W służbie człowiekowi  

Grażyna Wojtkiewicz

W końcu maja bieżącego roku w Belwederze odbyła się uroczystość nadania przez Radę Państwa kilkunastu naukowcom polskim nominacji profesorskich. Miło nam donieść, że zaszczytny tytuł profesora, będący uznaniem za wybitne osiągnięcia naukowe, otrzymała także Zofia Sękowska z Lublina, honorowy członek PZN, od lat współpracująca z naszą organizacją.  

Profesor Zofia Sękowska swą pracę naukową związała z niewidomymi. Gdy skończyła studia filozoficzne i pedagogiczne, była już żoną ociemniałego, zmarłego przed kilku laty działacza polskiego ruchu niewidomych - Modesta Sękowskiego. Właśnie ten fakt, a także względy społeczne zdecydowały o tym, że zainteresowała się psychopedagogiką specjalną, a szczególnie tyflologią.

        - Kiedy rozpoczynałam pracę na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim jako asystentka, nie miałam jeszcze sprecyzowanego kierunku przyszłych badań naukowych. Ponieważ interesuję się nie tylko teorią, ale też i praktyką, a także pracą społeczną, potrzebna mi była taka specjalizacja, w której te aspekty mojej osobowości mogłyby się rozwinąć. Psychopedagogika specjalna to dziedzina integrująca zarówno psychologię, jak i pedagogikę czy socjologię. Domaga się rozwiązywania problemów teoretycznych i praktycznych. Znajduje zastosowanie w służbie człowiekowi, nie jest oderwana od życia.  

Nawiązałam kontakt z prof. Marią  Grzegorzewską, twórczynią pedagogiki specjalnej, wybitnym człowiekiem, psychologiem i miałam ten zaszczyt, że w roku 1959 obroniłam u niej na Uniwersytecie Warszawskim pracę doktorską. Ponieważ na uczelni, gdzie pracowałam, zlikwidowano pedagogikę, przeniosłam się na Uniwersytet Marii Curie - Skłodowskiej. Tu zdobyłam stopień doktora habilitowanego, a w ślad za tym, w 1970 roku, przyszła docentura. -

Podstawą do zdobycia doktoratu, a także habilitacji były dysertacje z zakresu tyflologii. Praca doktorska dotyczyła psychologicznych podstaw rewalidacji ociemniałych, a praca habilitacyjna omawiała zagadnienie poznawania rzeczywistości przez dzieci niewidome. Obie zostały wydrukowane w formie książek. Inne publikacje naukowe prof. Sękowskiej to wydana przez PWN książka „Kształcenie dzieci niewidomych”. „Pedagogika w lecznictwie” (PZWL), „Podstawy psychologicznej rehabilitacji ociemniałych”. Liczne wydawnictwa uniwersyteckie o charakterze dydaktyczno - naukowym, jak: „Podręcznik pedagogiki specjalnej”, skrypt „Wybrane zagadnienia z pedagogiki i psychologii upośledzonych”, „Efektywność kształcenia w szkołach dla dzieci niewidomych i niedowidzących” oraz bardzo liczne artykuły naukowe. W uczelni, w której pracuje, kieruje Zakładem Pedagogiki Specjalnej. Na zlecenie Instytutu Programów Szkolnych przy Ministerstwie Oświaty prowadzi badania we wszystkich tego typu zakładach nauczania.  

- Jak Pani godzi pracę naukową i dydaktyczną w uczelni z obowiązkami domowymi? - zwracamy się z pytaniem do pani prof. Sękowskiej.

- Na pewno nie jest to łatwe, tym bardziej, że obowiązki domowe miałam bardzo duże, gdyż wychowałam czterech synów, a w dodatku przed pięcioma laty straciłam męża. Wprawdzie synowie dorastają, ale w związku z tym rodzą się nowe problemy. Zorganizowałam na UMCS nowy kierunek studiów - pedagogikę specjalną w ramach studiów stacjonarnych i zaocznych. Mam czterystu studentów i jestem jedynym samodzielnym pracownikiem naukowym, który sprawuje nad nim opiekę. Prowadzę bardzo wiele prac magisterskich, liczne wykłady i ćwiczenia. Ponieważ kierunek mojej specjalizacji ma charakter społeczny, więc mam bardzo wiele kontaktów z ludźmi rozwiązuję nie tylko problemy naukowe, ale i społeczne. Muszę powiedzieć, że obydwie grupy problemów są bardzo trudne.  

- A na czym polega ta praca społeczna?  

- Przede wszystkim trzeba zapewnić wszystkim dzieciom niewidomym naukę w szkołach specjalnych, a wszystkim tracącym wzrok umożliwić kontakt z Polskim Związkiem Niewidomych, rehabilitację społeczną i zawodową. Szczególnie dotyczy to Lubelszczyzny. Prowadzę więc akcję odczytową w różnych środowiskach, podnoszącą kulturę pedagogiczną w zakresie stosunku otoczenia do dzieci czy ludzi dorosłych obarczonych inwalidztwem. Jestem także członkiem Towarzystwa Przyjaciół Dzieci, przewodniczącą Komitetu Pomocy Dzieciom Specjalnym, pracuję w Sekcji Psychologicznej Towarzystwa Walki z Kalectwem.  

Moim  obecnym celem życiowym jest rozwiązywanie problemów związanych z kształceniem i rehabilitacją osób obarczonych inwalidztwem, a szczególnie niewidomym i niedowidzącym. Temu poświęcam swój czas i za to się czuję odpowiedzialna na tyle, na ile mnie stać. Ciągle jeszcze pozostaje wiele problemów do rozwiązania, choćby sprawa powszechności nauczania i wychowania dzieci niewidomych. Na przykład tylko w województwie lubelskim  - według danych PZN - poza szkołą pozostaje około czterdzieścioro dzieci.  

Inne ważne zagadnienia to opieka nad ludźmi tracącymi wzrok. Takich ludzi jest coraz więcej i konieczne jest wzmożenie pomocy rehabilitacyjnej i rozpoczynanie jej jeszcze w trakcie leczenia, na oddziale okulistycznym.  

Istnieje też problem opieki nad starszymi niewidomymi, którzy już nie są zdolni do pracy, a z dużym trudem przystosowują się do swej nowej sytuacji życiowej.  

Szczególnej uwagi władz związkowych wymaga kwestia zatrudniania absolwentów szkół dla niewidomych, nie tylko w spółdzielczości, ale także w przemyśle ogólnopaństwowym i na stanowiskach pracowników umysłowych. I wreszcie zagadnienie kształcenia dzieci w klasach starszych i niewidomych studentów. Ten problem jest u nas rozwiązany połowicznie, bo nawet jeśli udostępni się niewidomemu szkołę czy internat, to jeszcze nie są dla niego optymalne warunki rozwoju. Trzeba mu zapewnić odpowiednie środowisko i pomoce, ułatwiające pracę i naukę, a także upowszechnić produkcję wspaniałych środków technicznych, które my znamy, ale raczej w prototypach.  

Wszystkich tych problemów nie można rozwiązać bez równoczesnego oddziaływania na środowisko widzących. Należy zlikwidować istniejące bariery społeczne, żeby ludzie widzący przestali unikać kontaktów z niewidomymi i uznali w praktyce ich prawo do samodzielnego życia i pracy. Reforma szkolnictwa dla niewidomych ma iść w kierunku szerszego uwzględniania w programach szkolnych zadań rehabilitacyjnych. Dlatego też w nowym programie wprowadzi się naukę orientacji przestrzennej, ćwiczenia kompensacyjne, korekcyjne, wychowanie fizyczne. Wszystko to będzie realizowane w ramach zajęć lekcyjnych, ale dla każdego dziecka przeznacza się jedną godzinę tygodniowo na rewalidację indywidualną. Chodzi o to, aby szkoła wszechstronnie przygotowywała do życia. Będzie to jednak możliwe, jeśli nasze placówki oświatowe zostaną zaopatrzone w pomoce dydaktyczne, optyczne, dostateczną liczbę podręczników i jednocześnie zapewni im się wysoko wykwalifikowaną kadrę nauczycielską.  

- Dziękujemy ani Profesor za rozmowę. Gratulujemy zasłużonego wyróżnienia i życzymy jeszcze wielu naukowych publikacji, które pozwolą właściwie kierunkować działalność naszej organizacji w służbie niewidomym.  

        Pochodnia Sierpień 1977