Moje wspomnienia

o Wandzie Szuman

Irena Hajncel

6 grudnia 1994 roku torunianie odprowadzili na miejsce ostatniego spoczynku Panią Wandę Szuman. Wśród żegnających była duża grupa niewidomych, dla których Zmarła była kimś bardzo bliskim. Na uroczystej ceremonii pogrzebowej biskup toruński przedstawił życiorys Pani Wandy.

Była torunianką ze znanej i zasłużonej rodziny Szumanów. Pedagog, organizatorka i pierwsza dyrektorka Toruńskiej Szkoły Wychowawczyń Przedszkoli oraz orędowniczka wszelkich działań opiekuńczych. Jej bardzo długie życie poświęcone było całkowicie najsłabszym, najbiedniejszym, chorym i niepełnosprawnym. Oni to, oprócz niewidomych, stanowili dużą grupę wychowanków i podopiecznych Pani Wandy. Zakład Terapii i Rozwoju Twórczości Osób Niepełnosprawnych Fundacji Brata Alberta, działający w Toruniu, to jedno z wielu dzieł i spełnienie marzeń Jej życia. Była honorowym członkiem Polskiego Związku Niewidomych i na wniosek tej organizacji, w uznaniu wielkich zasług, została odznaczona między innymi Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Prezydent miasta Torunia swą pożegnalną mowę nad grobem zakończył słowami: "W naszej pamięci pozostanie zawsze drobna postać, pogodny uśmiech i kruche ręce, które mieściły w sobie tak bardzo wiele dobra".   

Jak ja zapamiętałam Panią Wandę Szuman?

W 1967 roku wstąpiłam do Polskiego Związku Niewidomych. Krótko po tym otrzymałam zaproszenie na rozmowę do domu Pani Wandy. Miała taki miły zwyczaj zapraszania do swego mieszkania nowo przyjętych młodych niewidomych z naszego koła PZN. Nie wiedziałam dlaczego mam tam pójść, ale to nazwisko było w Toruniu znane. Wszyscy, których pytałam, zalecali to spotkanie, wyrażając się o Pani Wandzie z wielkim szacunkiem.

Na progu mieszkania przy ul. Szumana 2 spotkałam drobną, starszą panią, niezwykle serdeczną i pogodną. Zostałam zaproszona do pokoju, który był wypełniony pracami wychowanków - rzeźbami, obrazami, grafikami młodych ludzi z różnymi niepełnosprawnościami. Rozmawiałyśmy o przyczynie utraty wzroku, mojej rodzinie i o tym, jak sobie radzę na co dzień w pracach domowych. Pani Wanda dużo pytała o moich synów. Namawiała, abym podjęła pracę w spółdzielni inwalidzkiej, uczyła się brajla i pracowała społecznie w PZN. Wyposażyła mnie w broszurki mówiące o życiu i pracy niewidomych.

Potem często spotykałyśmy się przy innych okazjach. W roku 1980 odbyła się inauguracja Klubu Dyskusyjnego Książki Mówionej PZN pod patronatem Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Książnicy Miejskiej w Toruniu. Zostałam przewodniczącą Klubu i z dużą radością wręczyłam Pani Wandzie Szuman legitymację klubową z numerem pierwszym. Kilkakrotnie Pani Wanda uczestniczyła w spotkaniach klubowych, zawsze przyjmowana przez nas z należytym szacunkiem.

W tym samym roku, jako przedstawicielka  Związku, uczestniczyłam w uroczystości wręczenia Pani Wandzie Szuman "Medalu Papieskiego". Składając życzenia, z dużym wzruszeniem powiedziałam wtedy, że od Pani Wandy uczymy się miłości bliźniego i z głęboką pokorą chylimy przed Nią głowy.

Już prawie stuletnia nestorka zaszczyciła swą obecnością nasze spotkanie opłatkowe w duszpasterstwie niewidomych. Razem z nami śpiewała kolędy, powiedziała nam swój wiersz. Wszystkich nas bardzo tym wzruszyła. Wkrótce też mieliśmy przyjemność składać naszej Pani Wandzie serdeczne życzenia z okazji Jej setnych urodzin.

I to było moje ostatnie z Nią spotkanie. Zdrowie Pani Wandy pogarszało się, a ja byłam bardzo zajęta. Pracowałam zawodowo, udzielałam się społecznie, głównie z dziećmi zrzeszonymi w naszym Związku, pełniłam również inne funkcje. Byłam wtedy już babcią. Wszystko to bardzo mnie absorbowało, a czas płynął. Dziś bogate, ofiarne życie stuczteroletniej Pani Wandy Szuman dobiegło kresu, ale Jej ideały i nauki będą  zawsze żywe.

Pochodnia 2-95