Miłosierdzie Pańskie na wieki wysławiać będę

Przed 25 laty, w Wielką Sobotę 21 kwietnia 1973 r. około godziny 15_ej w swoim mieszkaniu przy kaplicy zakładowej w Laskach zmarł na zawał serca ks. Antoni Józef Marylski - najbliższy współpracownik Matki Elżbiety Róży Czackiej, zwany "budowniczym Lasek". Mszę św. pogrzebową celebrował i kazanie wygłosił oraz kondukt na cmentarz zakładowy poprowadził Ks. Prymas Stefan Wyszyński. Za trumną szli ludzie różnych światopoglądów, statusu społecznego i pozycji socjalnej. Żegnano wielkiego człowieka, który umiał pochylić się nad każdym, zarówno bogatym, jak i biednym, człowiekiem nauki, czy prostym robotnikiem, starcem czy dzieckiem.

Ks. Prymas w kazaniu nad trumną zmarłego nazwał go duchowym synem Matki Czackiej. Kreśląc jego sylwetkę, między innymi powiedział.

"Trudnym człowiekiem był Syn. Niemal całe życie zmagał się z sobą. Naprzód - z oparami wszelkich zwątpień, które omal nie zrujnowały w młodości jego życia. Obsiadły go jak dokuczliwe komary i nie mógł się po prostu obronić przed nimi. Potrzeba było jakichś miłosnych natchnień i żarów ognistych, aby całe to ciemne mrowie przegonić, opalić im skrzydła, aby zostawiły w spokoju człowieka szukającego prawdy, bo Syn - szukał Prawdy. Nie tyle odpocznienia, nie tyle życia na uboczu, nie tyle bezczynności - co Prawdy. Była to męka całego jego życia."

Antoni Marylski urodził się 21 października 1894 r. we dworze w Pęcicach pod Pruszkowem. Marylscy, herbu Ostoja, wywodzili się ze szlachty wołyńskiej. Dziadek Eustachy przyjaźnił się z Fryderykiem Chopinem, Kazimierzem Brodzińskim, Kazimierzem Wójcickim i hrabią Skrabkiem, wydał między innymi "Pomniki i mogiły Polaków na cmentarzach zagranicznych" oraz "Wspomnienia zgonu zasłużonych na narodzie Polaków". Ojciec księdza, Antoni-Eustachy był wybitnym działaczem politycznym z obozu Dmowskiego. Ożenił się z Wandą Kozakowską, kresowianką, wychowywaną we Francji i Szwajcarii. Z małżeństwa tego urodziło się czterech synów: najstarszy Wojciech, z zamiłowania typowy kowboj, Jan - malarz, uczeń Tadeusza Pruszkowskiego, Antoni - nasz bohater, i najmłodszy Edward - zamordowany przez Niemców w 1944 r.

Dwór w Pęcicach w pierwszych dniach wojny 1914 r. został zniszczony, ale po wojnie z troską odbudowany; ma na frontonie napis: "Jam dwór polski, co walczy mężnie i strzeże wiernie". Inskrypcja ta dobrze oddaje klimat domu Marylskich z lat dziecięcych Antoniego. Wszyscy synowie całym sercem byli przywiązani do Polski, do jej kultury i tradycji.

Młodzi Marylscy często z matką wyjeżdżali do Francji. Pobyty te sprawiły, że i później Antoni we Francji znajdował drugą Ojczyznę. Do szkoły średniej uczęszczał w Warszawie, ale maturę zdawał w Łomży. Lata pierwszej wojny światowej, to lata burzliwych poszukiwań sensu życia. Początkowo pracował jako pielęgniarz, później kawalerzysta. Po wybuchu rewolucji październikowej znalazł się w Piotrogrodzie. Wtedy to pozostawał pod wpływem tołstojowskich idei religijno-pacyfistycznych. W r. 1919 krańcowo wyczerpany, powrócił do kraju. Po odzyskaniu sił, wyjechał do pracy w konsulacie polskim w Paryżu. Tam też podjął studia, które kontynuował po powrocie do Warszawy. I tu nastąpił zwrot w jego życiu. Pod wpływem koleżanki Ireny Hebdzyńskiej-Szumlakowskiej wiosną 1922 r. wziął udział w rekolekcjach ks. Władysława Korniłowicza. Spowiedź, a następnie odwiedziny z nim Matki Czackiej w szpitalu warszawskim, ukazały Marylskiemu inny świat, któremu warto oddać całe życie. O wydarzeniu tym pisał później: "Nagle zobaczyłem to, czego mi brakowało od osiemnastego roku życia... Obejrzałem cały Kościół, ze wszystkimi jego tajemnicami, odkryty nagle jakby w błysku światła: Chrystus Pan, Ewangelia, Sakramenty i konieczność oddania się Prawdzie, która tak nagle zajaśniała przede mną."

Tak nawiązała się przedziwna nić przyjaźni między Antonim Marylskim, a Matką Elżbietą Czacką. On stał się jej duchowym synem. Od tej pory jego wątpliwości, burze i poszukiwania, znajdowały ukojenie jakby w górskim źródle - w jej modlitwach, w jej macierzyńskiej miłości.

Następne lata to czas budowy Zakładu na podwarszawskich pisakach, na skraju Puszczy Kampinowskiej, praca z niewidomymi chłopcami, wejście do Zarządu Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi, a co za tym idzie troska o chleb powszedni; podczas okupacji działalność w ramach Armii Krajowej i wreszcie po wojnie przerzucanie mostów pomiędzy ludźmi poszukującymi Boga, a Kościołem. W Jego pokoju odbywały się spotkania Księdza Prymasa z Jerzym Zawieyskim, Stanisławem Stommą, Tadeuszem Mazowieckim i wielu innymi działaczami. Udział Antoniego Marylskiego w tym przerzucaniu mostów, nie da się przecenić. Z każdym rokiem pogłębiała się jego więź z Bogiem. Poświęcił wiele czasu na studia teologiczne. Jego mistrzem w poznawaniu filozofii tomistycznej był ks. Władysław Korniłowicz. Wśród jego przyjaciół znaleźli się tacy ludzie jak: kard. Charles Journet i Jacques Maritain. W r. 1924 ks. Władysław Korniłowicz uzyskał zgodę władz kościelnych na przyjmowanie kandydatów do trzeciego zakonu braci franciszkanów. Antoni przyjął imię Piotr. Jego konfratrami byli między innymi: baron Leon Czosnowski - brat Andrzej, Henryk Ruszczyc - brat Michał i Zygmunt Serafinowicz - brat Leon.

Marzeniem Matki Czackiej było kapłaństwo Antoniego Marylskiego. W lutym 1953 r. Ks. Prymas Wyszyński przyjął go na zaoczne studia w seminarium duchownym. Ostatnie egzaminy zdał jesienią 1958 r. Ale przez kolejne 12 lat nie mógł zdecydować się na przyjęcie święceń kapłańskich.

Ks. Prymas Wyszyński w liście z dnia 26 XII 1955 r. z Komańczy pisał do Marylskiego: "Pragnę dla ciebie Antku kapłaństwa. Ono będzie Twoim wichrem. Ty możesz wiele dać z siebie, bo Dobry Bóg przez tyle lat znosił do gumien Twoich wszystko, co najwspanialsze wyrosło na pożywnych zagonach Bożych. Jesteś strasznie przejedzony Mądrością, która zbudowała sobie Dom. Jesteś jak ten Bogacz, który zgromadził bardzo wiele".

Święcenia subdiakonatu otrzymał Antoni Marylski dopiero 10 stycznia, a diakonu - 24 stycznia 1971 r. W obydwu przypadkach święceń udzielił Ks. Prymas w kaplicy domowej pałacu arcybiskupów warszawskich. Świadkami byli tylko: Zofia Morawska, Anna Grocholska i jej brat Piotr, syn chrzestny Marylskiego.

Święcenia kapłańskie odbyły się 28 lutego 1971 r. w kaplicy zakładowej w Laskach przy udziale całej wpólnoty laskowskiej.

Kilka miesięcy później po tym wydarzeniu uczestniczyłem we Mszy św. celebrowanej przez ks. Antoniego Marylskiego. Cóż to była za celebracja; ileż emocjonalnego, sięgającego najgłębszych pokładów serca zaangażowania wkładał ten człowiek w Eucharystię. W pierwszej chwili niezwykle wolne wymawianie przewidzianych rytem tekstów liturgicznych potraktowałem jako zasłabnięcie, ale w miarę wciągania się w dramaturgię Ofiary zrozumiałem, że celebrans przeżywa każdym swoim nerwem to, co sprawuje.

Antoniego Marylskiego poznałem w r. 1951. Jakże uroczy był to człowiek, pełen dowcipu. Kojarzył mi się z postaciami sienkiewiczowskimi. Był w tym najlepszym wydaniu typowym szlachcicem. Pamiętam wieczór w domu państwa Kowalików przy ul. Świętojerskiej. Pan Marylski mówił o filozofii św. Tomasza. Powiedział wtedy: "Moja wiara w Boga jest znacznie głębsza od wiary w moje własne istnienie". Później usłyszałem od Księdza Prymasa Tysiąclecia, że był to jeden z najwybitniejszych polskich znawców tomizmu.

Od lat sześćdziesiątych moje spotkania z Antonim Marylskim były bardzo częste. Służyłem mu głównie jako prawnik, ale też rozmawialiśmy na różne tematy ogólne. Skonstatowałem wówczas, że mam do czynienia z człowiekiem o głębokiej kulturze humanistycznej prześwietlonej duchem chrześcijańskim. Miał w sobie zarówno swobodę człowieka z towarzystwa jak i pokorę franciszkanina.

Ostatni raz odwiedziłem go w końcu marca 1973 r. Byłem z żoną. Przyjął nas chlebem laskowskim. Kiedy zobaczył, że moja małżonka zachwyciła się tym chlebem, odprowadzając nas do samochodu wstąpił do piekarni i wręczył żonie bochenek chleba. W tym geście był głęboki symbol - wiem, że za ten dar chleba nigdy do końca nie odwdzięczyć się Laskom - ale "Miłosierdzie Pańskie na wieki wysławiać będę". (Psalm 89 - napis na obrazku z prymicji ks. Antoniego Marylskiego.)

Władysław Gołąb

C4-98