„zawsze redaktor”
Józef Iwaniuk mówi o sobie i o Spółdzielni
Mam dopiero dziewiętnaście lat, a członkiem Polskiego Związku Niewidomych jestem od stycznia 1952 roku. W Związku nauczono mnie szczotkarstwa, a intensywna praca i staranność pozwoliły mi zostać przodownikiem w Spółdzielni Ociemniałych im. Juliana Marchlewskiego w Białymstoku. Pracę swoją wykonuję z zamiłowaniem; w roku 1952 wyrabiałem do stu sześćdziesięciu procent normy, a w kwietniu tego roku zostałem zgłoszony do przyznania mi odznaki przodownika pracy. Tę zaszczytną odznakę otrzymałem i staram się nadal nie tylko przekraczać normy, ale i moim przykładem podciągać kolegów. Szczotkarstwa nauczyli mnie koledzy, a głównie Murawski. Dziś dorównują mi Sacharec i Siemienkiewicz. Z mojej pracy jestem bardzo zadowolony. Zarabiam przeciętnie tysiąc złotych miesięcznie. W ubiegłym roku w lipcu za osiągnięcia w pracy zawodowej i wysiłki w pracy społecznej otrzymałem brajlowski zegarek od Zarządu Głównego PZN. W Związku nauczyłem się alfabetu brajlowskiego. Czytam "Pochodnię" nie tylko sam, ale i kolegom. Staram się odwdzięczyć Państwu Ludowemu za to, że wydźwignęło mnie z mroku i bezradności- pracuję w Związku i jestem sekretarzem. W mojej rodzinnej wsi Józefowo w gminie Gródek w powiecie białostockim nie chciano wierzyć, że pracuję i zarabiam. Teraz uwierzyli i przekonali się, że wroga propaganda, która głosiła, że rejestracja niewidomych to ich zagłada, była podłym kłamstwem wrogów Ludowej Ojczyzny. Chciałbym, aby wszyscy niewidomi, a zwłaszcza młodzi w całej Polsce, którzy jeszcze nie zgłosili się do PZN, zrobili to jak najprędzej. Związek pomoże im, nauczy zawodu i ułatwi znalezienie pracy, postawi w jednym rzędzie z ludźmi samodzielnymi i pożytecznymi. Rzucam hasło: wszyscy niewidomi niech napiszą w brajlu listy do zarządów tych gmin, gdzie są niewidomi, niech obudzą, zachęcą, przekonają, że powinni włączyć się w szeregi Związku, szkolić się i pracować zamiast być uciążliwym popychadłem rodziny. Józef Iwaniuk P10-1953 |