Mam wiele pomysłów

Grażyna Wojtkiewicz

 

Działalność Ośrodka Informacji i Promocji Postępu Naukowo-Technicznego PZN budziła wiele kontrowersji. Placówka, będąca jedną z agend Polskiego Związku Niewidomych, niezbyt dobrze służyła naszemu środowisku. Zarzucano jej, iż prowadzi badania na rzecz całego środowiska niepełnosprawnych, chociaż to PZN ją finansuje. Doszło nawet do tego, iż postawiono wniosek o likwidację Ośrodka. Kiedy ważyły się jego losy, nieoczekiwanie zmarł dyrektor placówki - Jacek Tworkowski, rozpisano więc konkurs na nowego szefa. Wygrał go PAWEŁ WDÓWIK z Warszawy, 29-letni absolwent psychologii Uniwersytetu Warszawskiego, kawaler, doktorant w Szkole Nauk Społecznych.

- Ilu miał Pan konkurentów? - pytam nowo mianowanego dyrektora.

- Dwóch i jakoś tak się stało, ku mojemu zaskoczeniu, że okazałem się najlepszy. O konkursie dowiedziałem się przypadkowo i długo się zastanawiałem, zanim podjąłem decyzję. Jestem w trakcie studiów doktoranckich, stąd obawy, czy ta odpowiedzialna praca nie utrudni mi ich kontynuowania. Dziś już wiem, że utrudni, gdyż musiałem ograniczyć wiele zajęć na uczelni.

Innym powodem moich wahań był fakt, iż zawsze byłem dużym przeciwnikiem PZN, uważając tę organizację za strukturę nadmiernie sformalizowaną i szczególnie mało pomagającą młodym niewidomym ludziom. Kiedy byłem studentem, doświadczyłem tego na własnej skórze, bowiem rzadko mogłem uzyskać od PZN jakąś realną pomoc. Przytoczę choćby najprostszy przykład - stypendia lektorskie. Niewidomi studenci otrzymują je w takiej samej wysokości jak uczniowie szkół średnich, a powinni w takiej, jak pracownicy umysłowi. Przecież studia to najtrudniejszy okres w życiu człowieka. Znam to z autopsji, obecnie bowiem jestem asystentem w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej i mam znacznie mniej czytania, niż w czasach, gdy studiowałem. Nie ma w brajlu ani na taśmie żadnej literatury naukowej, nie ma usług lektorów, nie ma promocji, jeśli chodzi o zatrudnienie osób kończących studia.

- Co więc przeważyło w podjęciu decyzji o przystąpieniu do konkursu?

- Przekonali mnie znajomi, argumentując, iż skoro jest źle, to będę miał okazję zrobić coś inaczej.

- Co Pan zmieni w pracy Ośrodka?

- Zacznijmy od nazwy. Nie chcę, by ta placówka promowała jedynie postęp techniczny. Promocja ma być pojmowana w szerokim znaczeniu - lansowanie odpowiednich idei, postaw, poszerzanie wiedzy w wielu dziedzinach - informacja i promocja powinna dotyczyć przede wszystkim edukacji i zatrudnienia osób niewidomych.

 - Co oznacza promocja edukacji?

- Obecnie w naszym kraju kształci się niewidomych w szkołach specjalnych i w masowych, razem z młodzieżą pełnosprawną. O ile szkolnictwo specjalne jest dobrze przygotowane do swojej roli, o tyle istnieją duże problemy z nauczaniem niewidomych dzieci w szkołach masowych. Nie ma tam odpowiednio przygotowanych nauczycieli, znających ich możliwości i techniki uczenia się. Chcemy ich w tym wspomóc. Planujemy przeprowadzenie cyklu szkoleń dla nauczycieli szkół podstawowych i średnich, w których uczą się niewidome dzieci. Będziemy im przekazywać wiedzę o schorzeniach wzroku i ich konsekwencjach, informować o pomocach przydatnych w nauczaniu niewidomych, technikach pisania itp. Te działania przygotowujemy wspólnie Ministerstwem Edukacji Narodowej. W szkołach masowych uczy się obecnie 1500 niewidomych dzieci. Ponieważ jest to tendencja wzrostowa, trzeba się do tego odpowiednio przygotować.

Inne planowane działania jeśli chodzi o edukację, to przygotowanie konsultantów pedagogicznych. Będzie ich zatrudniało Ministerstwo Edukacji, a spełnialiby oni rolę wędrującego nauczyciela-doradcy. Konsultantowi podlegałby odpowiedni rejon, a do jego obowiązków należałoby diagnozowanie dziecka i skierowanie go do odpowiedniej placówki. Jeśli będzie to szkoła masowa, konsultant powinien przez pierwsze dni przebywać w niej z dzieckiem i przygotować nauczycieli. Potem zaś na bieżąco śledzić postępy dziecka w nauce i w miarę potrzeb - służyć pomocą.

Cykl szkoleń komputerowych dla niewidomej młodzieży z liceów masowych to także nasze propozycje. Mam nadzieję, że uda się przeforsować pomysł, by z wypożyczalni sprzętu komputerowego, tworzonych przy okręgach, mogli także korzystać licealiści.

I ostatni program z dziedziny edukacji - szeroko zakrojona akcja promocyjna w liceach dla młodzieży pełnosprawnej. Na specjalnych lekcjach dobrze przygotowani wykładowcy będą informować o możliwościach ludzi niewidomych, prezentować sprzęt rehabilitacyjny, praktycznie demonstrować techniki chodzenia z białą laską, pisanie na tabliczce czy maszynie. Zaprocentuje to większą wiedzą o niewidomych w społeczeństwie.

- Edukacja to zagadnienie ważne, ale nie najgorzej rozwiązywane w naszym kraju, choć i tu, jak wykazał Pan wyżej, istnieją poważne braki. Natomiast problemem niezwykle trudnym i właściwie do tej pory poważnie nie podejmowanym jest zatrudnienie tych, którzy chcą i powinni pracować. Czy macie jakieś plany działania w tej dziedzinie?

- Tak, to drugi ważny kierunek naszych zainteresowań. Chcemy rozpocząć szkolenia na temat wprowadzania nowych zawodów dla niewidomych. W tym celu będziemy badać rynek pod kątem możliwości ich zatrudnienia.

- Jakich nowych zawodów?

- Na świecie niewidomi pracują w wielu różnych zawodach, które w Polsce w ogóle nie są znane. Swego czasu byłem na rocznym stypendium w Stanach Zjednoczonych, ufundowanym przez szkołę w Laskach (jestem jej absolwentem). Tam wielu niewidomych o przeciętnych kwalifikacjach, a takich przecież jest u nas najwięcej, pracuje u Mc Donald’a przy napełnianiu pojemników coca-colą. Także wszystkie informacje telefoniczne - kolejową, handlową, biuro numerów - obsługują niewidomi.

Mamy wstępne rozeznanie na temat możliwości zatrudnienia niewidomych przy naprawach rowerów. Wiemy już o kilkunastu punktach serwisowych w Warszawie, które gotowe są zatrudnić niewidomego pracownika. W tym celu nawiązaliśmy kontakt z Anglikami, którzy zadeklarowali się przeszkolić naszych instruktorów, gdyż u nich ten zawód jest bardzo popularny.

W planach mamy również przeszkolenie grupy konsultantów do spraw zatrudnienia, którzy pracowaliby w okręgach. Taki konsultant wyszukiwałby bezrobotnych na swoim terenie i przygotowywał ich do aktywnego poszukiwania pracy. Trzeba im uświadamiać, że bardzo wiele zależy od nich samych, a najgorszym doradcą jest bierność. Nie będzie łatwa zmiana zakorzenionych od lat stereotypów myślowych i roszczeniowych postaw, zwłaszcza u starszych niewidomych, bowiem z młodzieżą jest już znacznie lepiej. Młodzi wiedzą, że o swój los muszą przede wszystkim zadbać sami, można im w tym jedynie dopomóc.

Od czerwca wydawany przez Ośrodek Biuletyn Informacyjny całkowicie zmienia swój profil. Będziemy w nim prezentować ludzkie kariery i mechanizmy ich powstawania, planujemy duże działy poświęcone technice, korzystaniu z programów komputerowych, a także rehabilitacji zawodowej i zatrudnieniu.

- Czyli będzie to konkretna wiedza praktyczna?

- Tak. Przygotowujemy katalog sprzętu rehabilitacyjnego, dostępnego w naszym kraju i na świecie. Tyle jeśli chodzi o zamierzenia, a o tym, co się z tego udało zrealizować, możemy porozmawiać za rok, wiele bowiem zależy od pieniędzy.

- Życzę powodzenia i dziękuję za rozmowę.

Pochodnia maj 1996