Biografia prasowa  

 

Małgorzata Pacholec

Działaczka Polskiego Związku Niewidomych  

Dyrektor  Instytutu Tyflologicznego PZN

 

   Małgorzata Pacholec o sobie

   

Drodzy Koledzy

Na czerwcowym plenarnym  posiedzeniu Zarządu Głównego  w 2004 roku    powołano mnie na stanowisko dyrektora Związku. To wielkie wydarzenie w moim życiu. Mam poczucie wielkiej odpowiedzialności za powierzone mi sprawy i obiecuję pracować   uczciwie, aby nie zawieść  Waszego zaufania.

Zdecydowałam się kandydować na to wysokie stanowisko, ponieważ bardzo zależy mi na tym, aby Polski Związek Niewidomych był mocną, skonsolidowaną  organizacją,  skutecznie  działającą na rzecz osób niewidomych i słabo widzących. Znam problemy  ludzi, którzy widzieli i na skutek różnych  schorzeń tracą bądź już utracili  widzenie. Rozumiem ich lęki o przyszłość, bo sama 20 lat temu byłam w podobnej sytuacji. Mam retinitis pigmentosa i choroba ta stopniowo dzień po dniu  odbierała mi sprawność,  samodzielność i poczucie wartości.

Miałam 6 lat, kiedy rodzice zauważyli, że mam  pewne problemy z widzeniem. Na wieczornych lekcjach muzyki w słabym sztucznym oświetleniu nie nadążałam z czytaniem nut. Lekarze bardzo szybko  postawili  prawidłową diagnozę, choć w tamtych czasach wiedza   na temat tej rzadkiej choroby była znikoma. Niestety moi rodzice nigdy od lekarzy nie dowiedzieli się, co to jest za choroba,   jakie są jej konsekwencje oraz  jak się należy przygotować na przyszłość.

Uczyłam się w zwykłych szkołach wśród pełnosprawnych kolegów. Jedyną pomocą, jaką mi zapewniono, to siedzenie w pierwszej lub drugiej ławce. Byłam dobrą uczennicą, lecz były także trudne chwile związane z pogarszającą się sprawnością czytania. Wypracowałam zatem własny system sztuczek, zabiegów,  i wykrętów,  pozwalający mi na utrzymanie w tajemnicy moich kłopotów z widzeniem. Gdy miałam  mniej więcej 27 lat,  nie mogłam już odczytać  swojego pisma, a nawet zwykłego  wyraźnego druku. Był to najgorszy  czas w moim życiu. Byłam świeżo upieczonym magistrem politologii i czułam, że nie podołam dalszej pracy w szkole, którą bardzo lubiłam.   

Brak dostępu do książek był dla mnie degradacją. Czułam się jak wykształcony analfabeta i nieuczciwy posiadacz dyplomu Uniwersytetu Warszawskiego.

Wtedy przypadkiem trafiłam do PZN i tu spotkałam ludzi, którzy uratowali mnie. Pomogli mi otrząsnąć się z apatii i przygnębienia, nauczyli  nowych umiejętności, rozbudzili chęć do dalszego rozwijania  się.  Skończyłam studia podyplomowe z zakresu tyflopedagogiki w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej, a następnie zdobyłam  dyplom Instytutu w W~urzburgu  z zakresu  nowoczesnych technik rehabilitacji niewidomych ze złożoną niesprawnością.   

Z pewnością jestem jednym z  przykładów skuteczności     metod i technik rehabilitacyjnych  opracowanych i realizowanych przez Polski Związek Niewidomych. Doceniam to, co dostałam od naszej organizacji i przez prawie 18 lat pracy w PZN staram się spłacać dług wdzięczności,  pomagając innym.

Przez 13 lat kierowałam działem rehabilitacji dzieci i młodzieży przy Zarządzie Głównym PZN i był to dla mnie najszczęśliwszy czas, gdy mogłam służyć swoimi umiejętnościami,   pracując bezpośrednio  z dziećmi i ich rodzicami. Nauczyło  to mnie  pokory i szacunku do najsłabszych.   

Przez ostatnich 5 lat    pracowałam jako dyrektor  Okręgu Mazowieckiego PZN. W tym czasie udało mi się   zreorganizować  pracę biura, wyposażyć wszystkie stanowiska w komputery, zakupić programy księgowe, członkowskie oraz specjalistyczne oprogramowanie dla osób niewidomych i słabo widzących, utworzyć w pełnym zakresie komputerową bazę członkowską, rozwinąć wolontariat. W naszym okręgu powstało wiele nowych atrakcyjnych form działalności.

Nie mam żadnych wątpliwości, że Polski Związek Niewidomych musi istnieć, bo jest  i będzie zawsze potrzebny  ludziom   bezradnym  wobec nieszczęścia, jakim niewątpliwie jest utrata widzenia. Swoją nominację  na dyrektora Związku przyjmuję jako wielki zaszczyt i honor, lecz jednocześnie jako  ogromny kredyt zaufania. Już wiem, że jest wiele do zrobienia. Chciałabym zreorganizować biuro Zarządu Głównego w taki sposób, aby ludzie pracujący  w kołach i okręgach mieli poczucie, że jesteśmy  im potrzebni. Myślę na przykład o zespole prawnym, który  zajmowałby się  udzielaniem porad indywidualnych naszym członkom, interweniowaniem w  przypadkach naruszania  prawa, występowaniem w obronie  naszych uprawnień, a także monitorowaniem procesu  legislacyjnego  na poziomie ustawowym i aktów wykonawczych. Zamierzam także utworzyć zespół  specjalizujący się  w opracowywaniu różnych projektów - grantów. Wejście Polski do Unii skutkuje m.in. tym, że    pojawiają się nowe możliwości finansowania naszej działalności i to zarówno na poziomie centralnym, jak też regionalnym i lokalnym. Jednakże bez względu na wielkość projektu są to trudne procedury, szczególnie dla naszych członków. Chciałabym,  aby biuro ZG  mogło służyć pomocą w tym zakresie.

Zależy mi  na  wysokim poziomie pracy rehabilitacyjnej prowadzonej w naszym Związku na wszystkich szczeblach. Dlatego przewiduję organizowanie wielu specjalistycznych szkoleń dla liderów naszego środowiska.  

Moim zdaniem unikalną wartością naszej organizacji, jej siłą,  jest jej ogólnokrajowa struktura. Nie dajmy się rozbić na części. Będę dbała o jedność Polskiego  Związku Niewidomych. Wiem, że  w dobrej koleżeńskiej atmosferze można więcej osiągnąć. W naszym środowisku jest wiele osób o wysokich kwalifikacjach zawodowych. Chciałabym zatem, aby powstały zespoły doradcze do trudnych spraw takich jak: zadłużenie Związku, działalność gospodarcza, zakończenie procesu likwidacji spółek, digitalizacja zbiorów bibliotecznych, zatrudnienie itd.

Wielkie sprawy, trudne sprawy, ale najważniejsze dla mnie jest to, aby pośród nich nie zagubić pojedynczego człowieka z jego problemami. Z panią Prezes mamy pomysł, aby na Konwiktorskiej powstał punkt pierwszego kontaktu, gdzie każdy będzie mógł uzyskać życzliwą kompetentną informację.

Jest wiele wspaniałych   stowarzyszeń pracujących w różnych obszarach życia społecznego. Jestem otwarta na współpracę z takimi organizacjami w celu budowania  partnerstwa.

Prywatnie jestem żoną i matką dwojga wspaniałych dzieci: 21-letniej Pauliny i 10-letniego Mikołaja. Nic więcej o nich nie powiem, bo nie mam w tym zakresie umiaru.  

Uwielbiam nasze książki i chyba jestem od nich uzależniona. Preferuję długie wielowątkowe powieści, oczywiście o miłości. Moim ulubionym lektorem jest Leszek Teleszyński.

Choć jestem już praktycznie niewidomą, to nadal bardzo interesuję się ciuchami. Lubię dobre perfumy, w które zaopatruje mnie mój mąż. Mam kilka przyjaciółek i dużo dobrych koleżanek i kolegów. Bardzo lubię spotkania towarzyskie, chyba nie mogłabym     a  żyć bez ludzi.

Pochodnia  sierpień 2004