Biografia prasowa

 

 

 Hanna Pasterny  

 działaczka na niwie oświaty i kultury niepełnosprawnych  

autorka dwu książek:"Jak z białą laską zdobywałam Belgię"/2008/   i "Tandem w szkocką kratkę" /2010/ oraz licznych artykułów prasowych  

 

                    Mistrzyni ortografii

Henryk Szczepański

Zdobywczynią grand prix w ortograficznym dyktandzie po raz pierwszy została osoba pozbawiona wzroku.

 Trochę się bała, ale kusiła ją ciekawość i perspektywa spotkania z nieznanymi ludźmi, a szczególnie z red. Krystyną Bochenek, dziennikarką Radia Katowice - pomysłodawczynią tego niezwykłego konkursu, której audycji pani Hanna słucha z wielkim upodobaniem. Nadeszła rozstrzygająca sobota - 16 października 2004 r. W auli jastrzębskiego Domu Zdrojowego nad białymi kartkami papieru prawie 500 osób zamarło w oczekiwaniu na pierwsze słowa dyktanda. Najmłodszy uczestnik był ośmiolatkiem, a najstarszy liczył sobie 66 wiosen. Przetestowaniu z pisowni poddali się również dwaj wiceprezydenci miasta Jastrzębie Zdrój: Franciszek Piksa i Krzysztof Gadowski. Prof. Polański osobiście dyktował zredagowany przez siebie tekst. W jury, obok Krystyny Bochenek, do niedawna senatora RP, zasiedli: dr Lidia Wollman- Mazurkiewicz i prof. Antoni Kuśka z uniwersytetu w Katowicach. Hanna Pasterny, jako jedyna niewidoma, wraz ze swoją ciut za głośno stukającą brajlowską maszyną do pisania, została ulokowana na antresoli.  

"Zagorzałe rozhowory rozmarzonych hamletów" - to był początek 60-minutowego maratonu przez labirynt tekstu,  chytrze naszpikowanego przemyślnymi zasadzkami, czyhającymi na piszących. Prac całkowicie poprawnych również i na tym dyktandzie nie było. Takie zdarzają się rzadko nawet i na ogólnopolskich finałach.  

- Niestety - dodaje  Hanna - ja też się potknęłam na tych "chebdach”, „InterCity”, które napisałam z małej litery i na „warsie” dla odmiany napisanym z dużej.               

              Po raz pierwszy...

Dyktando Hanny Pasterny było jednak najlepsze. Ogłoszono wyniki i wręczono jej główną nagrodę w postaci zestawu kina domowego. W dziejach tego konkursu w Polsce, rozgrywanego od 1987 r., zdobywczynią grand prix po raz pierwszy została osoba pozbawiona wzroku. Gromadzie dziennikarzy, którzy podbiegli do nagrodzonych, powiedziała: „Jestem niewidoma od urodzenia. Ortografii uczę się, czytając książki napisane brajlem, bo w Polsce nie ma słownika ortograficznego dla niewidomych.”

Zaraz po ogłoszeniu wyników zadzwoniła do swojej dawnej polonistki z Ośrodka Szkolno-Wychowawczego dla Dzieci Niewidomych w Laskach - „wspaniałej Anny Gedyk” - dziękowała i gratulowała. Cieszyły się wspólnie i o mało nie popłakały. Dziś już 25-letnia Hanna z wdzięcznością wspomina też panią Grażynę Jaworską-Nall, swoją polonistkę z Liceum Sióstr Urszulanek w Rybniku. Nauczyła Hanię języka polskiego i zachęciła do francuskiego, co później zadecydowało o wyborze kierunku studiów.  

A- Z ojczystą pisownią i gramatyką nigdy nie miałam większych problemów, ale ostatnio częściej czytałam po francusku niż po polsku - mówi laureatka, która z wykształcenia jest romanistką, absolwentką krakowskiej Akademii Pedagogicznej, specjalistką w zakresie literatury belgijskiej i chyba jedyną w Polsce niewidomą nauczycielką, oficjalnie pracującą poza środowiskiem inwalidów wzroku.

      Praca przyszła sama

   - Jeszcze dwa miesiące temu nie uwierzyłabym nikomu, że będę zatrudniona jako pedagog - mówi z radosnym uśmiechem. - W przeddzień rozpoczęcia roku szkolnego, 30 sierpnia wieczorem zadzwonił telefon. Zapytano mnie, czy nie chciałabym przejąć klasy po miejscowym romaniście, który w ostatniej chwili zrezygnował z pracy. To była bardzo miła choć i przerażająca niespodzianka! Jak  zapanuję nad tymi dziećmi? Czy będą posłuszne? A jak mi się pozabijają? Następnego dnia już pracowałam. Dostałam dwie klasy w szkole podstawowej nr 21 przy ulicy Równoległej. Najpierw musieliśmy uporać się z problemem pisania kredą na tablicy i sporządzania zapisów w dzienniku zajęć oraz dzienniczkach uczniowskich. Na pierwszych lekcjach tymczasowo towarzyszyła mi pani dyrektor i wyręczała w tych prozaicznych czynnościach. Jeszcze jako studentka odbywałam praktyki pedagogiczne i pomagałam nauczycielom w prowadzeniu lekcji. Pomyślałam, że w tej mojej nowej sytuacji warto skontaktować się z osobą koordynującą praktyki studenckie, co uczniłam i teraz korzystam z pomocy młodszych koleżanek.  

Jeszcze poprzedniego lata ona także była studentką, ale zaraz po egzaminach magisterskich zaczęła rozglądać się za pracą. Wystartowała w konkursie „Interpelacja lepsza niż manifestacja”, organizowanym przez parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej. W grudniu ogłoszono wyniki. Wygrała staż w biurze poselskim, obecnie pracuje jako asystentka posła Andrzeja Markowiaka z PO. W czasie dyżurów przyjmuje petentów, uczestniczy w konferencjach i spotkaniach, sporządza notatki i sprawozdania, zajmuje się tłumaczeniami z języków obcych i jako tłumacz reprezentuje biuro poselskie w kontaktach z zagranicznymi kontrahentami.  

Wysmukła brunetka w przyciemnionych okularach mieszka z mamą w przytulnym M-3 w jednym z wielorodzinnych gmachów w Jastrzębiu Zdroju. Po pracy wchodzi na treningowy rower ustawiony pod oknem jej pokoju i pedałuje, aby się trochę zmęczyć. Latem z mamą lub przyjaciółką robi wypady na turystyczne ścieżki pobliskiego Beskidu Śląskiego. Jako studentka w czasie wakacji podróżowała po Belgii i Francji. Zwiedzała Tuileries, Luwr, Wersal i Ogrody Luksemburskie. W Luwrze na dłużej zatrzymała się przed „Moną Lizą”.  

- Nawet wtedy, gdy się nie widzi, nastrój tego miejsca i świadomość bliskości takiego arcydzieła też są źródłem wzruszających przeżyć - zauważa Hanna. Podczas zwiedzania galerii i muzeów przyjaciółka odczytywała jej objaśnienia do eksponatów. Ona miała frajdę, bo opuszkami palców bez ograniczeń mogła dotykać najwspanialszych arcydzieł sztuki Europy i świata. Jest honorowym członkiem instytutu „Oświata Niewidomych” z siedzibą w Tours. Przez jego władze została wyróżniona za aktywność w popularyzowaniu wiedzy na temat sytuacji inwalidów wzroku w Polsce. W wolnych chwilach marzy o podjęciu pracy naukowej na wyższej uczelni. Czyta książki w języku francuskim, które wypożycza z brajlowskich bibliotek w Brukseli, Genewie i Paryżu. Z kaset magnetofonowych słucha muzyki klasycznej.   

- Co do prasy, zwykle mam na nią mało czasu. Czytam jednak brajlowskie wersje czasopism niewidomych, choć ostatnio z opóźnieniem. Zaglądam też do francuskiego dziennika "Le Monde" w wersji elektronicznej. Książka, którą skończyłam dzisiaj w autobusie wracając z Katowic, to "Dom dzienny, dom nocny" Olgi Tokarczuk. Niedawno przeczytałam też "Poczwarkę" Doroty Terakowskiej - dodaje.

                     Okno na świat

Od kilku lat jest posiadaczem komputera z gadającym oprogramowaniem, drukarką brajlowską i dostępem do internetu. Zapewnia mnie, że „to jej ulubiona zabawka, doskonałe narzędzie i wspaniałe okno na świat”. Na płytach CDR ma więcej francuskich książek niż utworów muzycznych. We Francji, tak jak i w innych krajach Europy Zachodniej, najważniejsze dzieła klasyki literackiej znalazły się już na płytach jako pliki tekstowe do odczytywania przez specjalistyczne screenreadery lub pliki dźwiękowe do powszechnie używanych odtwarzaczy. Nad Sekwaną producentem książek w takiej postaci jest „Association Same”, którego Hanna Pasterny jest członkiem.   

Aktywnej i ambitnej Hannie nie są obojętne sprawy rodzinnego Jastrzębia i jego mieszkańców. W imieniu ludzi z białą laską występuje do władz miasta o udźwiękowienie autobusów, co niewidomym ułatwiłoby samodzielne przemieszczanie się pomiędzy osiedlami. Paradoksem, zdaniem Hanny, jest usuwanie krawężników, nazywane likwidacją barier architektonicznych. - Wprawdzie pomaga to osobom poruszającym się na wózkach inwalidzkich, ale niewidomym znacznie utrudnia samodzielne wędrowanie po mieście gdy brak krawężnika, trudno przejść przez ulicę, ponieważ nie wiadomo, kiedy się kończy chodnik  - wyjaśnia Hanna i apeluje o rozwagę przy tego typu działaniach. Ma nadzieję, że w jastrzębskiej bibliotece głównej powstanie kiedyś stanowisko komputerowe dla osób niewidomych. Pragnie ponadto, aby zainstalowano sygnały dźwiękowe na większej ilości przejść dla pieszych.  

Hania lubi konkursy, ale i konkursy lubią Hanię. W kilka dni po dyktandzie znów wystartowała - tym razem w konkursie pięknego czytania pisma punktowego, organizowanym przez Śląską Bibliotekę Terapeutyczną w Katowicach. Fragmenty „Krótkiego życia Franciszka Macomby” czytała z dużym wdziękiem i swobodą doświadczonego lektora. Na głośne i bezbłędne odczytanie jednej brajlowskiej strony potrzebowała 1 minutę i 18 sekund. To był najlepszy czas. Daleko w tyle pozostawiła rywali i znów zdobyła pierwszą nagrodę.  

 Pochodnia, listopad 2004  

 

.