„zawsze redaktor”
PREKURSORZY ADOLF SZYSZKO
Pierwszym inicjatorem i organizatorem ogólnokrajowego związku niewidomych był dr Włodzimierz Dolański (ur. 11 IX 1886, zm. 11 III 1973 r.). Z jego inicjatywy, 6 października 1946 roku na krajowym zjeździe w Chorzowie powołano organizację pod nazwą Związek Pracowników Niewidomych RP. Działalność swą prowadził do 16 czerwca 1951 roku, tj. do następnego zjazdu. Decyzją prezydenta Warszawy z 17 marca 1950 roku Zarząd Główny wraz ze swoim prezesem dr. Włodzimierzem Dolańskim zostaje zawieszony, a na jego miejsce prezydent powołał kuratora w osobie majora Leona Wrzoska (ur. 5 III 1906 r., zm. 27 IX 1972 r.), któremu zlecono przeprowadzenie reorganizacji i doprowadzenie do powołania związku nowego typu, uwzględniającego zmiany ustrojowe w naszym kraju. ` * * * W dniach 16-17 czerwca 1951 roku na specjalnym zjeździe delegatów, reprezentujących wszystkie oddziały naszej organizacji, uchwalono nowy statut i zmieniono jej nazwę na Polski Związek Niewidomych. Wybrano nowe władze, a przewodniczącym Zarządu Głównego został major Leon Wrzosek. Zjazd ten przez wiele lat nazywano zjednoczeniowym, ponieważ na nim dwie organizacje: Związek Pracowników Niewidomych RP i Związek Ociemniałych Żołnierzy RP połączyły się w jedną. Połączenie nastąpiło w trybie nakazowym, w związku z czym miało swoisty charakter i było przeprowadzone wbrew woli obydwu związków. Inaczej było na zjeździe w Chorzowie, gdzie stowarzyszenia regionalne zjednoczyły się dobrowolnie. Życiowe okoliczności często stawiają ludzi w sytuacjach nieoczekiwanych, wręcz paradoksalnych, niezależnie od ich inicjatyw, celów i dążeń. Zarówno dr W. Dolański, jak i ppłk L. Wrzosek byli wybitnymi działaczami i porządnymi ludźmi. Obaj chcieli dla niewidomych zrobić jak najwięcej dobrego, a los postawił ich na pozycjach przeciwników - antagonistów.
* * * Doktor W. Dolański działał świadomie, z własnego wyboru, był do tego przygotowany, miał odpowiednie wykształcenie i kwalifikacje. Leon Wrzosek był do pracy w naszym środowisku oddelegowany przez władze polityczne i administracyjne. O stanowisko kuratora się nie ubiegał, a mimo to, dzięki swej sumienności i rzetelności, całkowicie i bez reszty oddał się swej pracy. Posiadając wyjątkową umiejętność dogadywania się z ludźmi, potrafił zwerbować do pracy w Związku świetną kadrę pracowników, rekrutującą się w głównej mierze spośród oficerów Armii Krajowej. Ludzie ci, posiadając przygotowanie organizacyjne i znając dobrze życie, byli wyjątkowo pożyteczni dla środowiska. Nie bez znaczenia było również to, że potrafili być wdzięczni prezesowi Wrzoskowi za okazane zaufanie, bez oglądania się na aspekt polityczny. Wytworzyła się swoista symbioza między szefem a pracownikami, która w swoim końcowym efekcie przynosiła pożytek inwalidom wzroku. Niezależnie od powyższego major L. Wrzosek (wówczas jeszcze był majorem) posiadał duże zdolności organizacyjne oraz intuicję przy doborze pracowników. Pod jego kierownictwem PZN bardzo poważnie się rozrósł, dorobił znacznej bazy materialnej i kadrowej i stał się silną, nowoczesną organizacją. Wzrosła liczba terenowych jednostek organizacyjnych, na których opierała się praca Związku. Każdy oddział, obok wzrostu liczby społeczników, dysponował kadrą etatowych pracowników. Stwarzało to możliwość lepszej penetracji terenu, będącej podstawą pełniejszej ewidencji niewidomych i umożliwiało dynamiczny wzrost świadczeń socjalno-rehabilitacyjnych, przyznawanych inwalidom wzroku. Bardzo poprawiła się w tym czasie baza lokalowa. Dzięki wyjątkowej energii prezesa, Związek dorobił się lokalu w Warszawie przy ulicy Konwiktorskiej 9 o kubaturze około 10 tysięcy metrów sześciennych, stanowiącego odtąd siedzibę Zarządu Głównego i podległych mu działów pracy. Historia naszego Związku, mimo różnego rodzaju zachwiań i błędów, przebiegała w taki sposób, że działalność Polskiego Związku Niewidomych była dalszym rozwinięciem i pogłębieniem pracy Związku Pracowników Niewidomych Rzeczypospolitej. Doktor W. Dolański w latach 1946_#1950 (do 17 marca) starał się za wszelką cenę pomagać niewidomym, poprzez przydział pomocy rehabilitacyjnych (zegarki brajlowskie, tabliczki do pisania, papier brajlowski, maszyny do pisania i inne), przyznawanie zapomóg, drukowanie podręczników brajlowskich i książek, zaopatrywanie szkół w pomoce naukowe i dydaktyczne, a spółdzielni i warsztatów, prowadzonych przez Związek - w surowce i inne materiały. W celu skorzystania z doświadczeń zagranicznych, dr Dolański nawiązuje bezpośrednie i korespondencyjne kontakty z Anglią, Francją, Stanami Zjednoczonymi i innymi państwami. Otrzymuje stamtąd urządzenia drukarskie, surowce szczotkarskie, specjalne maszyny dziewiarskie, umożliwiające rozwój zatrudnienia inwalidów wzroku. Współpraca z zagranicą, nawiązana przez dr. Dolańskiego, zamiera ze względów politycznych na początku lat pięćdziesiątych, by później ze zdwojoną energią odżyć. Do tych form pracy nawiązuje również w swej działalności major Wrzosek. Uzyskiwane przez niewidomych wyniki w pracy były możliwe dzięki wyjątkowej pracowitości dr. Dolańskiego oraz nawiązanym znajomościom z zagranicą. Przedmiotem szczególnej troski pana Doktora była młodzież - jej nauka w szkołach średnich i na wyższych uczelniach oraz zdobywanie kwalifikacji zawodowych. Bezpośrednio po wojnie w maju 1945 roku dr Dolański opracował memoriał pt. "Szkic w sprawie niewidomych w Polsce", który skierował do prezydium rządu. W memoriale tym poddał ostrej krytyce niedostateczne przygotowanie zawodowe niewidomych oraz niewłaściwe formy pomocy, świadczone przez społeczeństwo i państwo, wynikające z niezrozumienia specyficznych potrzeb inwalidów wzroku. W nim też sformułował zasadniczą tezę, stojącą u podstaw prawidłowej organizacji pomocy niewidomym, której motto brzmiało: "Nic o nas bez nas". Wywarła ona korzystny wpływ na rozwój późniejszych wzajemnych stosunków między niewidomymi i ich organizacjami a innymi instytucjami współpracującymi. Tylko zasadzie zrozumienia potrzeb niewidomych i życzliwej pomocy ze strony osób widzących, często nie wykluczającej wzajemności, możemy się chlubić obecnymi osiągnięciami. Autor memoriału całkowicie przeciwstawił się działalności filantropijnej, jako upokarzającej formie pomocy. Stanowi to jego ogromną zasługę, świadczącą o doskonałej znajomości psychiki niewidomych. Władze państwowe pozytywnie ustosunkowały się do memoriału i wysunęły sugestię, aby autor podjął inicjatywę zorganizowania ogólnopolskiego związku niewidomych. W wyniku starań pana Doktora powstały dwa ośrodki przepisywania brajlowskich książek - w Bydgoszczy i we Wrzeszczu. Efektem ich pracy było przepisanie do 1949 roku ponad 500 tomów książek i podręczników. W tym czasie dr Dolański rozpoczyna również wydawanie brajlowskiej "Pochodni", dzięki uzyskaniu z amerykańskiej fundacji w Paryżu maszyny drukarskiej. W celu większej popularyzacji spraw niewidomych i zyskania przyjaciół w społeczeństwie, zdolnych do świadczenia pomocy inwalidom wzroku, organizuje wydawanie czarnodrukowego czasopisma pod nazwą "Przyjaciel Niewidomych". Niezależnie od pracy społecznej w Związku, prowadzi również wykłady w Państwowym Instytucie Pedagogiki Specjalnej oraz uczestniczy w działalności komisji, powołanej przez Ministerstwo Oświaty i Opieki Społecznej. Włodzimierz Dolański był człowiekiem wybitnym, wyjątkowo pracowitym, nieprzeciętnie zdolnym, bez reszty zaangażowanym w to, czym w danym momencie się zajmował. Życie nie skąpiło mu jednocześnie wielu niepowodzeń. Myślę, że one nawet, biorąc pod uwagę końcowy efekt, przeważały. Mimo trudności nigdy się jednak nie załamywał, znajdując dość sił i energii do ich przezwyciężania. W wywiadzie udzielonym dr E. Grodeckiej powiedział: "Z każdej klęski musiałem się zawsze dźwignąć. Jeżeli w moim życiu zdołałem coś zrobić, to przede wszystkim dlatego, że zawsze kierował mną optymizm i że zawsze uważałem, iż może być gorzej niż jest. I jeszcze dlatego, że miałem szczęście do ludzi". W uznaniu zasług Rada Państwa przyznała mu Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski, zaś Światowa Rada Pomocy Niewidomym nadała mu członkostwo honorowe. Czytelników zainteresowanych szczegółami życia doktora Dolańskiego odsyłam do książki Michała Kaziowa pt. "Dłoń na dźwiękach", nagranej na kasetach. * * * Na skutek przykrości ze strony niektórych niewidomych oraz czynionych mu trudności w pracy, w marcu 1956 roku Leon Wrzosek rezygnuje ze stanowiska przewodniczącego Zarządu Głównego PZN, przechodząc do innych zadań. Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, doceniając jego umiejętności i autorytet, powierzyło mu zadanie zjednoczenia licznych wówczas organizacji emerytów, rencistów i inwalidów. W wyniku podjętych działań udaje mu się doprowadzić do ogólnokrajowego zjazdu i powołania na nim ogólnopolskiej organizacji pod nazwą Polski Związek Emerytów, Rencistów i Inwalidów, którego został przewodniczącym. Na tym stanowisku pracował aż do śmierci, która nastąpiła w dniu 27 września 1972 roku. Analizując pracę ppłk. Wrzoska wypada jeszcze dodać, że z nominacją na kuratora Związku łączyły się wyjątkowo trudne obowiązki. Musiał przede wszystkim załagodzić kłótnie i niesnaski, opracować nowy statut, zreorganizować i uporządkować pracę tej organizacji. W czasie swej prezesury przenosi z Gdańska drukarnię do Warszawy, rozwijając produkcję podręczników i książek brajlowskich, reorganizuje czytelnictwo, tworząc centralną bibliotekę, podejmuje na dużą skalę walkę z brajlowskim analfabetyzmem, rozwija w środowisku niewidomych sport, turystykę i działalność wczasową. Kładzie też duży nacisk na pomoc socjalną. Na szczególne podkreślenie zasługują organizowane w tym czasie obozy sportowo-wypoczynkowe dla uczącej się młodzieży. Powstają też nowe czasopisma i oddziały PZN. L. Wrzosek za swą działalność otrzymał liczne odznaczenia, z których na szczególną uwagę zasługują odznaczenia bojowe, świadczące o wyjątkowej odwadze: Krzyż Grunwaldu III klasy, Krzyż Virtuti Militari V klasy, Krzyż Walecznych i Krzyż Partyzancki. Prezes Zarządu Towarzystwa nad Ociemniałymi w Laskach, mec. Władysław Gołąb w artykule, zamieszczonym w "Pochodni" z czerwca 1981 roku między innymi pisze: "Niezależnie od tego, jakie koncepcje wprowadzali, czego bronili, wnieśli swój wkład w życie Polskiego Związku Niewidomych i bez nich Związek nie byłby dziś tym, czym jest" (cytat dotyczy aktywistów). Znany polityk i filozof XVIII wieku Benjamin Franklin wyraził opinię, iż "mądry jest ten, kto potrafi uczyć się na cudzych błędach; głupi, kto nie potrafi nauczyć się na własnych". To twierdzenie, tak proste i jasne, jakże trudne bywa często do wprowadzenia w czyn.
/Fragmenty wstępu do pracy dr Ewy Grodeckiej: "Historia Polskich Niewidomych w zarysie". Autorem wstępu zatytułowanego: "Spór o koncepcję" jest Józef Szczurek/ ... Warto się przez chwilę zastanowić, jak to się stało, że na początku lat pięćdziesiątych, a więc w okresie, kiedy terror stalinowski był największy, Ewa Grodecka - przedstawicielka prawicy politycznej - mogła rozpocząć pracę w naszej organizacji. Na pewno złożyły się na to co najmniej dwie okoliczności. Ówczesne władze polityczne patrzyły nieco "przez palce" na poglądy ludzi przyjmowanych do pracy w strukturach związkowych. Jednak okolicznością najważniejszą okazała się postawa i podejście do tych spraw pierwszego prezesa Polskiego Związku Niewidomych - mjr Leona Wrzoska. Był bardzo wrażliwy na ludzkie niedole. Zatrudniał więc w Zarządzie Głównym PZN ludzi mających AK-owską przeszłość, wypuszczonych z więzień za działalność polityczną lub nieodpowiednie poglądy oraz przedwojennych oficerów, Wszyscy oni mieli duże trudności ze znalezieniem pracy. W ten sposób do Związku trafiły takie wartościowe jednostki, jak: mgr Halina Adamowicz, dr Ewa Grodecka, płk Stanisław Pietrzyk, płk Zygmunt Necer, Czesław Żychoniuk, Stanisław Kałuża i wiele innych. Wszyscy ci ludzie związali się potem ze środowiskiem niewidomych na całe życie, a mając wysokie kwalifikacje intelektualne, zawodowe i moralne, odegrali doniosłą rolę w rozwoju naszej organizacji i spółdzielczości niewidomych. ... Leon Wrzosek urodził się w Warszawie 5 marca 1906 roku w rodzinie robotniczej . Wychowywał się w bardzo trudnych warunkach materialnych. Można mniemać, iż te okoliczności we wczesnej młodości utorowały mu drogę do lewicowych związków zawodowych, gdzie rozwijał działalność społeczną i polityczną. Pod koniec lat trzydziestych skończył szkołę podoficerską. Wzrok stracił w walkach w czasie powstania warszawskiego. W pierwszych latach po wojnie pracował, już jako niewidomy, w Państwowym Przedsiębiorstwie Robót Kolejowych, najpierw w sekcji technicznej, a następnie na stanowisku kierownika personalnego. Stąd przyszedł do Związku i przyjął funkcję kuratora. W młodości nie miał możliwości zdobycia większego wykształcenia, może właśnie dlatego przez całe życie przywiązywał dużą wagę do oświaty, czytelnictwa, i różnych form nauki. Znał pismo punktowe i czytał książki i czasopisma brajlowskie. Był człowiekiem uczciwym, wrażliwym, chętnym do pomocy. ... Przypatrzmy się teraz, jak okres kurateli ocenia autorka Historii niewidomych polskich: "Określając swoje zadanie jako "walkę o nową formę i nową socjalistyczną treść naszej organizacji", major Wrzosek, jako Kurator Związku Pracowników Niewidomych RP, przeprowadził następujące przekształcenia: 1. Zreorganizował aparat związkowy, przystosowując go do pełnienia roli centralnego kierownictwa organizacji jednolitej i zdyscyplinowanej. Czteroosobową obsadę dotychczasowego biura Zarządu Głównego powiększył do 8 osób, zwalniając większość dawnych pracowników, angażując nowych. Dziewięciu istniejącym Oddziałom nadał charakter centralnie kierowanych ogniw terenowych o jednakowym zakresie zadań, wykonywanych wg przygotowanych odgórnie instrukcji oraz na podstawie wytycznych, udzielanych drogą odpraw ogólnokrajowych. Dla wszystkich Oddziałów ustalił obsadę pracowniczą statutową i zastąpił nią dotychczasowych pracowników społecznych. Drukarnię brajlowską wraz z wydawnictwem czasopism, książek i podręczników, przeniósł z Wrzeszcza do Warszawy, rozbudował technicznie, rozszerzył personalnie. Zlikwidował wydawanie czarnodrukowego "Przyjaciela Niewidomych".
2. Przeprowadził komisyjną weryfikację wszystkich członków Związku, założył ich jednolitą ewidencję. Na tej drodze stwierdził przynależność do Związku 2200 niewidomych.
3. Scentralizował finanse Związku. Po przyjęciu dotacji państwowej z funduszu koncesyjnego, dysponował sumą przekraczającą 1.000.000 zł. Wprowadził systematyczne finansowanie działalności Oddziałów, stopniując wysokość dotacji miesięcznych w zależności od zakresu działań".
Nieco dalej czytamy: " W ramach przygotowań do I-go Zjazdu Krajowego, na którym miało nastąpić ostateczne zjednoczenie polskich niewidomych przez połączenie Związku Ociemniałych Żołnierzy RP ze Związkiem Pracowników Niewidomych RP, kompletował i przygotowywał politycznie aktyw związkowy, złożony z wybieranych na specjalnych zebraniach delegatów na Zjazd. Zebrania wykorzystywał nadto dla szerokiej kampanii uświadamiającej rzesze członkowskie, stojące poza aktywem, dla których bodźcem stała się dyskusja nad nową formą działalności ich Związku. W rezultacie bowiem Kurator uznał Związek Pracowników Niewidomych i Związek Ociemniałych Żołnierzy za podstawę dla całkowicie nowej organizacji scentralizowanej, dążącej do pełnego rozwinięcia sieci terenowej i objęcia nią jak największej liczby niewidomych i ociemniałych, bez względu na przyczynę i czas utraty wzroku". Jak więc widzimy, jest to ocena odpowiadająca faktom tamtego czasu, nie wymagająca dodatkowych komentarzy i należy się z nią zgodzić. Podjęte przez kuratora przedsięwzięcia organizacyjne, merytoryczne, finansowe i kadrowe stanowiły mocny grunt i można już było przystąpić do tworzenia nowej organizacji niewidomych. Pierwszy zjazd odbył się w czerwcu 1951 roku. Zjazd delegatów powołał do życia Polski Związek Niewidomych. Na przewodniczącego Zarządu Głównego wybrano mjr Leona Wrzoska. Od tego czasu rozwój struktur związkowych następuje bez wstrząsów i załamań, a występujące różnice zdań w aktywie traktowane są jako zjawiska naturalne i nie powodują regresu. ... Chcąc się pokusić o choćby bardzo skrótowe podsumowanie działalności mjr Leona Wrzoska na stanowisku kuratora i prezesa Zarządu Głównego PZN, należy powiedzieć, iż stworzył on nowoczesny Związek zdolny do podjęcia zadań, których wykonanie dobrze przysłużyło się społeczności niewidomych. Tysiące spośród nich mogło podjąć pracę - zawodową i społeczną, zdobyć wykształcenie, założyć rodziny i żyć jak każdy inny obywatel. Owoce z drzewa, które on zasadził i które tak pięknie wyrosło, do dziś wszyscy spożywamy. I to jest jego największą zasługą dla niewidomych w Polsce. W 1956 roku Wrzosek odszedł ze stanowiska przewodniczącego Zarządu Głównego, ale nie odszedł ze Związku, nie obraził się, nie odizolował, nadal pracował wśród niewidomych i wspierał ich przedsięwzięcia swym doświadczeniem i umiejętnościami współżycia z ludźmi. To także jeszcze jeden wspaniały rys jego charakteru. Rok 1995
|