Życie pełne treści

       Józef Szczurek  

        

       „Zarząd Główny Polskiego Związku Niewidomych z radością przyjął wiadomość o nadaniu Panu tytułu profesora nadzwyczajnego w zakresie nauk rolniczych. Wydarzenie to napawa dumą i radością całe środowisko niewidomych w Polsce, dowodząc, że wielka pracowitość i upór w dążeniu do wyznaczonego sobie celu są podstawowymi warunkami do osiągnięcia szacunku i poważania w społeczeństwie.  

Swoją postawą, przejawianą w pracy zawodowej i społecznej zyskał Pan sobie życzliwość wielu osób w kraju i za granicą. Podzielając powszechne wśród niewidomych uczucie radości i satysfakcji, związane z tym wydarzeniem, Zarząd Główny pragnie tą drogą złożyć Panu serdeczne wyrazy uznania i życzenia dalszych sukcesów w Jego działalności. (…) Osiągnięcia Pana będą stanowić przykład i wzór dla wszystkich niewidomych oraz będą zachętą do dalszego doskonalenia swoich umiejętności zawodowych. (…)

 

Jest to fragment gratulacji, przesłanych na ręce prof. Kazimierza Szczepańskiego z Instytutu Sadownictwa w Skierniewicach, z okazji jego wybitnego sukcesu naukowego, tym bardziej godnego uznania, iż prof. Szczepański swą pracę naukową rozpoczął jako ociemniały i jest jedynym w Polsce niewidomym, który otrzymał tak wysoki stopień naukowy.  

Urodził się w 1915 roku, w jednej ze wsi północnego Mazowsza, w średniozamożnej rodzinie chłopskiej. W domu było już sześcioro rodzeństwa i choć się nie przelewało, to jednak chleba nigdy nie brakowało. Od najmłodszych lat z jakimś dziwnym uporem pchał się przez życie. Warunki egzystencji miejscowej ludności, na skutek wieloletniego wyniszczenia przez wojny i zaniedbania pod względem gospodarczym terenów Prus Wschodnich, były trudne. Należał więc do dzieci uprzywilejowanych, gdyż jako jeden z nielicznych mógł chodzić do szkoły. To nic, że oddalonej aż o pięć kilometrów, które nieraz zimą trzeba było przemierzać, brnąc po pas w śniegu - pragnienie wiedzy było silniejsze.  

W szkole średniej zaczął już sam zarabiać na swoje własne utrzymanie korepetycjami z matematyki, do której miał szczególne uzdolnienia. Również w czasie studiów, które rozpoczął w 1936 roku na Wydziale Mechanicznym Politechniki Warszawskiej korepetycje z matematyki były głównym źródłem utrzymania. Niestety, studia trzeba było przerwać, gdyż wybuchła wojna.

Po wojnie  znów rozpoczął naukę, tym razem na Wydziale Rolnym SGGW, zakończoną pomyślnie w 1951 roku. Był już od roku żonaty, a także pracował (na trzecim roku studiów zaproponowano mu asystenturę w katedrze statystyki matematycznej swej uczelni). I wtedy nastąpiła katastrofa…

„Pewnego dnia spostrzegłem w polu widzenia drobniutką, czarną siatkę. Było to zapalenie siatkówki, którego tła nie dało się ustalić. Pomimo troskliwej opieki lekarskiej nastąpiło wkrótce pękanie naczyń siatkówki i wylewy krwi na dnie oka. To spowodowało, po kilku miesiącach choroby, utratę wzroku w jednym oku i duże osłabienie zdolności widzenia w drugim”.  

Po kilkuletnim, bezskutecznym leczeniu u największych sław okulistycznych, Kazimierz Szczepański na Boże Narodzenie 1957 roku wrócił ze szpitala jako niewidomy.  

„Zupełnie nie byłem przygotowany do tej katastrofy. Dotychczas nigdy nie byłem załamany, zawsze czułem się silny, gdyż od wczesnej młodości musiałem sam dawać sobie radę. I nawet w najtrudniejszych chwilach, w czasie łapanek niemieckich, nawet wtedy, gdy byłem przesłuchiwany przez gestapo, zawsze była we mnie jakaś wiara, zawsze widziałem jakąś możliwość wyjścia. I tylko w tym wypadku po raz pierwszy zdałem sobie sprawę, że jestem bezradny, i wtedy całkowicie się załamałem”.

Uratowała go życzliwość i rzeczowa pomoc przyjaciół i znajomych. Szczególną w tym rolę odegrali prof. Szczepan Pieniążek (światowej sławy naukowiec) i jego żona, którzy wręcz na siłę ściągnęli go do pracy w Instytucie Sadownictwa, gdzie stworzono mu dogodne warunki pracy i przyjazną atmosferę. Dzięki temu szybko przekonał się, że może nadal pożytecznie pracować. Stopniowo wracała równowaga duchowa i wiara we własne siły.  

„Proszę pani, ja tę roślinę rozumiem, ja ją czuję… Przy mojej wiedzy teoretycznej i praktycznej mogę w każdym przypadku doświadczalnictwa rolniczego w sposób prawidłowy określić, jak przeprowadzić badania i w jakim układzie…”.  

Kiedy Kazimierz Szczepański rozpoczynał pracę w Instytucie w roku 1954, placówka ta istniała zaledwie od kilku lat (Instytut powstał w 1951 roku). To on stworzył Pracownię Metodyki Doświadczeń i Statystyki, która zajmuje się projektowaniem układów doświadczeń i statystycznym opracowywaniem zebranych wyników. Organizowanie tej pracowni rozpoczął jeszcze przed utratą wzroku i kieruje nią do dnia dzisiejszego. Pracownia liczy obecnie ośmiu pracowników (w tym pięciu naukowych) i jest wyposażona w minikomputer P - 652 firmy Olivetti.  

Projektowanie układu doświadczenia polega na wybraniu odpowiedniej dla danego tematu i warunków metody rozmieszczenia obiektów (kombinacje, traktowania), określeniu rodzaju i liczby powtórzeń i sposobu dokonywania pomiarów. Chodzi o takie rozmieszczenie obiektów i dobranie takiej liczby powtórzeń, aby badane w doświadczeniu czynniki mogły być ocenione obiektywnie i wiarygodnie, przy założonym z góry poziomie ufności. Jest wiele metod dla układu doświadczeń opracowanych przez statystykę matematyczną. Każdej z nich odpowiada inny sposób statystycznego opracowania wyników. O wyborze metody decyduje głównie rodzaj zagadnienia, stanowiącego przedmiot badań, a w pewnym stopniu także warunki, w jakich mogą być dane badania wykonane.  

W badaniach sadowniczych wybór odpowiedniej metody ma wyjątkowo duże znaczenie. Poznanie bowiem własności nowych odmian lub działania jakichś traktowań i zabiegów wymaga zwykle co najmniej dziesięciu lat żmudnych badań i wielkich nakładów środków materialnych. Popełnionych zaś błędów przy założeniu doświadczenia nie da się już potem niczym naprawić. Dlatego to właśnie polowe doświadczenia sadownicze muszą być tak starannie projektowane pod względem metodycznym.  

Pracownia Metodyki Doświadczalnej i Statystyki spełnia w Instytucie głównie funkcje usługowe. Służy pomocą przy projektowaniu układów doświadczeń, korygowaniu metodyki w trakcie ich prowadzenia i opracowuje statystycznie zebrane wyniki. Należy nadmienić, że opracowanie wyników wymaga stosowania złożonych metod matematycznych i bardzo pracochłonnych obliczeń. Dzięki wyposażeniu pracowni w komputer jest ona w stanie wykonać prawie 100% wszystkich analiz statystycznych w Instytucie Sadownictwa. Oprócz pracy usługowej, pracownia prowadzi własne badania nad zwiększeniem efektywności metod, służących do oceny intensywności wzrostu i plonowania roślin sadowniczych.  

Profesor Szczepański jest jedynym w Polsce samodzielnym pracownikiem naukowym, który zajmuje się metodyką doświadczeń sadowniczych. Wieloletniość bowiem i własności uprawowe roślin sadowniczych wymagają stosowania właściwych metod w badaniach, uwzględniając swoiste własności roślin. Poza pracą w Instytucie prof. Szczepański jest stałym konsultantem dla prac naukowo - badawczych (magisterskie, doktorskie i habilitacyjne), prowadzonych w Instytucie Produkcji Ogrodniczej SGGW Akademii Rolniczej w Warszawie. Społecznie pracuje w różnych organizacjach, między innymi w PZN, gdzie przez dziesięć lat był przewodniczącym Głównej Komisji Rewizyjnej, a od kilku lat był przewodniczącym Rady Naukowej.  

„Kiedy utraciłem wzrok, nie myślałem o karierze naukowej, chciałem jedynie pracować. Powoli jednak narastało we mnie przekonanie, że z powodu utraty wzroku moja przydatność dla nauki wcale się nie zmniejszyła i jeśli tylko na bieżąco będę zapoznawał się z literaturą naukową, to w swojej dziedzinie wcale nie będę gorszy od innych. Od 1964 roku, na Wydziale Ogrodniczym SGGW, obroniłem pracę doktorską, zostałem mianowany samodzielnym pracownikiem naukowym, zaś w cztery lata później otrzymałem tytuł docenta, po złożeniu pracy habilitacyjnej, na temat warunków meteorologicznych i lokalnych na plonowanie jedenastu odmian truskawek. No i teraz ta profesura… Mam przeszło trzydzieści publikacji naukowych, z których większość dotyczy metodyki doświadczeń sadowniczych”.  

„Czy traktujemy go ulgowo? Absolutnie nie - mówi profesor Stanisław Zagaja, zastępca dyrektora do spraw nauki Instytutu . - Na tytuł profesora musiał solidnie zapracować, wykazać się własnym dorobkiem naukowym, publikacjami. Jest pełnowartościowym pracownikiem, jak każdy inny, i na co dzień zupełnie nie pamiętamy o jego kalectwie”.  

„Niezwykła dociekliwość - dodaje dr Stefan Rejman, wychowanek i zastępca profesora - rozległa wiedza teoretyczna i praktyczna w przedmiocie, umiejętność krytycznego spojrzenia na zagadnienia, którymi się tu zajmujemy, co jest niezmiernie ważne w pracy naukowej. No i ta zadziwiająca wprost wrażliwość na ludzkie sprawy i chęć niesienia pomocy…”

„Doskonała pamięć, dobry organizator. Wymaga dużo od innych, ale także od siebie. Nawet w stosunku do najbliższych nie potrafi być tolerancyjny” - mówi pani Alina Ostrowska, sekretarka profesora, współpracująca z nim od dwudziestu lat. Znał ją jeszcze przed utratą wzroku.

„Cóż więcej mogę powiedzieć? - mówi Kazimierz Szczepański - Chyba tylko to, iż mimo kalectwa, mimo różnych przeciwności losu, moje życie było bardzo bogate, głębokie w przeżycia. Miałem dużo szczęścia, gdyż nigdy nie zawiedli mnie moi przyjaciele. Zawsze znajdowałem wokół siebie ludzi życzliwych”.

 

       Pochodnia Październik 1978