Biografia prasowa  

        

Henryk Piotrowski  

Nauczyciel i dyrektor Ośrodka Szkolno-Wychowawczego   dla Niewidomych Dzieci im. Ludwika Btraille w Bydgoszczy  

 

 

       Byłem jego uczniem

Zbigniew Figurski

 

17 marca 1978 roku odszedł od nas na zawsze wielki przyjaciel niewidomych, nauczyciel i wychowawca - Henryk Piotrowski. Znałem Go od przeszło trzydziestu lat. Ostatnio rozmawiałem z Nim na tydzień przed Jego śmiercią. Był przytomny i pełen humoru. Pragnął żyć, choć bardzo cierpiał. Choroba jego była krótka, ale ciężka. Śmierć sprowadziła głęboki żal na wszystkich Jego uczniów i przyjaciół.  

Kiedy poznałem Henryka Piotrowskiego, był jeszcze bardzo młodym nauczycielem. Urodził się w 1903 roku na Litwie. Ojciec Jego był agronomem zmarł wcześnie, pozostawiając rodzinę w ciężkiej sytuacji materialnej. Henryk Piotrowski ukończył rosyjską szkołę początkową, stąd znajomość tego języka w czasach późniejszych prawie taka sama jak polskiego. Właśnie rosyjskiego uczył mnie także i dał mi solidne podstawy do jego biegłego opanowania. W 1915 roku znalazł się w Piotrogrodzie, w internacie dla dzieci uciekinierów polskich i tam uczęszczał do gimnazjum, prowadzonego przez Polską Macierz Szkolną. Był naocznym świadkiem Rewolucji Październikowej znalazł się przecież w samym jej centrum, gdyż droga z internatu do szkoły wiodła przez plac przed Pałacem Zimowym. Tamte chwile na zawsze pozostały w Jego pamięci, był dumny, że je przeżył. Często o nich opowiadał, nie tylko na lekcjach, lecz także na różnego rodzaju akademiach, wzbudzając olbrzymie zainteresowanie. Miał bowiem przepiękny dar opowiadania, umiejętność oddziaływania na wyobraźnię niewidomych.  

W roku 1918 przyjechał do Wilna. Po licznych perypetiach, w sześć lat później został nauczycielem, a w roku 1936 ukończył Instytut Pedagogiki Specjalnej w Warszawie.  

Od samego początku pracy zawodowej zajął się dziećmi niewidomymi. A oto Jego zdanie na ten temat: „Praca dla dzieci niewidomych, wyprowadzenie ich z niemocy, jaką pociąga brak wzroku i uczynienie ich równorzędnymi w wartości społecznej z ludźmi widzącymi, to zajęcie, które przewyższa pracę nauczyciela z dzieckiem widzącym”. Tej dewizie pozostał wierny do końca swego pracowitego i owocnego życia.  

Do wybuchu II wojny światowej pracował w zakładzie wileńskim na stanowisku nauczyciela uczył także dzieci niewidome, które pozostawały poza szkołą. Trudny okres wojny przeżył w Wilnie i jego okolicach, ucząc nadal polskie i litewskie niewidome dzieci, gdyż język litewski znał również doskonale. Po wojnie, jako repatriant, osiedlił się w Toruniu i podjął pracę w szkolnictwie  specjalnym, ale nie dla niewidomych, gdyż na Pomorzu do 1948 roku takiej szkoły nie było. Kiedy jednak z inicjatywy władz  oświatowych o działaczy niewidomych (między innymi dr. Włodzimierza Dolańskiego i Władysława Winnickiego) powstała szkoła dla niewidomych w Bydgoszczy, natychmiast się tam przenosi. Początkowo pracował jako kierownik szkoły podstawowej,  a następnie dyrektor szkoły zawodowej. Równocześnie pełnił przez wiele lat funkcję kierownika warsztatów. Był także działaczem politycznym. W tamtym okresie kadry nauczycielskie były wyniszczone przez wojnę. Ci, którzy pozostali, częstokroć pracowali ponad siły. Henryk Piotrowski wraz z innymi zabrał się energicznie do odnowy szkolnictwa dla niewidomych w Bydgoszczy. W sposób istotny przyczynił się do rewindykacji gmachu, do skompletowania pomocy naukowych, do organizowania przepisywania podręczników i książek systemem brajlowskim. W czasie wszystkich wakacji wyszukiwał dzieci, które nie były objęte nauką szkolną i statystyką władz oświatowych.  

Jego spokój i energia zawsze nam imponowały i stanowiły wzór dla nas, młodych.  

Kiedy przyszedłem do Niego już nie jako uczeń, lecz jako młody nauczyciel po studiach uniwersyteckich, przyjął mnie jak najbliższego sobie kolegę,  a przecież był moimi szefem.  

Dyrektor Henryk Piotrowski mógł być dumny ze swego życia. Wykształcił liczne pokolenia niewidomych. Wielu z nich pokończyło studia, pracuje w różnych działach gospodarki narodowej, a wszyscy zawsze mówią o nim serdecznie, bo był to naprawdę dobry człowiek. Na cmentarzu pożegnała Go najbliższa rodzina, uczniowie, przyjaciele, znajomi i przedstawiciele władz. Odszedł od nas emerytowany nauczyciel, odznaczony Złotą Odznaką Polskiego Związku Niewidomych, ale pamięć o Nim na stałe pozostanie w naszych sercach.  

 

       Pochodnia Czerwiec 1978