Niewidomy internauta

MATEUSZ SZCZEPAŃSKI  

- W polskich warunkach, 300 zł miesięcznie za podróże po Internecie to sporo forsy - mówi Piotr Brzoza. - Gdybym jednak chciał inaczej poznać te ogromne przestrzenie świata, do których dzięki internautyce dotarłem w ciągu ostatnich 3 lat, to musiałbym zapłacić miliardy.

Piotr jest wesołym i rozgadanym trzydziestolatkiem, budzącym sympatię od pierwszego spotkania. Kolekcjonuje dobrą muzykę rozrywkową, lubi przyjęcia towarzyskie, film i literaturę fantastyczną. Wiele godzin spędza w skromnie wyposażonej pracownii Instytutu Informatyki Politechniki Śląskiej. Stąd, a równie często z własnego domowego komputera przenosi się na bezkresne przestrzenie światowej pajęczyny łączącej miliony osób oraz instytucji gotowych do wymiany informacji. Tym sposobem poznaje dziesiątki wybitnych znawców i zwyczajnych ludzi, sięga po publikacje książkowe i czasopisma w różnych językach.

- Nie pisz tylko - dodaje stanowczo Piotr - że większość życia przesiedziałem przy komputerze. To byłoby przesadą. Z natury jestem człowiekiem zabawy. Lubię żarty i niespodzianki.

Gdy trafi na interesującą pozycję, sprowadza ją w ciągu kilku dni, choćby nawet z dalekiej Australii. Tak było ostatnio z nieznanymi jeszcze nad Wisłą opracowaniami nt. obsługi programów z pakietu MS Office 97 omawiającymi sposoby zastępowania komputerowej myszy przez klawiaturę w środowisku Windows. Dla niewidomych informatyków to prawdziwy rarytas. Dla nich myszka jest niedostępna, bo nie widzą tego, co jest wyświetlane na monitorze.

Nigdy nie oglądał świata własnymi oczyma. Przestały mu służyć we wczesnym dzieciństwie. Podstawówkę zaliczył, ucząc się w domu systemem indywidualnym, bo już w pierwszej klasie wrocławskiej szkoły dla dzieci niewidomych zbuntował się i zapragnął czegoś więcej niż ona mu oferowała. Pisma punktowego nauczył się samodzielnie. Maturę i dyplom magisterski zdobywał, kształcąc się pomiędzy innymi sprawnymi rówieśnikami. Był jeszcze dorastającym chłopcem, gdy komputer stał się jego wielką życiową pasją.

W drugiej klasie szkoły średniej dostał w prezencie "Atari". Już wtedy odniósł sukces. Samodzielnie, osobiście wykombinowanymi knifami udźwiękowił ten powszechnie znany komputer, do dziś grzeszący wprost niewybaczalną wadą, a mianowicie tym, że jest zupełnie niedostępny dla tych, którym zabrakło oczu. Chyba wtedy rozstrzygnęły się losy jego wielkiej przygody z informatyką.

Prawdziwego peceta marki IBM kupił dopiero podczas pierwszego roku studiów. Był to powolny i malutki AT 286 o pojemności dysku 40?7:MB. Dziś Piotr jest pracownikiem naukowym gliwickiej Politechniki, informatykiem, znawcą urządzeń i programów umożliwiających obsługę komputerów osobom z wadami wzroku.

Gliwice są wiodącym ośrodkiem aktywnie zaangażowanym w rozwiązywanie problemów tyfloinformatycznych. Tutaj rodzą się oryginalne pomysły i stąd wypływają ożywcze inspiracje. Przypomnijmy, że nasza krajowa wersja Protalka powstawała na Śląsku i tutaj były testowane jej pionierskie odmiany. Przystosowanie komputera pracującego w środowisku systemu Windows 95 do potrzeb niewidomego użytkownika kosztuje około 6000 zł. Gliwiccy informatycy są tym szczerze zafrasowani i jak najbardziej chcieliby zmniejszyć cenę.

- Szukamy sposobów na obniżenie tych kosztów i wciąż mamy wrażenie, że jesteśmy spóźnieni - mówi Piotr.

Marzy mu się stworzenie śląskiej pracowni komputerowego wspomagania osób niepełnosprawnych. W ośrodku tym zainteresowani będą mogli korzystać z odpowiednio przystosowanych urządzeń i fachowej pomocy w rozwiązywaniu problemów. Spośród niewidomych studentów on jest już piątym absolwentem gliwickiej politechniki.

- To też do czegoś zobowiązuje - zauważa mgr Brzoza.

Posługując się tradycyjną klawiaturą i różnymi screen readerami wypowiadającymi to co pojawia się na monitorze, nawiązuje kontakt z tysiącami komputerów na odległych kontynentach globu. Od czasów gier na dziecinnym "Atari" minęło zaledwie kilkanaście lat, a on wciąż jest entuzjastą informatyki. Prócz wspomagania osób niewidomych pasjonują go zagadnienia sztucznej inteligencji i systemy obliczeniowe.

W małej salce często odwiedzanej przez ciekawskich pragnących bliżej poznać "gadające" komputery mgr Brzoza ma do dyspozycji tradycyjny pecet wyposażony dodatkowo w syntezator mowy, skaner oraz program odczytu ekranu. Aby korzystać z poczty elektronicznej niewidomy informatyk posługuje się programem o nazwie Pegasus Mail i udźwiękowiającym jego pracę Readboardem. Korzystając z popularnych przeglądarek stron W$w$w Netscape Navigator MS Internet Explorer, swobodnie żegluje po Internecie. Dokonuje tego, nie opuszczając systemu operacyjnego DOS, który zdaniem Piotra jest bardziej niezawodny niż Windows 95.

- Do DOS już przywykłem - dodaje - dlatego przez Windows udźwiękowiony Protalkiem do Internetu wchodzę rzadziej.

Każdego dnia przegląda około 100 przesyłek docierających do jego elektronicznej skrytki. Wysyła kilka listów dziennie. Jest człowiekiem uczynnym i bezinteresownym, toteż wśród jego korespondentów i petentów znalazły się osoby z dysfunkcjami widzenia. One są jego sercu najbliższe.

- Mam w Polsce niewidomych przyjaciół - mówi Piotr. - Znamy się od paru lat, głównie przez Internet. Cieszę się, gdy uda mi się ożywić któregoś z moich kolegów i obserwować, jak narasta jego zainteresowanie informatyką, a równocześnie jak w coraz większym stopniu wykorzystuje ją do pracy zawodowej. Piotr należy do 20 ogólnoświatowych list dyskusyjnych. Na kilku z nich bacznie obserwuje uwagi nt. Windows. Zżyma się na kosztowność polskiej telekomunikacji. W USA połączenie z Internetem kosztuje znacznie mniej, a u nas aż 5 zł za godzinę. Efektem jego żmudnych poszukiwań i korespondencji stała się znaczna część opracowania zatytułowanego "O sprzęcie i oprogramowaniu dla osób niewidomych i słabowidzących". Zostało przygotowane przez zespół pod kierunkiem mgr. Piotra Imieli, a sfinansowane przez Polski Komitet Badań Naukowych. Jest to jedyny w kraju, a chyba na świecie serwis aktualności komputerowych dla osób z wadami wzroku. Jego pierwsza edycja dotyczy roku 1998. Obejmuje światową produkcję tyflokomputerową: dosowskie i windowskie screen readery, różnego rodzaju linijki i drukarki brajlowskie, skanery, czytniki pisma typu Recognita, Open book itp., lupy, syntezatory, sekretarki i modemy udźwiękowione itp. itd.: wszystko to, co może być pomocne w nauce, pracy lub rozrywkach człowieka z dysfunkcjami wzroku. Podaje charakterystykę techniczną i funkcjonalną ponad tysiąca prezentowanych obiektów, ich aktualną cenę, adresy producentów i dystrybutorów.

Każdemu zainteresowanemu, choćby z najodleglejszego zakątka Ziemi, gliwicki serwis udostępnia szczegółową i wyczerpującą informację umożliwiającą dobre zorientowanie się w sytuacji na rynku informatycznym i podjęcie optymalnej decyzji dotyczącej nowych zakupów, innowacji oraz inwestycji. Trudno przecenić jego przydatność dla osoby niewidomej zamierzającej przystosować komputer do swych potrzeb. Szczególnie przydatny jest dla pracowników organizujących nowe stanowiska pracy dla osób z wadami wzroku. Ich wyposażenie w specjalistyczny sprzęt rehabilitacyjny bywa czasem strategicznym warunkiem dla podjęcia ostatecznej decyzji.

Trzeba też dodać, że serwis, edytowany od kilku miesięcy posiadający już znaczną liczbę użytkowników, jest łatwo dostępną i komfortowo funkcjonującą bazą danych. Cieszy się popularnością wśród nauczycieli i dziennikarzy, umożliwia szybkie odnalezienie poszukiwanej informacji według: producenta, nazwy urządzenia, a nawet jakiegoś dowolnie wybranego ciągu znaków. Został zaprojektowany z myślą o inwalidach wzroku, toteż jako tekst znakowy jest łatwo dostępny również dla programów pracujących w środowisku DOS, które wciąż jeszcze systematycznie dominuje wśród protez akustycznych pełniących funkcje wirtualnych oczu niewidomych.

Zamiast tracić czas na dalszą rekomendację, lepiej jednak skorzystać z własnego połączenia internetowego i wybrać adres: http://www. bnwid.silesia.pl

- Przeglądając naszą Bazę - informuje mgr Brzoza - można się zorientować, że w innych krajach świata człowiek niewidomy ma znacznie większy wybór w sprzęcie zarówno pod względem jakościowym, funkcjonalnym, jak i cenowym. Najważniejsze jednak są warunki sprzedaży i ulgi dla użytkowników, oferowane tak przez producentów, jak i dystrybutorów. W Polsce te dobre zwyczaje jeszcze się nie upowszechniły.

W USA np. sprzedawca zapewnia instalację specjalizowanego sprzętu i oprogramowania. Gwarantuje nie tylko naprawy, ale także skuteczne szkolenie. Poprzez bezpłatny numer telefonu nabywca może w każdej chwili skorzystać z porady w indywidualnym rozwiązywaniu problemów, jakie nastręcza mu użytkowanie kupionego programu. U nas sprzedawca robi wszystko, aby przyszłego użytkownika jak najprędzej pozostawić sam na sam z komputerem. Ten ból nagłego osamotnienia znają dobrze wszyscy samoucy, którzy spędzili wyczerpujące długie godziny na studiowaniu niezbyt przejrzyście napisanych instrukcji podręczników.

Amerykanie udostępniają bezpłatnie lub w rocznej prenumeracie poprawione wersje programów. Tam producent i sprzedawca walczą o klienta i starają się o jego względy. Najważniejsze, że za te wszystkie uprzejmości wcale nie każą sobie dopłacać.

Ile znaczy przyjazna pomoc techniczna dla niewidomego użytkownika komputera nie da się opisać. Może i nad Wisłą doczekamy się kiedyś lepszych czasów. Zanim ktoś zdecyduje się na kupno urządzenia lub programu komputerowego, powinien dokładnie przejrzeć gliwicki serwis tyflokomputerowy i zastanowić się, gdzie naprawdę jest taniej. Niektóre produkty na polskim rynku z trudnych do wytłumaczenia przyczyn wciąż jeszcze mają cenę znacznie wyższą niż w krajach zachodnich. Gorąco zachęcam do porównywania cen.

Pochodnia październik 1998