Calineczka

Małgorzata Tuora

Sztuki śpiewu uczymy się od ptaków, sztuki życia uczymy się od tych, których ono nie rozpieszcza. Takie przemyślenia zawdzięczam Celinie Ołdakowskiej, wokalistce użyczającej swego ciemnego głosu przyjaciołom i ludziom zagubionym, zmęczonym.

Słyszałam o Celinie nie od dziś, ale los zetknął nas na jednym z jej warszawskich recitali w maju tego roku. Subtelna, ale zdecydowana, smukła blondynka kojarzy się z górską wędrówką. Jest to trafne skojarzenie, bo nuci niekiedy piosenki biesiadne. Pasjonuje ją recytacja poezji, uczestnictwo w spektaklach teatralnych. Nominowana do "oskara" XIII Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego Niewidomych w kategorii poezji śpiewanej, który zorganizowało Krajowe Centrum Kultury Niewidomych w Kielcach - Celina Ołdakowska - czeka na finał tego konkursu. Ma on odbyć się we Włocławku w czerwcu 1998 r. Tam stanie w szranki z recytatorami w pełni sprawnymi. Zaśpiewa piosenki z tekstami własnymi, lub skomponowane i zaaranżowane przez Jacka Rosę do jego wierszy. Drugim aranżerem piszącym dla tej pieśniarki jest Krzysztof Pawłowski.

Wywodząca się z Elbląga, Celina Ołdakowska z Warszawą związana była przez osiem lat. Ukończyła tu Szkołę Podstawową dla Dzieci Słabowidzących przy ul. Koźmińskiej. Już wtedy zapowiadała się na osobę niepokorną. Słuchała muzyki ostrej, kontrowersyjnej. Mając kilkanaście lat śpiewała w drugim głosie w szkolnym zespole wokalnym, przy Domu Kultury.

Duży temperament artystyczny i delikatna uroda pozwoliły jej z tych zabaw w śpiewanie wysnuć myśl o poważnym zajęciu się piosenką liryczną. Sama komponuje melodie, do których pisują teksty jej przyjaciele. Bywa też odwrotnie - słowa piosenek dyktuje Celinie życie... Wybrani mówią do niej Calineczka...

W branży muzycznej obraca się już kilkanaście lat. Daje jej to niekłamaną radość i spełnienie ambicji. Lubi bawić ludzi - mówi o sobie - "wokalistka dancingowa". Obrusza się, gdy ktoś przedstawia ją jako Gwiazdę. Nie w głowie jej wywiady - woli śpiewać. Ma naturalny wdzięk i obca jest jej poza na artystkę.

Śpiewa niemal wszystko - od bossa novy do techno. Nie przepada za rockiem, nie lubi rapu. Najlepiej czuje się w swoich tekstach. Zapytana o wzorce wokalne - Celina - przecząco kręci głową. Wśród swoich idoli wymienia Korę, Grażynę Łobaszewską, Celine Dijon... Unika jednak myśli o naśladownictwie. Stara się podnosić poprzeczkę, bo inaczej piosenkarz idzie na uprawianie tandety.

Pisanie piosenek ułatwia jej przemyślenie problemów, które niesie codzienność. Pracuje nie tylko głosem, ale przede wszystkim wrażliwością. Dobiera repertuar do poziomu percepcji słuchaczy, nie odbębnia ogranych kawałków prezentowanych niezależnie, czy to festyn, czy wieczór poezji śpiewanej w kameralnym wnętrzu.

     **    **     **

Patrząc na rozśpiewaną dziewczynę w wieczorowej kreacji - zastanawiam się jakie są jej przebudzenia, jak zaczyna dzień, który kończy na rozświetlonej, nagłośnionej estradzie. Nie wygląda na taką, która odsłaniałaby duszę przy pierwszym spotkaniu z dziennikarzem. Robi wrażenie osoby znającej życie i wyciągającej wnioski z tej wiedzy.

Ceni intymność. Bogate wnętrze tej żywiołowej dziewczyny inspiruje jej teksty, nie jest jednak agresywnie eksponowane. Nie ukrywa, że pragnie popularności, ale nie za cenę pornograficznych sekwencji.

Celina Ołdakowska pracuje w Wojewódzkim Ośrodku Kultury w Elblągu jako telefonistka. Lubi swoją pracę, bo jest żywa i przynosi kontakty z ludźmi. Kiedy pytam o różnice między tymi dwoma zawodami - Celina uśmiecha się i odpowiada krótko - trema. Trema towarzyszy pierwszej piosence. Potem żywioł spotkania twarzą w twarz z publicznością ponosi... Nawet, jeśli zdarzają się sytuacje nieprzewidziane - pieśniarka potrafi wybrnąć z nich z profesjonalną swobodą.

Uważa, że wszystko jeszcze przed nią. Nie przewróciło jej się w głowie, jak to bywa często z ludźmi, którzy otarli się o scenę. Celina uważa się za amatorkę. Nie zmniejsza to jej apetytu na życie. A życia nie wyobraża sobie po prostu bez   śpiewania.

Życiu Naprzeciw 7-8 1998