Optymistycznie po warsztatach w Bydgoszczy - Małgorzata Zuber

 

W tę podróż wyjątkowo nie miałam ochoty ruszać. Moje przewidywania były jak najgorsze. Poza tym przez ostatnie dwa lata najeździłam się aż nadto. Na szczęście pojechałam...

Tego dnia, by zdążyć na pociąg do Bydgoszczy odjeżdżający o 5.15, musiałam wstać o 3. w nocy. Na dodatek padał śnieg z deszczem, wiał przenikliwie zimny wiatr, a katowicki dworzec okazał się być nader nieprzychylny dla mnie (od samego parkingu, gdzie miejsca dla osób niepełnosprawnych zajęły samochody dostawców, więc skrzętnie układana na półce karta parkingowa na nic się zdała). Potem ponad siedmiogodzinna podróż... Po częstych kolejowych eskapadach na Podlasie, ani nie była nowością, ani też nie zmęczyła mnie nadto. Starczyło siły na popołudniowy spacer po Bydgoszczy i aktywny udział w pierwszym, wieczornym spotkaniu warsztatów "Edukacja i Praca", podczas którego mogłam zaprezentować koleżankom i kolegom regulamin i cele, powstałej przed kilkoma miesiącami przy Okręgu Śląskim PZN, Sekcji Młodzieży Niewidomej i Słabowidzącej.

 

Samo życie, czyli vox populi

Przyjechałam do Bydgoszczy z błędnym, jak się później okazało, przekonaniem, że i tak wiele nowego się nie dowiem w kwestii doradztwa zawodowego i sposobów poszukiwania pracy. I poniekąd tak właśnie było, jeżeli wziąć pod uwagę tylko merytoryczną stronę zagadnienia, tj. przygotowanie dokumentów aplikacyjnych, omówienie kwestii związanych z przygotowaniem się do rozmowy kwalifikacyjnej i jej przebiegiem, itd. Szczęśliwie do tego kręgu zagadnień nie ograniczyły się ani tematyka wykładów i zajęć warsztatowych, ani też dyskusje uczestników.

Bardzo twórczy charakter miało podjęcie zagadnienia szeroko pojętych barier, utrudniających osobom niepełnosprawnym efektywne znalezienie pracy. Obok wskazania barier zewnętrznych, musieliśmy podać katalog barier wewnętrznych, wznoszonych przez nas samych. Ta procedura uwidoczniła wielką wagę barier mentalnych, paradoksalnie niekiedy niedostrzeganych, a negatywnie skutkujących.

Jednak ten element warsztatów i dyskusji, jaki wydał mi się wówczas i wydaje nadal najistotniejszy, to: akcentowanie i kontrastowanie z wiedzą teoretyczną życiowej praktyki. Czynili to prowadzący, wskazując wagę pozaformalnych czynników, kształtujących ocenę aplikanta przez pracodawcę, czynili to również uczestnicy. I były to refleksje poruszające.

Z dawanych przykładów, przykrych wspomnień, strzępków opowieści wyłaniał się obraz faktycznego istnienia dwóch światów, oddzielonych od siebie taflą szkła świata osób niepełnosprawnych i świata pracodawców, reprezentujących resztę społeczeństwa. I jakkolwiek mam świadomość, dokonywanej w tym miejscu generalizacji (wierzę, że dla wielu indywidualnych przypadków nieuprawnionej), to jednak mam poczucie jej prawdziwości. Nikt z nas nie podważał sensowności organizowania warsztatów z doradztwa zawodowego, podczas których odbywały się symulacje fragmentów rozmów kwalifikacyjnych, można było także sprawdzić się w miniwystępie publicznym; w swych dyskusjach jednak odkryliśmy jednostronność tego typu spotkań. Tym, co powracało w refleksjach, było poczucie mentalnej obcości i alienacji osób z dysfunkcją wzroku wobec reszty społeczeństwa. By najlepsze nawet prawo pracy i najbardziej przejrzyste procedury rekrutacyjne przyniosły pożądany skutek, trzeba wpierw przezwyciężyć podziały, zburzyć mury, które przez lata niekiedy dobrowolnej izolacji wzrosły między niepełnosprawnymi a resztą. To proces długotrwały i wielopłaszczyznowy. Wyciągnięciem konkretnego wniosku z powyższych konstatacji, było sformułowanie postulatu organizowania spotkań osób niewidomych i niedowidzących z potencjalnymi pracodawcami, aby umożliwić wzajemne poznanie, stopniowe oswajanie obcości partnerów i przezwyciężenie strachu przed "innym", jaki nieodłącznie towarzyszy niewiedzy i obcości.  

 

Lista obecności

Niekiedy przeciw warsztatom aktywizacyjnym formułuje się niepozbawiony pewnej słuszności zarzut, że wezmą w nich udział ci, którzy uznają potrzebę tej aktywności (w tym przypadku - na rynku pracy), że są odmianą przekonywania przekonanych.

Chociaż istotnie przeważały zdecydowanie osoby zmotywowane i zdeterminowane w poszukiwaniu pracy, albo szerzej - w twórczym planowaniu swej przyszłości, to zebranie ich w jednym miejscu miało znaczenie szczególne. Było to spotkanie z ludźmi sukcesu, którzy sobie i innym udowodnili, że można... Są to osoby w większości z wyższym wykształceniem, o szerokich zainteresowaniach i różnorodnych pasjach. Są te osoby żywym dowodem na fałszywość dość jeszcze popularnych stereotypów na temat osób niepełnosprawnych i możliwości ich samorealizacji. Są też dowodem na to, że stereotypy te mają się coraz gorzej, a polskie społeczeństwo stopniowo staje się bardziej otwarte, przynajmniej w płaszczyźnie edukacyjnej.

Oczywiście, nie powinniśmy zamykać oczu na istniejące zapóźnienia i wiele poważnych trudności, z którymi niepełnosprawni borykają się na co dzień. A jednak bydgoskie spotkanie niesie wiele światła i nadziei, jest dobrym gruntem dla dalszej pracy, dla przezwyciężenia podziałów, których istnienie nie służy nikomu.