Małgorzata Zuber - Moi mistrzowie

 

       Od ponad roku mam szczęście uczestniczyć w spotkaniach grupy samopomocowej, być świadkiem przemiany i sukcesów tworzących ją osób niepełnosprawnych, a przede wszystkim nieustannie uczyć się od nich samodzielności i determinacji. Oni wygrali już na starcie, gdy zdecydowali się uczestniczyć w projekcie „Skrzydła Powiatu”.  

 

Krzysztof: potęga zaufania

 

Niemal z dnia na dzień Krzysztof stał się osobą niepełnosprawną. Z dnia na dzień także stracił pracę. Zamknął się w sobie wskutek ciężkiej choroby i odtrącenia, jakiego doświadczył w jej następstwie. Przestał ufać innym ludziom, do czego wiele osób przyczyniło się swą obojętnością. Niestety, przestał ufać również sobie.

Dlatego w to, by przystąpić do projektu „Skrzydła Powiatu”, Krzysztof włożył o wiele więcej wysiłku niż pozostałe osoby. Już na samym początku musiał zdobyć się na zaufanie wobec innych i wobec samego siebie.

To był pierwszy i największy sukces Krzysztofa, fundament wszystkich następnych. Z miesiąca na miesiąc Krzysztof przechodził kolejne stopnie kursu i przemiany własnej osoby: z zamkniętego w sobie młodego mężczyzny Krzysztof stał się pewnym swych umiejętności, otwartym i pełnym nadziei człowiekiem.

Jego marzeniem jest praca w przedsiębiorstwie produkującym naleśniki, które później można hermetycznie zapakować i sprzedawać. Wie, że takie firmy działają w Anglii.  

- Nie jestem jeszcze gotowy, ale ja znajdę pracę. Na pewno. - Mówi mi z uśmiechem, a ja nie mam co do tego żadnych wątpliwości.  

 

Monika: odwaga bycia sobą

 

Gdy poznałam Monikę, była bardzo zagubiona i zaniepokojona o to, czy jest akceptowana. Silny niedosłuch sprawiał, że nie w pełni miała kontrolę nad przebiegiem rozmowy, zwłaszcza w większym towarzystwie. Czuła się izolowana.  

Szybko okazało się, że mamy wspólnych znajomych odtąd wiele rozmawiałyśmy. Zaproponowałam, by na spotkaniach siadała obok mnie i - jeśli czegoś nie dosłyszy - pytała się. Z czasem Monika zdecydowała się powiedzieć o swoich problemach innym uczestnikom - odtąd mogła liczyć na powtarzanie wypowiedzi, streszczanie rozmów, odpowiednio głośne i wyraźne zwracanie się do niej.

Monika odważyła się być sobą. Po pewnym czasie dowiedzieliśmy się, że o swoich potrzebach poinformowała także inne osoby. Uwierzyła także, że warto poszukać lepszych aparatów słuchowych (od tych, jakie nosiła) i w ten sposób polepszyć komfort swego życia.

Spełniła także dwa wielkie marzenia, o czym jeszcze przed kilkoma miesiącami - jak się okazało - myślała z lękiem i nie mówiła nikomu. Poprawiła relacje z ważnymi dla siebie osobami i poszła na studia, osiągając znakomite wyniki, a w pisanych tekstach ujawniając swoje kompetencje humanistyczne.  

Monika odważyła się być sobą dzisiaj wie, że ma do tego prawo jak wszyscy inni ludzie i wierzy we własny sukces na drodze samorealizacji. Jestem szczęśliwa i zaszczycona, że mogłam towarzyszyć Monice w tej trudnej drodze.

Brygida: walka o słuszną sprawę

 

Na przykładzie Brygidy po raz pierwszy ja i inni uczestnicy projektu mogliśmy obserwować indywidualny przypadek rodzenia się świadomości prawnej i wzrastania w niej osoby.

Brygida podjęła skuteczną, lecz niełatwą walkę o zmianę orzeczenia lekarza orzecznika ZUS. Ani rozpoczęcie walki, ani tym bardziej jej dobre rezultaty będące efektem determinacji i samoświadomości Brygidy, nie byłyby jednak możliwe bez fachowej pomocy, wiedzy i zapału Danusi.

Dzięki temu, że część dyskusji między Brygidą i Danusią toczyła się na forum, mogliśmy uczestniczyć i wspierać Brygidę w jej słusznych staraniach. Myślę też, że nie tylko ja, ale i inni, wiele się nauczyliśmy także nam zostały uświadomione lub przypomniane własne uprawnienia, a atmosfera nerwowego wyczekiwania na rezultaty kolejnych odwołań oraz pozytywny efekt podjętych starań utwierdziły nas w przekonaniu, że warto dochodzić swych praw i być aktywnym, chociaż niekiedy brakuje sił.

Zmagania Brygidy były nie tylko wielką lekcją prawa - w zakresie uprawnień osób niepełnosprawnych - ale przede wszystkim godności osobistej, niezgody na krzywdę wyrządzaną w majestacie prawa.  

Danusia: wola godnego życia  

 

Danusia jest człowiekiem-instytucją. O jej niebagatelnej roli w walce Brygidy o uzyskanie adekwatnego ze stanem faktycznym orzeczenia lekarskiego już wspomniałam. Danusia to ostatnia deska ratunku w sprawach wszelakich z jej osobistego doświadczenia korzystamy wszyscy.

Sama przez całe życie zmagała się z odrzuceniem, bezdusznością biurokracji, niekompetencją lekarzy. Własnej determinacji, pomysłowości i woli godnego życia zawdzięcza to, że dzisiaj jest osobą niemal w pełni zrehabilitowaną, chociaż na starcie wszyscy zgodnie przekreślali jej szanse.

Kiedy brakuje mi siły i ochoty do pracy, wspominam Danusię. Kiedy zastanawiam się, czy warto zabrać głos w sprawach trudnych, gdy niemal pewne jest wejście w spór i konflikt z rozmówcą, brzmią w moich uszach jej odważne, publiczne wypowiedzi, wspominam jej świetne, bezkompromisowe teksty, w których płomienność wypowiedzi wsparta jest na solidnym fundamencie racjonalnej argumentacji.

Danusia nie traci nadziei, nie czeka na cuda - bierze odpowiedzialność za swoje życie. A żyje twórczo: obmyśla alternatywne formy własnej rehabilitacji, wykorzystując do tego celu niemal wszystko, co jest pod ręką mając wielki talent artystyczny i literacki - tworzy dzieła sztuki i pisze znakomite teksty uprawia sport.  

Wie, kiedy trzeba człowieka przytulić i pocieszyć, ale wie też, kiedy trzeba nazwać sprawy po imieniu i napiętnować złe postawy. Właśnie - postawy, nigdy nie ludzi. A przy tym jest wyrozumiała i wiele wybacza - zna życie z najboleśniejszych stron. Nie wybacza jedynie bierności.

Nikt z nas nie ma wątpliwości, że bez Danusi nasza grupa projektowa nigdy nie przeobraziłaby się we wspólnotę. W jakimś sensie jest matką tej wspólnoty i nas wszystkich.  

To tylko cztery portrety niezwykłych, a jednocześnie bardzo zwyczajnych osób. Takich osób jest w moim otoczeniu o wiele więcej. Napisałam o tych, z którymi mam najlepszy kontakt, od których do tej pory najwięcej się nauczyłam i uświadomiłam sobie tę naukę. Ale nauka trwa, więc o kolejnych mistrzach jeszcze kiedyś opowiem.

Wszystkie zaprezentowane osoby zapoznały się z treścią artykułu i wyraziły zgodę na jego publikacje w niniejszej formie.  

Biuletyn Informacyjny  Trakt listopad  - grudzień 2010