Monika Zarczuk  

Moja fascynacja tym, co dotyczy kultury Bliskiego Wschodu, rozpoczęła się zupełnie niespodziewanie i dość przypadkowo. Kiedy przeprowadziłam się do Trójmiasta,  

gdzie dostałam pracę, nie znałam tu nikogo. Miałam więc dużo czasu do zagospodarowania. Chęć podnoszenia umiejętności sprawnego posługiwania się językiem  

angielskim i posiadanie internetu w akademiku, w którym wtedy mieszkałam, skłoniły mnie do bliższego zapoznania się z możliwościami, jakie daje program  

Skype. Umożliwia on porozumiewanie się z innymi zalogowanymi użytkownikami na całym świecie poprzez pisanie i rozmowy przy użyciu mikrofonu.  

W ten sposób po raz pierwszy zetknęłam się z mieszkańcami Egiptu. Może zabrzmi to dziwnie, ale choć uważam się za osobę wykształconą, dla mnie Egipt kojarzył  

się jedynie ze starożytnymi bogami i faraonami, ewentualnie rzeką Nil. Toteż fakt, że Egipt istnieje nadal, rozwija się, ma własny język (uściślając pewną  

odmianę języka arabskiego), a Kair jest wielkim, wyróżniającym się w Afryce miastem, wzbudził we mnie prawdziwe zdumienie.   

Choć Skype skupia ludzi z całego świata, okazało się, że większość osób, które wyrażało zainteresowanie rozmową ze mną, pochodziło albo z Egiptu, albo innych  

krajów arabskich. Krok po kroku poznawałam kolejne elementy kultury Bliskiego Wschodu - religię, język, politykę i wreszcie muzykę. Ta ostatnia do reszty  

skradła moje serce.  

Klasyczna muzyka arabska nie jest związana z żadną konkretną grupą etniczną jest ona wspólna wielu narodom wyznającym islam, mówiącym po arabsku czy mieszkającym  

w krajach arabskich. Za jej prekursorów można by uznać beduińskich śpiewaków z Półwyspu Arabskiego i wykonawców bardziej wykwintnej muzyki dworskiej z  

wielkich miast kalifackich (Bagdadu i Damaszku) oraz z osmańskiego Stambułu. Charakterystyczne cechy muzyki arabskiej to brak wielogłosowości, obfitość  

ozdobników oraz bogactwo barw osiąganych w śpiewie przez stosowanie niezwykłych technik wykonawczych.  

Techniki tak niesamowitego śpiewu długo utrzymywane były w tajemnicy. Dziś już wiadomo, że różne barwy głosu arabscy śpiewacy uzyskują np. przez uciskanie  

policzków, krtani czy wsuwanie pod język twardych przedmiotów, co daje efekty nosowości lub łkania. Klasyczna muzyka arabska jest też znana z wirtuozerii  

śpiewaków, którzy długim śpiewem są w stanie wprowadzać słuchaczy w stany ekstatyczne (np. dzięki powtarzaniu śpiewanych fraz, mogących być wezwaniem o  

pomoc, kierowanym do Allacha).  

W kulturze muzycznej współczesnego Egiptu, obok wpływów muzyki europejskiej, dużą rolę odgrywają dawne tradycje plemienne. W muzyce ludowej wyodrębnia się  

kilka różnych stylów, np. górnoegipski i dolnoegipski. Stosunkowo odrębna jest muzyka fellachów (rolników prowadzących osiadły tryb życia), Beduinów oraz  

mieszkańców oaz.   

Wpływ muzyki Bliskiego Wschodu, w szczególności arabskiej, zaznacza się przede wszystkim w manierach wykonawczych, melodyce i systemach tonalnych. Ciekawostką  

jest np. stosowanie skali rast wprowadzającej ćwierćtony.  

Od VII wieku, czyli od powstania islamu i jego ekspansji, muzyka arabska wiele czerpała ze starożytnych kultur Wschodu. Jest ona ściśle związana z poezją,  

którą datuje się już na okres preislamski, kiedy to tzw. poeci dżahilijji recytowali silnie zrytmizowane i utrzymane w określonej tonacji utwory. Śpiew  

był domeną kobiet obdarzonych pięknym głosem (np. Al-Chansa), które prawdopodobnie potrafiły też grać na instrumentach (takich jak lutnia, bęben, rebab).  

Wykonywały one pieśni, zachowując poetyckie metrum. To właśnie z tradycji arabskiej zaadaptowano do wielu języków nazwy instrumentów, takich jak lutnia,  

gitara, tamburyn.  

Kair stanowi obecnie centrum przemysłu muzycznego, co zawdzięcza, przynajmniej częściowo, upadkowi konkurencji w Libanie, Libii i Kuwejcie. Sześćdziesiąt  

dziewięć milionów Egipcjan to najważniejszy rynek dla tej rozrywki. Zauważa się wciąż wzrastające zainteresowanie muzyką, szczególnie wśród młodzieży,  

która coraz mniej przejmuje się religijnymi zakazami (ponad 30 milionów mieszkańców nie ukończyło jeszcze 25. roku życia).   

Doświadczyłam tego na własnej skórze, gdy w sierpniu 2007 roku udało mi się zrealizować wielkie marzenie i wyjechałam do Egiptu. Prawie w każdej taksówce,  

w sklepach i kawiarniach wyśpiewywane były arabskie piosenki, w których koronne miejsce zajmowały słowa "habibi" i "behebak" oznaczające odpowiednio "kochanie",  

"kocham cię". Co mnie szczególnie fascynuje, to fakt, iż egipska muzyka ludowa i popularna różni się w zależności od regionu i społeczności, która go zamieszkuje.  

Kair, dolina i delta Nilu oraz pustynia mają swoje charakterystyczne rytmy, melodie i instrumenty. Utwory powstające w tych rejonach Egiptu często są odbiciem  

codziennego życia ich mieszkańców: ślubów, świąt, żniw, starych opowieści o życiu wioski i jej triumfach.   

Stosunek muzułmanów do muzyki jest jednak bardzo niejednoznaczny. Od dawna już, a ostatnio może szczególnie burzliwie, toczy się spór o to, czy islam zakazuje  

słuchania i wykonywania muzyki, a jeśli tak, to czy całkowicie, czy jedynie tej rozrywkowej, pozwalając stosować tę wykorzystywaną w meczetach i podczas  

uroczystości religijnych. W trakcie np. ramadanu często słychać muzykę, czyli przeróżne wykonania wersetów Koranu i utworów ku chwale Allacha. Na potwierdzenie  

każdej z tez przytaczane są liczne cytaty z pism, będących zbiorem rad i opinii uczonych w piśmie i proroków. Ja osobiście zetknęłam się z wyznawcami wiary  

w Allacha, którzy odrzucali wszelką muzykę, uznając ją za narzędzie szatana, mające odciągnąć myśli człowieka od spraw "tamtego świata".  

Muzykę arabską ostatniego stulecia cechuje orientalne brzmienie, pełne uczucia teksty, ogromne orkiestry i chóry męskie. Najsłynniejszą bodaj przedstawicielką  

tej muzyki była zmarła w 1975 r. Umm Kalthoum (Oum Khalsoum). Kariera tej najpopularniejszej piosenkarki arabskiego świata zbiegła się z początkami radia  

i telewizji, które uczyniły ją pierwszą gwiazdą muzyki arabskiej. W Egipcie artystkę tę zwano Matką Egiptu i co tydzień nadawano jej koncert w radiu, a  

później także w telewizji.  

Saidi, czyli muzyka Górnego Egiptu, nazwana tak jak zamieszkujący go ludzie, ma charakterystyczny rytm, do którego tańczą specjalnie wytresowane konie.  

Opiera się ona na dwóch instrumentach zwanych nahrasan (zawieszony na szyi dwustronny bęben, w który uderza się pałeczkami) i mismar saidi (rodzaj drewnianej  

trąbki). Imieniem zmarłego jakiś czas temu Szukuku (Shoukoukou) nazwano specjalny instrument w postaci klaszczącej lalki, który sprzedaje się z okazji  

świąt. Mocną pozycję na egipskim rynku muzycznym ma Rais (Boss) Metal al-Inawi, często wysyłany przez rząd na międzynarodowe festiwale piosenki.  

Natomiast moim ulubionym piosenkarzem jest Amr Diab. Urodził się w egipskim mieście Port Said w rodzinie o artystycznych zainteresowaniach. Jego ojciec  

Abdul Basset Diab sam posiadał ładny głos i zachęcał Amra do śpiewania już od młodych lat. Pewnego razu, gdy Amr miał 6 lat, podczas Festiwalu 23 Lipca  

ojciec zabrał go do lokalnej stacji radiowej, gdzie Amr zaśpiewał hymn Egiptu "Biladi, Biladi". Został zauważony przez gubernatora Port Saidu i uhonorowany  

gitarą. Ten fakt można śmiało uznać za początek jego olśniewającej kariery. W 1986 roku ukończył studia o kierunku muzycznym na Kairskiej Akademii Sztuk  

Pięknych. W tym samym roku został wydany jego pierwszy album "Ya Tareeq", który był natychmiastowym sukcesem. Każdy z 16 albumów coraz bardziej umacniał  

jego pozycję super gwiazdy arabskiej muzyki pop. Solista w pełni zasłużył sobie na to swoim niewiarygodnie pięknym głosem i muzykalnością. Warto zapoznać  

się z jego olbrzymim dorobkiem, który dostępny jest w internecie. Amr jest także aktorem. Oprócz tego, że był pierwszym Arabem, który nakręcił wideoklip,  

zagrał w trzech filmach.   

Mówiąc o muzyce arabskiej, nie sposób nie wspomnieć o tak już mocno kojarzonym z nią tańcu nazywanym przez Arabów "ar-raqs sh-sharqi". Można to przetłumaczyć  

jako "taniec orientalny". Europejczycy znają go pod nazwą taniec brzucha lub taniec arabski. Podobnie jak w przypadku muzyki, pojęcie to nie obejmuje jednego  

rodzaju tańca, ale wiele różnych stylów tanecznych występujących w krajach Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej. Najbardziej znane i najpopularniejsze  

jego gatunki to: baladi, gawazee, styl kabaretowy, khaligi, hagalla, raks al shamadan, malaya leff, shikhatt, raks al assaya.  

W dzisiejszych czasach powstają także nowe kierunki, które łączą taniec orientalny z tańcami różnych innych kultur: arabic flamenco, salsa oriental, samba  

oriental, jazz oriental, afro oriental. I choć początki tej dyscypliny sięgają tak daleko, iż jej powstanie owiane jest tajemnicą, jedno jest pewne: taniec  

orientalny należy do najstarszych tańców świata. Bardzo długo informacje o tym rodzaju tańca tylko szczątkowo przenikały poza granice świata arabskiego.  

Prawdziwym przełomem był rok 1893, w którym odbyła się wystawa w Chicago dla uczczenia 400. rocznicy odkrycia Ameryki przez Kolumba. Wśród wielu innych  

atrakcji były także występy tancerek Bliskiego Wschodu. Wydarzenie to zdobyło dużą popularność i było szeroko komentowane.  

I znowu taniec orientalny, podobnie jak muzyka, wśród samych Arabów budzi wiele kontrowersji. Dla wiernych czcicieli Allacha jest on rozpustną i grzeszną  

rozrywką. Łatwo to zrozumiemy, gdy przyjrzymy się specyfice tego tańca. Charakteryzuje się on dynamicznymi ruchami bioder i falującymi ruchami tułowia  

i rąk. Jest silnie związany z muzyką, a szczególnie rytmem. Rytm w muzyce arabskiej bywa często zróżnicowany i zmienny, a zadaniem tancerki jest go odzwierciedlić.  

W zależności od muzyki ruchy mogą być energiczne i szybkie lub falujące, łagodne i pełne gracji. Nie wszystkim wiadomo, że dla tradycyjnego muzułmanina  

sam fakt, iż taniec wykonuje kobieta, śmiało pokazująca odsłonięte części ciała, jest wystarczająco gorszący, by go absolutnie potępić. Tradycyjna dyskoteka  

arabska ciągle zdumiewa nieprzygotowanych turystów, którzy do niej zawitają. Tam bowiem tylko mężczyźni tańczą, a kobiety, jeśli już któryś z panów zdecyduje  

się je ze sobą zabrać, podpierają ściany, obserwując zabawę swych partnerów.  

Wracając jednak do tego, co myślą muzułmanie na temat tańca brzucha, muszę nadmienić, że niejednokrotnie zdarzyło mi się usłyszeć, od swoich przyciśniętych  

do muru rozmówców, że taniec ten jest w pewnym sensie znakiem firmowym Arabów. Kobiety zaś, choć mogą wydawać się wyuzdane, muszą cechować się przede wszystkim  

świetnym wyczuciem rytmu. Ponadto muszą całym ciałem odbierać i przekazywać ducha muzyki, co wielu mężczyznom w gruncie rzeczy imponuje. Arabowie przyznawali,  

acz niechętnie, że jest to jednak pewien rodzaj sztuki i że prawdopodobnie każda egipska dziewczyna potrafi lepiej lub gorzej tańczyć w ten, prawie naturalny  

dla nich, sposób.  

O muzyce, tańcu, grze, zabawie można by mówić bez końca. W krajach pełnych słońca, gdzie króluje młodość, elementy te zdają się być niepowstrzymaną koniecznością,  

wszechobecną energią, odpowiedzią na strach i przemoc. Tak, jak kultura Bliskiego Wschodu różni się od naszej, ze swoim brakiem podziału na sacrum i profanum,  

z nierozłącznością polityki i religii, z dawno temu spisanym kanonem zachowań i zasad na każdą okazję, tak i muzyka, czy ta klasyczna, czy rozrywkowa,  

znacznie różni się od naszej. Aby do końca pojąć tę różnicę, należy po prostu odnaleźć kilka nagrań i posłuchać ich, do czego serdecznie namawiam.  

Nowy Magazyn Muzyczny Nr26 2008