Musi być miłość   

Józef Szczurek   

 

 Ludzie ułomni, a wśród nich i niewidomi, przez całe stulecia znajdowali się na najdalszych marginesach społecznych, żyjąc w ubóstwie, bez dostępu do wiedzy, kultury, pracy i innych praw umożliwiających normalne życie. Próby wyrwania się z tego beznadziejnego kręgu nie dawały pożądanych rezultatów, dopiero wiek dwudziesty przyniósł tak bardzo oczekiwany przełom. Otwarte zostały przed nimi drzwi szkół i uczelni, a także w znacznej mierze zakłady pracy. Książki, udział w kulturze, prawo do wypoczynku i lecznictwa - nabrały smaku dobra codziennego. Nie stało się to jednak samoczynnie, bez wysiłku, ofiarności i miłości dziesiątków, a nawet setek ludzi, którzy niejednokrotnie poświęcali całe swe życie, aby utorować inwalidom drogi do normalnego bytowania.   

   Do najbardziej oddanych tej idei należała Wanda Szuman, wybitna działaczka, znana nie tylko w Polsce, ale i daleko poza jej granicami, pedagog,   organizatorka pionierskich form szkolnictwa i kultury dla jednostek pokrzywdzonych przez los. W pasji jej działania najwięcej miejsca zajmowali  niewidomi, niesłyszący i sieroty. Im poświęciła całe swe pracowite życie, nastawione na bezinteresowną służbę i pomoc bliźnim.   

 

Rodzinny dom  

     Na świat przyszła w Toruniu 3 kwietnia 1890 roku. Była córką Eugenii z Gumbertów i znanego podówczas lekarza i działacza społecznego - Leona Szumana. Jego imieniem władze grodu Kopernika nazwały jedną z ulic miasta. Z rodzinnego domu wyniosła żarliwy patriotyzm i pasję działania na rzecz bliźnich. Dwu jej braci, spośród sześciorga rodzeństwa, świat nauki polskiej zapamiętał, jako wysoko cenionych wykładowców w Uniwersytecie Jagiellońskim. Leon Szuman -   wybitny chirurg, znany patriota i społecznik - pod koniec dziewiętnastego wieku wybudował w Toruniu dwupiętrowy dom, w którym założył szpital. Znalazły się w nim dwa pokoje (każdy na sześć łóżek) przeznaczone dla niezamożnych chorych. Pacjenci w nich leżący nie ponosili kosztów leczenia, opłacali jedynie wyżywienie.  

  W tamtych czasach Toruń, jak całe Pomorze, był terenem intensywnej germanizacji. Opowiadanie się za Polską wymagało nie lada odwagi. Od wczesnej  młodości pani Wanda aktywnie uczestniczyła w tajnym nauczaniu języka polskiego oraz w zdobywaniu drukowanych materiałów, dotyczących dziejów naszej ojczyzny.  

Dom państwa Szumanów w późniejszych latach przechodził różne koleje. Po II wojnie światowej zorganizowano w nim średnią szkołę dla wychowawczyń dzieci przedszkolnych, a następnie został zamieniony na hotel dla nauczycieli, którzy przyjeżdżali do Torunia na kursy pogłębiające ich wiedzę zawodową. W domu tym pani Wanda Szuman mieszkała do końca życia. Jej mieszkanie przypominało raczej wielką bibliotekę. Większość powierzchni zajmowały szafy i regały z książkami i innymi dokumentami, związanymi z działalnością naukową i społeczną jego właścicielki. Olbrzymia ilość publikacji traktowała o niewidomych.   

 

Nauczycielka i opiekunka z powołania   

 Od najwcześniejszych lat pasją Wandy Szuman było nauczanie - dzieci i dorosłych, kształtowanie ludzkich charakterów, ukazywanie najbardziej wartościowych i uczciwych sposobów na życie. Najbardziej interesowały ją  przeżycia i losy sierot. Rodzice pragnęli oddać ją do wyższego liceum pedagogicznego. Jego ukończenie stwarzało możliwość kontaktu z ludźmi bogatymi, ale ona nie chciała uczyć dzieci z tak zwanych wyższych sfer. Wolała zostać nauczycielką ludową. Rodzice więc umieścili ją w odpowiednim seminarium w Krakowie.  

 Kiedy je ukończyła, wybuchła pierwsza wojna światowa, a wraz z nią  nadszedł ogrom zniszczeń i cierpień. Pani Wanda natychmiast włączyła się w organizowanie w Toruniu Komitetu Pomocy Ofiarom Wojny. Stąd szły paczki odzieżowe na cały obszar Polski, znajdujący się na północ od Warszawy. Ofiary wojny na terenach południowych wspierał podobny komitet znajdujący się w Poznaniu.  

  W końcu wojny, w listopadzie 1918 roku, trzeba było podjąć inną formę działalności pomocniczej. Z Niemiec wielką falą wracali polscy jeńcy i robotnicy. W przeciwnym kierunku szli niemieccy żołnierze, wracający z frontu wschodniego. W Toruniu, na dworcu i w jego okolicach, przebywało jednocześnie około czterdziestu tysięcy ludzi. Brakowało żywności. Pani Wanda włączyła się  wówczas w organizowanie bezpośredniej pomocy polegającej na dowożeniu żywności przez Wisłę, ponieważ nie było innej dobrej komunikacji. Ludność przynosiła gorącą zupę. Ofiarność była bardzo duża.  

Natychmiast po zakończeniu wojny Naczelna Rada Ludowa powierzyła jej zorganizowanie pierwszego kuratorium, tak zwanej Komisji Szkolnej na Regencję Kwidzyńską. W tym okresie Pomorze nie było jeszcze przyznane Polsce. Pani Wanda, z wielką aktywnością i patriotycznym zaangażowaniem, organizowała pierwsze szkoły oraz kursy dla nauczycieli niewykwalifikowanych, aby w ten sposób złagodzić brak kadr pedagogicznych. Zadanie to było trudne, bowiem nauczyciele niemieccy musieli odejść z Pomorza, a nauczyciele polscy często kryli się z obawy przed niemieckim terrorem. Wszystko było jeszcze nieustabilizowane, płynne. Sytuacja zmieniła się dopiero po roku 1921, kiedy Pomorze weszło w skład państwa polskiego.   

 

Troska o sieroty   

 W tym czasie Wanda Szuman wyjechała do Warszawy, aby kontynuować studia pedagogiczne, nie wyłączając pedagogiki specjalnej. Wtedy po raz pierwszy zetknęła się z prof. Marią Grzegorzewską. Praca dyplomowa pani Wandy  dotyczyła opieki nad sierotami. W pierwszych latach po wojnie było ich bardzo   dużo i wychowanie tych dzieci stanowiło ważny problem społeczny.  

 Uwzględniając kierunek zainteresowań oraz wiedzę pani Wandy,       ówczesne Ministerstwo Oświaty ufundowało jej roczne stypendium zagraniczne w celu opracowania systemu opieki nad sierotami. Wyjechała do Francji, a następnie do Belgii i Anglii, aby poznać stosowane tam metody. Brytyjczycy radzili sobie z tą sprawą najlepiej. Niewątpliwie przyczyniło się do tego dojście w kraju nad Tamizą do głosu kobiet, włączenie się ich do życia społecznego i politycznego. Najskuteczniejszy okazał się system wychowywania sierot w rodzinach.  

  Po przyjeździe do Polski, organizowała w Warszawie Państwowe Kursy Opieki Społecznej dla Dziecka. W tej działalności pani Wanda spotkała się bezpośrednio z problemem sierot. Wtedy też po raz pierwszy zetknęła się z dziećmi niewidomymi. Wzorując się częściowo na systemie angielskim, założyła pierwszy w Polsce Komitet Umieszczania Sierot w Rodzinach Zastępczych. W Warszawie, w oparciu o Dom ks. Boduena, gdzie przebywało ponad tysiąc dzieci, których rodzice zaginęli, przeprowadzała badania rozwoju sierot.   

 Na danych statystycznych wykazała, iż dzieci w wieku od dwóch do czterech lat, przebywające w zakładach zamkniętych, są znacznie mniej rozwinięte niż dzieci w rodzinach. Pomijając już kwestię umiejętności budowy zdań i rozmowności, dzieci mające dom rodzinny przewyższały poważnie wychowanków zakładów samą ilością dźwięków. Te pierwsze wymawiały w ciągu dnia od dwóch do czterech tysięcy dźwięków, a dzieci z zakładu tylko od dwustu do czterystu,    a więc różnice ogromne. Był to silny argument, ułatwiający akcję umieszczania dzieci w rodzinach zastępczych.  

  Chcąc uogólnić bardzo intensywną działalność Wandy Szuman w okresie międzywojennym, należałoby powiedzieć, iż koncentrowała się na inicjowaniu, a także teoretycznym i praktycznym przygotowywaniu kadr pedagogicznych dla przedszkoli, ochronek i żłobków oraz tworzeniu podstaw opieki nad dziećmi osieroconymi. Swą pionierską działalność upowszechniała w licznych  publikacjach prasowych i dokumentarnych. Ponadto niemało wysiłku i troski poświęcała organizowaniu kursów dla opiekunów społecznych. W 1933 roku  przyjęła funkcję dyrektora i wykładowcy Katolickiego Liceum Studium Społecznego w Poznaniu. Na tym stanowisku pracowała przez sześć lat.  

 

Zawierucha wojenna   

     Już w pierwszych miesiącach okupacji, Niemcy, w ramach akcji  przesiedleńczej, wywieźli ją na Podkarpacie, gdzie uczyła dzieci w szkole podstawowej. Po trzech latach przenosi się do Radomia. Tu podejmuje pracę w Polskim Komitecie Opiekuńczym, zajmując się pomocą dla rodzin więźniów    oraz dla osób wysiedlonych ze stolicy po powstaniu warszawskim.   

 Po zakończeniu wojny pani Wanda wróciła do Torunia i natychmiast włączyła się w nurt pracy. Odpowiadając na najbardziej istotne potrzeby zniszczonego kraju, w swoim domu organizuje liceum dla wychowawczyń przedszkoli. W 1952 roku Wanda Szuman przeszła na emeryturę, ale nie przerwała pracy naukowej i badawczej, lecz przeciwnie, fakt ten był okolicznością  sprzyjającą zwielokrotnieniu jej wszechstronnej działalności społecznej.   

 

Pełnia pracy bezinteresownej   

Teraz mogła całą swą pasję działania przekształcać w codzienne czyny i wydarzenia wplatane w losy swych podopiecznych, sprawiać, by doświadczali radości pełni życia. Najwięcej czasu i energii poświęca sprawom związanym z niewidomymi. Organizuje poradnictwo dla rodzin mających niesprawne dzieci. Popularyzuje ideę wprowadzenia rysunku do szkół dla dzieci niemających wzroku i umożliwianie im poznawanie świata poprzez formy plastyczne, domaga się skuteczniejszego zajęcia się głuchoniewidomymi.  

  Znając języki: angielski, rosyjski i francuski - utrzymuje bliskie więzi z ośrodkami naukowymi i rehabilitacyjnymi oraz poszczególnymi ludźmi. Jej kontakty wykraczają daleko poza Europę i sięgają aż do Japonii, skąd również otrzymuje publikacje i materiały ilustracyjne traktujące o interesujących ją dziedzinach.  

Wrażliwemu sercu pani Wandy szczególnie mocno ciążyły dramaty ludzi głuchoniewidomych. Przy każdej nadarzającej się okazji domagała się, aby tę grupę inwalidów, tak bardzo poszkodowanych, otoczyć szczególnie troskliwą  opieką. Należy ich odnaleźć, zarejestrować, nauczyć czytać, dać im pracę lub w jakikolwiek inny sposób zapewnić byt materialny, trzeba im ułatwić kontakt ze światem. W zbiorach pani Wandy, materiały: jak organizuje się pomoc i opiekę nad głuchoniewidomymi za granicą, zajmowały ważną pozycję.  

Działalność Wandy Szuman przybierała tak wiele kształtów, że nie daje się opisać w niewielkim szkicu biograficznym, postaram się zatem przedstawić   jedynie najważniejsze jej aspekty. Do nich należała koncepcja rehabilitacji     najbardziej poszkodowanych inwalidów poprzez działalność artystyczną. W latach 70. XX wieku była to metoda prekursorska, otwierająca nowe, rozległe perspektywy.  

 

Do radości przez sztukę  

      W przekonaniu Pani Wandy, podstawowym odczuciem   niepełnosprawnych jest głód twórczości, drugim - potrzeba akceptacji i ciepła. Ich zaspokojenie  wystarczy, aby dalej się rozwijali. Dzięki jej zabiegom, prace malarskie, rzeźbiarskie, hafciarskie inwalidów trafiały na międzynarodowe wystawy i zajmowały tam ważne miejsca.  

  W drugiej połowie XX wieku najbardziej zasłużoną sławą cieszyli się   niewidomi rzeźbiarze - Andrzej Rusocki z Ciechocinka, którego wyroby z gliny zdobywały powszechne uznanie, Antoni Dobrowolski z Poznania - autor  ludzkich masek rzeźbionych w korze drzewnej, Józefa Budzyn - Nowakowa z Opola - która z utwardzonego papieru i płótna wyczarowywała wspaniałe płaskorzeźby ludzi, zwierząt i codziennych przedmiotów, Elżbieta Szews - słabo widząca malarka z Bydgoszczy- autorka barwnych kwiatów i krajobrazów - wszyscy oni doznawali błogosławieństwa opieki Wandy Szuman. Dzięki jej pomocy artystyczne wyroby  inwalidów znajdowały miejsca na licznych wystawach w Polsce i innych krajach europejskich, były nagradzane, zakupywane przez wysoko cenione muzea.   Popularyzowała je w licznych artykułach prasowych, torowała im drogi do programów telewizyjnych.  

    Do współpracy z niepełnosprawnymi twórcami pozyskała, między innymi wybitnego rzeźbiarza - Andrzeja Wojciechowskiego i innych znanych artystów. Dzięki temu, w archiwum Pracowni Rozwijania Twórczości Osób Niepełnosprawnych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, znajduje się ponad 70 tysięcy prac siedmiuset autorów - dorobek ponad 35 lat pracy profesora  Andrzeja Wojciechowskiego i jego współpracowników z osobami niepełnosprawnymi. Oryginalne rzeźby polskich niewidomych twórców nadal  zajmują poczesne miejsca w międzynarodowym muzeum wyrobów artystycznych  ludzi niepełnosprawnych, znajdującym się w Luksemburgu, a także w muzeach we Francji i Holandii.     

 

 

Witaj rysunku   

Inną nowatorską koncepcją Wandy Szuman, wypływającą zresztą z szerszej perspektywy widzenia rzeczywistości poprzez sztukę - była potrzeba wprowadzenia do szkół dla niewidomych dzieci wypukłego rysunku  i umożliwienia im poznawania otaczającego świata poprzez formy plastyczne. Ta pionierska metoda została omówiona w książce: "O dostępności rysunku dla niewidomych dzieci", wydanej w Warszawie w 1967 roku. Jest to pierwsza w Polsce książka poświęcona temu zagadnieniu. Nie trzeba chyba dowodzić, jak  dużym cieszyła się powodzeniem i to nie tylko w naszym kraju. O narodzinach książki tak opowiadała pani Wanda w czasie jednego ze spotkań z autorem niniejszego szkicu:  

 - Będąc w szkole dla niewidomych dzieci w Bydgoszczy, zauważyłam duże ożywienie jej wychowanków, kiedy rysowałam nieskomplikowane obrazki na ich rękach. Natchnęło mnie to myślą o potrzebie udostępniania niewidomym dzieciom rysunku. Ta dziedzina jest u nas zupełnie zaniedbana. Zwróciłam się wówczas do Państwowego Instytutu Pedagogiki Specjalnej w Warszawie o pomoc w prowadzeniu prac w tym kierunku. Przydzielono mi bezpłatnie protokolantów, którzy notowali moje uwagi i ważniejsze fragmenty rozmów z dziećmi. W wyniku podjętych badań napisałam książkę, wydaną przez Państwowe Zakłady Wydawnictw Szkolnych pt. „O dostępności rysunku dla dzieci niewidomych”. Uważam, że przy pomocy rysunku można o wiele bardziej skutecznie, o wiele lepiej oddziaływać na wyobraźnię niewidomego dziecka, a także dorosłego. Wprowadzenie rysunku w szkołach, w wydawnictwach, podręcznikach i czasopismach znacznie ułatwiłoby wychowanie, kształcenie, przybliżanie dziecku kształtów i form wszystkiego, co nas otacza. -   

               Książka trafiła do wszystkich szkół dla niewidomych i słabo widzących dzieci. Omówione są w niej takie zagadnienia, jak: problem i historia uczenia niewidomych dzieci rysunku wyczuwalnego dotykiem, początki systematycznych badań nad rysunkiem plastycznym, tematy rysunków dziecięcych, rysunki w tabliczce brajlowskiej, wrażenia wzrokowe a rysunek plastyczny.  

   W słowie wstępnym do książki, autorka pisze:  

"W toku doświadczeń uczyłam się prawie stale od samych dzieci. Podkreślam, że nie ja dowiodłam dzieciom niewidomym dostępności dla nich rysunku, gdyż one same przy pierwszym naszym spotkaniu okazały mi, że potrafią odtwarzać linią brajlowską na papierze kształty rozpoznawalne, indywidualne, często także śmiałe. Dojrzałe podchodzenie dzieci do nowych dla nich zagadnień rzucało coraz inne światło na opracowywane tematy.   

Nie zamierzam opracowywać tu wskazówek dla nauczycieli czy wychowawców szkół dla niewidomych. Chcę tylko udowodnić, że za pomocą rysunku wypukłego można wzbogacić życie umysłowe, jak i uczuciowe dzieci niewidomych oraz dzieci ze szczątkami wzroku, a wychowywanych w zakładach dla niewidomych. Jeśli ta książka sprawi, że coraz więcej dzieci próbować będzie odzwierciedlenia rzeczywistości rysunkiem wyczuwalnym przez dotyk, spełni ona swój cel".   

W  pracy znajduje się sporo fotografii rysunków wykonanych przez niewidome dzieci. Niektóre, jak na przykład: okręt na morzu, leśny pejzaż, drzewa na zboczu góry - zadziwiają artystycznym wydźwiękiem i dojrzałością ujęcia.   

 Odnosi się nieodparte wrażenie, że książka podporządkowana jest    głównej idei Wandy Szuman, która całą swą działalnością pragnie nas przekonać, że niewidomi i słabo widzący mogą i powinni tworzyć dzieła artystyczne, że jest  to dla nich najwspanialsza rehabilitacja i dlatego należy im tę działalność  wszelkimi sposobami udostępniać, że jest to najlepszy sposób włączania się ich w  twórczy dorobek całego społeczeństwa.  

 

Kochać, ale mądrze   

Z nie mniejszym zainteresowaniem spotkała się kolejna książka Wandy Szuman: "Wychowanie niewidomego dziecka". Szybkie zniknięcie jej z półek księgarskich świadczyłoby, że poruszone zagadnienia trafiają w środek zapotrzebowania. Podczas spotkań z rodzicami niewidomych dzieci zorientowała się, że obchodzą się oni ze swymi niesprawnymi pociechami dalece niewłaściwie, rozpieszczając je nadmiernie lub też niejednokrotnie traktując je okrutnie.  Stosunek rodziców do niewidomego dziecka przeważnie ma charakter krańcowy.   

 Sprawę wychowania niewidomych dzieci pani Wanda uważała za bardzo ważną. Często omawiała te zagadnienia z prof. Marią Grzegorzewską i prof. Janiną Doroszewską. Przyjeżdżali do niej rodzice niejednokrotnie z odległych miast, aby zasięgnąć rad, jak postępować z dzieckiem, aby wyrosło na człowieka sprawnego,     samodzielnego, umiejącego znajdować właściwe miejsce w społeczeństwie. Często na zadawane jej pytania odpowiadała korespondencyjnie. Postanowiła więc swoje  przemyślenia i doświadczenia przedstawić w publikacji książkowej, by każdy zainteresowany mógł w niej znaleźć profesjonalne odpowiedzi na nurtujące go   pytania i wątpliwości.    

 Szkoda, że po wyczerpaniu pierwszego wydania, żadna instytucja nie postarała się o wznowienie nakładu. Jest jednak bardzo prawdopodobne , że    porady zawarte w książce odniosły pożądany skutek, gdyż w latach 70. zaczęły przy okręgach Polskiego Związku Niewidomych powstawać kluby rodziców niewidomych dzieci. Zaczęto także organizować dla nich turnusy rehabilitacyjne i  ośrodki fachowego poradnictwa.   

Książki o tematyce związanej z problematyką niewidomych i słabo widzących to nie jedyna spuścizna pisarska pani Wandy. Jej artykuły przez długie lata ukazywały się w organie prasowym PZN - "Pochodni", a także w  czasopismach poświęconych wychowaniu dzieci, również w prasie francuskojęzycznej. W swych publikacjach popularyzowała artystyczne osiągnięcia   inwalidów oraz wpływ tej działalności na życie ludzi niepełnosprawnych, najlepsze   metody opieki nad dziećmi, zwłaszcza niewidomymi oraz konieczność i sposoby rehabilitacji inwalidów poprzez pracę, kulturę i sztukę. Gdyby nie jej prasowe  świadectwa, pamięć o wielu niewidomych artystach, znanych i cenionych przed laty, zanikłaby bez śladu.   

 Na wielu płaszczyznach opowieść o twórczym życiu Wandy Szuman  byłaby bardzo niepełna, gdyby pominęło się wielką przestrzeń jej współpracy z Polskim Związkiem Niewidomych. Bliskie kontakty z tą organizacją nawiązała już w drugiej połowie 1955 roku. Łączyły ją trwałe więzi z Kołem PZN w Toruniu i bydgoską szkołą dla niewidomych dzieci. Często przyjeżdżała do Warszawy, aby  u źródła czyli w Zarządzie Głównym, przedstawić swoje punkty widzenia na  najbardziej istotne sprawy niewidomych, wypożyczała książki z Biblioteki  Tyflologicznej. Aktywnie włączała się w prace bydgoskiego Okręgu PZN, uczyła brajla, wygłaszała prelekcje na kursach rehabilitacyjnych, uczestniczyła w poradnictwie rodzinnym. Była członkiem honorowym PZN. Często powtarzała -  na ugruntowaniu tej prawdy wśród ludzi bardzo jej zależało - że u podstaw każdego działania musi być miłość. Troskę o niewidomych pani Wandy, a zarazem   płaszczyznę współpracy z Kołem PZN, trafnie charakteryzuje mieszkanka Torunia - Irena Haincel (Pochodnia 2-1995), dlatego warto zacytować fragment jej artykułu.    

 "W 1967 roku wstąpiłam do Polskiego Związku Niewidomych. Krótko potem otrzymałam zaproszenie na rozmowę do domu Pani Wandy. Miała taki miły zwyczaj zapraszania do swego mieszkania nowo przyjętych młodych niewidomych z naszego koła PZN. Na progu mieszkania przy ul. Leona Szumana 2 spotkałam drobną, starszą panią, niezwykle serdeczną i pogodną. Zostałam zaproszona do pokoju, który był wypełniony pracami wychowanków - rzeźbami, obrazami, grafikami młodych ludzi z różnymi niepełnosprawnościami.    

 Rozmawiałyśmy o przyczynie utraty wzroku, mojej rodzinie i o tym, jak sobie radzę na co dzień w zajęciach domowych. Pani Wanda dużo pytała o moich synów. Namawiała, abym podjęła pracę w spółdzielni inwalidów, uczyła się brajla i pracowała społecznie w PZN. Wyposażyła mnie w broszurki mówiące o życiu i pracy niewidomych".    

+

 W 1980 roku Wanda Szuman obchodziła 90. rocznicę urodzin. Z tej okazji  Prezydium Zarządu głównego PZN przesłało jej list gratulacyjny, w którym czytamy:  

"Całe życie poświęciła ofiarnej pracy społecznej, niesieniu pomocy ludziom, którzy jej najbardziej potrzebowali. Inwalidzi, wśród nich i niewidomi, wysoko cenią jej ofiarność i bezinteresowność. Życie Pani Wandy Szuman, pełne nieustannej troski o innych ludzi, stawiamy za wzór młodym pokoleniom działaczy".  

 Jeszcze większym świętem była setna rocznica urodzin Pani Wandy. Jubileusz uczczono uroczystą sesją, zorganizowaną przez Instytut Psychologii i Pedagogiki Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, Polskie Towarzystwo Psychologiczne i Zarząd Wojewódzki Towarzystwa Walki z Kalectwem. W uroczystościach brały udział liczne delegacje różnych stowarzyszeń, szkół, instytucji naukowych, władz wojewódzkich i miejskich. Za swą rozległą pracę społeczną jubilatka otrzymała wiele odznaczeń, a wśród nich: Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski, papieski medal - "Pro Ecclesiae et Pontifice", Order Uśmiechu od dzieci i Złotą Honorową Odznakę PZN. Rada Torunia nadała jej tytuł honorowego obywatela miasta.  

 

Ręce pełne dobra   

 Pełne miłości życie Wandy Szuman zakończyło się 1 grudnia 1994 roku. Pogrzeb odbył się pięć dni później. Żegnały ją setki ludzi, którzy zaznali jej dobroci. Omawiając dokonania jej życia, biskup diecezji toruńskiej podkreślił, iż   Zakład Terapii i Rozwoju Twórczości Osób Niepełnosprawnych Fundacji Brata Alberta, działający w Toruniu, to jedno z wielu dzieł i spełnienie marzeń Jej życia.    

Prezydent miasta Torunia swą pożegnalną mowę nad grobem zakończył słowami:  

"W naszej pamięci pozostanie zawsze drobna postać, pogodny uśmiech i kruche ręce, które mieściły w sobie tak bardzo wiele dobra".   

    W pamięci tysięcy inwalidów, a wśród nich i niewidomych, oraz  mieszkańców Grodu Kopernika Wanda Szuman jest ciągle żywa. Jej imię nosi kilka toruńskich placówek pedagogicznych - Zespół Szkół nr 16, Przedszkole Miejskie nr 1, VII Liceum Ogólnokształcące, a także organizacje społeczne (Katolickie Stowarzyszenie Osób Niepełnosprawnych Diecezji Toruńskiej oraz Stowarzyszenie Rodziców i Przyjaciół Dzieci Niewidomych i Słabo Widzących.         

 Tak bogatego życia, jakie wiodła Wanda Szuman, nie da się opisać w jednej skromnej publikacji, dlatego chciałbym odesłać Czytelników, którzy pragnęliby lepiej poznać jej piękną sylwetkę, do książki : "Wanda Szuman - Historia jednego życia", Wydawnictwo Naukowe Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, z którym   była przez dziesiątki lat najmocniej związana oraz do książki autorstwa Agnieszki Wałęgi: "Życie i działalność Wandy Szuman", wydanej w Toruniu w 2005 roku.  Byłoby dobrze, gdyby któraś z tych pozycji udostępniona została niewidomym.  

 "Widzący - niewidomym"

"Bezinteresowni, zaangażowani, oddani"

Wydawnictwo Fundacji Polskich Niewidomych i Słabo widzących "Trakt"

 Warszawa 2010