Rozmowa miesiąca  

 

 przez ponad 30 lat pełnił kierownicze funkcje w centralnych  strukturach Polskiego Związku Niewidomych.   Przez trzy kadencje był członkiem Prezydium Zarządu Głównego. Zainicjował kilka nowych kierunków działalności Związku. Dzięki swemu wykształceniu i doświadczeniom zdobytym w czasie pracy oraz własnemu inwalidztwu, ma rozległe widzenie spraw niewidomych. Jego rodzina to  żona ,  dwoje dzieci i dwójka wnuków.    

 

 Mgr Józef Mendruń  

 

Urodził się w listopadzie 1938 roku na dawnych kresach Polski w Tarnopolu. W ramach akcji repatriacyjnej, w lecie 1945 roku jego rodzina przeniosła się na Dolny Śląsk. Na skutek wybuchu miny, w wieku siedmiu lat stracił wzrok i lewą dłoń. Niewielkie resztki wzroku ostatecznie zanikły trzy lata później. Po tych kilku najbardziej podstawowych wiadomościach, zacznijmy naszą rozmowę.  

 

Witaj Józku na łamach "Wiedzy i Myśli". Przez ponad czterdzieści lat znajdowałeś się w samym centrum problematyki niewidomych i słabo widzących w Polsce. Uczestniczyłeś w ważnych decyzjach rzutujących w zasadniczy sposób na losy tej grupy inwalidów. Masz niemałe zasługi w wielu trwałych osiągnięciach środowiska. Myślę, że Czytelnicy z uwagą i zainteresowaniem przeczytają Twoje wypowiedzi, oparte na rzetelnych i profesjonalnych ocenach i przemyśleniach obejmujących duży wachlarz wydarzeń na przestrzeni ostatnich dziesięcioleci . Cofnijmy się zatem do wczesnej młodości.

 

Jak to się stało, że dopiero po upływie prawie dziesięciu lat po utracie wzroku rozpocząłeś naukę w szkole w Laskach? Czy fakt ten wpłynął w jakiś sposób na Twój późniejszy rozwój ? Pytanie to nabiera szczególnego znaczenia, gdy się zważy, że osiem lat po przyjeździe do Lasek stałeś się już studentem psychologii na Uniwersytecie Warszawskim.  

 

Po ukończeniu nauki na uniwersytecie nie podjąłeś pracy zgodnej z kierunkiem studiów. Czy wiedza nabyta na uczelni pomagała Ci w późniejszej pracy na różnych stanowiskach w PZN?

 

Kiedy jesteśmy przy temacie studiów, warto się zastanowić, jaką postawę wobec wyższego wykształcenia powinni przyjmować niewidomi i słabo widzący w dobie obecnej, licząc się z tym, że najprawdopodobniej nie otrzymają pracy zgodnie z wybranym kierunkiem nauki. Jakimi racjami powinni się teraz kierować ludzie młodzi?  

 

W styczniu 1969 roku rozpocząłeś pracę w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Niewidomych, a już rok później powierzono ci stanowisko kierownika Warszawskiego Okręgu PZN - największego w kraju. kierowałeś nim ponad cztery lata. Wiem, że w tym czasie był to najlepszy okres dla tego okręgu. Później przeżywał rozmaite wstrząsy. Czy zastanawiałeś się nad tym, dlaczego Okręg Warszawski /teraz Mazowiecki/ napotyka w swej działalności na tak wielkie trudności. Wydawałoby się, że mając dobre warunki kadrowe i lokalowe, powinien być wzorem dla innych jednostek organizacyjnych związku.

Po czterech latach pracy w Warszawskim Okręgu PZN wróciłeś do Zarządu Głównego. Powierzono Ci funkcję kierownika nowo powstającego Działu Tyflologicznego. Czy zaistniała jakaś konkretna przyczyna rozstania się z warszawskimi działaczami czy też zaistniały inne okoliczności?  

 

Kto był inicjatorem utworzenia Działu Tyflologicznego i jakie inspiracje legły u jego podstaw ? Do zadań nowego działu należała współpraca z Radą Naukową PZN. Dlaczego tak mało mówi się o tej Radzie? Czy Rada Naukowa odegrała jakąś ważną rolę w kształtowaniu oblicza Związku Odnosi się wrażenie, że była lekceważona, a przecież należeli do niej wybitni ludzie naszego Środowiska.  

Na Krajowym zjeździe Delegatów PZN, który obradował w Łodzi latem 1977, wybrano Cię na urzędującego sekretarza generalnego Związku. Przypomnijmy, że stanowisko przewodniczącego Zarządu Głównego powierzono Antoniemu Maślance z Wrocławia. Funkcję tę pełnił społecznie. Tak więc na Twoje barki spadła niemal cała odpowiedzialność za działalność PZN. Jakie zaistniały przyczyny takiego układu? Będąc szefem Związku, jakie preferowałeś kierunki działania? Dlaczego po czterech latach pracy na najbardziej odpowiedzialnym stanowisku w organizacji odszedłeś?

Wiadomo mi, że wydarzenie to stało się dla Ciebie trudnym przeżyciem.  

Zacytuję tu fragment artykułu , który pod koniec lat 90. ukazał się w "Pochodni":  

"Najbardziej dramatycznym momentem w moim życiu było odejście ze stanowiska sekretarza i to nie dlatego, że przestałem pełnić określoną funkcję, lecz że w tę pracę tak bardzo się zaangażowałem i włożyłem tak wiele serca. Tylu pomysłów oraz wysiłku intelektualnego i psychicznego w działalność Związku nie włożyłem nigdy przedtem i nigdy potem. I nigdy też nie doznałem tylu krzywd. Wielu kolegów, którzy przedtem okazywali mi szacunek i przyjaźń, całkowicie się odwróciło i stało się moimi przeciwnikami. To było bardzo przykre doznanie, zostawiające głębokie blizny na zawsze. Na szczęście nie wszyscy się odsunęli, znaleźli się tacy, którzy mimo nieprzyjemnego klimatu nie zerwali ze mną współpracy".  

Mocne słowa, przykre przeżycia. jesteś psychologiem, może więc podejmiesz próbę zdefiniowania czynników , które w naszym środowisku często występowały u wielu ludzi. Czy to kwestia uczciwości i ideowości, czy też decydują o tym jakieś inne okoliczności?

 

Po Krajowym Zjeździe Delegatów PZN, który odbył się jesienią 1981 roku, wróciłeś, jako kierownik, do Działu Tyflologicznego i zaangażowałeś się całym sercem w jego działalność. Jakie cele Ci wtedy przyświecały ?Wiem, że uruchomiłeś wówczas kilka nowych kierunków działania PZN, czy mógłbyś wymienić najważniejsze?

 

Do  ważnych  Twoich inicjatyw  należało  uruchomienie studiów  zaocznych W Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w lublinie dla pracowników PZN. ile ludzi dzięki temu zdobyło wyższe wykształcenie , a także jakie to miało znaczenie dla działalności Związku. Czy ta praktyka nadal istnieje , a jeśli nie, kiedy się skończyła?

 

koniec lat 60.kpt Jan Silhan na każdym posiedzeniu prezydium Zarządu Głównego PZN , przypominał, że w Polsce istnieje duża grupa niewidomych z równoczesną utratą słuchu i Związek powinien się również nimi zająć. Postulat wybitnego działacza z Krakowa przybrał realne kształty dopiero w latach 80., gdy Dział Tyflologiczny dostał się pod Twoje kierownictwo. Czy mógłbyś temu zagadnieniu poświęcić nieco więcej uwagi? Czy rozpoczęta wówczas działalność jest kontynuowana. Jakie wydarzenie w dziedzinie tej problematyki uznajesz za najważniejsze?  

 

Kiedy miałeś wpływ na tę działalność zaczęto budować ośrodek dla głuchoniewidomych we Śródborowie koło Warszawy . Dlaczego i kiedy budowa została zaniechana?

 

Twoją pracę na rzecz ludzi głuchoniewidomych wysoko ceniły władze organizacji międzynarodowej zajmującej się tą grupą inwalidów. Przyznano Ci najwyższe odznaczenie - Medal Anny Suliman. Wydaje mi się, że poza Tobą nikt inny w Polsce takiego uhonorowania nie dostąpił.

 

Moim zdaniem, Dział Tyflologiczny ma największe zasługi w działalności wydawniczej. Dziesiątki, a może i setki Pozycji książkowych i prasowych służą nie tylko niewidomym, ale przede wszystkim ludziom widzącym - nauczycielom, naukowcom, pracownikom wyższych uczelni oraz różnym instytucjom, które  zajmują się problematyką niepełnosprawnych. Chciałbym, abyś choć pokrótce scharakteryzował ten wielki dorobek i cele, jakim służy.

 

Kolejne osiągnięcia, za które na pewno są Ci wdzięczni nauczyciele w szkołach dla niewidomych i przede wszystkim uczniowie, dotyczą map wypukłych. Przez dziesiątki lat marzyli oni o pomocach szkolnych tego typ .Teraz map i rozmaitych planów wypukłych jest pod dostatkiem. Jak do tego doszło?  

 

 

Po przełomie polityczno-społecznym w Polsce doszło do radykalnych zmian sytuacji Polskiego Związku Niewidomych. Wzrosła Również Twoja odpowiedzialność za sprawy inwalidów wzroku. W 1997 roku objąłeś stanowisko dyrektora generalnego  PZN. Jakim zagadnieniom najwięcej uwagi poświęcało wtedy prezydium Zarządu Głównego i dlaczego. Czy można było wówczas zrobić więcej, aby zahamować postępującą degradację Związku ?  

 

 Z każdym rokiem pogarszają się warunki działalności Związku. Jak według Twego rozeznania należałoby teraz rozłożyć zadania w istniejące strukturze: Zarząd Główny, okręgi, koła. Czy masz jakąś receptę na polepszenie pracy PZN?  

 

 Przyszedł wreszcie czas na przedstawienie Twojego nowego kierunku działalności społecznej. W 2004 roku, po rozstaniu się z PZN, wraz z innymi kolegami założyłeś nową strukturę organizacyjną - Fundację Pomocy Osobom Niewidomym i Słabo Widzącym - "Trakt". Czy mógłbyś przedstawić jej zadania? Czy w trudnych warunkach finansowych udaje się realizować nakreślone cele?

 

Miałeś i nadal masz  niezmiernie bogate życie zawodowe i prowadziłeś wielokierunkową  działalność społeczną. Czy zostało Ci jeszcze nieco  czasu dla rodziny?  

 

Co najchętniej  robisz w czasie wolnym, jeśli  oczywiście czas taki w Twoim      rozkładzie  zajęć  się znajduje? Co Cię interesuje najbardziej?  

 

Jestem przekonany, że rozmowa z tak wybitnym działaczem społecznym nie tylko zainteresuje czytelników "Wiedzy i Myśli", lecz także skłoni ich do bardziej wnikliwego widzenia problemów niewidomych, a może nawet przekona , że warto włączyć się w nurt pracy na rzecz osób niesprawnych, oczekujących na pomoc ludzi umiejących dostrzegać kręte ścieżki prowadzące do godnego życia.