Stanisław Stanik - Patrzcie, jakie to świeże   

       

       Norwid mówił, że dzisiejsze czasy, to czasy panteizmu druku. Wiara w słowo, nawet nie mówione a pisane, staje się coraz powszechniejsza. Przybywa ilości tytułów prasowych, pism urzędowych, książek - na dodatek powielanych komputerowo, na ksero, w odbitkach. Jakże więc rozumieć dążenie współczesnego poety, żeby dołożyć do księgi świata jeszcze jedną linijkę wypowiedzi? A czymże, jeśli nie zawierzeniem słowu jest, można rzec - otwierający zbiór wierszy Andrzeja Rocha Żakowskiego "Spójrz w jego oczy", wiersz zaczynający się od słów "Czcionko chłodna"? Piękny to wiersz, wiersz-wyznanie, takie nowoczesne confiteor, a brzmi tak:   

"Czcionko chłodna,    

pismo powiększone    

ponieś mnie do krainy marzeń    

pod kwitnącą wiśnią młodości    

pod dojrzałą radość miłości    

ponad wzroku stratą nieprzebolałą    

ponad białą laską,    

ponad dojrzałością już posiwiałą,    

nad aktywnego życia urodą -    

na głębiny wielkich mądrości -    

ponieś mnie czcionko."   

       Poeta tymi słowy zwraca się na sposób apostroficzny do najwyższej instancji upowszechnienia myśli przez poetę - czcionki. To ona może utrwalić na wieki doświadczenie dzieciństwa i młodości, uczuć rodzinnych i przyjacielskich, otworzyć krainę marzeń. Pokonać może ograniczenia biologii i trwania, ujętych w czasie i przestrzeni, otwiera perspektywy, nie potrzebując posługiwać się białą laską.   

Można pomyśleć, że tym zwrotem poeta Andrzej Roch Żakowski, debiutujący tomikiem, chce dać wyraz przede wszystkim swym tęsknotom do panteonu chwały i wiecznej pamięci. Tak nie jest. Autor, jak mało kto, nie stawia sobie celów wysokich, do których prze za każdą cenę. Przeciwnie, ten jego tomik to pamiętnik wzruszeń, zauroczeń, tęsknot, uczuć miłosnych, cnót takich jak wiara i nadzieja. Tu rozciąga się drukiem na każdej karcie tomiku przestrzeń duszy, jeśli tak można nazwać wnętrze człowieka, i serca, jeśli naprawdę bije rytmem wszystkiego co dobre.    

Czasami, gdy autor się otwiera, rzuca słowa banalne, jakby przeżyte już. Ale cóż może wzbudzić większe wrażenie niż choćby prostota zwrotów poety:    

"Bądź mi Miłością samotny człowieku,    

zauważ, że się do Ciebie uśmiecham"?    

       Doprawdy, dawno nie czytałem tak pełnych życzliwości dla drugiego człowieka słów. A jest jeszcze ważny rekwizyt przywołany w tekście pierwszego cytowanego wiersza - o czcionce, to biała laska. Wiadomo, kto nią postukuje idąc po chodniku, a nawet po - można rzec - manowcach przestrzeni, to niewidomi. Jest pewien dramat tej sytuacji, może największy dramat widoczny w tym tomiku. W wierszu "Wzrok" poeta pisze:    

 "Wzrok wbija    

nie w kobiece    

lecz wystające policzki    

płyt chodnikowych.    

Nie dziewczynę tuli    

lecz lasce oddaje całego siebie    

Do niej nie do piersi kobiety    

przywiera."    

       Nie jest to sytuacja wyimaginowana, zna ją dobrze poeta Żakowski. Autor wstępu do tomu, Andrzej Zaniewski, powiada wprost: "A więc chory, niedowidzący, tracący wzrok i słuch, walczący z objawami przewrotnego schorzenia, jakim jest tzw. Zespół Vshera, Andrzej nie ukrywa swojej choroby, a przeciwnie - mówi o niej otwarcie i wprost, akcentując, że nie może ona powstrzymywać go w normalnym życiu lub wpływać negatywnie na jego losy."   

 Z kolei w słowie od autora poeta kieruje apel do takich jak on, tracących wzrok i słuch, chcąc im pomóc. Pisze: "Dobrze rozumiem Twoją sytuację psychiczną i fizyczną, drogi Przyjacielu. Sam przeżywałem rozterki, gorycz, samotność i poniżenia. Głęboko odczuwam Twoją rozpacz i załamanie psychiczne. Piszę, by Ci pomóc w przezwyciężaniu trudności, na jakie jesteś skazany."   

A więc tak - pisarstwo jest terapią dla autora, radą dla doświadczonych tą sama chorobą, ale i utrwalaniem bardziej wnętrza człowieka, wrażliwego, głębokiego, niż świata zewnętrznego. A ten świat zewnętrzny nie tak całkiem ucieka Żakowskiemu. Notuje autor doznania z podróży, widok kamieni polnych, spotkanie z kobietą, rezurekcję wielkanocną, Klub Twórczości "ŻAR", którym kieruje.    

Tak - ani w słowie, ani w czasie (poeta jest aktywnym działaczem kultury w Polskim Związku Niewidomych), Żakowski się nie poddaje. A próba jego debiutanckiego tomiku jest tak oryginalna, tak zmysłowa i wewnętrznie bogata - że godna jest uwagi i pamięci najszerszej rzeszy czytelników.  

       Biuletyn Informacyjny 5-2006