Kącik historyczny

Powstaniec Warszawy

                    Władysław Gołąb

W dniu 6 listopada 2000 r. w niewielkim miasteczku Wimbarne w hrabstwie Dorset w Wielkiej Brytanii zmarł mjr Stanisław Janusz Sosabowski, ociemniały powstaniec Warszawy, dowódca Oddziału Dyspozycyjnego Kolegium "A" Kedyw (Komendy Dywersji). W najbliższych miesiącach prochy jego będą złożone w grobie rodzinnym na Powązkach.

Stanisław Janusz Sosabowski urodził się 6 stycznia 1917 r. w Brnie. Ojciec jego Stanisław Franciszek, naówczas w randze podporucznika, służył w sztabie operacyjnym grupy frontu południowotyrolskiego armii austriackiej, a matka, Maria z Tokarskich, towarzyszyła mężowi, który po poważnej kontuzji nie był w pełni sił. Osobowość ojca generała Stanisława Sosabowskiego (1892-1967) mocno zaciążyła na późniejszych losach syna. Generał Sosabowski już jako 11-letni chłopiec po śmierci swego ojca pomagał matce w utrzymaniu rodziny udzielanymi korepetycjami. Później, mocno zaangażowany w walkach o niepodległość Polski, posiada piękną kartę z okresu drugiej wojny światowej. W 1944 r. był dowódcą Pierwszej Samodzielnej Brygady Spadochronowej w Wielkiej Brytanii, wsławionej w bitwie pod Arnhem w Holandii. Po rozwiązaniu sił zbrojnych w Wielkiej Brytanii pozostał na wygnaniu, zarabiając na utrzymanie ciężką pracą fizyczną.

Po zakończeniu pierwszej wojny światowej państwo Sosabowscy zamieszkali w Warszawie. Syn Stanisław w 1935 r. ukończył Gimnazjum im. Adama Mickiewicza i podjął studia medyczne na wydziale lekarskim Uniwersytetu Warszawskiego, jako podchorąży Centrum Wyszkolenia Sanitarnego. W czasie wojny kontynuował studia na tajnym uniwersytecie, pracując równocześnie w szpitalu Dzieciątka Jezus.

Karierę wojenną młody Sosabowski rozpoczął z chwilą wybuchu drugiej wojny światowej, jako lekarz wojskowy. Podczas obrony Warszawy został awansowany do stopnia podporucznika. Po kapitulacji Warszawy, znalazł się w obozie jenieckim w Żyrardowie, skąd udało mu się zbiec. Szybko włączył się w ruch podziemny pod pseudonimem "Stasinek". Dowodził plutonem w Batalionie "Baszta" Komendy Głównej Związku Walki Zbrojnej, zespołem bojowym  Okręgu Warszawskiego "Baszta", a w końcu plutonem w Oddziale Dyspozycyjnym "A" Kedywu Okręgu Warszawskiego Armii Krajowej. Kolejno był awansowany do stopnia podporucznika, a następnie kapitana.

"Od 1941 r. - pisze Hanna Downarowicz - Okręgiem Warszawskim AK kierował Józef Rybicki "Andrzej", dr filozofii, dyrektor gimnazjum w Tomaszowie Lubelskim. Staszek dowodził podległą mu Grupą Żoliborską, która odegrała poważną rolę w działaniach zbrojnych na terenie Warszawy - brała udział w takich akcjach, jak podpalenie zakładów materiałów pędnych, magazynów broni, amunicji i zaopatrzenia. W czasie powstania w getcie warszawskim grupa "Stasinka" pomagała w przeprowadzaniu Żydów kanałami do Śródmieścia. Później, w związku z zarządzeniem gen. Bora-Komorowskiego, likwidowała konfidentów i funkcjonariuszy Sipo (Sicherheitspolizei)."

Kazimierz Siedlecki w swoim wspomnieniu o "Stasinku" wymienia kilka jego brawurowych akcji: "15 maja 1943 r. wraz z dwoma podwładnymi obrzucił granatami kompanię SS na rogu Muranowskiej i Bonifraterskiej, wspierając tym walczących w getcie powstańców żydowskich. 31 lipca tego roku dowodzona przez niego grupa bojowa podpaliła składy rafinerii "Karpaty" przy Gniewkowskiej 47 na Woli (...) 27 kwietnia 1944 r.  kierował akcją pod Pogorzelą na linii kolejowej Warszawa-Dęblin, w czasie której rozbito niemiecki pociąg i zniszczono 150 metrów torów, powodując wstrzymanie ruchu na 16 godzin, w dwa dni później jego oddział sterroryzował niemiecką osłonę fabryki leków Spiessa w Tarchominie i wywiózł ciężarówkami środki lecznicze."

Wiele akcji zbrojnych "Stasinka" opisał Tomasz Strzębosz w książce "Akcje zbrojne podziemnej Warszawy". Jedną z takich akcji był zamach na Karla Schmalrza, szczególnie okrutnego niemieckiego hitlerowca, który miał na sumieniu śmierć wielu Polaków. Przeprowadzona z ogromną precyzją i pomysłowością akcja odbyła się 4 marca 1944 r.

W czasie powstania grupę "Stasinka" przyłączono do batalionu "Zośka". Walczyli na Woli. Pluton Kolegium "A", dowodzony przez porucznika "Stasinka", zdobył Urząd Celny i koszary SS przy ulicy Niskiej. 3 sierpnia zdobył magazyny kolejowe przy ul. Stawki. Tuż przy rampie stały nierozczepione wagony pełne różnorodnego zaopatrzenia. Były tam między innymi słynne "panterki", które szybko stały się częścią powstańczego umundurowania. 4 sierpnia udało się opanować obóz w getcie przy ul. Gęsiej i uwolniono około 300 więźniów. Na pamiątkę tego wydarzenia na budynku szkoły, wzniesionej na miejscu obozu, wmurowano tablicę, na której utrwalono nazwisko Stanisława Sosabowskiego, jako dowodzącego akcją.

Była to jego ostatnia zwycięska bitwa. 4 sierpnia na Woli został trafiony karabinowym pociskiem rozpryskowym w kość policzkową i utracił wzrok. Krótko przebywał w szpitalu św. Łazarza, gdyż szpital zajęli Niemcy i rozpoczęli mordowanie personelu i rannych powstańców. Uratowała go jego żona Krystyna, wyprowadzając ze szpitala w ostatniej chwili. Przeżył jeszcze wiele dramatycznych chwil w płonącej Warszawie. Za poniesione zasługi został awansowany do stopnia kapitana.

Po wojnie, dzięki staraniom ojca generała, Stanisław Sosabowski junior wraz z żoną Krystyną wyjechał do Anglii z przeświadczeniem, że może uda mu się uratować wzrok. Było już niestety za późno. Do końca życia pozostał ociemniałym.

W chwili, gdy lekarze ze szpitala uniwersyteckiego w Edynburgu wydali ostateczny werdykt, skazujący Sosabowskiego na życie bez wzroku, miał 30 lat, kochającą żonę Krystynę, która właśnie spodziewała się przyjścia na świat dziecka. Sosabowski postanowił zmierzyć się z nową sytuacją życiową. Podjął naukę w ośrodku St. Dunstans. Tam zdobył zawód fizykoterapeuty. Przyznana mu renta inwalidy wojennego oraz wynagrodzenie uzyskiwane jako fizykoterapeuta dały gwarancję przyzwoitej egzystencji. Dzięki pomocy przewodniczącego St. Dunstans sir Ian Frasera uzyskał po kilku latach nostryfikację dyplomu lekarskiego, co pozwoliło mu podjąć pracę reumatologa. Po osiągnięciu wieku emerytalnego Stanisław Janusz Sosabowski opuścił gwarny Londyn i przeniósł się do spokojnego miasteczka Wimbarne w hrabstwie Dorset, położonego w południowozachodniej części kraju. Stamtąd miał o wiele bliżej do ukochanego ośrodka St. Dunstans pod Brighton, do którego jeździł do końca życia. Należał do sekcji łuczników. Sztuka strzelania polega na tym, że trzeba utrzymać duży, ciężki łuk we właściwej pozycji, naciągnąć cięciwę i wysłać strzałę w kierunku miękkiej płyty. Dobrze oddany strzał przebija ją.

18 kwietnia 1972 r. zmarła ukochana żona Krystyna. Był to straszliwy cios dla Sosabowskiego. Pozostało mu już tylko dwóch dorosłych synów. Matka zmarła w 1958 r., a ojciec w 1967 r. Nic więc dziwnego, że po kilku latach zawarł nowy związek małżeński. Był jeszcze wtedy człowiekiem czynnym zawodowo. Po przejściu na emeryturę nie przestał działać społecznie. Był członkiem zwyczajnym Klubu Wychowanków Szkoły Podchorążych Sanitarnych, Koła Byłych Żołnierzy Armii Krajowej, Organizacji St. Dunstans i British Medical Association. Współpracował również z organizacjami, w których działał jego ojciec. W sposób szczególny angażował się w ruch harcerstwa polskiego, z którym był związany od lat dwudziestych. Kazimierz Siedlecki charakteryzując osobowość Sosabowskiego napisał: "Wykazywał zawsze niespożytą wolę walki - z najeźdźcą, z hitlerowskim terrorem, z własnym losem i cierpieniem ludzi. Wykazuje ją jako lekarz, społecznik, Człowiek."

Stanisław Janusz Sosabowski za swe zasługi bojowe został odznaczony: Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari, Krzyżem Walecznych (dwukrotnie), Medalem Wojska (czterokrotnie), Krzyżem Kampanii Wrześniowej oraz Krzyżem Armii Krajowej. W latach dziewięćdziesiątych już przez władze Trzeciej Rzeczypospolitej został awansowany do stopnia majora. P8-2001