Dziękuję, że byłeś... - Władysław Gołąb

   

W opinii służbowej o Adolfie Szyszko, wystawionej w marcu 1983 r. przez kierownictwo Polskiego Związku Niewidomych,  między innymi czytamy:

"W Zarządzie Głównym naszego Związku prowadzi sprawy zatrudniania niewidomych, ich szeroko pojętej rehabilitacji, rozwoju działalności kulturalnej, oświatowej i sportowej; jest twórcą koncepcji planów kompleksowego zaspokajania potrzeb niewidomych zamieszkujących wsie i małe miasteczka. Adolf Szyszko wywiązuje się z obowiązków zawodowych wzorowo. Przejawia wiele inicjatywy i zaangażowania w swojej pracy, umiejętnie potrafi kierować zespołami pracowniczymi, współpracować z innymi jednostkami organizacyjnymi naszego Związku".

Adolf Szyszko zmarł 23 maja o godzinie 17. w swoim mieszkaniu w Warszawie przy ul. Czumy. Rok wcześniej, w czerwcu, w wyniku wypadku złamał staw biodrowy. Operacja udała się, ale stan chorego po zabiegu znacznie się pogorszył, przypuszczalnie nastąpił wylew krwi do mózgu. W konsekwencji  nie wstał już z łóżka, a wszelkie próby rehabilitacji nie dały pozytywnych wyników. Pogrzeb odbył się 31 maja w kościele pod wezwaniem św. Grzegorza na cmentarzu wolskim.  

Na pogrzeb przybyło wielu przyjaciół, dawnych współpracowników Zmarłego, i rodzina. Ciało złożono do grobu, w którym przed dziesięciu laty pochowano tragicznie zmarłego najmłodszego syna - Tomasza.

Adolf Szyszko urodził się 21 lutego 1922 r. we wsi Urle - pięknej letniskowej miejscowości nad rzeką Liwiec, położonej 61 km na północny wschód od Warszawy. Jego rodzice, Stanisław i Aleksandra z Puchalskich, byli wieśniakami. Adolf był ich przedostatnim dzieckiem (mieli ich dwanaścioro). Ochrzczony został w marcu w kościele pod wezwaniem Znalezienia Krzyża Świętego w parafii św. Jakuba w Jadowie. W 1926 r. zmarł ojciec Adolfa. W pamięci czteroletniego dziecka nie zachowały się żadne o nim wspomnienia. Gdy chłopiec miał pięć lat, zaczął chorować na oczy. Matka poszła z nim do lekarza, a ten skierował go do szpitala w Warszawie. Niestety, było już za późno. Złośliwa jaskra dokonała nieodwracalnego zniszczenia oczu.

"W okresie przedwojennym - pisze Józef Szczurek - pracownicy Zakładu w Laskach jeździli po całym kraju i wyszukiwali niewidome dzieci. Dzięki temu mały Adolf prosto ze szpitala trafił pod laskowski dach (7 października 1927 roku). Po ukończeniu szkoły podstawowej w 1936 r. dostał się do czteroletniego gimnazjum, ale po dwóch latach musiał je przerwać z powodu wybuchu wojny".

Gdy w dniu 20 czerwca 1939 r. opuszczał Laski, był przekonany, że wróci do Zakładu w końcu sierpnia, jednak udało się to dopiero na początku kwietnia 1942 r. Przez przeszło dwa lata przebywał w domu rodzinnym, gdzie czynnie włączył się w prace gospodarskie: karmił zwierzęta, rąbał drewna na opał, pracował przy żniwach, pasł konie i krowy, hodował króliki.

Po powrocie do Lasek rozpoczął naukę w trzyletniej szkole rzemieślniczej o profilu szczotkarsko-koszykarskim. Poza nauką zawodu odbywały się tam regularne lekcje, rozszerzające wiedzę ogólną. Między innymi naukę religii prowadził ks. profesor Stefan Wyszyński, późniejszy Prymas Tysiąclecia. Uczniowie tej szkoły założyli w Laskach koleżeńską spółdzielnię szczotkarską, którą można uznać za pierwowzór późniejszej Lubelskiej Spółdzielni Niewidomych (powstałej w grudniu 1945 r.). W połowie kwietnia 1945 r. Adolf Szyszko wraz z Władysławem Gryglasem, Stanisławem Wrzeszczem i Mieczysławem Mirońskim, jako instruktorzy wyjechali do Surhowa pod Krasnymstawem, gdzie na zlecenie władz Henryk Ruszczyc z ramienia Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi zorganizował Zakład Rehabilitacji Ociemniałych Żołnierzy. We wrześniu 1946 r. Zakład ten przeniesiono do Głuchowa i Jarogniewic w Wielkopolsce. Szyszko uczył ociemniałych żołnierzy zawodu szczotkarza i koszykarza, jednak jego głównym zadaniem było przywracanie okaleczonym młodym chłopcom sensu życia.

Kolejne lata biografii Adolfa Szyszko to zachłanne poszukiwanie dla siebie miejsca w życiu. Nie chciał wrócić na wieś do biedy i szarzyzny. W styczniu 1947 r. przyjeżdża do Lasek, aby ukończyć kurs masażu leczniczego, po czym jedzie do Buska-Zdroju, gdzie w sanatorium "Na Górce" podejmuje pracę masażysty dzieci i młodzieży dotkniętej gruźlicą. Równocześnie prowadzi zajęcia jako instruktor prac ręcznych. Dla dzieci zmuszonych do stałej pozycji leżącej opracowuje specjalny pulpit, wysoko oceniony przez Państwowy Instytut Pedagogiki Specjalnej. Tę twórczą i niezwykle potrzebną działalność we wrześniu 1949 r. przerwała choroba zapalenia płuc i zagrożenie gruźlicze. Przez kilka tygodni przebywał w szpitalu w Chmielniku. I tu ciekawa informacja - w szpitalu otoczył Adolfa opieką tamtejszy ksiądz proboszcz - Edward Materski, późniejszy biskup radomski.  

Po powrocie do Lasek przechodzi kurs nauki tkactwa i dziewiarstwa oraz podejmuje pracę masażysty i naukę w szkole średniej dla pracujących. W grudniu 1950 r. przenosi się do Łodzi, aby w połowie stycznia 1951 r. zorganizować z wychowanek Lasek spółdzielnię dziewiarsko-tkacką "Przyjaźń". Przez pierwsze sześć miesięcy był jej prezesem, ale bezpośrednie ingerencje Centrum Spółdzielni Inwalidów z Warszawy spowodowały, że zrezygnował z tej funkcji. W grudniu 1951 r. podjął pracę masażysty w szpitalu dla pracowników Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Równocześnie kontynuował naukę w liceum dla pracujących, którą zakończył maturą w czerwcu 1954 r. z wynikiem na świadectwie bez trójek (średnio - 4,5 stopnia). W tym samym roku podjął studia w Wyższej Szkole Ekonomicznej, zakończone obroną pracy magisterskiej w pierwszych miesiącach 1959 r. z wynikiem bardzo dobrym.

Adolf Szyszko po rozpoczęciu studiów zrezygnował z pracy w masażu, a po uzyskaniu dyplomu ekonomisty od marca 1959 r. podjął pracę w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Niewidomych w Warszawie, początkowo na stanowisku starszego instruktora do spraw produktywizacji niewidomych, a już od 1962 r. na stanowisku kierownika Centralnego Ośrodka Tyflologicznego. Od tej pory stał się głównym specjalistą od spraw rehabilitacji zawodowej i społecznej niewidomych. Z krótką przerwą w 1978 r. (przeszedł zawał serca) na stanowisku tym pozostawał do 31 grudnia 1991 r. Jako główne zadanie przyjął sprawę kształcenia specjalistów.

Jeszcze w 1957 r. był współorganizatorem Krajowej Sekcji Niewidomych Masażystów. Już jako kierownik Centralnego Ośrodka Tyflologicznego przyczynił się w znacznym stopniu do powołania Rady Naukowej przy Zarządzie Głównym. W materiałach sprawozdawczych między innymi podano, że w ramach pracy w kierowaniu rehabilitacją zawodową Szyszko przyczynił się do zatrudnienia około 4,5 tysiąca niewidomych. Ponadto udzielał się społecznie na różnych polach: był przez jedną kadencję członkiem zarządu Okręgu PZN w Warszawie, przewodniczącym rady zakładowej przy ZG PZN, członkiem wielu komisji.

Za zasługi na polu zawodowym i społecznym otrzymał między innymi: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1970 r.), Złotą Odznakę Honorową PZN (1966 r.) i Złotą Odznakę Honorową Związku Ociemniałych Żołnierzy (1968 r.).

Z chwilą podjęcia pracy w Zarządzie Głównym PZN Adolf Szyszko postanowił uregulować również swoje życie prywatne. W Łodzi poznał uroczą i ofiarną dziewczynę - Danutę Siwecką. Pokochali się i 24 listopada 1962 r. zawarli cywilny związek małżeński, a na początku 1963 r. ślub w kościele Świętego Krzyża w Łodzi - byli ludźmi głęboko wierzącymi. Z małżeństwa tego przyszło na świat troje dzieci: Katarzyna, Elżbieta i Tomasz, który zginął tragicznie 1 stycznia 1995 r. (aktualnie mają siedmioro wnucząt).

Na zakończenie chciałbym jeszcze dodać kilka słów na temat związków łączących Adolfa Szyszko z Laskami. Zakład był dla niego drugim domem. Przebywając poza Laskami tylko do Henryka Ruszczyca przesłał 29 kart z życzeniami i 18 obszernych listów. W 1962 r. został członkiem Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi. Występował jako świadek w procesach beatyfikacyjnych Matki Elżbiety Róży Czackiej i ks. Władysława Korniłowicza.

W dorobku twórczym po Adolfie Szyszko pozostało kilkadziesiąt artykułów publikowanych w prasie, w tym kilkanaście biograficznych: o dr. Włodzimierzu Dolańskim, Henryku Ruszczycu, Edwinie Kowaliku, Modeście Sękowskim i wielu innych.

Drogi Adolfie! Nie ma już Ciebie wśród nas. Dziękuję Ci za to, że dzieliłeś się z nami troską o najbiedniejszych, że tyle miałeś twórczych pomysłów i, co chyba najważniejsze, tyle życiowego optymizmu.

Pochodnia, lipiec 2005