„zawsze redaktor”
Pomożemy dzieciom Długo zastanawiałam się nad tym, jaki tytuł dać mojemu artykułowi, gdyż z własnego doświadczenia wiem, iż w wielu wypadkach właśnie tytuł decyduje o tym, czy zamieszczony pod nim utwór przeczytamy, czy nie, a mnie przecież chodziło o to, aby wszyscy czytelnicy "Pochodni" nie tylko to, co piszę, przeczytali, lecz chciałabym też bardzo, aby wszyscy zareagowali na mój artykuł w sposób jak najbardziej czynny. Najbliższa przyszłość powinna wykazać, czy trafny wybrałam tytuł. W życiu człowieka zdarzają się momenty ważne i bywa bardzo wiele momentów trudnych, a czasem te dwie cechy zbiegają się razem i człowiek staje przed dylematem. Dorośli ludzie, znalazłszy się w takiej sytuacji, posiłkują się wszystkimi władzami swojego umysłu, odwołują się do logiki, rozsądku, doświadczenia, a nawet do książek, i mimo to nie zawsze są zadowoleni z efektu swoich usiłowań. Jeden z pierwszych dylematów życiowych rozwiązuje się w dzieciństwie po ukończeniu szkoły podstawowej. Dziecko oczywiście nie zdaje sobie sprawy, jak wielki i zasadniczy problem rozstrzyga wówczas, ponadto nie posiada jeszcze żadnego doświadczenia i żadnej znajomości zagadnień. Dziecko buduje swoje plany życiowe na marzeniach, fantazji, a przede wszystkim na wielkim zaufaniu do świata i mocnej wierze w możliwość osiągnięcia wszystkiego, o czym marzy. I tu właśnie zaczyna się rola rodziców, wychowawców i nauczycieli, rola tych wszystkich, którzy są przyjaciółmi dzieci. Polega ona na tym, by marzenia dziecka skierować na grunt realny, by jego fantazję przenieść na grunt rzeczywistych możliwości. Myślę, że jest to jedyny sposób przekonania dzieci, że ich zaufanie do świata oraz wiara w siły własne nie były czymś bezpodstawnym. W każdym roku grupa niewidomych dzieci na terenie kilku istniejących w Polsce szkół specjalnych kończy klasę siódmą i każde z tych dzieci musi sobie wówczas odpowiedzieć na dręczące pytanie: "co robić dalej?". Rodzice w danym wypadku najczęściej nie mogą służyć radą, pozostają jednak nauczyciele i wychowawcy i pozostaje wielka ilość niewidomych ludzi dorosłych. Każdy z nich rozstrzygnął kiedyś trudny problem przyszłości i obecnie może już stwierdzić, czy uczynił to w sposób właściwy i trafny, każdy więc może służyć radą niewidomemu dziecku. Do redakcji naszych Wydawnictw Dziecięcych przychodzi rokrocznie wiele listów, w których młodzi korespondenci informują nas o swoich zamierzeniach na przyszłość oraz proszą o rady i wskazówki w tej kwestii. Postanowiliśmy w tym roku szkolnym prowadzić w "Światełku" stałą rubrykę pod tytułem: "Kiedy skończę siódmą klasę". Będziemy w niej informować czytelników o możliwościach, jakie otwierają się przed niewidomym dzieckiem po ukończeniu szkoły podstawowej. Informacje te muszą być rzeczowe i wypróbowane, aby żadne dziecko, które z nich skorzysta, nie doznało rozczarowania. Liczymy bardzo, że czytelnicy "Pochodni" pomogą nam w prowadzeniu tej rubryki. Chcielibyśmy, aby jak największa ich liczba w artykułach i listach, kierowanych do naszej Redakcji wypowiedziała się na wyżej omówiony temat. Pochodnia, październik 1955
|