Wszystko co dobre  jeszcze przed nami

Wywiad z ministrem oświaty i wychowania - Jerzym Kuberskim

Józef Szczurek

 

Stworzenie dzieciom ułomnym warunków do nauki, na równi z młodzieżą w pełni sprawną, jest wielkim osiągnięciem społecznym Polski Ludowej. Szkolnictwo dla niewidomych stale się rozwija, doskonaląc i coraz lepiej spełniając swe funkcje dydaktyczno - wychowawcze. Na miejsce w szkole dziecko nie musi czekać - jest raczej odwrotnie. Nie oznacza to, że już wszystkie problemy związane z kształceniem młodzieży zostały pomyślnie rozwiązane. Stają się one szczególnie aktualne teraz, kiedy wkraczamy w ostatni etap przygotowań do realizacji nowego programu w zreformowanej, dziesięcioletniej szkole. O tych to zagadnieniach postanowiliśmy porozmawiać z ministrem oświaty i wychowania - Jerzym Kuberskim. Uczniowie i nauczyciele niektórych naszych ośrodków znają go nie tylko z radia i telewizji, ale również z bezpośrednich spotkań i wizyt w szkołach.

- Panie  Ministrze, jak Pan ocenia system kształcenia niewidomych dzieci w Polsce oraz stan przygotowań do dziesięcioletniej szkoły?

Minister Jerzy Kuberski:

- Chciałbym na wstępie wyrazić zadowolenie z możliwości podzielenia się z Czytelnikami „Pochodni” uwagami, dotyczącymi kształcenia dzieci i młodzieży niemającej wzroku. Sprawy te Ministerstwu Oświaty i Wychowania są bardzo bliskie i poświęcimy im wiele troski.

Odpowiadając na pytanie chcę stwierdzić, iż mimo braków tu i tam jeszcze występujących, mamy szkolnictwo dla niewidomych należące do najlepiej zorganizowanych w Europie. W wielu krajach podawani jesteśmy za wzór, jeśli chodzi o rozwiązywanie tych zagadnień. Musimy nadal wszyscy starać się, aby każde dziecko niewidome lub z dużą utratą wzroku znalazło się w szkole, aby dać mu szanse normalnego rozwoju.

Chciałbym podkreślić, iż cały system oświatowy czyni olbrzymie wysiłki, żeby reforma szkolna i jej dobrodziejstwa nie ominęły w niczym szkolnictwa dla niewidomych. Wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że można zbudować dom czy miasto od nowa, ale nie można zbudować od nowa szkoły, oczywiście nie w sensie wznoszenia murów, ale jej treści i metod pracy. Szkoła zreformowana, ta, która będzie, musi wyrastać z tej, która jest. Podobnie rzecz się będzie miała z kształceniem niewidomych dzieci, a więc cały dotychczasowy dorobek w tej dziedzinie musi stać się podstawą, pozycją wyjściową dla nowej, doskonalszej szkoły. Dorobek ten, jak już wspomniałem, jest niemały i w przyszłość możemy patrzeć z optymizmem. Przy tej okazji chciałbym powiedzieć dużo ciepłych słów pod adresem nauczycieli, specjalistów, pedagogów, tych wszystkich, którzy tworzą programy, piszą podręczniki i z pełnym zaangażowaniem realizują program kształcenia i wychowania. Za tę niełatwą pracę chciałbym im serdecznie, nie tylko w sposób kurtuazyjny, podziękować.

- W czasie sympozjum, poświęconego zagadnieniom oświatowym, które odbyło się jesienią ubiegłego roku w Warszawie, zgłaszano wiele uwag, dotyczących konieczności udoskonalenia systemu szkolenia zawodowego niewidomej młodzieży. Chodziło zwłaszcza o unowocześnienie zawodów, dostosowanie ich bardziej do potrzeb dnia jutrzejszego oraz zaopatrywania szkół lepszy sprzęt i bardziej nowoczesne maszyny. Jak Pan Minister widzi rozwiązanie tych problemów?

- Na szczęście wszystko, co dobre, jeszcze przed nami, chociaż pełne rozwiązanie tego problemu będzie wymagało sporo wysiłku. Na rozwoju szkolnictwa zawodowego dla niewidomych przez długie lata ciążył tradycyjny punkt widzenia. Musimy przełamać nawarstwienie wynikające z tradycji. Nie stoimy zresztą w miejscu. Czynione są konkretne próby w ośrodku w Laskach i Bydgoszczy. Znaczne nadzieje wiążemy z powołanym w Laskach liceum zawodowym o charakterze elektronicznym. Podobne próby podejmuje się w Bydgoszczy. Uważam, iż w służbie medycznej także istnieją jeszcze niewykorzystane możliwości. Należałoby tam zaproponować zawody związane z obsługą aparatury fizykoterapeutycznej.

Jesteśmy w fazie dyskusji na temat rozszerzenia wachlarza zawodów w szkolnictwie dla niewidomych. I tutaj bardzo liczymy na pomoc ze strony działaczy Polskiego Związku Niewidomych, którzy przecież najlepiej znają potrzeby i możliwości ludzi niemających wzroku. Departament Kształcenia Specjalnego oczekuje propozycji i uwag dotyczących kształcenia zawodowego. Każda z nich będzie jak najpoważniej potraktowana przez ministerstwo. Są to przecież nasze wspólne troski i cele.

Zaopatrzenie szkół w nowoczesne urządzenia i maszyny - to problem stary jak szkolnictwo zawodowe. Niewątpliwie nigdy nie będziemy mieli maszyn tak nowoczesnych, jak w przemyśle, bo muszą one tam zarobić na jeszcze nowsze. Nie możemy jednak zgodzić się z tym, aby zaopatrzenie dla szkół dla niewidomych było zbyt rażące. Sprawą tą zainteresuję się osobiście i wydam polecenia, żeby szkoły zawodowe dla niewidomych spotkały się w ciągu najbliższych dwu lat z wydatniejszą pomocą, jeśli chodzi o zakup sprzętu.

- Dotychczas nie mamy w Polsce tak zwanej szkoły życia, czyli placówki, która zapewniałaby przygotowanie do życia dzieciom z dużą utratą wzroku, z jednoczesnym dużym upośledzeniem umysłowym lub innym dodatkowym, ciężkim kalectwem. Jest co prawda zakład w Laskach, przyjmujący dzieci z upośledzeniem umysłowym, ale liczba miejsc w nim nie zaspokaja potrzeb a po wtóre -  mogą tam przebywać jedynie dzieci z mniejszym upośledzeniem. Istnieje więc pilna potrzeba uruchomienia nowej placówki dla dzieci o sprzężonych kalectwach, wymagających szczególnej opieki i specjalnych metod wychowawczych.  Jakie szanse widzi Pan Minister dla takich właśnie dzieci?

- Sprawa jest nad wyraz trudna, ponieważ sprzężenie utraty wzroku z głębokim upośledzeniem rozwoju intelektualnego rzeczywiście stwarza problemy opiekuństwa, pielęgnacji, a nie tylko problem nauczania i wychowania. Dlatego słusznie te placówki nazywamy szkołami życia. Stworzyliśmy już takie ośrodki dla dzieci widzących  z głębokim upośledzeniem umysłowym teraz, w ciągu dwu najbliższych lat chcemy powołać nowy zakład dla dzieci niewidomych i z dużą utratą wzroku. Dyskutujemy obecnie nad miejscem jego ulokowania. Myślę, że trzeba uwzględnić również potrzebę klimatyczną, jako element niezbędny dla tych dzieci, dlatego zastanawiamy się, czy nie zorganizować szkoły w którymś z ośrodków górskich. Bardziej precyzyjnie odpowiedzieć na to pytanie będzie można już w końcu tego roku. W każdym razie widzimy potrzebę i możliwość uruchomienia nowej placówki tego typu i w ciągu dwu lat powstanie on na pewno.

- W kręgach ludzi zajmujących się oświatą niewidomych sporo mówi się o potrzebie utworzenia tak zwanej klasy zerowej, w której przygotowywano by niewidome dzieci do rozpoczęcia nauki w szkole podstawowej. Czy istnieje taka możliwość w najbliższym czasie?

- Cała reforma szkolna, znajdująca się w końcowej fazie przygotowań, opiera się na  zasadzie , że każde dziecko na rok przed rozpoczęciem szkoły powinno  być objęte wychowaniem przedszkolnym, przygotowującym je do rozpoczęcia nauki. Ta zasada obejmie również dzieci niewidome.

- W szkołach dla niewidomych brakuje pomocy ułatwiających naukę matematyki, biologii, geografii i innych przedmiotów. Rysunek spełnia tu mniejszą rolę niż wśród uczniów widzących, toteż pomoce naukowe, umożliwiające przedstawienie tematu bardziej poglądowo, mają szczególnie duże znaczenie. W jaki sposób rozwiązać problem zaopatrzenia w nie ośrodków szkolnych?

- Rozumiem, że nie chodzi w tym wypadku o pomoce ogólnodostępne, lecz specjalistyczne. Uważam, że tę sprawę można i trzeba załatwić wewnątrz szkolnictwa dla niewidomych. Nie widzę przeszkody, która by uniemożliwiła podjęcie produkcji takich pomocy w warsztatach szkolnych w Bydgoszczy, Laskach czy Wrocławiu. Pomoce te byłyby następnie sprzedawane innym szkołom zresztą, może tu również istnieć podział ról między poszczególnymi ośrodkami i wzajemna wymiana. Uruchomienie produkcji na zewnątrz  z pewnością nastręczyłoby zbyt dużo  trudności. Uważam, że problem można rozwiązać w oparciu o warsztaty szkolne. Mam nadzieję, że po przeczytaniu tej rozmowy dyrektorzy szkół zechcą przedstawić swoje oferty pod adresem Departamentu Kształcenia Specjalnego, a departament ten już dalej pokieruje sprawą. Czekamy zatem na propozycje.

- Mamy w Polsce trzy szkoły stopnia podstawowego dla dzieci niedowidzących. Nie ma natomiast takiej szkoły o charakterze zawodowym, dlatego też młodzież słabo widząca, a przynajmniej znaczna jej część, po ukończeniu szkoły podstawowej kształci się dalej w placówkach przeznaczonych dla niewidomych, ograniczając w ten sposób swoje możliwości zawodowe. Czy tak być powinno?

-  Jestem gorącym zwolennikiem kierowania dzieci z głębszym upośledzeniem wzroku po ukończeniu szkoły podstawowej do zakładów kształcących młodzież widzącą. Oczywiście ci, którzy mają największy procent utraty wzroku trafiają w końcu do ośrodków dla niewidomych, ale większość może i powinna uczyć się w szkołach zwykłych. Rozwiązanie to wydaje mi się najbardziej słuszne i celowe.

- I ostatnie już zagadnienie, nieco ogólniejszej natury. W niektórych krajach zachodnich, na przykład we Francji, Włoszech, a także w Związku Radzieckim i Czechosłowacji, popularny jest wśród niewidomych zawód nauczyciela. Uczą oni przede wszystkim w szkołach dla młodzieży widzącej. W Polsce pod tym względem nie możemy się jeszcze poszczycić większymi osiągnięciami. Nauczyciele niemający wzroku poza szkołami dla niewidomych nie znajdują na ogół zatrudnienia. Czy Pan Minister widzi możliwość zmiany takiego stanu rzeczy?

- Nie widzę żadnych przeszkód, aby dobrze przygotowani niewidomi nie mieli pracować w powszechnych placówkach oświatowych. Znam wielu świetnych specjalistów niewidomych i nasze ministerstwo wysoko ceni ich pracę. Jeśli będą kandydaci, z największą przyjemnością zajmiemy się tym, aby zorganizować im stanowisko pracy. Nie powinno tu być żadnych problemów. Jeśli Polski Związek Niewidomych zgłosi w tej mierze konkretne propozycje i postulaty, potraktujemy je z całą życzliwością.

- Redakcja nasza serdecznie dziękuje Panu Ministrowi za ciekawą rozmowę, za zajęcie stanowiska w tak istotnych dla niewidomych sprawach. Przekonani jesteśmy, iż wywiad ten z dużym zainteresowaniem przeczytają nie tylko nauczyciele i ludzie zajmujący się oświatą i kulturą, lecz wszyscy Czytelnicy naszego czasopisma.

 

Pochodnia  Kwiecień - maj 1977