Biografia prasowa  

 

Antoni Szczuciński

Działacz PZN, wybitny organizator  sportu i turystyki   niewidomych  

  Recytator  utworów  poetyckich i zdobywca licznych nagród  krajowych i międzynarodowych  

 

Byłem sprawnym  dzieckiem.  Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to,  że , na skutek choroby oczy moje nie mogą służyć mi w pełni jako receptory. Szczęściem w tym problemie był fakt, że postęp choroby trwał w czasie pozwalając na stopniowe przyzwyczajanie się do rosnącego ograniczenia w korzystaniu ze wzroku.   

Tak zwane kłopoty ze wzrokiem zostały dostrzeżone już w szkole podstawowej, ale oprócz siedzenia w pierwszej ławce nie stwarzały one  większych ograniczeń w nauce i w zabawie.   

Początkowo w czasie rodzinnych wakacji pod czujnym okiem mamy i taty wyruszałem na wędrówki w "nieznane". Ufny w orientację ojca dreptałem z nim po ścieżkach górskich, dziwiąc się jak to On robi, że zawsze trafia do domu. Poprosiłem żeby mi opowiedział jak to robi. I opowiedział. Powtórzyli to potem instruktorzy w drużynie harcerskiej. Sprawdzanie umiejętności odbywało się w warunkach obozowych w ostępach Bieszczadzkich i w lasach Warmińskich.

 W liceum zetknąłem się z kolegą, który prowadził drużynę zuchową. Spodobała mi się praca

 z dzieciakami i po odpowiednim przeszkoleniu założyłem własną drużynę. Na zbiórkach zuchowych i w czasie kolonii przekazywałem dzieciom w formie zabawowej cenne umiejętności orientowania się w terenie, poznawania przyrody, i nie bania się burzy. Po sześciu latach takiej pracy problemy ze wzrokiem narastały. Kiedy otrzymałem pierwszą  grupę inwalidzką z tytułu wzroku i to na stałe, byłem jednym jak nie jedynym  w Polsce czynnym instruktorem harcerskim z legitymacją Polskiego Związku Niewidomych w kieszeni. Wtedy to zacząłem zajmować się szkoleniem drużynowych zuchowych ucząc ich tego co sam umiałem. Najważniejszą rzeczą, którą na takich kursach trzeba było młodym ludziom przekazać to  troska o dziecko  i odpowiedzialność za jego życie. Plany życiowe, a nie konieczność wynikająca ze złego stanu wzroku, sprawiły, że przeszedłem w stan spoczynku jako instruktor ZHP w stopniu harcmistrza.    

 środowiskiem niewidomych i słabo widzących zetknąłem się na studiach, na które został przyjęty niewidomy student. To on zorientował się pierwszy, kiedy służyłem mu w charakterze przewodnika, że z moim wzrokiem nie wszystko jest  w porządku.  Tak więc bez żadnych teorii, praktycznie zetknąłem się z człowiekiem niewidomym na studiach dziennych.   Ten człowiek nie tylko radził sobie z poruszaniem się z  aktywnym udziałem w zajęciach, ale stanowił dla nas wszystkich wzór „metodyczny” jak się uczyć. Korzystając z luksusu jakim wtedy  był magnetofon szpulowy "Melodia" i za pomocą maszyny do pisania, którą posługiwał się wprawnie gromadził i przetwarzał wiedzę teoretyczną. W studenckiej braci nie brakowało ochotników  do  czytania i nagrywania "wiedzy pisanej. Kolega korzystał jeszcze z brajla, notując ważniejsze treści.   

Na studiach pogorszył się stan mojego  wzroku,    a brak zewnętrznych objawów tej dolegliwości nie pozwalał na dalsze kontynuowanie studiów jako osoba z problemami wzrokowymi. Mogło to wyglądać, jak słusznie stwierdziła pani profesor od defektologii, na próbę prześliźnięcia się przez studia. Musiałem cofnąć się  dla nabrania rozbiegu. Cofnąłem się do szkoły masażu by zdobyć nie tylko przygotowanie do zawodu, ale cenne doświadczenia środowiskowe.   

W szkole masażu byli wyłącznie niewidomi i to wielu całkowicie.   

zawód masażysty pociągał jako ten, który daje pracę i dochód.   

Nie miałem większych trudności z nauką.   

Ostro zabrałem się do nauki i na całe życie zapamiętałem przesłanie, jakie otrzymałem od pani dyrektor w chwili kiedy wręczała mi dyplom: - Pan to mógłby mieć celująco ze wszystkiego, gdyby nie Pana lenistwo, ale ma pan celująco z przedmiotów zawodowych.- Posiadłem w znacznym stopniu wiedzę praktyczną i teoretyczną konieczną do dobrego wykonywania zawodu masażysty.   

Praca w zawodzie nie przerwała pracy instruktorskiej.   

Po dwóch latach pracy podjąłem studia zaoczne. Wiedziałem jak zorganizować sobie pomoc konieczną do korzystania z oczu koleżanek i kolegów, wiedziałem że studiowanie jest możliwe.   

Skończyłem studia w przepisanym terminie zdając w  czasie ich trwania kilka egzaminów poprawkowych, co podobnie jak w szkole masażu potwierdziło jedynie rzetelność uczących. Obroniłem pracę magisterską i spokojnie czekałem na dalsze wyzwania losu.

    Moje  spotkanie z Polskim związkiem Niewidomych rozpoczęło  się  w Krakowie  od kontaktów z sekcjami młodzieży uczącej się i sekcją masażystów. Pół wieku temu na okręgowym Zjeździe Delegatów w Krakowie zostałem wybrany do Okręgowej Komisji Rewizyjnej  , której przewodniczącym był nieodżałowanej pamięci  Czesław Czekalski. Temu Koledze zawdzięczam również możliwość dostania się do Szkoły Masażu Leczniczego na ostatni roczny kurs. Czekalski nie pozwalał nudzić się komisji. Braliśmy udział w licznych interwencjach w Kołach Terenowych, kontrolach biura Okręgu itp. Bardzo ciekawe były wizyty w tak zwanym terenie( Chrzanów, Olkusz, Wadowice). Doświadczenie życiowe i Związkowe kolegi Czekalskiego sprawiało, że nawet ostre spory i trudne sytuacje były rozwiązywane spokojnie i skutecznie. Moim zdaniem  Czesław Czekalski zasłużył sobie na poczesne miejsce wśród ważnych postaci naszego Związku. W czasie trwania kadencji krakowskiej Okręgowej Komisji Rewizyjnej musiałem zrezygnować  z  członkostwa w niej, ponieważ    zostałem zatrudniony na stanowisku Kierownika Okręgu w Bielsku-Białej. Zamykając etap krakowski w listopadzie 1975 zacząłem etap Bielski, który trwa. W granicach administracyjnych woj. Bielsko-Biała istniało sześć Kół Terenowych... : Bielsko- Biała, Cieszyn, Oświęcim, Sucha Beskidzka,   Wadowice, Żywiec.

W krótkim czasie powstały nowe Koła w: Bielsku, Kozach, Andrychowie i w Kentach. Próby czasu nie przetrwało Koło w Kozach, jedyne w kraju Koło Gminne, a szkoda.    

W latach 1975-1991 oprócz stanowiska kierownika Biura Okręgu pełniłem funkcje w Zarządzie Okręgu Bielskiego i w Zarządzie Głównym.   

Najwyższą funkcją z woli Krajowego Zjazdu w 1989 roku  była funkcja Sekretarza Generalnego Związku. Na dzień dzisiejszy piastuję najprzyjemniejszą funkcję Związkową, jaką niewątpliwie jest funkcja Prezesa Koła   

Najstarszym Kołem na terenie Okręgu Bielskiego jest Koło Bielsko-Biała. Koło to wniosło do nowego Okręgu nijako w posagu „Teatr Poezji”. Teatr ten stał się kuźnią działań recytatorsko teatralnych Okręgu. Ma on swoją bogatą historię i ciekawą  kolekcję trofeów recytatorskich. Członkowie Teatru Poezji z Bielska z powodzeniem rywalizowali z widzącymi miłośnikami żywego słowa osiągając w ogólnopolskich Konkursach Recytatorskich wysokie miejsca. W latach osiemdziesiątych XX wieku w Bielsku działała poradnia niewidomego recytatora dla Okręgów południowych i dwu tygodniowy kurs dla pracowników kulturalno oświatowych wspomnianych Okręgów. Współ autorem i animatorem Teatru Poezji był instruktor Teatralny pan Andrzej Jakubiczka. Przy Okręgu istniało Koło  Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego  i Klub „Iskra”, który posiadał sekcję szachową, kolarską- tandemową  i piłki bramkowej. Byliśmy ósmą drużyną w kraju w piłce bramkowej, a kolarze tandemowi nakręcili na swoje koła sporo kilometrów. Zorganizowaliśmy 15 edycji Rajdu Inwalidów Niewidomych i nasze drużyny uczestniczyły w zlotach gwiaździstych organizowanych przez Okręg Olsztyński na trasach pieszych, rowerowych i kajakowych. Organizowaliśmy ogólnopolskie konkursy recytatorskie, gawędziarskie i teatralne. Największą imprezą kulturalną był w 1979 roku „Bielski Jarmark Kulturalny”, w którym wzięło udział ponad 400 uczestników z całej Polski .   

Dla niewidomych szachistów organizowaliśmy pół finał  Mistrzostw Polski, a dla pań II  Mistrzostwa Świata w szachach w 1989 roku w Szczyrku.  

Mając w składzie pracownic Okręgu absolwentki Wyższej Szkoły Pedagogiki Specjalnej /teraz Akademia Pedagogiki Specjalnej/ im. Marii Grzegorzewskiej otrzymaliśmy zgodę na organizowanie obozów dla dzieci niewidomych wraz z rodzicami. Mieliśmy własnych, przeszkolonych na organizowanych przez nas kursach instruktorów pisma  brajla i przeszkolonych na kursach centralnych instruktorów orientacji.   

Posiadaliśmy pełny  zestaw pomocy do prowadzenia kursów oraz sprzęt sportowy.  

Wiedza i Myśl  październik, listopad, grudzień 2014