"Myśli o wychowaniu i nauczaniu"

                                         Władysław Gołąb

"Książka to potęga, przy pomocy której rozmawiamy z mędrcami wszystkich wieków, z ludźmi zamieszkującymi najodleglejsze okolice ziemi naszej. Świadczą też o tym liczni samoucy, którzy z książek jedynie znakomicie się wykształcili. Pomimo tego nauka ustna, żywe słowo donioślejsze pod pewnym względem, posiada znaczenie dla wszystkich bez wyjątku, szczególniej zaś dla umysłów młodocianych".

Tak pisał przed przeszło stu laty w książce "Myśli  o wychowaniu i nauczaniu" Henryk Wernic, wybitny wychowawca i pedagog, który kilkadziesiąt prac z tej dziedziny napisał po utracie wzroku.

"Urodziłem się w Warszawie w roku 1829 - pisze w swej autobiografii Wernic. - Młodsze moje lata, jako syn zamożnego wówczas przemysłowca, spędziłem w dostatku, a poniekąd i w zbytku. Ojciec mój nie szczędził kosztów, aby mi zapewnić jak najstaranniejsze wychowanie, a matka, z pełną poświęcenia miłością opiekowała się mną w czasach mego dzieciństwa i jedynie wyjątkowo powierzała mnie innym osobom. Jej to taktowi i równomiernie okazywanej miłości zawdzięcza rodzina moja te serdeczną sympatię, jaka dotąd ją jednoczy."

W pamięci Henryka z tamtych lat utkwił dom położony na obrębie miasta tonący wśród ogrodów. Dziadek jego często brał wnuki na dalekie przechadzki, aby tam uroczą gawędą wprowadzać ich w piękno natury.

Gdy Henryk ukończył 4 lata, posłano go do szkoły żeńskiej, gdzie z trzema towarzyszami siedział w sali na uboczu i przysłuchiwał się temu, czego nauczano dziewczęta. Od niego niczego naówczas nie wymagano. Dziewczęta w tej szkole traktowano surowo. Za każde przewinienie stosowano kary, jak: klęczenie, wymierzanie łap, stawianie do kąta, przywiązywanie języka za gadulstwo, zakładanie oślej czapki lub zeszytu na plecach, a nawet zamykanie na dwie godziny w areszcie szkolnym.

W szóstym roku życia Henryk zachorował na zapalenie mózgu. Po wyzdrowieniu przyjęto do domu państwa Werniców nauczyciela, który zajął się edukacją dzieci. W dziewiątym roku życia zapisano Henryka do szkoły obwodowej przy ul. Freta. Dyrektorem szkoły był Adam Bartoszewicz (1794-1878), ojciec historyka Juliana, człowiek ze wszech miar dobry, troszczący się zarówno o poziom nauczania, jak i stosowane metody pedagogiczne.

W szkole na Freta pozytywny wpływ wychowawczy na Henryka wywarło szczgólnie dwóch nauczycieli: Łyżkowski, nauczyciel łaciny kochający młodzież i Tymoteusz Lipiński (1797-1866), wybitny historyk i numizmatyk oraz badacz geografii Polski. Lipiński potrafił nie tylko zaszczepić w młodych uczniach zamiłowanie do ziemi ojczystej, ale i nauczyć geografii.

W zimie 1840 r. zmarł ojciec Wernica. Sytuacja materialna w rodzinie małego Henryka znacznie się pogorszyła. Mimo to matka dbała o właściwe wychowanie dzieci. Poza zajęciami w szkole zaangażowała nauczycieli do nauki języka francuskiego i niemieckiego.

Po ukończeniu klasy czwartej, Wernic zdał egzamin i został przyjęty do gimnazjum realnego. Była to na owe czasy jedna z najlepszych szkół średnich w Warszawie, otwarta w r. 1841 w Pałacu Kazimierzowskim. Jej program uwzględniał przede wszystkim przedmioty ścisłe oraz techniczne (miała warsztaty przy ul. Królewskiej). W piątej klasie ponownie spotkałem się z zacnym nauczycielem łaciny Łyżkowskiego. "Równie sympatycznym jak Ł. był Dominik Szulc, nauczyciel teorii literatury i historii literatury polskiej oraz logiki i estetyki (...) Pomimo bardzo łagodnego jego obejścia zawsze największa cisza zalegała klasę. Był to prawdziwy dżentelmen..." (Dominik Szulc - 1797-1860, tłumacz, pisarz i człowiek zasłużony dla kultury polskiej).

"Egzamin dojrzałości - jak pisze Wernic - odbywał się z wielką uroczystością, lecz na nieszczęście na półtora miesiąca przed nim zachorowałem na tyfus, toteż nie poszedł mi tak, jak pójść był powinien. Przesadzona karność dotkliwie dawała się we znaki ówczesnej młodzieży, z radością przeto powitałem chwilę, w której otrzymałem świadectwo dojrzałości."

Po maturze Wernic podjął pracę w zarządzie komunikacji lądowych i wodnych u inżyniera Świątkowskiego, ale praca ta nie pociągała go zbytnio. Jeszcze przed maturą zainteresował się twórczością Bronisława Trentkowskiego (1808-1869) - wybitnego filozofa i pedagoga.  Na koncepcje wychowawcze Wernica szczególny wpływ wywarły: "Chowanna, czyli system pedagogiki narodowej" (r. 1842 - 2 t.) i  "Myślini, czyli całokształt logiki narodowej" (2 t. - r. 1844).

w roku 1850 Henryk Wernic zdał egzamin na nauczyciela języka polskiego i geografii. Zaproponowano mu pracę w jednej ze szkół w Łodzi, ale propozycji tej nie przyjął, "obawiając się zastoju umysłowego, jakiemu ulegali młodzi nauczyciele wysyłani do miast prowincjonalnych" - napisał w swej biografii. Warto sobie uświadomić, że w tym czasie ludność Łodzi wynosiła niespełna 20 tysięcy mieszkańców, podczas gdy Warszawy około 200 tysięcy. W r. 1851 Wernic otrzymał nominację na nauczyciela języka polskiego i geografii w szkole realnej przy ul. Królewskiej w Warszawie. Kłopoty z gardłem sprawiły, że po siedmiu latach uwolnił się od tej służby i wyjechał, jako nauczyciel domowy hrabiego Mariana Czapskiego (autora "Historii konia") do Miropola na Wołyniu. Praca nad edukacją syna Stanisława dała Wernicowi cenne doświadczenia, które później wykorzystał w swych publikacjach na temat pracy nauczyciela domowego. Pozwoliły mu ponadto poznać życie wiejskie. Czapski miał jedną z najlepszych stadnin w Polsce oraz ogromną pasiekę, składającą się z około dwóch tysięcy uli. Po paru latach opuścił gościnny dom Czapskich i powrócił do Warszawy. Przypuszczalnie był włączony w powstanie styczniowe, gdyż w r. 1864 wyjechał do Paryża na dalsze studia. Następnie wyjechał do Londynu, gdzie poznał Adamsa, przełożonego pensjonatu męskiego w Guilden-Hall, 20 mil od Londynu. Wernic przez pół roku pracował w instytucie Adamsa. "Urządzenie pensjonatu p. Adamsa zawiodło moje oczekiwania - napisał w swej biografii. - (...) Jeśli inne pensjonaty niewiele się różniły od zakładu p. Adamsa, to znajdowały się na takim stopniu rozwoju, na jakim przed 50 laty były u nas szkoły elementarne". Sale szkolne były duże, w których uczono się równocześnie w grupach różnych przedmiotów. W internacie na dużych łóżkach sypiało po czterech większych i po sześciu mniejszych chłopców.

W r. 1867 Wernic powrócił do Polski, aby zająć się edukacją syna Adolfa Czapskiego, brata Mariana, z którym wyjechał do Drezna, gdzie włączył się w tamtejsze środowisko pedagogiczne. Tam podjął tłumaczenie podręczników niemeckich na język polski. W czerwcu 1869 r. z przerażeniem stwierdził, że zaczyna gwałtownie tracić wzrok. Jesienią tegoż roku udał się do Groffego - najwybitniejszego okulisty niemieckiego w Berlinie, który ostatecznie potwierdził wyrok innych lekarzy, że medycyna nic nie jest w stanie zaradzić nieuchronnej całkowitej utracie wzroku. "Przybywszy do Warszawy, ogrzany ciepłem rodzinnym, stopniowo, pomału pogodziłem się z moim losem. W tym czasie wznowiłem dawną znajomość z Drezna z osobą, która pomimo utraty mojego wzroku, postanowiła połączyć losy swoje z moimi. Osobą tą była nauczycielka Francuzka, rodem z Brukseli panna Wan-Bever." Wkrótce doszło do zawarcia związku małżeńskiego, ale w niespełna rok później żona Wernica zachorowała i zmarła. Od tej pory Wernic zamieszkał początkowo u swojej siostry, a następnie u brata, gdzie otoczono go serdeczną i troskliwą opieką. Przez następne 35 lat Wernic swoje nabyte doświadczenia pedagogiczne i wychowawcze przenosił na papier dyktując je sekretarce. Działalność pisarską wzmogło nawiązanie przyjaźni i współpracy z Eugeniuszem Babińskim (1883-1901 r.), który w r. 1882 rozpoczął wydawanie dwutygodnika "Przegląd pedagogiczny". Na łamach tego czasopisma Wernic opublikował kilkkadziesiąt artykułów traktujących głównie o wychowaniu domowym, o sztuce nauczania i kształceniu rzemieślników. Henryk Wernic zmarł 7 stycznia 1905 r. w Warszawie i został pochowany na cmentarzu ewangelicko-augsburskim.

Do głównych prac Henryka Wernica należy zaliczyć: "Przewodnik wychowania" - r. 1869; "Nauka  o rzeczach" - r. 1874;  "Pogadanki o życiu, popularny wykład nauki obyczajowej" - r. 1882; "Pierwszy rok nauki systematycznej dla nauczycieli i wychowawców" - r. 1883; "Wychowanie dziecka" - r. 1888; "Praktyczny przewodnik wychowania" - r. 1891; "Myśli o wychowaniu i nauczaniu" - r. 1895; "Znakomici rzemieślnicy i przemysłowcy" - r. 1898; "Stanisław Konarski, jego życie i działalność wychowawcza" - r. 1900.

Na zakończenie przytoczę kilka myśli Wernica zaczerpniętych z jego prac:

"Dawniej starano się przede wszystkim wpływać na wychowańca przy pomocy silnych wzruszeń przygnębiających, jak postrachu, wielkiego zawstydzenia, niepokoju, zakłopotania itd.;  dziś dzięki większej znajomości fizjologii i psychologii (...) przekonano się o ich szkodliwości."

"Matka ma kochać dziecię swe idealnie, to jest kochać w nim przyszłego człowieka w całej pełni jego rozwoju umysłowego i moralnego i usuwać to wszystko, co może go przytłumić i spaczyć."

"Matka Angielka rzadko kiedy składa całus na głowie swego dziecka i nie dozwala go innym całować (...) Pielęgnuje je z całym macierzyńskim poświęceniem, przemawia do niego, gwarzy z nim, a jej troskliwość i tkliwość dorównywa największej troskliwości i tkliwości naszych matek; ale go nie pieści zbytecznie, nie nadskakuje mu, nie uprzedza jego życzeń, aczkolwiek czyni zadość słusznym jego żądaniom."

"Surowość wychowania, to jakby pochmurne niebo, przez które nigdy się nie przedziera jasny promień miłości rodzicielskiej."

"Trzeba przestrzegać, aby dziecko mówiło wyraźnie, nie połykało sylab, nie mówiło przez nos lub przez zęby."

Pochodnia kwiecień 1999