Nasze rozmowy

Józef Szczurek

Kontynuując cykl rozmów z  działaczami naszego ruchu, oddajemy dziś głos prezesowi i zarazem kierownikowi Okręgu PZN w Opolu - koledze Pawłowi Romańczykowi. Przypomnijmy, że Okręg ten należy do  przodujących placówek wojewódzkich naszej organizacji, że pomyślnie i całkowicie został tu rozwiązany problem zatrudnienia niewidomych,  że wreszcie prawie wszyscy niewidomi mają dobre warunki mieszkaniowe. O osiągnięciach niewidomych na Opolszczyźnie zamieściliśmy w „Pochodni ” obszerny artykuł  w sierpniu ubiegłego roku i nie będziemy obecnie do tych spraw wracać. Chcielibyśmy natomiast poruszyć  inne, nie mniej ciekawe zagadnienia. Dość jednak uwag  wstępnych, przystąpmy do rozmowy.  

- Wiadomo mi, Kolego Prezesie,  że dopracowaliście się ciekawych i skutecznych form nauczania brajla. Bardzo proszę podzielić się z czytelnikami naszego czasopisma sposobami tej nauki. Może skorzystają z niej władze innych okręgów, bo wiadomo przecież, że nauka brajla ciągle u nas kuleje.  

- Można stwierdzić, że osiemdziesiąt procent absolwentów organizowanej przez nas kursów nauki brajla umie dobrze czytać i pisać i w praktyce  posługuje się brajlem. Osiągamy to w następujący sposób: na kursie, trwającym dziesięć lub czternaście dni uczestnik zapoznaje się z zasadami pisania i czytania. Po ukończeniu otrzymuje tabliczkę, rysik i papier i wyjeżdża do swojego miejsca zamieszkania. Na tym się jednak nauka nie kończy. Nauczyciel brajla bez przerwy prowadzi korespondencję w systemie brajla z niedawnym kursantem. W listach udziela rad i wskazówek, a także odpowiedzi na pytania. Wskazuje na błędy w pisaniu. Podsuwa także lekturę. Po półrocznym okresie odbywa się pierwsze, jednodniowe seminarium, na które przyjeżdżają wszyscy kursanci. Jest to niejako praktyczny egzamin z umiejętności posługiwaniam się brajlem. Uczący się otrzymują tu znowu odpowiednią porcję wskazówek ułatwiających naukę. Potem znów następuje korespondencja i po kilku miesiącach następne seminarium. Trzecie seminarium nie jest już na ogół potrzebne. Przy tym systemie prowadzący naukę brajla ma dużo więcej pracy, ale za to efekty są bardzo widoczne i stanowią konkretne osiągnięcia naszego terenu.  

Chciałbym przy tym zaznaczyć, że na kursach nie ograniczamy się wyłącznie do nauki brajla. Tematy wykładów są bardzo zróżnicowane. Mówimy kursantom o uprawnieniach niewidomych w Polsce, możliwościach pracy i nauki, zasadach przyznawania rent i ubezpieczeń, przekazujemy im najbardziej zasadnicze wiadomości o Polsce Ludowej, jest to więc okres niejako ogólniejszej rehabilitacji.  

Kursy organizujemy za każdym razem w innym mieście powiatowym. Wykładają na nich działacze z miejscowych władz. Można więc śmiało powiedzieć, że jest to jedna z form popularyzacji spraw niewidomych w społeczeństwie i to tym, które najmniej wie o naszych zagadnieniach.  

W czasie kursu organizuje się wycieczki, umożliwiające niewidomym dokładne poznanie zabytków miasta i jego okolic. Ma to na celu nie tylko wzbogacenie ich wiedzy i wyobraźni, ale jest to również próba zaszczepienia w nich wiary w możliwości i sens turystyki. -  

Dodajmy od siebie, że prezes Romańczyk jest zamiłowanym turystą  i włóczęgą. W czasie kursu przebywa zawsze razem z uczniami. Stanowi więc dla nich praktyczną lekcję samodzielności w poruszaniu się i w innych sytuacjach. A wracając do wycieczek, trzeba podkreślić, iż jest to bardzo popularna forma wypoczynku niewidomych na Opolszczyźnie. Organizatorem ich jest głównie prezes Romańczyk. Trasa najbliższej prowadzi do Czechosłowacji. Weźmie w niej udział pięćdziesiąt osób. Wycieczka ta potrwa trzy dni.  

- Interesuje nas teraz nieco inne zagadnienie powiedzcie nam, Prezesie, jak oceniacie współpracę między okręgami a Zarządem Głównym PZN. Jakie macie postulaty w tej dziedzinie?

- Najważniejszym mankamentem tej współpracy jest to, że Zarząd Główny nie daje żadnych wytycznych do pracy kulturalno - oświatowej. W działalności na tej płaszczyźnie władze okręgów zdane są wyłącznie na siebie. Ostatni raz otrzymaliśmy z Zarządu Głównego wskazówki dotyczące pracy kulturalno - oświatowej w styczniu 1962 roku, ale przecież i w tej dziedzinie chodzi o jakiś postęp. Organizuje się coraz więcej  świetlic. Przebywający w nich niewidomi ciągle domagają się różnego rodzaju gier, niestety nie otrzymujemy ich. Sześć lat temu dostaliśmy kilka kompletów „Chińczyka” i domino, i na tym koniec. W każdej świetlicy powinien być również magnetofon, umożliwiający zbiorowe korzystanie z książek nagranych na taśmę.    

Powinny być organizowane kursy szkoleniowe dla pracowników kulturalno - oświatowych w okręgach. Można by w tym celu wysłać  ich w tym samym czasie jako pracowników niewidomych,  jadących na bezpłatne wczasy do Muszyny. W ten sposób nie byłoby żadnych dodatkowych kosztów. Na zakończenie szkolenia należałoby dać każdemu pracownikowi inne zadanie do wykonania, aby wykazał  zdobyte wiadomości  i zmysł organizacyjny.  

Bardzo potrzebne są konferencje szkoleniowe dla kierowników okręgów. Konferencje takie były organizowane do roku 1960, dlaczego nie ma ich teraz? Przekazywano na nich różne informacje potrzebne w pracy kierownika, nie bez znaczenia była wymiana doświadczeń. Podobne konferencje należałoby zorganizować od czasu do czasu dla instruktorów organizacyjnych i finansowych. Takie formy pomocy dla okręgów ze strony Zarządu Głównego mają konkretną wartość, niestety, ostatnio zostały zarzucone, bo narada krajowa w tej formie, jak w styczniu, nie daje nic.  Trzeba z goryczą powiedzieć, że ostatnio Zarząd Główny tylko wymaga, obciąża, ale sam nie uczy, nie pomaga, a nawet nie korzysta z form nieraz bardzo wartościowych, wypracowanych w okręgach. I jeszcze jedno. Zarząd Główny nie pracuje z aktywem. Powołano różnego rodzaju komisje problemowe. Należący do nich niewidomi mogliby wiele wnieść do pracy ZG PZN, a jednocześnie wzbogacić formy pracy  swych okręgów. Komisje te jednak nie są wykorzystane.  

Dobrze by też było, aby w Zarządzie Głównym pomyślano o jakiejś formie wyróżnienia czasem pracownika widzącego, aby starać się jakoś związać go z naszą organizacją. Wiadomo, że płace u nas nie są atrakcyjne. Można by na przykład wysłać od czasu do czasu na wczasy zagraniczne. Oczywiście jest to tylko jeden z przykładów. Chodzi mi jednak głównie o zasygnalizowanie problemu, o którym nie ma kto, jak dotąd, pomyśleć. -  

Kończąc rozmowę z prezesem Romańczykiem z Opola, chcielibyśmy zachęcić i innych kierowników okręgów i działaczy do wypowiedzi na tematy poruszane w naszej rozmowie. Może wpłyną one na lepsze ustawienie pracy w Związku.                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                            

        Pochodnia 1 - 15 maja 1965