Ryszard Dziewa  

Działacz społeczny

 właściciel  przedsiębiorstwa Handlowo-usługowego  "Impuls"  w Lublinie

 

 Nowe zadania  

RYSZARD DZIEWA

Widmo bezrobocia ogarnia coraz szersze kręgi społeczeństwa. Niestety, dotyczy również niewidomych. Prawie wszystkie spółdzielnie przeżywają głęboki kryzys. Nawet pewne ulgi obiecywane przez państwo niewiele pomogą. Bezpowrotnie skończyły się czasy, kiedy na zatrudnienie w spółdzielni nie trzeba było długo czekać. A przecież praca dla inwalidy, oprócz czynnika ekonomicznego, odgrywa zasadniczą rolę w procesie rehabilitacji. Pozbycie się kilkudziesięcioletniego dorobku niewidomych spółdzielców stanowiłoby dla całego środowiska niepowetowaną stratę. Dlatego uważam, że musimy zrobić wszystko, aby przynajmniej część niewidomych zatrudnionych w spółdzielniach miała w dalszym ciągu zapewnioną pracę i opiekę rehabilitacyjną. Mimo trudnej sytuacji gospodarczej, powinni tam znaleźć miejsce niewidomi, którzy najlepiej czują się w swoim środowisku. I nie może to być terapia zajęciowa, ale praca dająca zadowolenie i satysfakcję. Ośmielam się jednak stwierdzić, że polityka zatrudnienia niewidomych w przeszłości nie zawsze była słuszna i prawidłowa. Wielu zdolnych i przedsiębiorczych inwalidów wzroku trafiało do spółdzielni. Tam, zadowoliwszy się wysokimi zarobkami i różnymi przywilejami, zatracali chęć do inicjatywy, większej samodzielności i niezależności. Z powodzeniem mogliby pracować gdzie indziej, czerpiąc większą satysfakcję z wykonywanej pracy. Czas najwyższy, aby tak zwany model polskiej rehabilitacji przez pracę nieco zmodyfikować i pomyśleć o innych rozwiązaniach. Nie zamierzam negować dotychczasowych osiągnięć, ale jest to o wiele za mało wobec aktualnych potrzeb i możliwości. Szczególnie młodzi niewidomi powinni mieć szansę zdobycia nowych zawodów i pracy w naturalnym środowisku. Jeżeli nasze wysiłki będą szły w tym kierunku, to Sekcja Niewidomych Zatrudnionych poza Środowiskiem Inwalidów z biegiem czasu powiększy szeregi. Wychodząc naprzeciw potrzebom i aspiracjom niewidomej młodzieży, Zarząd Okręgu PZN w Lublinie podjął inicjatywę utworzenia dwóch nowych placówek szkolnych. Starania nie trwały długo. Już w krótkim czasie potrafiliśmy zyskać sobie zwolenników naszego przedsięwzięcia. Szkoły, do których zastukaliśmy, z wielką życzliwością i zrozumieniem podeszły do przyszłej współpracy. Lubelskie kuratorium również nie uchyliło się od udzielania pomocy. W efekcie wspólnych działań, od września bieżącego roku w dwóch zespołach szkół zawodowych pobiera naukę 33 niewidomych uczniów. W liceum zawodowym kształcą się przyszli telefoniści. Zdecydowaną przewagę stanowią dziewczęta. Przy naborze kandydatów komisja kwalifikacyjna zwracała szczególną uwagę na dykcję, łatwość nawiązywania kontaktów, ogólny zasób wiadomości, wysoki stopień zrehabilitowania. W drugiej placówce szkolnej niewidomi chłopcy uczęszczają do technikum elektronicznego. Po ukończeniu szkoły będą mogli pracować przy obsłudze urządzeń elektronicznych i maszyn cyfrowych. W pełni zdajemy sobie sprawę z trudnego zamierzenia. W trakcie przygotowywania są programy nauczania, podręczniki i odpowiednie pomoce naukowe. Zajmiemy się również przeszkoleniem nauczycieli. Początek został zrobiony, wierzymy, że i dalsze trudności przezwyciężymy. Niektóre tradycyjne zawody wykonywane przez niewidomych będą należały do przeszłości. Szansa uzyskania pracy dla niewidomych w nowych kierunkach nie może być czymś nierealnym, odległym. Być może znajdzie się jakiś sceptyk, podważający nasze zamierzenia uważając, że przyszli absolwenci mogą być rozczarowani trudnościami otrzymania pracy w wyuczonych zawodach. Jednak perspektywy są większe niż w spółdzielniach, gdzie brakuje pracy nawet dla zatrudnionych. Oczywiście Związek będzie musiał udzielać dużej pomocy w tym zakresie. Polska chce szybkimi krokami zbliżać się do Europy.

Pochodnia październik 1990