Biografia prasowa  

 

 Gabriela Sikora  

Zasłużony pracownik Domu Opieki dla Niewidomych w Chorzowie  

 

                 Umieć słuchać innych  

                                

   Do chorzowskiego Domu Pomocy Społecznej im. Kazimierza Jaworka trafiła jako młoda dziewczyna i „wsiąkła” tu na długie 20 lat. I nie żałuje. Praca z niewidomymi seniorami to jej pasja, żywioł, powołanie. Pani Gabriela Sikora, bo o niej tu mowa, zawiaduje całym pionem socjalno-rehabilitacyjnym i personelem medycznym. A największą jej radością są uśmiechnięte twarze podopiecznych, mieszkańców domu, którzy witają ją każdego dnia, gdy przychodzi do pracy.  

   Redakcja: - Trudne były początki? - pytam młodą jubilatkę?  

   Gabriela Sikora: - Trafiłam tu w 1987 roku, dwa lata po uruchomieniu tej placówki, prosto ze szpitala, gdzie byłam pielęgniarką. Wszystko było dla mnie obce i nowe, zwłaszcza środowisko.  Tu po raz pierwszy zetknęłam się z niewidomymi. Musiałam się nimi zająć nie tylko jako pielęgniarka, ale jak ktoś bliski, kogo darzą zaufaniem. Aby lepiej ich poznać, poszłam na kurs instruktorów orientacji przestrzennej do Bydgoszczy. I to był przełom. Zaczęłam rozumieć ich problemy i już wiedziałam, jak mogę im pomóc.  

   - I jak im pani pomagała?  

   - Najważniejsze w tej pracy, to umieć słuchać ludzi i nie popaść w rutynę. Poznać ich dotychczasowe życie, zainteresowania, także przebyte choroby i dolegliwości. Od tego bowiem zależy przyszły program ich rehabilitacji. Dlatego wiele czasu poświęcałam na indywidualne rozmowy. W ten sposób nawiązywała się między nami nić sympatii i powoli otwierali przede mną swoje serca.   

    Moi podopieczni to ludzie różni - młodzi (najmłodszy ma 32 lata) i starzy (najstarszy - 94), każdy z innym bagażem życiowych doświadczeń, wywodzący się z różnych środowisk. Trzeba ich dobrze poznać, by zrozumieć ich oczekiwania i problemy. W tej pracy potrzebny jest nie tylko menadżer, ale przede wszystkim człowiek, z darem empatii, a poniekąd psycholog i spowiednik.    

   - Na czym polega opieka socjalno-rehabilitacyjno-medyczna, sprawowana wobec mieszkańców?  

   - Kiedy zaczynałam tu pracę, zajmowałam się jedynie personelem medycznym. Nie było jeszcze tak rozbudowanych jak obecnie działów: socjalnego i opiekuńczo-rehabilitacyjnego. Mieszkańcy domu mieli płatne zajęcie, wykonywali bowiem pracę nakładczą dla miejscowych spółdzielni niewidomych. Kiedy po transformacji ustrojowej praca się skończyła, powstała pustka, którą trzeba było czymś zapełnić. I tak tworzyły się kolejne działy - opieki medycznej, rehabilitacyjnej, socjalnej.  

   - Dużym personelem Pani zawiaduje?  

   - Około 50-osobowym (pielęgniarki, opiekunki, pokojowe) na 156 mieszkańców i jest to o wiele za mało. Dlatego podziwiam ich za oddanie i naprawdę ciężką pracę ponad miarę, bowiem stan około 60 pensjonariuszy naszego domu jest bardzo ciężki. Są to osoby nie chodzące i wymagające całodobowej opieki. Z tego powodu liczba personelu powinna być co najmniej o 20 osób większa. Zresztą takie są unijne standardy, wymagane w tego typu placówkach. I już za dwa lata musimy je spełnić, by otrzymać stałe zezwolenie na prowadzenie naszego DPS-u. Niedawno zamontowaliśmy windę dla wózkowiczów, których jest około 51. W ten sposób usunięta została ostatnia bariera architektoniczna. Dwuosobowe pokoje mieszkańców, każdy z łazienką i dużym balkonem, także sukcesywnie przechodzą modernizację. Ostatnio wyposażono je w nowe, wygodniejsze dla ludzi starszych umeblowanie. Trzeba jeszcze zadbać o ich estetykę i będzie się tu żyło jak w prawdziwym rodzinnym domu. Zresztą  wielu naszych mieszkańców w swoich rodzinnych domach nie miało takiej opieki jak tu. Jedyne, czego nie ma w nadmiarze, to specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego, który jest bardzo drogi. Naszym mieszkańcom przydałby się na przykład użyteczny w codziennym życiu wykrywacz kolorów, ale nie stać nas na taki zakup dla każdego.   

   - No właśnie, na co może liczyć ten, kto trafi do waszej placówki?  

   - Mamy doskonale wyszkolony do pracy z niewidomymi profesjonalny personel. Są instruktorzy orientacji przestrzennej i czynności dnia, którzy nauczą poruszania się po terenie ośrodka i samoobsługi bez udziału wzroku w specjalnie do tego przygotowanej i dobrze wyposażonej pracowni. Jest całodobowa opieka medyczna, na każdym piętrze pielęgniarka i bezproblemowy dostęp do lekarzy specjalistów. Na stałe przyjmuje stomatolog, internista, ortopeda, psycholog, psychitra i okulista. Są doskonale wyposażone gabinety rehabilitacji, z wannami do hydromasażu, duża sala gimnastyczna, pracownie, gdzie można doskonalić różne talenty, dobrze wyposażona biblioteka, sklepik i kaplica. Są wyjazdy do teatru, na turnusy rehabilitacyjne, do sanktuariów, a także liczne imprezy kulturalno-oświatowe, organizowane wspólnie z innymi podobnymi placówkami. Dlatego nikt, jeśli chce i jeśli pozwala mu na to zdrowie, ani przez moment się tu nie nudzi. Uczestniczy w zajęciach według własnej woli i zainteresowań. Jeśli do tego dodać ponad 2,5-hektarowy, pięknie zagospodarowany teren wokół ośrodka i jego położenie naprzeciw największego w Chorzowie Parku Kultury i Rozrywki, to z pewnością można stwierdzić, iż jest to dobre miejsce na spędzenie tu jesieni swojego życia. Dlatego gorąco zachęcam wszystkich tych, którzy mają grupę inwalidzką z powodu dysfunkcji wzroku i kwalifikują się do pobytu w placówce opiekuńczej, by skorzystali z naszych usług.  

   - W tak dużej społeczności ludzi starszych nietrudno o konflikty. Które z nich najbardziej dają się we znaki mieszkańcom i personelowi?  

   - Coraz większym problemem jest alkoholizm. Trafiają do nas ludzie uzależnieni, którzy zakłócają spokój innym. Jeśli sami nie potrafią rozwiązać swojego problemu, kierujemy ich najpierw na rozmowę do psychologa.  A jeśli to nie odniesie  skutku, występujemy z wnioskiem o przymusowe leczenie. Ostatnim etapem jest usunięcie takiego delikwenta z ośrodka z powodu niepodjęcia terapii.  

   Dużym problemem dla personelu placówki jest też fakt, iż trafia do nas coraz więcej mieszkańców w ciężkim stanie - często prosto ze szpitala, na noszach, nie chodzących, którymi rodzina nie chce się opiekować. Dzieje się tak zwłaszcza od czasu, kiedy zmieniły się przepisy o finansowaniu pobytu mieszkańców placówek opiekuńczych. Teraz, jeśli ich renta lub emerytura są niewystarczające, musi dopłacać rodzina. Ta więc, dokąd może, opiekuje się swoim krewnym, a kiedy jego stan zdrowia pogarsza się na tyle, iż domowa opieka nie jest możliwa, kieruje go do naszego dps-u.  

   - Ten rok jest rokiem szczególnym. Polski Związek Niewidomych obchodzi go pod hasłem: „Seniorzy-nestorzy”. Na co z tej okazji mogą liczyć wasi mieszkańcy?  

   - Centralne uroczystości przewidujemy na sierpień, kiedy to nasze miasto będzie święcić 750-lecie swego istnienia. Ale już dziś wiele się u nas mówi o ludziach starszych, czyta artykuły z prasy, wygłaszane są pogadanki na tematy gerontologiczne. Zresztą ta problematyka towarzyszy nam na co dzień, bo taka jest specyfika naszej pracy.  

- Dziękuję za rozmowę i życzę kolejnych 20 lat tak satysfakcjonującej pracy.  

-                     Rozmawiała Grażyna Wojtkiewicz  

   Od redakcji:  

   Pani Gabriela Sikora ma 47 lat, wykształcenie średnie medyczne i specjalistyczne, w dziedzinie organizacji pracy społecznej. Od 25 lat jest szczęśliwą mężatką i matką dwóch dorosłych już synów. Wkrótce zostanie teściową. Mąż jest emerytem, wcześniej pracował w górnictwie.   

      

    Pochodnia  czerwiec 2007