Zdzisław Stańczak

STANISŁAW MADEJ (1910-1980)

CZŁOWIEK, POLITYK, DZIAŁACZ

Zdarzają się ludzie, których nic nie złamie. Żadne przeciwieństwa losu. Przykre doświadczenia w konfrontacji z dniem powszednim czy z ludźmi. Nawet świadomość niemożności zrealizowania swoich najbardziejwymarzonych celów. Takim był Stanisław Madej - łódzki włókniarz i budowniczy zrębów Polski Ludowej. Jeden z czołowych, zasłużonych działaczy Polskiego Związku Niewidomych.Stanisław Madej urodził się 11 listopada 1910 roku, we wsi Wierzchowisko w pow. Miechów w kieleckiem. Ojciec miał na imię Michał. Matka Katarzyna z domu Błaut. Po ukończeniu szkoły powszechnejw rodzinnej wiosce, w 1928 roku uzyskał maturę w gimnazjum im. Króla Kazimierza Wielkiego w Olkuszu. We wrześniu 1929 r. zaczął pracę w klasowym Związku Zawodowym Robotników Rolnych. W tym samym roku wstąpił do Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej.Działalność związkową prowadził, w różnych powiatach, do roku 1932 - do czasu przeniesienia się do Łodzi. W tym czasie był już dojrzałym działaczem. Praca agitacyjna, organizatorska i oświatowa wypełniała mu bez reszty każdy dzień .W roku 1934 Stanisław Madej zaczął, pracować jako robotnik na wykończalni w „Widzewskiej Manufakturze' w Łodzi. Już po kilku tygodniach został delegatem w klasowym Związku Włókniarzy, a wkrótce przewodniczącym Rady Delegatów.   Kiedy w roku 1936 podczasstrajku, od strony Widzewa, przez całą szerokość ulicy Targowej,-przy której znajdował się pałac jednego z najbogatszych fabrykantów - ciągnął robotniczy pochód, w pierwszym szeregu, wśród starszyzny włókniarskiej szedł młody robotnik wykończalni - 25-letni Stach Madej.Bezpośredni w stosunkach z ludźmi, czuły na kłopoty innych, towarzysz Madej posiadał cenny dar. Do organizowanych przez siebie akcji pozyskiwał szerokie kręgi robotników, również wśród politycznieniezaangażowanych. Mieli do niego zaufanie.Okupacja hitlerowska zastała Stanisława Madeja w tej samej fabryce. Otrzymała ona niemiecką nazwę „Zellgarn'. Terror okupanta Nie przeraził komunisty Madeja. W „Zellgarnie' dosłownie ani jeden dzień nie mijał bez jakiegoś aktu sabotażu. Ich organizatorem był Stanisław Madej - „Kajetan'. Oto co sam pisze o jednym „z takich -sabotaży w książce „Czerwony Widzew', która ukazała się w 1972 roku w Wydawnictwie Łódzkim.:„Do przerobu celulozy zużywano dużo wody - w związku z tym Niemcy zmuszeni byli rozbudować sieć wodociągową. Wykopano kilkanaście nowych studzien, zainstalowano najnowocześniejsze pompy i dla zasilania całego tego systemu wodociągowego zainstalowano specjalny transformator. Przed jego rozruchem wszystko zostało dokładnie sprawdzone, ale w czasie jaki pozostał między przeprowadzeniemkontroli pracy transformatora a uroczystym uruchomieniem, nowego systemu wodociągowego gwardziści zdążyli spiąć przewody elektryczne  ....Nadeszła chwila oficjalnego otwarcia W stacji pomp.  Rojno było od galowych mundurów gości. W uroczystości uczestniczyła również cała dyrekcja Zellgarnu. W odpowiedniej chwili inżynier Schwarz -dał znak Dankowskiemu- Włączaj.- Dankowski .przerzucił hebel i w tym samym czasie nastąpił huk i błysk. Mimo    że awaria była niezwykle poważna i trudna do wytłumaczenia, nikt z nas na szczęście nie został pociągnięty -do odpowiedzialności, uznano bowiem, że przyczyną krótkiego spięciabyła jakaś przypadkowa pomyłka....'.W organizowaniu masowego sabotażu, zamachów, niszczeniu gospodarstwniemieckich, we wszystkich akcjach podejmowanych przez komórki PPR czy Gwardię Ludową Stanisław Madej - szef sztabu tej organizacji na Łódź - ujawniał szczególne dyspozycje charakteru: opanowanie i pomysłowość. Oto jego relacja o, jednym z incydentów -z publikacji „Łódź w walce o wolność' :„Przypominam sobie zdarzenie, jakie mnie spotkało, gdy jechałem chłopską furą -i wiozłem pod siedzeniem  wozu naszą literaturę. W Zgierzu zostałem, zatrzymany przez żandarmerię. Gdy mnie zatrzymali,zeskoczyłem z wozu, zrzucając zarazem ławkę, w której była literatura i powiedziałem:    szukajcie . Żandarmi przeszukali wóz i kazali  mi odjechać. Włożyłem z powrotem ławeczkę i pojechałem dalej Aresztowany został w czerwcu 1943. Już miał wychodzić z fabryki do domu. Wezwano go do majstra, A tam czekało na niego dwóch mężczyzn. W -łódzkim gestapo przeszedł gehennę tortur. Przez dwa tygodnie usiłowano z niego wymusić informację o działalności partii „Całe moje ciało - mówił o śledztwie Madej („Kajetan') - było zielonkawo-granatowe. Utworzyły się na nim duże rany. Oprawcy przygniatali mi palce w drzwiach, bili mnie w stopy. Nogi mi tak spuchły, że nie mogłem nosić butów'....Przeżył obóz koncentracyjny  Mauthausen. W kwietniu 1945 roku odbył tragiczną wędrówkę ewakuacyjną z obozu w Aflenz do Ebensee, w samym sercu gór. Z ponad 600 więźniów do Ebensee doszło 319. Wśród wielu drobiazgów z pietyzmem przechowanych obecnie przez żonę Stacha, panią Barbarę, znajduje się zasuszony kwiat - fiołek alpejski zerwany na drodze śmierci do obozu w Ebensee. W kotlince, w której na północnym stoku leżał jeszcze śnieg. Tyle było ciepła i liryzmu w tym twardym człowieku....Wyzwolenie przyszło z amerykańskimi tankietkami.' Jednak pomimo silnej agitacji za niepowracaniem do kraju, Ebensee wrzało iecierpliwością tych, którzy zdecydowali się na jak najszybszy powrót.Stanisław Madej ani jednego dnia nie był bezczynny. Nawiązał kontakt z miejscowymi komunistami, zaczął redagować lokalną / gazetę „Ebensee Nachrichten', ale liczył godziny w oczekiwaniu na przepustkę do Polski. Powrócił do Łodzi, swego ukochanego miasta któremu pozostał wierny do końca życia.... Konsekwentnie rozpoczął pracę w KW Polskiej Partii Robotmiczej. Po kilku miesiącach, w grudniu.1945 r., został przewodniczącym Komisji Specjalnej do Walki z Nadużyciami i Szkodnictwem Gospodarczym. Nie był na tym stanowiskupobłażliwy. Tępił spekulantów, ale był sprawiedliwy. Nikt nie cierpiał niesłusznie. W tym czasie włączył się w wir życia społecznego. Radny, przewodniczący Związku Uczestników Walki Zbrojnej,przewodniczący Komisji Rewizyjnej Związku Byłych Więźniów Politycznych - to tylko ważniejsze funkcje, jakie pełnił  towarzysz Madej na terenie Łodzi.W roku 1949 został przeniesiony na takie samo stanowisko w Warszawie. Znów znalazł się tam, gdzie mógł być, pożyteczny. W różnych instytucjach i organizacjach. W Centrali Spółdzielni Inwalidów - w charakterze członka zarządu, w Centralnym Związku Spółdzielczości Pracy - jako członek zarządu. Po reorganizacji tej instytucji został członkiem Rady.Na skutek bicia przez gestapo, warunków obozowych i nabytej awitaminozy Stanisław Madej tracił powoli wzrok. W roku 1951 został ociemniałym. Własne   ślepnięcie otworzyło nową sferę działalności. Nietypowy to był ociemniały. I w tej nowej sytuacji potwierdziły się cechy charakteru Stacha. Zaczął uczyć innych, że i po niewidomemu można się śmiać. Nie przestał się cieszyć życiem. Opowiadał nieraz, że często przy goleniu gwiżdże lub śpiewa. Dzieciom wtedy - mawiał - nie wpadnie nawet do głowy, „że ich tata może być nieszczęśliwy.Został członkiem Polskiego Związku Niewidomych i wkrótce wiceprezesem Zarządu Głównego. Objął też kierownictwo nad wydawnictwamiZwiązku, Był ich naczelnym redaktorem. W jego przekonaniupublikacje ułatwiały otwieranie okien ku społeczeństwu. „Obiektywnie trzeba stwierdzić, że pod kierownictwem redaktora Madeja „Pochodnia' stała się autentycznym środkiem przekazywania problemów trapiących środowisko niewidomych i jednocześnie pismem informacyjnym również dla widzących. Od października 1964 do V Zjazdu Stanisław Madej pełnił funkcję prezesa Zarządu Głównego PZN. W dalszym ciągu piastował, różne stanowiska społeczne. Jego aktywność nie osłabła nawet po dwóch zawałach, które przebył w 1959 roku. Tak jak dawniej pozostał człowiekiem towarzyskim. Był członkiem Rady Nadzorczej Centrali Ubezpieczeń Społecznych, Rady Naukowej Zakładu Badawczego Związku Spółdzielni Niewidomych, -Rady Techniczno-Ekonomicznej Przedsiębiorstwa Sprzętu RehabilitacjiZSI i wielu innych.Z opowiadanych przez towarzysza Madeja swych dziejów z okresu działalności politycznej przed wojną, walki z hitlerowska-okupantem, okresu aresztowań i cierpień w obozach koncentracyjnych rysuje się portret człowieka o niezwykłej prawości i odwadze. W każdej życiowej- sytuacji nawiązywał serdeczny stosunek ze środowiskiem, z ludźmi z którymi współpracował. Niejeden kłopot innego człowieka był i jego troską. Podczas prowadzenia konferencji i w zwykłych roboczych kontaktach stwarzał atmosferę zaangażowania. Wyzwalał inicjatywę swych rozmówców. Jego   komunikatywność zdobywała mu sympatię każdego młodzieżowego audytorium   - szczególnie, kiedy w mundurzepułkownika WP opowiadał o czasach przedwojennych i o wojnie Od siebie Madej dużo wymagał. Utrata wzroku nie ograniczała w niczym jego zainteresowań. Śledził wydarzenia polityczne. Uczestniczył w życiu partii. Martwiła go sytuacja ekonomiczna kraju. Dostrzegał dramatyzm współczesnego świata. Miał doskonałe rozeznanie aktualnych problemów kultury. Sięgał po nagrania książek z najrozmaitszych dziedzin. Lubił poezję.W historii Polskiego Związku Niewidomych Stanisław Madej zapisał niejedną piękną kartę. Jego bystra inteligencja, zmysł organizacyjny i pomysłowość były zaraźliwe. W okresie prezesury towarzysza Madeja obserwowało się ożywienie wśród aktywu i pracowników Związku. Zebrania i narady prowadzone bez urzędowej sztampy zamykane były konkretnymi zadaniami. Często prowokowały do dyskusji, ale zawsze stymulowały właściwy kierunek realizacji tych zadań Związku, które bezpośrednio prowadziły do ułatwienia życia, niewidomym.Podstawowym założeniem prezesa Madeja w działalności wewnątrz-organizacyjnej było wyzwolenie w większym stopniu aktywności czynnika społecznego w pracach Związku oraz decentralizacja.Preferowanie pracy o charakterze społecznym, a ograniczanie aparatu etatowego, przyniosło istotne korzyści Związkowi. Koncepcja nadzoru społecznego wywołała kontrowersje, wśród działaczy centralnych. „Natomiast decentralizacja władzy na rzecz Okręgów miała korzystny wpływ na rozwój PZN, wyzwalała bowiem inicjatywę terenu. W tym aspekcie korzystna dla Związku była inspiracja dotycząca nawiązywania współpracy z Wojewódzkimi Radami Narodowymi.Ułatwiało to pozytywne załatwianie lokalnych postulatów, a co za tym idzie, stwarzało warunki wzrostu pozycji Związku wśród niewidomych.Wspomniałem już o „otwieraniu okien ku społeczeństwu'. Świadomość potrzeby większego zainteresowania społeczeństwa problemami niewidomych zrodziła koncepcję komisji popularyzującej sprawy niewidomych.Prezes Zarządu Głównego przypisywał  dużą rolę wszelkim działaniomi formom przyczyniającym się do likwidowania psychologicznejbariery pomiędzy niewidomymi a widzącymi. Drogą ku temu było stwarzanie takich warunków, w których niewidomy pozbyłby się poczucia swej nieużyteczności dla społeczeństwa.Dla prezesa Madeja był to główny motyw w działalności Związku. Dlatego bez reszty angażował się w finalizowanie od dawna zgłaszanychpostulatów. Pomagała mu w tym nie tylko energia, ale, i bezkompromisowość, z jaką prowadził sprawy Związku na wysokim szczeblu instancji rządowych  i partyjnych. Nie miał w sobie niczego z konformisty.Gdy Prezes Rady Ministrów przez 3 miesiące nie ustosunkował się do sprawy sfinansowania lektoratów, tow. Madej napisał do niego list, zwracając mu uwagę, że i jego obowiązuje ustalony tryb postępowania administracyjnego. Oczywiście po liście sprawa środków finansowych na lektoraty została natychmiast załatwiona pozytywnie. Inną sprawą była tresura psów. To właśnie osobista interwencjaprezesa PZN spowodowała, że do dnia dzisiejszego psy tresowanesą bezpłatnie w Ośrodku Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.Trudno byłoby wymienić wszystkie sprawy załatwione pozytywnie dla niewidomych w okresie prezesury Stanisława Madeja. Związek przejął Zakład Rehabilitacyjny w Chorzowie. Otwarta została nowa szkoła dla dzieci niedowidzących w Lublinie. Roczny kurs masażystów w Krakowie przekształcony został w dwuletnią szkołę masażu leczniczego. Wojewódzka Rada Narodowa w Łodzi podjęła decyzję budowy internatu dla niewidomych.W okresie działalności Stanisława Madeja w PZN wiele było nierozwiązanych problemów niewidomych, które nie dawały    mu spokoju. Wykorzystywał więc swoją pozycję polityczną zgłaszał postulaty, pisał do instancji partyjnych. Przekonywał o słuszności swego stanowiska. O jego charakterze komunisty świadczy też fakt, że konsekwentnie bronił swego stanowiska nawet w sytuacji, kiedy najwyższa instancja PZPR wypowiadała się negatywnie w jakiejś sprawie. Taką była na przykład jego koncepcja połączenia Związku Spółdzielni Niewidomych z PZN.W okresie dyskusji nad tezami na V Zjazd Polskiej ZjednoczonejPartii Robotniczej uzasadniał konieczność przyznania jednomiesięcznych urlopów niewidomym pracownikom fizycznym. Postulował zatrudnianie niewidomych absolwentów wyższych uczelni zgodnie z kierunkiem odbytych studiów. Traktował to jako istotny czynnik procesu wychowawczego przez pracę. Wskazywał na znaczeniedziałalności kulturalnej i artystycznej zespołów niewidomychw procesie integracji z pełnosprawnym społeczeństwem, z widzącą publicznością.Tkwiąc praktycznie w problematyce spółdzielczości inwalidzkiej Stanisław Madej zaprezentował w Komitecie Pracy i Płac cały katalog spraw wymagających zajęcia stanowiska służącemu interesowiinwalidów. Przekonywał o konieczności odrębnego traktowania spółdzielni inwalidzkich w zakresie limitów płacowych, zatrudnieniai innych dyrektywnych wskaźników oraz warunków socjalnych. Podniósł sprawę praw dla inwalidów chałupników.Obserwując zmniejszanie się zatrudnienia niewidomych w przemyśle, lansował swoją koncepcję produktywizacji inwalidów. Widział też tzw. problem pseudowidzących /z 85 25478tratą wzroku/.W katalogu spraw spółdzielczości -inwalidzkiej reprezentował również potrzebę utworzenia zakładów wykonawstwa inwestycyjnego, baz remontowych i produkcji narzędzi, stanowiących zaplecze dla spółdzielni.Z nie mniejszą aktywnością Stanisław Madej włączył się w nurt problematyki międzynarodowej niewidomych. W Komitecie EuropejskimŚwiatowej Rady Pomocy Niewidomym powierzono mu funkcję wiceprzewodniczącego. Wybór na to stanowisko też jest charakterystyczny.Madej reprezentował kraj  socjalistyczny, nie ukrywał swej ideologii, „Wojował' z przedstawicielami krajów zachodnich o przyjęcie NRD-owskiej organizacji niewidomych do Komitetu, a były wówczas przeciwko temu duże opory, ze względów politycznychoczywiście. Mimo to prezes PZN cieszył się sympatią całego gremium Europejskiego Komitetu. Posiedzenia Komitetu stanowiły forum nie tylko dla przeglądu sytuacji i warunków życia niewidomych w krajach europejskich. Umożliwiały one ustalenia wspólnego frontu w sprawach socjalnych i organizacyjnych niewidomych w Europie, formułowanie ujednoliconychstanowisk w występowaniu krajowych organizacji do władz aństwowych.Stanisław Madej traktował swoją funkcję w Komitecie jako' „wizytówkę' wszystkich krajów socjalistycznych. Jego wnioski spotykały się z aprobatą. Na przykład na posiedzeniu w Monachium, z inicjatywy tow. Madeja przyjęto wniosek do Organizacji Narodów Zjednoczonych, aby przywilej bezpłatnego przewodnika wprowadzić w całym świecie. Z kolei dobre doświadczenia związków niewidomych w krajach zachodnich przyjmował z aprobatą, popularyzując je w Polsce.Bardziej robocze kontakty nawiązały w tym czasie organizacje niewidomych z krajów socjalistycznych. Wynikało to zresztą nie tyle ze wspólnoty ideologicznej, co identyczności struktury społeczno-ekonomicznej. Na spotkaniach przedstawicieli związków z poszczególnych państw zapoznawano się z sytuacją niewidomych w danym kraju, konfrontowano osiągnięcia i metody pracy, formułowanopostulaty w zakresie ułatwiania życia niewidomym. Na jednym takim spotkaniu, w sierpniu 1966 roku, przedmiotem dyskusji była sprawa integracji niewidomych ze społeczeństwem. Prezes Madej przedstawił uczestnikom spotkania, jak w Polsce -w przeciwieństwie do niektórych innych krajów - integruje się niewidomych w społeczeństwie widzących. Przede wszystkim nie izolujesię ich. Uczestniczą oni w życiu społecznym. Wybierani są do władz stowarzyszeń i instancji partyjnych. Piastują, mandaty w organach władzy terenowej. Natomiast specjalne szkoły i zakłady pracy stanowią bardziej racjonalne i korzystne dla niewidomych rozwiązania ich życiowych sytuacji. Koncepcja rozproszenia niewidomych w okresie edukacji czy pracy zawodowej prowadzi do tego, że niewidomi się męczą i z nimi inni. Ten polski system integracji został aprobowany przez większość uczestników spotkania.Stanisław Madej. Człowiek, działacz, polityk. Trudno powiedzieć, że w jego osobowości przeważały jakieś cechy potocznie przypisywane tym pojęciom. W przyrodzie znane jest zjawisko symbiozy. Osobowość Stanisława Madeja stanowiła właśnie symbiozę cech spójnych i przeciwstawnych. Humanista, czuły na strofy lirycznych wierszy, z gorącym sercem na niedolę innego człowieka i bezkompromisowy w walce ze złem i patologią społeczną. Komunista oddany bez reszty partii i ostro występujący„przeciwko deformacjom w jej praktycznej działalności. Człowiek otoczony głęboką przyjaźnią ludzi i obiekt nienawiści. Seria z pistoletu maszynowego do samochodu, którym jechał ulicamiŁodziD chybiła. Ale w kilka dni później dotkliwie pobito jego ojca. Również jako prezes PZN miał - poznać gorzki smak niechęci do siebie małodusznych ludzi. Los nie był mu łaskawy. Kiedy w 1957 roku, w sali Filharmonii Łódzkiej, dekorowano towarzysza Madeja „Sztandarem Pracy', mógł już tylko słyszeć wołanie: „Wróćcie nam Madeja do Łodzi'.Stanisław Madej zmarł 18 października 1980 w Warszawie. Po śmierci wrócił do miasta, któremu pozostał wierny do końca. Jego grób znajduje się na cmentarzu Komunalnym w Łodzi.Za działalność polityczną i społeczną, za pracę zawodową.otrzymał wiele odznaczeń: Złoty Krzyż Zasługi w 1946 roku,Srebrny Medal Zasłużonym na Polu Chwały w 1964| Odznakę Grunwaldzką w 1946 Order Odrodzenia Polski w 1947 r. Krzyż Partyzancki w 1951 r. Medal 10-lecia Polski Ludowej w 1955 r. Złoty Krzyż Zasługi - po raz drugi - w 1955 r. Sztandar Pracy II klasy w 1957 r. Srebrny Medal za Zasługi dla Obronności Kraju w 1967oraz Medal XXX-lecia PRL w 1972 roku   i   Sztandar Pracy I klasy w 1979./O aktywności społecznej Stanisława Madeja świadczą też liczne wyróżnienia wielu instytucji i organizacji: Odznaka Zasłużonego Działacza Ruchu Spółdzielczego w 1959 roku HonorowaOdznaka miasta Łodzi w 1960 r. Złota Odznaka Honorowa ZwiązkuInwalidów Wojennych w 1962 r. Złota Odznaka Honorowa Zasłużony dla Warmii i Mazur w 1963 r. Odznaka Tysiąclecia w 1963 r. Złota Odznaka Honorowa Związku Ociemniałych Żołnierzy w 1965 r.Srebrne Odznaczenie Janka Krasickiego w 1968 r. Złota Odznaka Polskiego Związku Niewidomych w 1969 r. Złota Odznaka Związku Emerytów i Rencistów w 1970 r.  

   a także Złota Odznaka Warszawy w 1979 roku.