Biografia prasowa  

 

Tadeusz Winnicki  

Syn Władysława  

Nauczyciel   w bydgoskiej szkole dla niewidomych

Przez kilka  lat producent brajlowskich  tabliczek do pisania

 

 „Tadeusz Winnicki - kontynuator dzieła ojca” - Zofia Krzemkowska

 

Mieszkali wspólnie z ojcem Władysławem, matką Janiną Klarą (sekretarką w piątki) i siostrą Krystyną w Bydgoszczy przy ul. Kołłątaja 12, blisko schroniska dla niewidomych, które znajdowało się przy ul. Kołłątaja 9.  Biuro Związku Niewidomych było w prywatnym mieszkaniu Winnickich. Tu przychodzili niewidomi interesanci i ich rodziny. Od dziecka Tadeusz żył sprawami niewidomych. Urodził się w październiku 1923 r. zmarł w 2006 r. Ojcu służył jako  przewodnik. Razem szli do bydgoskich  fabrykantów, by otrzymać dla niewidomych cukier lub obuwie. Zebrany towar rozdawali potrzebującym. Pisze o tym Tadeusz we „Wspomnieniu o ojcu” opublikowanym w wydawnictwie Ośrodka Szkolno-Wychowawczego Luisa Brajle`a.

Październiku 1948 r. bydgoska szkoła dla niewidomych wznowiła swoją działalność.  Dyrektorem był wówczas Władysław Winnicki, a wśród uczących niewidome dzieci był Tadeusz Winnicki, który posiadał przygotowanie pedagogiczne. Uczył różnych przedmiotów, zależnie od potrzeb. Mnie w 1954 r. w 2 klasie Zasadniczej Szkoły Zawodowej języka polskiego ( pamiętam jak czytał nam „Wesele” Wyspiańskiego) i bloku teoretycznych przedmiotów zawodowych. Z nich zdawałam przed nim egzamin końcowy. Przepracował  w szkole blisko pół wieku. Nie oszczędzał się, był zaangażowany, przejął to od ojca. Lubił swoją pracę, spędzał w szkole wiele godzin, nawet wtedy jeśli przekraczały one obowiązki lekcyjne. Trudno mu było rozstać się z zakładem, miał w nim przyjaciół. Nawet wtedy gdy już przebywał na emeryturze często zaglądał do szkoły, chętnie korzystał z obiadów w szkolnej stołówce, często pomagał niewidomym kolegom - nauczycielom nieżyjącym już: matematykowi Stanisławowi Januszewskiemu, prof. muzyki Henrykowi Mikołajczakowi. Będąc na emeryturze dużo podróżował. Moje ostatnie z nim spotkanie nastąpiło właśnie w Jachrance. Był troskliwym, dobrym przewodnikiem, podjął się tej roli samorzutnie, bo występował jako zaproszony gość narady.  

Podejmował próby produkcji bydgoskich tabliczek brajlowskich. Posiadał ku temu odpowiednie urządzenia. Ci, którzy je zakupili chwalili dobrą jakość tabliczek.

Miał syna Ryszarda, biznesmena i córkę w Niemczech. Podczas odwiedzin u niej zmarł. Został pochowany na terenie Niemiec.

Pochodnia rok 2006