Towarzystwo zarejestrowane

Warszawski chór niewidomych, działający przy kościele Św. Marcina, obchodzi w br. jubileusz ćwierćwiecza istnienia. Przez 25 lat uświetniał swym śpiewem przede wszystkim uroczystości kościelne. Ale nie tylko. Niewidomi artyści występowali również za granicą - w Mińsku na międzynarodowym festiwalu , Wilnie, na Morawach. Wprawdzie przeważająca część ich repertuaru to pieśni religijne, jako że  twórca i dyrygent chóru pan Stanisław Głowacki jest organistą i kompozytorem, ale coraz więcej wykonują również pieśni świeckich, właśnie po to, by móc wyjść na szersze wody - koncertować na różnych scenach i dla szerszej publiczności. Uwieńczeniem 25-letniej działalności chóru jest nagrana ostatnio płyta zawierająca jego dorobek muzyczny. Jest ona swoistym dowodem wdzięczności także dla jego dyrygenta.

Najnowszą inicjatywą 11-osobowego chóru niewidomych (chociaż w jego składzie są również 4 osoby widzące) było zarejestrowanie w sądzie Towarzystwa Muzycznego im. Edwina Kowalika. Miało to miejsce 13 października br.

- Skąd taki pomysł? - pytam prezesa Towarzystwa - pana Stanisława Kozyrę.

- Do tej pory nasz chór istniał nieformalnie. Nie mieliśmy ani adresu, ani konta, ani pieczątki. Nawet gdyby ktoś chciał nam pomóc, nie mógł tego zrobić, bo formalnie nas nie było.

Decyzję o założeniu Towarzystwa przypieczętowała śmierć wybitnego niewidomego pianisty o międzynarodowej sławie - Edwina Kowalika, który, kiedy jeszcze żył, niejednokrotnie wyrażał życzenie, by nasz chór prowadził bardziej różnorodną działalność, a mianowicie szerzył kulturę muzyczną nie tylko wśród niewidomych, ale i na zewnątrz. Po Jego śmierci czuliśmy się w obowiązku moralnym, by zrealizować tę ideę.

- Czym będzie się zajmowało nowo powołane Towarzystwo?

   - W obecnej sytuacji społeczno-gospodarczej polscy niewidomi artyści wymagają wszechstronnego wsparcia, nie tylko finansowego, ale również organizacyjnego i duchowego.  Chcemy służyć im pomocą poprzez wspieranie inicjatyw muzycznych w środowisku niewidomych, wspomaganie działalności zespołów i artystów indywidualnych, promowanie ich dorobku i ich samych oraz zdobywanie na ten cel pieniędzy. Mamy również zamiar organizować i sponsorować krajowe i zagraniczne imprezy muzyczne z udziałem niewidomych muzyków, pomagać w zakupie instrumentów i innego niezbędnego wyposażenia, organizować szkolenia i warsztaty muzyczne dla niewidomych twórców, opłacać ich nauczycieli i instruktorów. Najbliższy jednak cel to wypromowanie nagranej już płyty z repertuarem chóru. Takie są nasze ambitne plany, a skoryguje je jeszcze życie. Oczywiście wszystko zależy od pozyskania sponsorów na naszą działalność i przekonania ich, że ma ona sens.

   - Kto może należeć do nowo powołanego Towarzystwa?

- Każdy, kto kocha muzykę, chociaż niekoniecznie zajmuje się nią amatorsko czy zawodowo. Obecnie zapisało się do niego 17 osób - niewidomych i widzących - przyjaciół, członków rodzin. Korzystając z okazji apelujemy do kolejnych miłośników muzyki, nie tylko w kraju, ale i zagranicą, aby zechcieli wesprzeć swym członkostwem w Towarzystwie, i nie tylko, ideę zmarłego pianisty, jego patrona, który sam był przykładem hasła, iż muzyka nie zna granic. Jeśli ktoś ma talent, pracowitość i hart ducha, osiągnie sukces nawet jeśli jest osobą niepełnosprawną. Choć jego droga do sukcesu będzie znacznie trudniejsza. I właśnie w wyrównywaniu tych szans chcemy pomagać.

- Gdzie mogą się zgłaszać osoby chcące zapisać się do Towarzystwa?

- Wprawdzie nie mamy jeszcze własnego konta bankowego, gdyż trwają formalności z jego załatwianiem, ale mamy adres. Oto on: ul. Gubinowska 15, 02-955 Warszawa, tel. 42-32-91.  

- Dziękuję za rozmowę i życzę sukcesów.

                            Katarzyna Kwiatkowska  

Pochodnia grudzień 1998