Warsztaty terapii zajęciowej  

     Problem terapii zajęciowej występował do niedawna tylko w niektórych sytuacjach. Spotykaliśmy się z tym pojęciem w szpitalach, klinikach i domach opieki społecznej. Pod takim określeniem rozumiało się usprawnienie uszkodzonych części  ciała poprzez czynności ruchowe, posiadające charakter działań społecznie użytecznych. Po uchwaleniu Ustawy o zatrudnieniu i rehabilitacji osób niepełnosprawnych sprawa nabrała nieco innego rozumienia. Ustawa kojarzy warsztaty z zakładami pracy chronionej, a cele, jakie przed nimi stawia, mają charakter wyraźnie utylitarny. Mają przygotować człowieka niezdolnego do pracy w taki sposób, aby mógł ją podjąć. Wiele osób w naszej organizacji zastanawiało się nad formami organizacyjnymi i sposobami finansowania tych organizmów. Wszystko kończyło się jednak stwierdzeniem, że nie ma w tej sprawie przepisów wykonawczych. Niektórzy jednak z uporem maniaka pragną dalej szukać możliwości działania takich warsztatów. Życie zdaje się przybliżać moment, w którym wiele osób uzna konieczność takiej formy rewalidacyjnej dla osób ciężej poszkodowanych na zdrowiu i posiadających ograniczoną zdolność do zarobkowania. Otóż istnieje grupa inwalidów, którzy mają pewien poziom sprawności do pracy, ale osiągnięcie wydajności, która dawałaby możliwość wynagrodzenia na poziomie nie mniejszym niż najniższa płaca w Polsce, jest dla nich niemożliwa. Osoby takie mają również dużo wolnego czasu, z którym nie wiedzą, co robić. Nie mogą przyjąć do wiadomości, iż w tych nowych, lepszych warunkach społeczno_politycznych, nie ma miejsca dla nich w zakładzie pracy. Żaden pracodawca nie zgodzi się, żeby do wynagrodzenia osoby niepełnosprawnej dokładać z własnego zysku. Wojewódzkie ośrodki posiadają wprawdzie fundusze na refundację wynagrodzeń dla osób  niepełnosprawnych, ale tylko przez okres 18 miesięcy. A co dalej? Aktualnie dobrodziejstwo ustawy jest zauważalne, ale dotyczy osób sprawniejszych i tych, których zaliczenie do danej grupy inwalidzkiej jest wynikiem pomyłki medycznej. Jaki będzie los tych, którym życie zabrało więcej? Sądzę, że jest to problem coraz bardziej istotny. Wydaje się, że minister pracy i polityki socjalnej powinien w trybie pilnym wydać przepisy wykonawcze w tej kwestii. Wyobrażam sobie, że taki warsztat terapii zajęciowej powinien dawać uczestnikom możliwość osiągania zarobków na poziomie własnych możliwości manualnych, ale nie zmuszać pracodawcy do wyrównania zarobków do poziomu najniższych płac w Polsce z własnych dochodów. Ponadto uważam, że uczestnicy powinni mieć możliwość korzystania z innych zajęć rewalidacyjnych i terapeutycznych na koszt Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Program i formy organizacyjne powinny być dostosowane do rodzaju schorzeń i mieć charakter zindywidualizowany. Warsztaty terapii zajęciowej dla niewidomych muszą uwzględniać cechy psychomotoryczne osób z defektami wzroku i mogą być prowadzone przez spółdzielnie niewidomych, ogniwa Polskiego Związku Niewidomych, domy pomocy społecznej i inne stowarzyszenia, działające na rzecz niewidomych. Myślę, że istnieje tu duża szansa, a i ogromna jednocześnie potrzeba takiej formy działalności. Chciałbym, aby odnośne czynniki rządowe usłyszały ten postulat i zaczęły go niezwłocznie realizować.

Pochodnia styczeń 1993