Chciałbym teraz przytoczyć wypowiedzi osób, które miały szczęście współpracować z Panią Grażyną przez wiele lat. Przebija z ich słów coś znacznie więcej niż tylko suchy opis pracy redakcyjnej, wzajemnych relacji. Na takie słowa trzeba długo i wytrwale sobie zapracować: profesjonalizmem,, rzetelnością, przyjaźnią do bliźniego, sercem i oddaniem sprawie, misji, idei:

Józef Szczurek - redaktor naczelny miesięcznika „Pochodnia” w latach 1958-1994):

       Grażyna Wojtkiewicz sprawom niewidomych poświęciła 45 lat swego życia. Zawsze była i jest  bardzo wrażliwa na troski, pragnienia, potrzeby innych ludzi. Może dlatego praca dziennikarska, nie tylko intelektualnie, ale i emocjonalnie tak ją angażowała i bez  reszty wciągała. Napisała setki artykułów, a wszystkie służyły tej samej idei - pomagać, radzić, podnosić na duchu. Środowisko niewidomych  w Polsce znała jak mało kto. Była wszędzie tam, gdzie działo się  coś istotnego dla całej  społeczności niewidomych czy poszczególnych ludzi. W jej charakterze zawsze było dużo pogody, optymizmu i ciepła. Te cechy przenosiła na innych, toteż  miała dużo przyjaciół wśród niewidomych w całym kraju. Sprawy naszego środowiska były jej bardzo bliskie. Boleśnie przeżywała wszelkie niepowodzenia, konflikty i trudności występujące w życiu niewidomych. Starała się, o ile było to w jej mocy - im zaradzić. Bezpośredniość i serdeczność, z jaką odnosiła się do innych, sprawiały, że  nietrudno było ją zranić, toteż w okresie długich lat pracy w PZN spotykały ją nieraz niezasłużone przykrości, zwłaszcza w ostatnim czasie. Kiedy odeszła z redakcji, największym jej zmartwieniem było, czy  czasopismo nadal  będzie zaspokajało potrzeby czytelników, czy znajdą na jego łamach istotne wiadomości o życiu niewidomych.

     Z panią Grażyną Wojtkiewicz współpracowałem przez ponad czterdzieści lat i nigdy nie zawiodłem się na jej lojalności, odpowiedzialności i dyskrecji. Zawsze mogłem na  nią  liczyć. Kilkakrotnie proponowano jej pracę w innych instytucjach, znacznie korzystniejszą finansowo, jednak z ofert nie skorzystała, ponieważ była mocno związana z naszym środowiskiem. Tu znalazła swoje miejsce i sposób na życie.