Pan Ruszczyc

Władysław Gołąb

3 stycznia w Laskach odbyła się niecodzienna uroczystość - obchody 25 rocznicy śmierci Henryka Ruszczyca. Wzięło w niej udział kilkudziesięciu niewidomych, byłych wychowanków Lasek.

Henryk Ruszczyc, twórca polskiej szkoły rehabilitacji zawodowej niewidomych, to człowiek legenda. To, czego dokonał, wystarczyłoby na zapełnienie życiorysów kilku osób. Przed czterema laty Michał Żółtowski wydał obszerną monografię (368 stron) poświęconą Ruszczycowi. W słowie wstępnym napisałem między innymi: "Autor, żeby lepiej naświetlić genetyczne uwarunkowania Ruszczycowej aktywności sięga do jego przodków z XVII i XVIII wieku romantycznych rotmistrzów chorągwi włoskich i pancernych, niezwyciężonej w starciach jazdy polskiej. Zresztą Henryk Ruszczyc dużo zachował cech swoich przodków: nadmierną aktywność, szybkość decyzji i przede wszystkim gorącość traktowania każdej sprawy.

Henryk Ruszcyc urodził się 5 maja 1901 roku w Kijowie w rodzinie ziemiańskiej. Był synem Tadeusza, znanego lekarza kijowskiego i matki Jadwigi z Gnatowskich. Brat matki ksiądz Jan Gnatowski był podobnym pisarzem tworzącym pod pseudonimem Jan Łada. Warto wspomnieć, że wiele utworów napisał po utracie wzroku.

U Tadeusza Ruszczyca leczyli się zarówno bogaci, jak i biedni. Jednym i drugim okazywał tę samą staranność i dobroć. Od wielu nie przyjmował honorarium i często wsuwał pod poduszkę chorego pieniądze na zakup lekarstw. Z kolei o matce, pani Jadwidze mówiono, że: "była kobietą głębokiej wiary i wielkiej dobroci".

Nic więc dziwnego, że w takim klimacie rodzinnym w małym Henryku bujnie rozwinęły się liczne zalety ducha. Od najmłodszych lat był wrażliwy na wszelką biedę. Z gimnazjum Naumenki nie miał najlepszych wspomnień. W r. 1919 z matką i rodzeństwem (starszym bratem i siostrą bliźniaczką) przyjechał do Warszawy i jako ochotnik wziął udział w wojnie polsko_bolszewickiej walcząc w 17. pułku ułanów. Lata dwudzieste to czas młodzieńczych szaleństw - odbywając praktyki w gospodarstwach rolnych różnych domów ziemiańskich, bawił się, grał w karty i romansował. W kwietniu 1930 r. na prośbę Antoniego Marylskiego podjął dorywczą pracę w Zakładzie w Laskach, jako lektor Włodzimierza Dolańskiego przygotowującego rozprawę doktorską. I tu zaszło zdarzenie, które, według słów samego Ruszczyca, zmieniło jego dalsze życie. Spotkał niewidome dziecko szukające zagubionej zabawki. Gdy wręczył mu zabawkę, a później wziął je na ręce, zobaczył na twarzy dziecka promienny uśmiech. Wtedy to postanowią resztę swego życia poświęcić tym dzieciom.

W Zakładzie podjął pracę jako pomocnik wychowawcy, następnie wychowawca, a od r. 1936 kierownik internatu chłopców i warsztatów zakładowych. Jego mistrzynią w dziedzinie tyflologii była sama Matka Czacka. Posiadał zdumiewający instynkt wychowawczy. Uczył wychowanków samodzielności, zaradności i odpowiedzialności. Stwarzał klimat poczucia bezpieczeństwa i wzajemnej życzliwości.

Dalsze lata Henryka Ruszczyca to: udział w kampanii wrześniowej, niewola, ucieczka i kierowanie zakaźnym szpitalem polowym w Łańcucie, powrót na początku listopada 1939 r. do Lasek, rehabilitacja ociemniałych żołnierzy z kampanii wrześniowej, kierownictwo internatu i warsztatów zakładowych. W r. 1941 założył uczniowską spółdzielnię szczotkarską, której doświadczenia pomogły w grudniu 1945 r. w zorganizowaniu w Lublinie pierwszej spółdzielni niewidomych w Polsce. W lutym 1945 r. Matka Czacka oddelegowała Ruszczyca do stworzenia w ramach PCK schroniska dla ociemniałych żołnierzy w Surhowie pod Kraśniczynem, które przekształcił w szkoleniowy zakład dla ociemniałych. We wrześniu 1946 zakład ten przeniesiono do Głuchowa i Jarogniewic w Wielkopolsce. W styczniu 1947 r. Ruszczyca powołano na stanowisko radcy Głównego Urzędu Inwalidzkiego przy ministerstwie pracy i opieki społecznej. Na tym stanowisku zorganizowało kilka kursów szkolenia niewidomych w różnych miastach. Po zrealizowaniu filmu "odbudowa człowieka", który obejrzało wielu dyrektorów zakładów przemysłowych, doprowadził do zatrudnienia w fabrykach około 80 ociemniałych żołnierzy oraz około 220 niewidomych cywilnych. We wrześniu 1948 r. powrócił do pracy w Laskach na stanowisko kierownika szkolenia zawodowego.

Z inicjatywy Ruszczyca w r. 1948 powstała dziewiarska spółdzielnia ociemniałych w Poznaniu. Na przełomie 1950 i 51 podobna spółdzielnia w Łodzi i wreszcie w r. 1956 - pierwsza spółdzielnia artystyczna w pionie Cepelia - "Nowa Praca Niewidomych" w Warszawie. Pracownicy tej spółdzielni, niewidomi absolwenci Lasek za pierwszą pobraną dywidendę, ofiarowali mu samochód osobowy - aby "Kochany Pan Ruszczyc nie jeździł więcej autobusami".

W Laskach Ruszczyc szkolił niewidomych w dziedzinie: dziewiarstwa, tkactwa, szczotkarstwa, wyrobów z metalu i drewna, wyrobu mat, tapicerstwa, plecionkarstwa, montażu, ceramiki i zabawkarstwa. Swoistym fenomenem było wyszkolenie i zatrudnienie 25 niewidomych jednoręcznych i pięciu bez obydwu kończyn górnych. Pozostawił kilkanaście opracowań dotyczących szkolenia zawodowego.

Obraz Henryka Ruszczyca byłby niepełny, gdyby nie wspomnieć o jego głębokiej wierze. W latach trzydziestych wstąpił do trzeciego zakonu, przyjmując imię Michał. Można było spotkać go na codziennej Mszy św., głęboko zatopionego w modlitwie, z której czerpał siły do swego trudnego powołania. Miał dar zjednywania ludzi. Jeżeli kogoś nawracał, to tylko świadectwem własnego życia. Od r. 1947 aż do śmierci, pełnił funkcję wiceprezesa w Zarządzie Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach.

Ruszczyc zmarł nagle w zakładowej infirmerii 3 stycznia 1973 r. Jeszcze przed południem w dniu tym zajęty był odczytywaniem korespondencji. Po obiedzie poczuł się źle, nastąpił gwałtowny atak kaszlu i śmierć. W pogrzebie wzięły udział setki jego wychowanków i przyjaciół z całej Polski. Zawiązany w dniu pogrzebu komitet postanowił wybudować "Dom Przyjaciół". Na ten cel zebrano ponad 50% potrzebnych środków. Spotkanie 3 stycznia 1998 r. jest dowodem, że pamięć o Henryku Ruszczycu jest nadal żywa.

C3-98