Twórzmy dobrą atmosferę

Rozmowa z Jerzym Widerą - skarbnikiem Związku, dyrektorem Domu Pomocy Społecznej PZN w Chorzowie

- Wybór na skarbnika Związku był dla Pana dużym zaskoczeniem?

- Nie, gdyż sądzę, iż jestem dobrze przygotowany do pełnienia tej odpowiedzialnej funkcji. A przemawia za tym moje dotychczasowe zawodowe doświadczenie i konkretne dokonania na różnych stanowiskach. Ale myślę, iż fakt powierzenia mi funkcji skarbnika wielu działaczy jednak zaskoczył, również delegatów ze Śląska, choć dla osób z mojego otoczenia zawodowego nie było to chyba żadną niespodzianką.

- Dlaczego?

- Bo oni znają mnie z mojej codziennej pracy i jej efektów. Propozycję zatrudnienia w Domu Pomocy Społecznej w Chorzowie na stanowisku starszego specjalisty do spraw administracji przyjąłem w czerwcu 1991 roku. Do moich obowiązków należało między innymi poszukiwanie jak najlepszych organizacyjnych rozwiązań funkcjonowania naszej placówki, które zapewniłyby jej stabilne bieżące finansowanie. Moje działania w krótkim czasie zaowocowały dużym sukcesem, gdyż poprzez znajomych i przyjaciół w różnych firmach oraz od sponsorów udało mi się w ciągu pierwszych trzech miesięcy  pracy zebrać na potrzeby chorzowskiego domu kwotę 140 milionów złotych (obecnie 140 tysięcy). Dowiedziały się o tym władze Związku w Warszawie, które zaproponowały, bym opracował nową koncepcję zarządzania, prowadzenia i finansowego zabezpieczenia takich placówek jak chorzowski dom pomocy społecznej. Ponieważ mój projekt się spodobał, w październiku tego samego roku powierzono mi stanowisko dyrektora placówki, które sprawuję do dziś. Moja propozycja znalazła również uznanie w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, czego efektem było przekazanie już w grudniu 1991 roku znacznych pieniędzy na działalność chorzowskiego domu.

- Ale to nie jedyny Pana sukces na stanowisku dyrektora?

- Chorzowski Dom Pomocy Społecznej został oddany do użytku w 1985 roku. Chociaż powstał z inicjatywy śląskich działaczy, a przede wszystkim ówczesnego szefa okręgu Kazimierza Jaworka, nie był własnością Polskiego Związku Niewidomych, lecz miasta. Dlatego już na początku swojego urzędowania rozpocząłem starania, by uzyskać prawa własności zarówno do budynku, jak i gruntu, na którym stoi. Udało się to w maju 1993 roku, kiedy to gmina miasta Chorzowa przekazała Polskiemu Związkowi Niewidomych w nieodpłatne użytkowanie grunt oraz za symboliczne tysiąc złotych sprzedała budynek dps-u.

   - Dobre dla domów pomocy społecznej lata 90-te skończyły się wraz z reformą administracyjną państwa, kiedy to finansowanie tego rodzaju placówek przekazano władzom samorządowym, wraz z całym bagażem spraw i odpowiedzialności. Jednocześnie przez kolejne lata znacząco ograniczano na ich działalność dotację budżetową. Dziś już wiemy, że od przyszłego roku zmieni się radykalnie sposób finansowania tych placówek. Kto teraz będzie dopłacał do starości?

   - Moim zdaniem nowa ustawa spowoduje, iż domy pomocy społecznej opustoszeją, mimo iż chętnych do korzystania z ich usług nie brakuje. Już dziś w całej Polsce jest w nich 2800 wolnych miejsc. Powodem takiej sytuacji jest fakt, iż państwo część odpłatności za pobyt pensjonariusza w domu pomocy społecznej scedowało na rodzinę oraz na gminę, która go  do niego kieruje. Dlatego, by te placówki mogły  dalej funkcjonować, trzeba znów szukać nowych form ich działania, a przez to nowych źródeł finansowania.

  - Skuteczny w działaniu absolwent Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, 53 lata, jeden dorosły już syn. Czy coś ważnego pominęłam w tej Pana krótkiej notce biograficznej?

-  Znak Zodiaku - Bliźnięta. A mówiąc poważnie, dodałbym do tego uhonorowanie mnie za działalność społeczną Złotą Odznaką PZN oraz tytułem członka nadzwyczajnego tej organizacji. Od 1992 roku przez pięć lat byłem również przewodniczącym zarządu Regionalnej Fundacji Pomocy Niewidomym, która stworzyła w śląskim województwie system opieki nad inwalidami wzroku, zwłaszcza dziećmi z dodatkowym ciężkim kalectwem. Teraz jestem jej wiceprzewodniczącym. W mojej obecnej pracy bardzo przydatne jest również wcześniejsze zawodowe doświadczenie zdobyte na różnych stanowiskach - informatyka w resorcie górnictwa (mam również zawód technika elektronika), gdzie przepracowałem 12 lat oraz głównego ekonomisty w przedsiębiorstwie „Mototechnika”- 9 lat.

- Jakie najważniejsze obowiązki związane są ze sprawowaną przez Pana funkcją?  

- Przede wszystkim nadzór nad działalnością finansową, z wyłączeniem obowiązków, które należą do kompetencji dyrektora Związku i głównego księgowego Zarządu Głównego. Nadzoruję również sprawy majątkowe oraz uczestniczę jako doradca i konsultant w naradach dotyczących finansów jednostek Związku. Reprezentuję też naszą organizację na spotkaniach członków PZN na różnych szczeblach działalności. Do moich zadań należy również nadzór nad wnioskami o unijne pieniądze na działalność, składanymi  przez związkowe placówki nie mające osobowości prawnej, gdyż zwykle wiążą się one z zagwarantowaniem przez władze Związku ich dofinansowania.   

- Jaki stan finansów  przejął Pan po poprzedniej ekipie?  

- Finanse każdej organizacji można ocenić po takich pozycjach, jak: środki obrotowe, należności, zobowiązania czy wartość majątku. Sprawozdanie finansowe za 2003 rok, wraz z informacją za cztery miesiące roku bieżącego, przygotowane przez Biuro Zarządu i Główną Komisję Rewizyjną, zawiera wiele informacji dotyczących różnorodnych dziedzin działalności Związku. Są w nim zarówno pozytywne, jak i ujemne efekty finansowe. Połączenie tych wszystkich elementów i wątków w jeden zbiorczy wynik nie jest moim zdaniem dobrym źródłem oceny pracy poprzedniego kierownictwa Związku. Daleki jestem od formułowania i stosowania w tej ocenie uogólnień. Pani pytanie właściwie zmierza do tego, czy przychody lub koszty poszczególnych jednostek oraz gospodarowanie majątkiem były na poziomie ich możliwości i oczekiwań? Trudno tu o jednoznaczną odpowiedź. Zdaję sobie również sprawę z tego, iż po czterech latach pracy całe obecne prezydium poddane zostanie podobnej ocenie. Twórzmy zatem dobrą atmosferę w pracy Związku, która zaowocuje pozytywnymi wynikami i idącą z nimi w parze satysfakcją. Stosujmy czytelne, jawne i przejrzyste procedury, mające na względzie wyłącznie dobro naszej organizacji. Wyciągajmy wnioski z błędów poprzedników, bądźmy otwarci na nowe okoliczności i potrzebę pogłębiania naszej wiedzy.

 - Niestabilność finansowa każdego roku „spędza sen z powiek” władzom Związku. Z tego powodu niczego nie można zaplanować, a otrzymywane przeważnie w połowie roku pieniądze na działalność nie zawsze w krótkim czasie można wydać najbardziej racjonalnie. Oddajmy się więc na moment marzeniom. Jak powinien wyglądać optymalny system finansowania takich organizacji jak PZN?

- Optymalne finansowanie widziałbym  nie tylko poprzez zwiększenie środków tych instytucji, które w chwili obecnej dotują realizowane programy, ale także poprzez większy udział i rolę Związku w ich tworzeniu. Programy powinny być gwarantowane długoletnimi umowami, zawieranymi na zasadach partnerstwa stron, a realizowanymi na poziomie regionów lub województw. Wymierne dla Związku korzyści finansowe powinno również przynieść skoordynowanie działań, mających na celu pozyskiwanie pieniędzy z europejskich funduszy strukturalnych. Dużym atutem byłoby szkolenie doradców, liderów finansowych w regionach, którzy mieliby za zadanie pozyskiwać pieniądze od terenowych jednostek administracji państwowej lub samorządowej. Programy umowy powinny uwzględniać również finansowe wspieranie naszych podmiotów gospodarczych, czyli spółek, co stworzyłoby im dodatkowe możliwości zatrudniania większej niż dotychczas liczby osób  niepełnosprawnych.  Zaś wypracowany przez nie z tego tytułu dodatkowy zysk byłby przeznaczany na działalność statutową Związku.

- Miewa Pan wolny czas? Jeśli tak, to co najchętniej Pan wówczas robi?

- Moją pasją, sięgającą jeszcze czasów szkoły średniej, jest historia i geografia. Poważnie rozważałem nawet możliwość studiowania archeologii śródziemnomorskiej na Uniwersytecie Warszawskim. Stało się inaczej, ale zainteresowania pozostały. Dziś realizuję je poprzez liczne podróże i krajoznawcze wycieczki. Szczególnie cenię sobie moje kilkakrotne pobyty w Szwajcarii. Z każdej takiej podróży przywożę wiele zdjęć i filmów, bo fotografowanie jest moją kolejną pasja. Marzę nawet skrycie o własnej wystawie fotograficznej. Pasjonuje mnie również jazda za kierownicą samochodu. Wówczas, paradoksalnie, najlepiej wypoczywam.      

  - Dziękuję za rozmowę, życząc Panu, jako skarbnikowi Związku, równie owocnych co w dps-ie finansowych sukcesów.  

                            Rozmawiała Grażyna Wojtkiewicz

  Pochodnia  grudzień 2004