniałem, szkolenia pracowników i członków organizacji, tworzenie bazy umożliwiającej pozyskiwanie innych źródeł finansowania. Tylko silna instytucja czy organizacja może skutecznie pomagać niewidomym i dbać o ich potrzeby. A wiarygodność donacjobiorcy? Bardzo uważnie czytamy i analizujemy aplikację i jeśli test wypada pozytywnie, dajemy kredyt zaufania.  

- Czy zdarza się, że pieniądze wykorzystywane są niewłaściwie? Fundacja to kontroluje?  

-  Nasi odbiorcy dobrze wiedzą, czym grozi zużycie środków na inny cel, niż zostały przyznane. Jest to złamanie prawa, tak polskiego, jak amerykańskiego, i wiąże się z daleko idącymi konsekwencjami. Staramy się kontrolować efekty dotacji, mieć rozeznanie w kondycji biorcy. Jeżeli widzimy, że organizacja rozwija się, nabieramy coraz większego zaufania. I jeśli ponownie zwróci się do nas, może liczyć na większą dotację.  

- A więc nie jest tak, że jeśli się już raz otrzymało, to trzeba czekać parę lat na następną?  

-  Nie, można otrzymywać rokrocznie i to coraz większe dotacje o ile są dobrze wykorzystywane.  

- PZN ma aktualnie duże kłopoty finansowe. Resort zdrowia drastycznie zmniejszył dotację, a z PFRON nie wpłynęły w tym roku żadne pieniądze. Nie obawia się Pan lawiny wniosków składanych do Fundacji?  

-  Ta lawina już się uruchamia, tylko że my nie jesteśmy w stanie tych potrzeb zaspokoić, to jest zupełnie nie ta skala. Ostatnio wysłaliśmy po kilka tysięcy złotych do pięciu okręgów dotkniętych powodzią, ale nie możemy na przykład wesprzeć okręgu łódzkiego, który ma kłopoty z opłaceniem lokalu.  

- Wierzy Pan, że reforma samorządowa, a co za tym idzie decentralizacja finansów publicznych, zmieni tu coś na lepsze?  

- Jestem dobrej myśli. Zazwyczaj dzieje się tak, że im niżej, tym lepiej. Koło czy okręg PZN, im bardziej są niezależne od władz zwierzchnich, a mają poparcie miejscowych władz samorządowych, to naszą pomoc lepiej zużywają. Bo tam ludzie się znają i każdy widzi, kto i co naprawdę potrzebuje i kto naprawdę działa. Tam nie ma przysłowiowego wyrywania sobie sukna.   

- Czy Fundacja współpracuje z PFRON-em i w jakich formach?  

- W tej współpracy wyróżniłbym dwie fazy. Początkowo, jako organizacja pomagająca innym organizacjom niewidomych, a więc korzystających z dotacji PFRON, pomagaliśmy nie finansowo, lecz organizacyjnie w prawidłowym prowadzeniem dokumentacji, na przykład składaniu wniosków, organizowaniu przetargów. To był ten pierwszy etap. Obecnie, od lutego, to my jesteśmy bezpośrednimi donacjobiorcami - mamy w Płocku swój własny warsztat terapii zajęciowej, który prowadzimy.  

- Fundacja otrzymuje środki z Nowojorskiego Komitetu. Czy stara się również zdobyć dodatkowe fundusze w Polsce? Na przykład organizując imprezy artystyczne, z których dochód byłby przeznaczony na cele Fundacji?  

- Takich imprez nie organizujemy, to wymaga na początek zainwestowania własnych pieniędzy. Piszemy natomiast listy. Do instytucji i osób prywatnych. Jeżeli zauważymy, że ktoś wpłaci na nasze konto chociaż złotówkę, nawiązujemy i staramy się utrzymać z nim kontakt, informując o naszych dokonaniah i zamierzeniach. Mamy sponsorów instytucjonalnych, na przykład banki, wspiera nas Lions Club. Są i darczyńcy prywatni, na ogół bezimienni.  

- Fundacja nazywa się "Praca dla Niewidomych". A właśnie na rynku pracy dla niewidomych zachodzą wielkie zmiany. Tradycyjne zawody, jak szczotkarstwo czy  dziewiarstwo zanikają, bo stają się nieopłacalne. Otwierają się natomiast nowe perspektywy, zwłaszcza w informatyce. Inne warunki pracy, inni pracodawcy. Jak Pana zdaniem niewidomi przystosowują się do tej nowej sytuacji?  

- Jestem osobą spoza środowiska, co pozwala na pewien dystans w ocenie. I muszę przyznać, że jestem zdumiony witalnością tej grupy osób niepełnosprawnych. Niewidomi są przebojowi i mają więcej zalet niż sami zdają sobie z tego sprawę. Właśnie tę przebojowość staramy się wspierać. Jest to wspieranie edukacji. Pierwszym takim aktem było sfinansowanie polskiej mowy syntetycznej, opracowanej przez ALTIX. Obecnie kończymy finansowanie urządzenia, podobnego do magnetofonu, które będzie czytało głosem tekst drukowany. Będzie ono bardzo przydane dla prawnika czy księgowego, bo nie ma kaset z nagraniami przepisów prawnych czy finansowych. Przystępujemy również do wspierania programu, prowadzonego przez Ośrodek Informacji PZN, który umożliwi niewidomemu kontaktowanie się z komputerem głosem. Jest to zresztą początek wielkiej innowacji, bo jeśli niewidomego zrozumie komputer, to potem będą go rozumiały zegarynki, pralki i inne podobne urządzenia.  

- Dziękuję Panu za rozmowę.  

 

                             Rozmawiała Iwona Różewicz  

Pochodnia 9-98