Czepiam się, bo taki jestem

 

Osłupienie

 

Przebieg i wyniki Krajowego Zjazdu Delegatów wprawiły mnie w prawdziwe osłupienie. Pomyślałem, nie bez przerażenia, czy to ja, jaki prorok, czy co?! Przepychanki personalne przerosły nawet moją proroczą wyobraźnię. Nie licząc wstępnego nudziarstwa, jakim były powitania, przemówienia gości, sprawozdania i wybory organów zjazdu, całą resztę obrad, z drobnymi wyjątkami, wypełniły harce osobowe. Te drobne wyjątki, to króciutka końcowa dyskusja nad statutem i przyjęcie uchwały programowej - niemal bez dysputy. Najwyższy i najważniejszy organ Związku nie wysilił się, aby postawić diagnozę i znaleźć środki zaradcze. No cóż, zachował się, jak przystało na mózg dinozaura. Ale mniejsza o to, bo dla mnie stokroć gorszym zawodem było, że nikt nie zauważył obecności lansowanego przeze mnie w jednym z felietonów kandydata na prezesa, który  kilka razy występował, mając pewnie nadzieję, że ktoś poważnie potraktuje tę propozycję, ale niestety okazało się, że nie ma żadnego autorytetu wśród delegatów.  

Tę gorzką pigułkę przełykam razem ze łzą, która spływa po policzku, chociaż w mojej przekornej duszy błyska radosna iskierka na myśl, jaką rolę w obaleniu niedawnych autorytetów odegrały pożyczki. Przewodniczący GKR zarzucił prezesowi ZNiW bezprawne wzięcie pożyczki ze środków spółki, a sam, jak się okazało, wziął pożyczkę z Fundacji „Praca dla Niewidomych”, co prawda nie na stworzenie sobie miejsca pracy, ale kupno mieszkanka dla synka w Warszawie. Pamiętam, że w obozie socjalistycznym szampan definiowano jako napój, który lud pracujący pije ustami swoich przedstawicieli. W naszym Związku pożyczka jest to korzyść finansowa ze środków wypracowanych lub przeznaczonych dla niewidomych, z których niewidomi korzystają za pośrednictwem swoich najwyższych przedstawicieli.  

Ale dość już o starych władzach. Zastanawiam się, co zrobiłbym na miejscu nowych, a może lepiej - zupełnie nowych i pewnie zupełnie niedoświadczonych koleżanek i kolegów - mając za podstawę działania lekko zretuszowany statut i śmieszny program, który zupełnie nie zauważa sytuacji i potrzeb niewidomych. Pewnie zapisałbym się do ochotniczej straży pożarnej i przeszedł przyspieszony kurs gaszenia pożarów, które w sposób nieunikniony będą w PZN wybuchać. A tak na marginesie, skoro w uchwale programowej oprotestowano pomysł likwidacji PERON, to dlaczego zapomniano o planie Hausnera,  wycofaniu wojsk z Iraku i paru innych pociągnięciach, które mogłyby przynieść poprawę sytuacji Związku?  

Na koniec, żeby nie było zupełnie beznadziejnie i ponuro, dodam, iż wśród delegatów nie zaginął zdrowy odruch tępienia tych, którzy się kłócą, i nagradzania zwycięstwem tych trzecich, którzy jeszcze nie dali się poznać ze złej strony. W każdym bądź razie na Konwiktorskiej pojaśniało, więc rzucam hasło „Niech nam Jasna najjaśniej panuje”.

Zbigniew  Niesiołowski  

Pochodnia  maj 2004