„zawsze redaktor”
Gamy, grosze i nadzieje Anna Podkańska Tak już jest, że aby mieć względy u mecenasów kultury trzeba dowieść swej wartości.
Patryk Matwiejczuk - uczeń VI klasy Szkoły Podstawowej nr 41 w Szczecinie i Szkoły Muzycznej I Stopnia im. Tadeusza Szeligowskiego w Szczecinie w klasie gry na fortepianie mgr. Urszuli Szyryńskiej. Laureat między innymi II Ogólnopolskiego Festiwalu Piosenki Dzieci i Młodzieży Specjalnej Troski - Ciechocinek'98 - I miejsce w kategorii 7-10 lat na I Dziecięcym Festiwalu Piosenki Bożonarodzeniowej Szkół i Przedszkoli m. Szczecina, grudzień 1999 r. Wyróżnienie w I grupie w VI Ogólnopolskim Turnieju Pianistycznym - Żagań, styczeń 2001 Wyróżnienie II stopnia na XI Kłodzkim Konkursie Pianistycznym, Kłodzko, maj 2001 Wyróżnienie w grupie I w VII Ogólnopolskim Turnieju Pianistycznym im. Haliny Czerny-Stefańskiej, Żagań, styczeń 2002 I miejsce w Finale Miejskim II Dziecięcego Festiwalu Piosenki Angielskiej Szkół Podstawowych, Szczecin, kwiecień 2002 Nagroda Specjalna, wyróżnienie w grupie I na VII Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym im. Ludwika Stefańskiego, Płock, grudzień 2002 r. I wyróżnienie oraz i wyróżnienie specjalne (w swojej kategorii) w X Concours International de Piano-Milosz Magin - Paryż, marzec 2003 Wyróżnienie I stopnia w V Ogólnopolskim Konkursie Pianistycznym im. J. Paderewskiego, Piotrków Trybunalski, listopad 2003 r. III Nagroda na V Międzynarodowym Konkursie im. Fryderyka Chopina dla Dzieci i Młodzieży z Krajów Basenu Morza Bałtyckiego - styczeń 2004. Pani Iwona Matwiejczuk chyba czekała na nas pod drzwiami, które otwarły się natychmiast po dzwonku. Z pokoju dobiegają dźwięki pianina, ale milkną szybko. Chłopiec, który zjawił się w przedpokoju, był szczerze uradowany: ukochana pani profesor przyszła do niego, do domu, i więcej nic się nie liczy. Obie panie poszły do kuchni, a Patryk żywo interesował się moim notesem elektronicznym. Jest to przedmiot jego marzeń, odkąd się znamy. - Czy można na nim pisać nuty? Jak szybko można pisać? Patryka fascynowało to, że pisałam bez wysiłku i do razu mogłam czytać z brajlowskiej linijki. W innym pokoju skromnie umeblowanego mieszkania czaił się komputer, brajlowskie książki i zeszyty. - Koniec ferii - jutro trzeba iść do szkoły - polski, biologia, matma, ale za to we wtorek - lekcja u Pani Uli i nie ma mowy, żeby nawalić - mówi Patryk. - Od września pójdziesz do gimnazjum muzycznego - nie boisz się? - Nie, ale bardzo bym chciał, żeby uczyła mnie pani Ula, bo jest dobra, rozumiemy się nawet wtedy, kiedy mam gorszy dzień. Na stole „wylądowało” pyszne ciasto i kawa. Pani domu i jej miły gość zasiadły w fotelach. - Jak to jest z tymi gorszymi dniami? - pytam nauczycielkę. - Zdarzają się, ale nie należy robić z tego dramatu. Patryk potrafi się pozbierać. Trzeba przecież pamiętać, że ma dwie szkoły. - Później dowiedziałam się od pani Moniki Piątkowskiej, wicedyrektorki Szkoły Podstawowej nr 41 w Szczecinie, że Patryk jest dobrym uczniem, bez istotniejszych kłopotów nadrabia zaległości po nieobecności w szkole, spowodowanej wyjazdem na ważny występ czy konkurs. Jest uczniem otwartym i lubianym. Zapobiegliwa matka Pani Iwona Matwiejczuk od lat sama wychowuje synka. Pracuje w markecie średniej wielkości. Musi liczyć każdy grosz. Rodzina pomaga tyle, ile może. Dziadkowie prowadzą do szkoły i odprowadzają Patryka do domu, zapraszają na niedzielne pyszne obiady. Patryk zawsze wyprosi od babci coś dobrego na jutro. Trzeba znaleźć pieniądze na strojenie i konserwację pianina, na wyjazdy, konsultacje i wiele innych spraw, bo Pani Iwona stara się zapewnić synowi rzetelne wykształcenie. Utyskuje, że nie ma przygodowych książek w brajlu, że w szczecińskim okręgu nie można ich wypożyczać. Razem z nauczycielką syna pisze prośby o wspomożenie do różnych fundacji. Jest więc Patryk wielokrotnym stypendystą Towarzystwa Przyjaciół Miasta Szczecina. Myli się, kto myśli, że fundacje rzucają krociami, a bycie stypendystą w wieku 12 lat pozwala na pokrycie wszelkich kosztów nauki - to są kilkusetzłotowe kwoty na rok, ale dobre i to. Wymieniona lista laurów Patryka jest świadectwem niebywałej zapobiegliwości i gospodarności pani Iwony. Każdy wyjazd, zwłaszcza zagraniczny, wymaga finansowania dwóch lub trzech osób - samego Patryka, mamy i nauczycielki, której obecność na konkursach pianistycznych jest jeszcze konieczna. Przed wyjazdem na ostatni konkurs - do Estonii gdzie był jedynym niewidomym wśród 60 innych widzących muzyków, Urząd Miejski sypnął trochę grosza. Ale starając się o tę pomoc, można było z dumą przedstawić Patryka jako laureata I nagrody na ubiegłorocznym międzynarodowym konkursie im. Miłosza Magina w Paryżu. Tak już jest, że aby mieć względy u mecenasów, trzeba dowieść swej wartości, a więc zainwestować jakieś własne czy pożyczone pieniądze. Ewentualne nagrody przyznawane dzieciom nie wyrównują kosztów udziału w imprezie. Konkurs w Estonii Nareszcie zaczynamy mówić o tym, dlaczego się spotkaliśmy - o konkursie w Estonii. - Było fantastycznie - mówi Patryk. - Poznałem tylu chłopaków i dziewczyn. - Organizatorzy przyjęli nas niezwykle serdecznie - dodaje pani Iwona - cały czas odnosili się do nas po przyjacielsku. - A w Paryżu tak nie było? - W estońskiej Narvie było lepiej, ciekawiej. Pani Iwona wpada w słowo. - Organizowano wycieczki, zabawy, koncerty, prawie zupełnie nie czuło się atmosfery rywalizacji. Patryk nieźle radził sobie z mówieniem po angielsku. Ale na wycieczkach z przewodnikiem, mówiącym po rosyjsku, przypomniałam sobie, że uczyłam się tego języka i nawet sporo pamiętam. Przywieźliśmy sobie estońskie sweterki i płyty. - A na koncercie laureatów w filharmonii tallińskiej grałem na wspaniałym Steinwayu - dorzuca Patryk. - Jakie są Pani nadzieje związane z synem? - pytam mamę laureata. - Zawód muzyka jest bardzo elitarny i na dodatek niczego nie da się w nim przewidzieć do końca. Marzę czasem o niewielkim domku z salonem, w którym będzie fortepian Steinwaya. Znajomy, podczas rozmowy o przyszłości syna zaproponował mi, żebym jednak skierowała go na prawo, co może mu dać w przyszłości więcej pieniędzy. Ale to Patryk wybierze sobie zawód. Ja tylko chcę mu dać jak najwięcej szans. Pochodnia kwiecień 2004 |