Sprawa ośrodków rewalidacyjnych niewidomych

Stanisław Żemis

Wiele myślałem o sprawie rewalidacji niewidomych i dochodzę do wniosku, że powinniśmy powołać ośrodek badawczo - szkoleniowy. Zadaniem takiego ośrodka byłoby nie tylko bezpośrednie szkolenie samych niewidomych, ile przygotowanie kadry instruktorów rewalidacji. Taki ośrodek badawczo - szkoleniowy musiałby zgrupować wysoko wykwalifikowanych specjalistów teoretyków i praktyków, a więc tyflologów, psychologów, socjologów, defektologów, wykwalifikowanych   i doświadczonych rolników i techników potrzebnych nam specjalności. Ośrodek powinien mieć swoją radę naukową, bogato wyposażoną bibliotekę i odpowiednie warsztaty. W działalności swej ośrodek powinien być silnie powiązany z innymi instytucjami naukowymi o podobnym lub zbliżonym charakterze. Niestety, jak dotąd planowane przez PZN ośrodki rewalidacji, jak na przykład w Chorzowie, takich warunków nie mają.  

W zakresie rewalidacji zawodowej mamy już pewne doświadczenie, w zakresie zaś innych sposobów rewalidacji takiego doświadczenia nie mamy. Literatura tych spraw również jest nader uboga. W innych krajach istnieją specjalne instytuty tyflologiczne. U nas nic takiego nie istnieje, a nawet kurczymy się w zakresie tych spraw. Przy Instytucie Pedagogicznym w Warszawie istniał dział defektologii, został jednak zlikwidowany. Przy radach narodowych istnieją referaty produktywizacji inwalidów, lecz zostały one ograniczone w swej działalności. Polska jest krajem dużym, poza Związkiem Radzieckim, w którym istnieją aż cztery podobne instytucje, największym w zespole państw socjalistycznych. Mamy więc podstawy do domagania się takiego instytutu. Zresztą instytut taki moglibyśmy prowadzić z którymś z sąsiadujących z nami krajów, na przykład z Czechosłowacją czy NRD. Wymiana doświadczeń byłaby tu bardzo cenna. O takim instytucie trzeba więc pomyśleć.  

Są to jednak sprawy dalsze. Na razie mówmy o ośrodku badawczo - szkoleniowym, który w przyszłości może przekształcić się w instytut. Pierwszym zadaniem ośrodka badawczo - szkoleniowego byłoby wypracowanie zakresu, programu i metod rewalidacji niewidomych. Drugim zadaniem byłyby prace wynalazcze w dziedzinie oprzyrządowania niewidomych, konstruowania przyrządów i pomocy, ułatwiających naukę i życie codzienne niewidomym. Jaką wagę posiadają tego rodzaju prace, nie trzeba nas przekonywać. Dla ilustracji wystarczy wskazać, że czasem skonstruowanie jednego przyrządu otwiera drogę do pracy setkom niewidomych. Wiemy również, że wielu ludzi dobrej woli podejmuje próby skonstruowania dla nas jakiegoś przyrządu. Działają oni jednak w samotności, bo nie ma instytucji, która służyłaby pomocą i radą, która pomogłaby im finansowo. Takim punktem konsultacji i oparcia dla tych ludzi powinien stać się nasz ośrodek badawczo - szkoleniowy. Ponadto ośrodek badawczo - szkoleniowy powinien być wytwórcą i producentem wszelkich pomocy dla niewidomych.  

Trzecim zadaniem ośrodka byłoby szkolenie instruktorów rewalidacji niewidomych. Szkolenie to powinno być bardzo gruntowne. Kandydaci do szkolenia na instruktorów rewalidacji powinni posiadać przynajmniej ukończoną szkołę średnią ogólnokształcącą lub zawodową, a przygotowanie ich powinno obejmować zarówno psychologię, pedagogikę, defektologię, jak i dydaktykę pracy z niewidomymi oraz dobre zapoznanie ze sprawami rewalidacji niewidomych, a więc zarówno teorię, jak i praktykę. Nie wyobrażam sobie, aby takie szkolenie mogło trwać krócej, niż dwa - trzy lata.  

Czwartym zadaniem ośrodka badawczo - szkoleniowego byłoby bezpośrednie szkolenie niewidomych, a zwłaszcza szkolenie o charakterze eksperymentalnym, mającym za zadanie wprowadzenie nowych czynności czy nowych branż. Wreszcie piątym zadaniem byłoby kierowanie całokształtem rewalidacji niewidomych w kraju i kontrola nad jego przebiegiem w terenie. Przewiduję również, że zaistnieją potrzeby uzupełniającego, krótkoterminowego przeszkalania w ośrodku już pracujących instruktorów rewalidacji.  

 Bezpośrednia rewalidacja, szczególnie podstawowa, społeczna, jak i szkolenie kobiet w zakresie gospodarstwa domowego, powinny odbywać się w terenie, w miejscu zamieszkania i pracy niewidomego, bądź też na kursach, organizowanych przy okręgach, gdy znajdą się po temu odpowiednie warunki. Za prowadzeniem rewalidacji w terenie przemawiają następujące względy: rewalidowany swój teren dobrze zna, co ułatwia pracę z nim, procesem rewalidacji musimy obejmować nie tylko niewidomego, ale i jego rodzinę i najbliższe środowisko. Dobrze wiemy, jaki jest stosunek widzących do niewidomych, i jak wiele przykrości doznają od nieuświadomionych ludzi. Nie tylko niewidomy, a jeszcze w większym stopniu nowoociemniały, nie wiedzą, co ze sobą zrobić, ale i ich rodziny nie mają pojęcia, jak postępować z inwalidą. Rodzinę niewidomego i jego środowisko musimy uświadamiać i życzliwie nastawić do niewidomego.  

Uważam za konieczne powołanie przy każdym naszym okręgu specjalnego instruktora rewalidacji. Instruktor taki powinien osobiście odwiedzać każdego nowoodkrytego niewidomego czy nowoociemniałego, dokładnie poznać jego sytuację, jego możliwości, a następnie wraz z rodziną ustalić sposób postępowania. Instruktor powinien zapoznać się z warunkami indywidualnej pracy niewidomego i zapewne,  posiadając odpowiednie przygotowanie i dużą praktykę, wiele  będzie mógł pomóc w urządzeniu warsztatu, jego oprzyrządowania itp. Wreszcie do obowiązków instruktora rewalidacji należeć powinno szkolenie pełnomocników Związku  (opiekunów społecznych dla niewidomych) i kierowanie ich pracą.  

Dla poprowadzenia tak pomyślanej pracy wystarczy nam jeden ośrodek badawczo - szkoleniowy.  Bardzo istotnym warunkiem będzie tu właściwe usytuowanie ośrodka. Powinien on znajdować się w bliskości dużego miasta, zapewniającego mu zdobycie odpowiedniej kadry naukowej i instruktorskiej oraz utrzymanie kontaktu z odpowiednimi placówkami naukowymi. Ponadto powinien posiadać odpowiednie zaplecze w postaci zakładów doświadczalnych i produkcyjnych i odpowiedni areał ziemi hodowlanymi. Dla sprawnego funkcjonowania ośrodka koniecznym jest, aby posiadał on dobrą komunikację z miastem.  

Na posiedzeniu Komisji Tyflologicznej kolega Zygmunt  Stepek zwrócił uwagę, że tuż pod Wrocławiem już od dawna istnieje zakład rewalidacyjny dla inwalidów. W zakładzie tym, położonym na skraju miasta i wsi, mającym dogodną komunikację tramwajową i autobusową, znajduje się grupa niewidomych. Grupa ta stale zmniejsza się i prawdopodobnie za parę lat zostanie zupełnie zlikwidowana. A więc dzieje się tak, że już istniejącą placówkę likwidujemy, a jednocześnie przy dużych nakładach finansowych ciągle szukamy możliwości utworzenia nowych ośrodków. Nie wiem, jakie są istotne przyczyny takiego stanu rzeczy. Być może, że zakład ten jest niewłaściwie pomyślany lub źle prowadzony. Trzeba więc go zreorganizować, ściślej powiązać z PZN i ZSN, a nie likwidować. Zakład prowadzony jest przez Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej. Sądzę, że z naszym ministerstwem można i należy się dogadać, a przecież rozwiązanie takie jest jak najbardziej właściwe. Nie wszystko musimy robić sami, wciągnięcie w orbitę spraw niewidomych jak najliczniejszych instytucji jest ze wszech miar wskazane.  

Podając powyższą garść informacji na temat rewalidacji niewidomych nie roszczę sobie praw do słuszności mojego zdania, i nie sądzę, że jest to jedyna droga rozwiązania problemu rewalidacji. Sądzę jednak, że podaję tu bogaty materiał do przemyśleń. Będę bardzo rad, gdy posłuży on do rozwinięcia dalszej dyskusji w tak istotnych dla nas sprawach.

Pochodnia, listopad 1964